Maciej Dmytrow w swoim literackim debiucie wędruje przez mrok miasta, szpitalne korytarze i przestrzenie wtórnie odludne. Dziwnym trafem te wędrówki często kończą się nad brzegiem Wisły, gdzie można poczuć smutek i kuszącą woń nostalgii. Zbiór zawiera wiersze o naszych dzieciach, dziadkach, kolegach z pracy. O nas, współczesnych Polkach i Polakach. To wiersze o depresji i z depresji. Październikowej i tej gorszej, listopadowej. Wiersze, w których, najprawdopodobniej wbrew zamiarom autora, skryło się jednak ciepło lekkiego, lepkiego lipca.
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2021-04-08
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 68
Język oryginału: polski
Przeczytane:2021-05-19, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021,
Czasami trafiamy na coś, co wyjątkowo nas poruszy. Te coś może mieć wiele znaczeń – to może być piosenka, książka, film, jakaś historia, wydarzenie, widok… Tutaj ogranicza nas tylko nasze subiektywne odczuwanie. Jednak gdy już coś dogłębnie nas wzruszy, to potrafi zmieniać nasz tok myślenia, nasze poglądy i postrzeganie świata. Kiedyś wierzyłam, że taką moc ma właśnie poezja. Dlaczego kiedyś? Ponieważ wtedy byłam dogłębnie przekonana, że działa tak na każdego. Że każdy prędzej, czy później znajdzie wiersz, który będzie dyktował jego życiem. Z perspektywy czasu wydaje mi się to mocno egocentryczne. Przekonanie wyniesione z osobistego doświadczenia. Niektórzy nie lubią czytać, nie lubią poezji albo po prostu nie znajdują tego wiersza. Ja chyba nigdy go nie znajdę, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by dalej poszukiwać. I tak o to dzisiaj przed Wami kolejny tomik wierszy, który ostatnio miałam okazję przeczytać.
„wmyśli” zaskoczyło mnie od początku poczuciem, że czytam teksty piosenek. Gdy tylko odczytywałam wersy wierszy, komponowała mi się w głowie jakaś własna melodia, a ja miałam poczucie, że to nie poezja, tylko jej połączenie z magią muzyki. To uczucie sprawiło mi wielką radość i od razu dodała każdemu wierszowi z osobna nieodzownego uroku, który zachwycał i pozostawał ze mną na długo. Sama twórczość Macieja Dmytrowa jest raczej krótka, ale towarzyszy temu dosadność i konkretność, co bardzo cenię. Przez cały tomik przechodzą najróżniejsze metafory, jednak i one są niespecyficzne. To nie były metafory w konwencjonalnym ujęciu, które kojarzy mi się z nadmierną poetycznością i patosem. Było w nich coś swojskiego, ale na poziomie. Jako czytelnik nie mogłam udawać, że te zwykłe słowa nie mają ukrytej głębi. Pragnęłam do niej dotrzeć, by sprawdzić, czy zgodzę się z nią, czy zostanę wewnętrznie poruszona i czy wreszcie na długo dany wiersz zagości w mym umyśle.
Kolejnym aspektem, który mocno mnie zaskoczył, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu, jest pewien rodzaj mroku przemawiającego przez twórczość autora. To mrok, który mami, hipnotyzuje i intryguje na tyle, by wręcz ślepo za nim podążać. Niesie on ze sobą ekscytację i katharsis. Tak niekonwencjonalnego połączenia już dawno nie widziałam.
Ogólnie cała tematyka jest unikatowa i pełna błyskotliwych uwag, które naprowadzają czytelnika na własne, mocno ukryte myśli. Każą stanąć mu przed tym, co sam ukrywa i po raz pierwszy zmierzyć się z nimi. W tym miejscu dostaję coś, o czym od dawna marzyłam, czyli oryginalność. Poeta nie boi się łamać wszelkich schematów. Być może nawet nie jest świadomy tego, że to robi, bo pozostaje sobą i rządzi się własnymi zasadami. Takich ludzi szanuję i czasami wprost im zazdroszczę tej pewności siebie w świecie, gdzie nie zawsze jest na nią miejsce.
Najbardziej ze wszystkich wierszy poruszył mnie „chciałem trochę”. To wiersz, który pozwolił mi utożsamić się z osobą mówiącą i przeżyć wiele intensywnych, pełnych emocji. Podobnie miałam z dziełem „koty psy chomiki wszechświat”. Tutaj umiejętności autora sięgnęły wyżyn, a ja uświadomiłam sobie, jak za pomocą prostych słów można przekazać tak wiele. Wszystkiego niesamowicie intrygująco dopełniały ilustracje.
„wmyśli” bez wątpienia jest unikatowym zbiorem poezji, który nie da się tak po prostu zapomnieć. To tutaj uderza się w tematy ważne, poruszające i często zaginione. Do tego trzeba odwagi, z czego sprawy nie zdawałam sobie jeszcze, gdy zaczynałam czytać tomik. Teraz już wiem, ale nie zamierzam wykorzystywać tego jako ostrzeżenie. Wręcz przeciwnie – znajdźcie w sobie pokłady siły i zmierzcie się z obezwładniającym mrokiem, gdzie czasami można odnaleźć iskierkę nadziei. Szukajcie jej i akceptujcie to, co po drodze znajdziecie.