Gimby nie znają, ale czy my znamy gimby?
Profesor Pimko i Adam Miauczyński odchodzą do lamusa, bo oto do akcji wkracza pani Pe – najbardziej przebojowa anglistka, z jaką kiedykolwiek mieliście do czynienia! Choć praca w gimnazjum to nie bułka z masłem, ona doskonale wie, jak radzić sobie z Szatanami, czyli swoimi uczniami. I co więcej – kocha to, co robi, traktując każdy dzień jako nowe wyzwanie i… powód do śmiechu!
Pełna autentycznych emocji i wspomnień, spisywana na przestrzeni ośmiu lat pracy w gimnazjum, powieść Lidii Pernak wciąga od pierwszych stron, bawiąc i wzruszając jednocześnie. Jeśli nie wierzycie, że nauczyciel może mieć poczucie humoru i traktować swój zawód jako najlepszą rzecz, jaka spotkała go w życiu, „Z dziennika Pani Pe” udowodni wam, jak bardzo się mylicie!
Ponieważ z racji wzrostu i dobrych genów zwykle nie wyróżniam się podczas przerw z Szatańskiego tłumu (ileż to razy byłam obsobaczana przez Dyrekcję, że mnie na dyżurze nie było, podczas gdy grzecznie i aktywnie od pierwszych chwil patrolowałam korytarze – i na co miałam dziesiątki świadków – to nie zliczę), czasem stałam w tłumie całkiem incognito. I stanęłam tak kiedyś podczas przerwy w gromadzącym się tłumku przy tablicy zastępstw, żeby sprawdzić, czy jest tam coś na następny dzień związanego z moją osobą, i poczułam szturchnięcie jakiegoś buńczucznego pierwszaka:
– Ej, która to jest ta Lidka? – zapytał, patrząc prosto na mnie. Nie na tłumek. Na mnie.
Ja się tylko uśmiechnęłam, absolutnie i kompletnie szczerze ubawiona. Zareagował któryś ze starszych, bardziej obytych Szatanów:
– O stary, aleś umoczył.
Skłoniłam się i poszłam, pozostawiając kwestie tłumaczenia własnemu biegowi. Udało mi się usłyszeć na odchodnym tylko:
– Nie, ona jest spoko, nic ci nie grozi. Tylko będzie się nabijać miesiąc.
Prawda to.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-10-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Moje czasy szkolne były już dosyć długą chwilę temu i czasy na szczęście słusznie minione także. Wiele się zmieniło w systemie edukacji (poza lekturami, które o dziwo mają także moje nastoletnie dzieci) , inaczej wyglądają lekcje, a obecnie te zdalne to w ogóle zupełnie inna sprawa.
Nauczyciele mają dostęp do materiałów on line, uczniowie odrabiają lekcje posiłkując się stronami www. Ale jedno co się nie zmieniło to mentalność ciała pedagogicznego i uczniowskiego.
Do świata gimbusów choć ich już obecnie nie ma zabiera nas autorka książki Lidia Pernak. Jest to jej debiutancka powieść. Jak sama o sobie mówi jest chaotycznie- artystycznie zorganizowana, teoretycznie dorosła, językowa trenerka standuperka. Czasy gimnazjalne przeżyła na własnej skórze zarówno jako uczennica jak i nauczyciel.
W swoim pamiętniku zabiera nas do swojego królestwa gimbazy.
Pierwsze kroki jako nauczyciel stawia pierwsze kroki prowadząc lekcje angielskiego. Swoich uczniów nazywa bardzo pieszczotliwie : gimbusy, gimy, potwory, diabły wcielone, pomioty Cthulhu, a najczęściej po prostu szatany. I proszę się nie bać to nie jest żadna agresja słowna nic z tych rzeczy. Każdy epitet traktujemy z przymrużeniem oka, bo uczniowie gimnazjum to specyficzny wybryk natury. Rozszalałe hormony sprawiają, że taką brać nie jest łatwo okiełznać. Tak więc stajemy razem z autorką za nauczycielskim biurkiem i tak samo jak ona denerwujemy się pierwszymi lekcjami, bo trzeba być niezwykle czujnym, bo dzieciaki są niezwykle ufne nawet jak swoim zachowaniem pokazują całkiem coś innego.
Razem z autorką przeżywamy wiele zabawnych sytuacji związanych z wyjazdami na wycieczki, gdzie uczniowie za wszelką cenę starali się zabalować, a wychowawczyni usiłowała ich dopilnować.
Ale wspomnienia te to także szkoła pokazana od drugiej strony czyli od pokoju nauczycielskiego. Jeśli ktoś nie zna tej rzeczywistości to może się przyjrzeć jak wyglądają rady na których decydują się losy ocen uczniowskich. Ale to także mocno ustawiona społeczność, gdzie każdy ma swoje miejsce - w dokładnym tego słowa znaczeniu , nawet na miejsce przy stole trzeba sobie zasłużyć.
Jedno jest pewne, ogromna dawka humoru podczas czytania gwarantowana.
Przeczytane:2020-10-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam u siebie !, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 52 książki 2020, 26 książek 2020, 12 książek 2020,
Pamiętacie czasy gimnazjum? Byłam drugim rocznikiem, który wchodził w gimnazjalny świat. Miałam najbardziej rewelacyjną wychowawczynię jaką można było sobie wymarzyć! Ela nie tylko nas broniła, gdy tego wymagała sytuacja, ale potrafiła naszą klasę, naszą bandę łobuzów postaawić do pionu i nie raz była dumna, że potrafiliśmy pokazać jak zgraną ekipą jesteśmy. Godziny nauki, ale i żarty, których nie da się zapomnieć. Nasi nauczyciele byli „grubasowi” (tłumaczenie: świetni) i tolerowali nasze wybryki – Dzień Plecaka był hitem sezonu, kiedy całą klasą wywalaliśmy plecaki przez okno dla śmiechu.
Panią Lidię spotykam po raz pierwszy – i od razu ją polubiłam. Autorka ma tony poczucia humoru, ale potrafi też i wzruszyć prowokując swoją powieścią wspomnienia. Przedstawia nam panią Pe, nauczycielkę języka angielskiego, która jest naprawdę super babeczką i nauczycielką z powołania. Jak i my za gimnazjum byliśmy bandą Szatanów tak i dzieciaki (młodzież w sumie) z jej powieści są takimi gimbami – i co najlepsze pani Pe określa ich tak w czułym kontekście. Dystans w jakim wykreowana jest anglistka jest naprawdę godny poczucia humoru, bo w dzisiejszych czasach pomijając już nauczanie zdalne to tylko wybiórcze jednostki potrafiły tak na luzie podejść do łobuzerskiej pomysłowości młodych ludzi i zabaw z piekła rodem.
Z opisu możemy wyczytać, że jest to historia oparta na prawdziwych przeżyciach – i to chyba jest kwintesencją tejże fabuły. Bohaterowie wbrew pozorom zachowują się tak jak na ich wiek przystało, a i sytuacje w jakich się znajdowali brzmią (zabawnie) prawdziwie. W końcu sama miewałam różne „ambitne”i kolorowe akcje za czasów szkolnej ławy. Język jakim się posługuje jest bardzo humorystyczny, więc nie zaskoczy nikogo lekkość pióra i szybkie czytanie.
Mimo wszystko nie mamy tu tylko śmieszków zebranych do jednego wora. Mamy też drugą stronę medalu – tą gdzie to właśnie w gronie nauczycielskim waży się los ucznia. Dowiadujemy się jak wyglądają rady wewnętrznie i jak bardzo każdy musi znać swoje miejsce, bo przecież na wszystko trzeba zapracować. Jednakże taka szara rzeczywistość nie przyćmiewa doskonale napisanej powieści, która zrobi popołudnie w 100%!