Gdy wieczorami patrzysz w niebo, widzisz tylko tajemniczą i niepokojącą przestrzeń. Granatowa otchłań przetykana mrugającymi gwiazdami stanowi zagadkę, nad którą pewnie się zastanawiasz. Jednak naukowy język, którym zwykle opisuje się Wszechświat, sprawia, że zamiast zgłębiać teorię Wielkiego Wybuchu, czujesz, że zaraz wybuchnie ci głowa. Właśnie dlatego musisz przeczytać tę książkę. Christophe Galfard, uczeń samego Stephena Hawkinga, zabierze cię na niezwykłą wyprawę 10 milionów lat świetlnych od Ziemi, pokaże powierzchnię gasnącej gwiazdy lub zmniejszy cię do rozmiarów atomu. Dzięki sile wyobraźni, bez trudnych definicji i skomplikowanych obliczeń odkryjesz prawdziwe piękno Wszechświata.
Międzynarodowy bestseller. Nr 1 w Szwecji i Hiszpanii.
„Najpiękniejsza podróż, w jaką kiedykolwiek się udasz”.
– Elle
„Galfard przemienia naukę w hollywoodzką historię”.
– Livres Hebdo
„Kosmos będzie twoim nowym centrum rozrywki”.
– Lire
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Universe is in Your Hand
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Sławomir Paruszewski
Dawniej zaczytywałam się w literaturze popularnonaukowej. Uwielbiam książki, w których mogłam znaleźć coś, czego jeszcze nie wiedziałam. W tamtym okresie też zaczytywałam się w magazyny popularnonaukowe. Później o nich zapomniałam. Teraz zaś żałuję, gdy poznałam "Wszechświat w twojej dłoni" żałuję, że zrobiłam sobie długą przerwę od tego typu literatury.
Książka ta jest skierowana dla zwykłego odbiorcy, który nie musiał wcześniej interesować się fizyką czy matematyką. By ją zrozumieć wystarczyła wyobraźnia i wiedza na podstawowym poziomie. Autor z wyobraźni uczynił główną pomoc naukową i za jej pomocą przedstawiał zwykłym odbiorcom niezwykłe rzeczy.
Dobra książka popularnonaukowa powinna przekazywać wiedzę w prosty sposób. Nie nudzić, nie zanudzać. Sprawić, iż czytelnik jeszcze bardziej zainteresuje się przedstawionym tematem i nie zapomni szybko o kwestiach, które przeczytała. Ta książka idealnie spełniła te zasady i to dość dla mnie niezwykły sposób, jeśli chodzi o ten gatunek.
Pierwszy raz spotkałam się w literaturze popularnonaukowej z tak dużym wykorzystaniem wyobraźni. Autor przedstawia kolejne zagadnienia z fizyki teoretycznej każąc czytelnikowi wyobrazić sobie podróż, w którą nas zabiera. A podróż ta jest piękna i niezwykła. Rozpoczyna się i kończy na przepięknej plaży po drodze zmniejszając się, zwiększając i witając ciotkę z Australii. Autor zabiera nas też w podróże międzygalaktyczne. Pokazuje nam z bliska czarną dziurę i wrzuca nas do niej, a raczej to ona nas wciąga. Podczas lektury mamy możliwość zanurzyć się w kosmiczną materię i poznać magię podroży w czasie.
Podczas tej niezwykłej podróży mamy przyjemność poznać geniuszy związanych z fizyką. Nie tylko Stephena Hawkinga, który był nauczycielem Christophe'a Galfarda, ale też Isaaca Newtona czy Alberta Einsteina.
Autor za pomocą prostych zagadnień i definicji, które poznaliśmy w szkołach, pomaga nam w zrozumieniu fizyki teoretycznej i kwantowej. Zahacza również o teorię strun. I pokazuje, że zasady rządzące światem nie zawsze mają zastosowanie, gdy chcemy zrozumieć rzeczy wielkie i te małe, niewidoczne. Wszystko to przedstawia w przejrzysty i jasny sposób w nieco hmm... gawędziarskim tonie. Coś czuję, iż wykład z nim byłby cudownym doświadczeniem.
Autor hipnotyzuje w sposób świadomy. Wie, co chce przekazać, w jaki sposób chce tego dokonać i to robi. Potrafi też przyciągnąć do siebie odbiorców, a następnie wciągnąć ich w świat teoretycznej fizyki, fizyki kwantowej. Opowiada przy tym o ludziach, którzy się przyczynili do aktualnej wiedzy fizyków. Nie zapomina przy tym o swoim mentorze. Często nawiązuje do Stephena Hawkinga. Można poczuć, że autor go podziwia.
Dzięki autorowi teoria kwantowa nie wydaje mi się już tak bardzo niezrozumiała. Ba, wydała mi się dość jasna i prosta, choć równocześnie wiem, iż autor jedynie liznął ten temat i zrozumienie całości nie byłoby takie banalne. Niemniej jednak ta książka skłoniła mnie do powrotu do literatury popularnonaukowej. I przypomniała, że nauka może być fajna. Warto się uczyć! Nawet jeśli wydaje nam się, że na naukę jesteśmy za starzy.
Polecam, jedna z lepszych książek, które ostatnio miałam przyjemność poznać.
Wciągająca historia o nauce. Temat niełatwy, a przekazany w tak przystępny sposób.
Szukacie książki, która w przystępny sposób przedstawi Ci informacje otaczającym nasz świeci? Wyjaśni Ci zrozumiale naturę wszechświata oraz jego początek? A może też chcesz się udać w podróż do świata kwantowego? Jeśli tak, to „Wszechświat w twojej dłoni” Christopha Galfarda jest w sam raz dla Ciebie.
Jak już wspomniałam, w książce są przestawione sprawy związane bezpośrednio i pośrednio związane z kosmosem. Omawiane są Wielki Wybuch, czarne dziury, cząstki elementarne, prędkość światła, teoria strun, wszechświaty równoległe... i to wciąż nie wszystko! Autor starał się przedstawić wszystko w jak najprostszy i najbardziej zrozumiały sposób, a przy tym się nie wywyższał. Nie było to łatwe zadanie, bo przecież sama fizyka nie jest rzeczą łatwą. Jednak mogę Wam powiedzieć, że autor podołał zadaniu i stworzył lekturę przystępną dla przeciętnego czytelnika. Za to należą się brawa. Dodatkowy plus można też przyznać za to, że „Wszechświat w twojej dłoni” zaciekawia. Nie spodziewałam się takiego rodzaju książki. Tak samo jak nie spodziewałam się dostać w niej tak dużo humoru!
Co jeszcze podobało mi się w tej książce? Bezpośrednie zwroty do czytelnika. W trakcie lektury co chwilę miałam wyobrażać sobie coś innego – wakacje na tropikalnej wyspie, brzydkie wazony od ciotki z Australii, podróże do świata kwantowego (czułam się jak Ant-Man!) czy wędrówkę po kosmosie. Pomogło to mi w lepszym zrozumieniu kilku omawianych spraw.
Z głównych minusów to nie podobało mi się przerywanie przez autora ciekawych wątków kwestiami typu „tego dowiesz się później” czy „więcej o tym w innym rozdziale”. Z jednej strony zaciekawiało mnie to, chciałam czytać szybciej, chciałam się dowiedzieć. Ale przez takie przerywniki gubiłam też wątek, nie byłam już tak mocno skupiona na czytaniu.
Po książkę sięgnęłam na ramach akcji CzytajPL. Ciekawym świata osobom polecam sięgnąć nawet po skończeniu akcji.
Jestem absolutnym laikiem w sprawach fizyki, astronomii i matematyki. Nie wiem czemu sięgnęłam więc po „Wszechświat w twojej dłoni” Ch. Galfarda? Może dlatego, że jakaś dobra dusza napisała na okładce, że wszystko zrozumiem?! I stał się cud: zrozumiałam. Mało tego- ja czytałam po nocach, tak mi się podobało. Z czego składa się kosmos i co jest za Drogą Mleczną? Czym właściwie jest grawitacja? Dlaczego nie da się przekroczyć prędkości światła? Czym się różni elektron od protonu, a proton od kwarków ? Co to jest gluon? Z czego składa się antymateria? Jak przebiegał Wielki Wybuch i jak oraz kiedy skończy się nasz układ słoneczny? Odpowiedzi na te i setki innych pytań są w tej książce. Książce o fizyce, w której jest jeden jedyny wzór. Ale za to wzór celebryta: słynne einsteinowskie równanie o masie i energii (i w końcu je zrozumiałam).
Dotychczas zagadki wszechświata były dla mnie kompletnie niezrozumiałe. A tu proszę- można! Można zabawnie, ze swadą i jasno wytłumaczyć jak działa świat, kosmos i materia. I nie zanudzić przy tym czytelnika na śmierć. Brawo. Proszę o więcej.
Przeczytane:2020-06-04, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2020,
Prawdopodobnie najmądrzejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. To zdumiewające, jak wielu rzeczy człowiek nie wie o otaczającym go świecie (i całym wszechświecie), a jeszcze bardziej zdumiewające, jakie teorie mogą zrodzić się w umysłach fizyków teoretyków.
Książka napisana jest w sposób w miarę przystępny, jak na publikację tego typu. Miejscami drażnił mnie przyjęty przez autora pomysł na pokazywanie różnych rzeczy oczami wymyślonego bohatera i silenie się na niekoniecznie zabawne żarty, ale rozumiem, że autor chciał właśnie w miarę możliwości przybliżyć laikowi różne zagadnienia w sposób jak najbardziej prosty i zrozumiały.
Bardzo mi się podobała zwłaszcza pierwsza część książki, dotycząca zagadnień astrofizycznych. Pogubiłam się nieco gdy doszło do świata bardzo małych rozmiarów, nie wspominając już o polach kwantowych, a końcowa część, gdzie są przedstawione rozmaite teorie (w tym cztery różne dotyczące wieloświatów...) to już w ogóle, haha, kosmos. Możliwe jednak, że tak naprawdę totalnie zgubiona zostałam już przy wzmiance o kolorach i zapachach kwarków ;)
Niezależnie od wszystkiego, "Wszechświat w twojej dłoni" to fascynująca i fantastyczna podróż po naszej (i nie tylko naszej) rzeczywistości i mógłby się zapoznać z nią każdy człowiek, który choć trochę jest ciekawy świata. Podsumowując: żadna SF nigdy nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak przedstawiona tutaj S. Szczerze polecam.