reklama

Ye

Ocena: 4.67 (3 głosów)

Baśń o dojrzewaniu. A może historia o okiełznaniu strachu? Albo opowieść o nieprawdopodobnych przygodach chłopca nazywanego YE. A może obrazkowa powieść drogi, tyle że zamiast amerykańskich autostrad mamy krainy z cudownej wyobraźni Guilherme Petreki?

176-stronicowa, brawurowo narysowana powieść graficzna autorstwa ledwie 26-letniego wówczas Petreki, jest prawdziwą perełką znalezioną na przepastnym, brazylijskim rynku księgarskim. Znajdziecie tu odrobinę mistycyzmu przywodzącego japońskich mistrzów animacji, niepokojącej grozy, rozmach rodem z Cirque de Soleil, wiedźmy, piratów, typów spod ciemnej gwiazdy…a wszystko narysowane delikatnie, wyraziście zarazem, a pospołu tak wspaniale, że opowieść sygnowaną nazwiskiem Petreca nieraz jeszcze będziecie chcieli przeczytać.

Sam Autor już podbija świat. Polskie wydanie - obsypanego nagrodami w Brazylii autora – jest pierwszym z zagranicznych. Zaraz po naszej premierze YE wydadzą jedne z największych oficyn w USA i Kanadzie. A największe studio graficzne w Ameryce Pd uczyniło go swoim dyrektorem artystycznym.

Ani się nie obejrzymy a gry i filmy animowane z jego nazwiskiem w końcowych napisach, zagoszczą na naszych ekranach. Bo kunsztownej sztuki nigdy gość, a YE to zaproszenie do świata kunsztu, kunsztu opowieści obrazkowych, powieści graficznych, komiksów, baśni.

Informacje dodatkowe o Ye:

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2018-10-01
Kategoria: Komiksy
ISBN: 9788394719999
Liczba stron: 175
Tytuł oryginału: Ye
Tłumaczenie: Jakub Jankowski, Marek Cichy

więcej

Kup książkę Ye

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ye - opinie o książce

"Ye" to komiks piękny wizualnie, a także posiada łatwe do zrozumienia i dla mnie - osobiście - ważne przesłanie. Jest w nim parę rzeczy absolutnie cudownych, parę po prostu pięknych, trochę mrocznych, ale także parę, które wywołały moje prychnięcie. "Ye" to przede wszystkim muśnięte magią i delikatne kadry, które pomimo, że komiks jest zdecydowanie za krótki, przyciągają wzrok i uwagę i muszę przyznać, że parę razy złapałam się na wpatrywaniu w jakiś szczególnie uroczy rysunek. Pod względem graficznym to prawdziwa perełka, tajemnicze grafiki działają niesamowicie na wyobraźnię.

"Ye" to także metafora naszych wewnętrznych lęków. Tak naprawdę nigdy nie pozbędziemy sie ich na zawsze, będą zawsze z nami, gotowe pod wpływem jakiegoś bodźca znów wychynąć na światło dzienne. I tak jak Ye walczył z królem bez barw - czyli ze swoim strachem, swoim lękiem - trzeba stawić mu czoła, nie dać się mu pokonać i nami zawładnąć. Przypomina mi to odrobinę litanię przeciw strachowi z cyklu "Diuna" Franka Herberta:


Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Myślę, że Ye uznałby ten cytat za bardzo zasadny.

Co prawda, Ye musiał przebyć całą długą drogę, by sie tego dowiedzieć. Spotkać piratów, klauna i wiedźmę, którzy swoim przykładem i swoim wpływem na jego życie - pozytywnym lub negatywnym - oswoili go z lękiem. Ale każdy z nas potrzebuje dodatkowych motywujących bodźców, by pokonać własne ograniczenia. W przypadku Ye była to konfrontacja ze światem, ze wszystkim co ma dobrego lub złego do zaoferowania. Dla każdego z nas może to być coś innego. Być może Ye nauczyłby sie tego sam, ale sądzę, że zabrałoby mu to o wiele więcej czasu.

Uważam, że proste przesłanie "Ye" może zniechęcać, gdyż jest podane na tak zwanej "tacy". Jednak dla mnie komiks jest wartościowy. Odrobinę mroczny (zwłaszcza genialny wstęp) - trochę tajemniczy.

Osobiście będę zaglądać do tej książki, tak jak zaglądam między karty "Diuny" by jeszcze raz przeczytać litanię. Te małe krzepiące rzeczy, słowa, zdania, potrafią zdziałać wiele dobrego, a przynajmniej jeśli chodzi o mnie, osobie z wieloma lękami i depresją. "Ye" to taki mały, malutki klejnot, który nie tylko ładnie wygląda... gdy padnie na niego światło pod odpowiednim kątem, zaczyna błyszczeć feerią barw.

Stanowczo jednak odradzam ten komiks osobom, które lubują się w powieściach graficznych wypełnionych tekstem. Tutaj więcej jest obrazu niż słowa. A gdy tekst się pojawia, zazwyczaj są to krótkie zdania, bądź słowa. Jednak dla miłośników sztuki, rysunku, jest to prawdziwa gratka.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Link do opinii
Avatar użytkownika - oceanbasni
oceanbasni
Przeczytane:2024-01-17, Ocena: 6, Przeczytałam,

Ludzka dociekliwość i głęboka potrzeba zrozumienia rzeczywistości sprawiają, że od najdawniejszych czasów człowiek chce wiedzieć, skąd bierze się zło w świecie. Próbuje wytłumaczyć, skąd biorą się choroby, smutek, nienawiść, strach, wojny, niszczycielskie plagi. Często ubiera tę ciemną stronę w konkretne kształty. Tak czasami łatwiej się z nią zmierzyć. Guilherme Petreca w powieści graficznej zatytułowanej "Ye" wizualizuje zło i nazywa je Królem Bez Barw. Ten czarny władca drzemie uśpiony nie za siedmioma górami czy siedmioma rzekami. Jest blisko. Tak blisko, jak to tylko możliwe. Jest w każdym z nas...

Czarne wygaszające strony, niczym kotary kurtyny w teatrze opadają i uchylają się ponownie, aby zabrać czytelnika w nowe miejsca. Wkraczamy w opowieść o chłopcu imieniem Ye. Lądujemy prawie na samym końcu opowieści, a zatem znamy niektóre finałowe sceny całej wyprawy głównego bohatera. A wszystko po to, aby za chwilkę przenieść się razem z nim w przeszłość i zapoznać się z drogą, którą przebył. Bo tak naprawdę motyw podróży i walki (zewnętrznej i wewnętrznej) jest tu najważniejszy. Ye nie mówi. Potrafi wypowiedzieć tylko jedną sylabę (ye), która stała się jego imieniem. Pewnego dnia dosięga go Król Bez Barw. Chłopiec musi pozbyć się piętna. Pomóc mu w tym może jedynie wiedźma - ta, która wie. Ye wyrusza w drogę. Musi o siebie walczyć. Nie może podać się Królowi Bez Barw. Gdy strach lub gniew przejmują władzę nad ludzkim sercem i umysłem, wtedy Król Bez Barw dominuje. Ye dociera do miasteczka, kalejdoskop zdarzeń robi obrót i przed oczami czytelnika układa wciąż nowe dziwne wzory. Czarna kurtyna znowu opada, a chwilę później ustępuje nowym scenom. Ye trafia na statek piratów, przeżywa chwile pełne grozy, odnajduje w sobie odwagę, jest nękany przez Króla Bez Barw, brnie dalej. Czary, bandyci, cyrkowy błazen, ogień, lód... Wreszcie Ye dociera do celu, który czytelnik widział już we wstępie. Finał głęboko zaskakuje, wstrząsa, na chwilę odcina czytelnika od świata zewnętrznego i trzyma jego uwagę w ryzach. A gdy wybrzmiewa ostatni akord tej bajecznej, komiksowej opowieści - trzeba wziąć głęboki oddech i... przemyśleć kilka spraw. To przepiękny, niezwykle wartościowy komiks. Najgoręcej polecam!

Link do opinii

Prosta opowieść z wspaniałymi czarno-białymi rysunkami, w typie dopracowanych szkiców. Pod względem fabuły to liniowa, banalna historyjka o charakterze alegorycznym - dorastanie, pokonywanie własnych fobii i zła które się w nas czai. 

Tytułowy Ye to chłopiec dotknięty przez Króla bez Barw, osobnika powodującego wszelkie zło na świecie. Ye jest prawie niemową - potrafi wymówić tylko swoje imię. Wyrusza na poszukiwanie czarownicy Mirandy, która ma mu pomóc ze znamieniem od Króla. 

Jak w typowej historyjce przygodowej dla chłopców Ye spotyka piratów, klauna (nazywanego błaznem); leci balonem i rozbija się na lodowym pustkowiu. Całość jest denerwująco prosta, co nasuwa podejrzenie jakiejś alegoryczności - choćby same postaci są jakby wyjęte z kart tarota, a końcówka, tocząca się jakby w wyobraźni chłopca, tylko to potwierdza. Ale mam wrażenie, że nie ma tu jakiejś wielkiej tajemnicy - ot, takie komiksowe króciutkie bildungsroman i tyle. Coś wspominają o jakiejś wojnie, ale nic dokładnego. Świat stworzony ma o wiele większy potencjał, ale zostaje rozwinięty w minimalnym stopniu - ogromna szkoda. Na pół godziny kartkowania, głównie żeby 'popaść' oczy - choć rysunki pomimo dokładności i sympatycznego stylu, niekiedy wydają się strasznie mdłe (choćby w scenie mordobicia, gdzie kompletnie brakuje krwi).

Może nie żałuję zakupu, ale jednak spodziewałam się o wiele głębszej opowieści.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Pies
Anna Wasiak
Pies
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Odpowiedź Hiobowi
Carl Gustav Jung
Odpowiedź Hiobowi
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy