Czy singielka znajdzie wielką miłość na internetowym portalu? Rosy Edwards jest atrakcyjną 27-latką. Planuje zawodową karierę, choć nie do końca wie w jakiej branży mogłaby ją zrobić. Oszczędza na jedzeniu, ale wydaje fortunę na kosmetyki. Uwielbia swoje życie w pojedynkę, ale skrycie marzy o wielkiej miłości. Po kilku nieudanych randkach ze znajomymi mężczyznami, zakłada konto na Tinderze – popularnej aplikacji. I natychmiast wciąga się w wirtualny świat spotkań. Gdy przyjdzie czas na randki w realu, okazuje się, że różnią się one z internetowymi. Kolejne rozczarowania prowadzą do frustracji. Czy Rosy znajdzie tę jedyną wielką miłość?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2015-09-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 392
Rosy Edwards ma 28 lat i jest bez pary. Zatem przyjaciółki umawiają ją na randki w ciemno, które różnie się dla niej kończą. Wreszcie nasza bohaterka bierze sprawy w swoje ręce i poprzez aplikację Tinder próbuje odnaleźć tego jedynego. Jak skończą się randkowe przygody Rosy?
Podczas użytkowania aplikacji Rosy trzyma się kilku ważnych zasad. I ma cichą nadzieję, że pomogą jej w osiągnięciu wyznaczonego celu. Jednak los nieprzerwanie z niej drwi, dlatego my mamy okazję poznawać kolejnych panów "idealnych". Chwilami ze współczuciem czyta się o jej kolejnej porażce i pragniemy dodać jej otuchy. Trzeba mieć sporo silnej woli, aby przetrwać tego rodzaju maraton "nieudanych randek". Mimo że miejscami lektura lekko smuci to w przeważającej mierze jest komicznie zabawna. Bohaterka potrafi żartować nawet z samej siebie, co nie jest łatwe ani częste. Dzięki tej powieści można także przekonać się jak nowe technologie zmieniają zachowania ludzkie.
Jak przyznaje autorka w wielu wywiadach książka ta powstała na podstawie jej osobistych doświadczeń. Przez 9 miesięcy testowała aplikację. Zrezygnowała z kariery w PR, aby ją napisać. Odważyła się i wyznała co przeżyła. Tekst nie jest tak kontrowersyjny jak "Pięćdziesiąt twarzy Greya", ale autorka często zaskakuje. Wiele osób porównuje tę powieść do "Bridget Jones: Dziennik", jednak ja uważam, że rodzaj humoru w "Wyznaniach randkowiczki" jest nieco inny, choć autorka jest także Brytyjką. Poza tym książka autorstwa Helen Fielding była pisana w formie pamiętnika. I ważne, że Rosy nie marudzi, nie narzeka. Kończąc muszę jeszcze wspomnieć o tym, że nie poznajemy tu imienia najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki. Nazywana jest BF (od anglojęzycznego skrótu Best Friend). To wydało mi się dziwne. Podsumowując muszę przyznać, że uśmiech często gościł na mych ustach, mimo że niektóre fragmenty odbiegające od głównego wątku - randkowania - nieraz się trochę ciągnęły. Dobrze się bawiłam podczas czytania tej książki. To lekkie czytadło, w sam raz na poprawę humoru... A aplikacja Tinder istnieje naprawdę. Jest także dostępna w języku polskim.
Przeczytane:2015-12-05, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki (2015), Posiadam, Przeczytane,