Sara i Robert Milewscy są młodym, szczęśliwym małżeństwem.
Wszystko zmienia się, kiedy kobieta przyłapuje partnera na coraz liczniejszych kłamstwach.
Jeszcze bardziej niepokojące jest dla Sary odkrycie, że dziesięć lat temu zaginęła dziewczyna Roberta, Laura, a to właśnie on widział ją jako ostatnią.
Czy to ukochany Sary dopuścił się zbrodni?
A jeśli nie, to gdzie w takim razie jest Laura?
Milewska stara się odkryć prawdę, a przy okazji nie dopuścić do rozpadu swojego związku, chociaż z każdym dniem jej zaufanie do męża maleje.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2024-10-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 376
Zdecydowanie autorka znajduje się u mnie w top pięciu najlepszych autorów thrillerów psychologicznych! Czytałam jej wcześniejsze książki i każda zasługiwała na ogromne uznanie. Najlepsze jest to, że jej utworów nie da się przewidzieć. Niby jakiś koniec książki kroi nam się w głowie, ale nigdy nie wychodzi to tak, jak się zakończyło. Ta historia dała mi do myślenia na tyle, że doszłam do bardzo odkrywczego wniosku. Tak jak w niektórych ludziach można czytać jak z książki, tak inni nigdy do końca życia nie będą szczerzy. Małżeństwo Sary i Roberta rozpoczęło się w momencie, kiedy oboje przechodzili swoje traumy. Lecząc wzajemne rany patrzyli na siebie przez ich pryzmat, więc szczerość gdzieś tam została spychana na dalszy plan. Wątek skupia się na traumie Roberta i jego zaginionej kiedyś dziewczyny. Wydawało mu się, że zaleczył swoje rany, jednak, kiedy tylko dostał wiadomość, że być może Laura żyje, od razu jego psychika zaczęła inaczej pracować. Coraz częściej okłamywał żonę, a opowieść z jej perspektywy pokazała nam, że zaczęła zauważać jego dziwne zachowanie. Niby robiła co mogła, żeby uratować ich małżeństwo, jednak jej postępowanie kierowane niesprawiedliwością i tajemnicami męża sprawiało, że stawała się coraz gorszym człowiekiem. Zaczęła mieć sekretów na pęczki i układów sporo, a na końcu jej słowa wyznawały tylko same kłamstwa. Niby kochała go, ale gdzieś tam z tyłu głowy wiedziała, że on zawsze najbardziej kocha Laurę. Odkrywała jego sekrety jeden po drugim, co mocno ją raniło. Takim twardym rozumem okazała się być jedna z jej przyjaciółek, która czasami dawała jej mądre porady. Tutaj tak naprawdę każdy grał na kilka frontów, pokutował za własne i czyjeś grzechy okłamując też swoją rodzinę. Tak naprawdę zauważyłam, że nikt nie był szczęśliwy. Szczęście było chwilowe i ulotne niczym dym z papierosa. Zemsta była słodka ale gorzkim kosztem. Nie zdradzę końca, ale powiem wam, że spijałam tutaj każde słowo, myślałam nad każdym zachowaniem i wysnuwałam własne wnioski. Gra postaci była w mocno psychologicznej fazie i dramatyzm scalała niepewność, obecna do samego końca. Zżyłam się z postaciami i stwierdzam, że niektórych ludzi nie da się wyleczyć z ich obsesji. Czasami to właśnie jest ich sposób na życie.
Ogromnie polecam, milion na sto!
Nieważne co się stanie- jeśli coś Ci w życiu nie wyjdzie , porzuci Cię chłopak, stracisz pracę , albo po prostu poczujesz ,że nie dajesz sobie rady po prostu wróć do domu.
W dniu zaginięcia Laura Majewska miała dwadzieścia dwa lata, była ambitną studentką i miała przed sobą dobrą przyszłość.
Nikt z jej bliskich nie ma pojęcia, że tego samego wieczoru pokłóciła się ze swoim chłopakiem, a nawet z nim zerwała.
Na młodego mężczyznę padają również pierwsze podejrzenia prowadzących śledztwo policjantów.
Co rzeczywiście spotkało młodą Majewską?
Sara i Robert poznali się trzy lata wcześniej i niedawno zdecydowali się sformalizować swój związek.
Para nie zdecydowała się na posiadanie dzieci skupiając się na podróżach i wzajemnej relacji.
Niestety pewnego dnia młoda fotografka odkrywa,że ukochany ją okłamuje.
Zaniepokojona jednak nie decyduje się na konfrontację z Robertem za to rozpoczyna własne dochodzenie mające na celu wyjaśnienie sprawy sprzed lat.
Kolejne tropy i rozmowy nie przynoszą jednak oczekiwanych rezultatów.
Do czasu pewnego rodzinnego obiadu..
Milewska za wszelką cenę chce ratować swoje małżeństwo.
Czy jej się to uda?
Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia po przeczytaniu książki Aleksandry Polańskiej.
Sam pomysł na fabułę i całą historię bardzo mi się spodobał, język którym powieść została napisana jest lekki i sprawia ,że czytanie jest przyjemne.
Tym, co budzi moje zastrzeżenia są bohaterowie.
Doprawdy nie potrafiłam zrozumieć Milewskiej, która twierdziła, że kocha męża, a jednocześnie nie chciała z nim szczerze porozmawiać i po prostu stanąć oko w oko z wydarzeniami sprzed dekady.
Powiem wprost po prostu mnie ona wkurzała.
Robert z kolei nie potrafił sobie poradzić ze zniknięciem dawnej partnerki w związku z czym w mojej opinii nie powinien się angażować w nową relację.
Poza tym.. Sara zbyt łatwo uzyskiwała odpowiedzi na swoje pytania.
Zakończenie zdecydowanie mnie zaskoczyło..
Jeśli szukacie lekkiego kryminału zdecydowanie jest to lektura dla Was??
"Byliśmy ja, mama i tato. Trzy osobne byty żyjące pod jednym dachem. Nie byliśmy rodziną, nasza rodzina umarła w dniu, w którym zniknęłaś, Alicjo. A co...
Z tafli lustra spoglądała na mnie moja córka. Zakrwawiona, przerażona i drżąca. Była blada, a na jej twarzy ujrzałam siniaki, włosy stanowiły jeden...
Przeczytane:2024-11-24,
Jesień to pora roku, która sprzyja czytaniu książek dostarczających mocnych wrażeń. Kryminały i thrillery psychologiczne sprawdzają się w tym czasie doskonale, a na rynku wydawniczym jest ich naprawdę spory wybór. Jednym z thrillerów, które ostatnio wpadły w moje ręce, jest „Wróć do domu” autorstwa Aleksandry Polańskiej. Autorka zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym w ubiegłym roku z dość udanym thrillerem „Kocham Cię, mamo”, dlatego bez wahania sięgnęłam po jej najnowszą powieść.
Sara i Robert Milewscy to młode, na pierwszy rzut oka bardzo szczęśliwe małżeństwo. Jednak pewnej nocy, gdy Robert nie wraca do domu, Sara zaczyna baczniej przyglądać się mężowi. Coraz częściej przyłapuje go na kłamstwie, a gdy odkrywa, że dziesięć lat temu w tajemniczych okolicznościach zaginęła dziewczyna Roberta, ogarnia ją niepokój. Wraz z nim mnożą się pytania, na które stara się znaleźć odpowiedzi, nie chcąc jednocześnie doprowadzić do rozpadu swojego małżeństwa.
„Wróć do domu” Aleksandry Polańskiej to drugi thriller psychologiczny, po który sięgnęłam z nadzieją na emocjonującą lekturę. Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki było bardzo udane, więc liczyłam na to samo, zagłębiając się w historię Sary i Roberta.
Początek książki zapowiadał się obiecująco – już sam opis sugerował, że historia, którą autorka przelała na papier, będzie mroczna, pełna tajemnic i napięcia. I rzeczywiście, na początku wciągnęłam się w fabułę, z ciekawością śledząc kolejne wydarzenia. Wraz z główną bohaterką karmiłam się kłamstwami jej męża, jednocześnie odkrywając kolejne tajemnice, co przyznać muszę, przychodziło jej niezwykle łatwo. Niemniej jednak zabrakło mi w tej historii napięcia, a emocje, które mi towarzyszyły, nie były tak intensywne, jakich oczekiwałam od thrillera. Kreacja bohaterów, zwłaszcza Sary, nie zrobiła na mnie większego wrażenia – nie zyskali mojej sympatii. Zachowanie głównej bohaterki, zamiast wzbudzać empatię, z każdym rozdziałem stawało się coraz bardziej irytujące, a momentami wręcz absurdalne.
„Wróć do domu” to thriller, który rozwija się w wolnym tempie i bardziej przypomina powieść obyczajową z delikatną nutą dramatu, co nie do końca odpowiadało moim oczekiwaniom, biorąc pod uwagę udany debiut autorki. Aleksandra Polańska miała świetny pomysł na tę historię, jednak wydaje się, że nieco go przekombinowała, a momentami wręcz zaskoczyła niedorzecznością. Mimo to książkę czyta się dobrze – lekkie i przyjemne pióro autorki sprawia, że kartki same przelatują przez palce, a my szybko docieramy do finału. Podsumowując, choć moje oczekiwania wobec tej książki nie zostały w pełni spełnione, uważam, że warto po nią sięgnąć. „Wróć do domu” to idealna lektura na długie jesienne wieczory, szczególnie dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem.