Wizyta

Ocena: 3.63 (8 głosów)

Jedna z 10 najlepszych książek roku według magazynu "TIME".

Nominowana do prestiżowej National Book Award "Wizyta" to mrożąca krew w żyłach, a zarazem wstrząsająco czuła powieść jednej z najciekawszych współczesnych autorek, której twórczość zachwyciła m.in. Ursulę Le Guin, Rebeccę Makkai i Lauren Groff.

Powieść, trzymająca w niesłychanym napięciu od pierwszej aż do ostatniej strony, rozpoczyna się trzęsieniem ziemi: Molly, sama w domu z małymi dziećmi, słyszy w sąsiednim pokoju czyjeś kroki. Kobieta usiłuje sobie wmówić, że to omamy spowodowane brakiem snu i ciągłym przemęczeniem. A równocześnie wyobraża sobie najgorsze scenariusze. Matki tak mają.

Niepokojące dźwięki rozbrzmiewają ponownie, a Molly dostrzega jakiś ruch.

Nagle staje twarzą w twarz z intruzem...

"Wizyta" Helen Phillips to niesłychanie przewrotny literacki thriller, znakomicie ilustrujący moc i grozę rodzicielstwa. Hipnotyzująca, mroczna, ale też komiczna proza, ukazująca naszą codzienność jako splot zdarzeń i zjawisk w równej mierze ekscytujących co banalnych, tragicznych co groteskowych, znajomych co przeraźliwie obcych.

To powieść, która rozsadza umysł i łamie serce. Precyzja języka, trafne obserwacje, czarny humor - mieszanka wybuchowa gwarantująca niezapomniane wrażenia z lektury!

"Wizyta" łączy w sobie wszystko to, co najlepsze w powieściach Shirley Jackson i filmach Jordana Peele'a.

Ta książka wzięła mnie do niewoli, wtargnęła w moje sny i myśli na jawie, przebudowała mój umysł. "Wizyta" jest najdziwniejszą, a zarazem najlepszą książką o macierzyństwie, jaką czytałam.

Rebecca Makkai, autorka "Wierzyliśmy jak nikt"

"Wizyta" to głęboka medytacja nad naturą rzeczywistości, nieulękniona analiza rodzicielstwa, a przy okazji także znakomity thriller. To nadzwyczajne, olśniewająco oryginalne dzieło jednej z naszych najbardziej utalentowanych i interesujących pisarek.

Emily St. John Mandel, autorka "Stacji Jedenaście"

Niepokojąca, pełna histerii i czarnego humoru - zupełnie jak rodzicielstwo.

"New York Times"

Powieść jak zatruta strzała. "Wizyta" jest i nie jest thrillerem. To fantazja na temat tego, co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy widzieli siebie - jako rodziców - obiektywnie.

"New York Magazine"

"Wizyta" jest przerażająca, irytująca i mrocznie komiczna, podobine jak samo rodzicielstwo. Phillips, która obchodzi się z językiem równie ostrożnie, jak śmiało poczyna sobie ze strukturą powieści, zdołała uchwycić wiele prawdziwych, przenikliwych spostrzeżeń.

"New York Times Book Review"

Genialna powieść. Nietrudno zgadnąć, dlaczego współczesne gwiazdy literatury jak Lauren Groff i Emily St. John Mandel nie szczędzą autorce pochwał. Ta książka to coś w rodzaju matrioszki, historii przesyconej zarówno prawdą o domowym życiu, jak i dzikim, nieokiełznanym poczuciem nierzeczywistości. Nawet niedoprecyzowane zakończenie zdaje się być tutaj czymś w rodzaju nabrzmiałej znaczeniem pauzy, stanowi odpowiednią codę tej cudownej, niesamowitej powieści o sprawach jednocześnie pięknie znanych i przerażająco obcych.

"Entertainment Weekly"

Niezapomniany popis wirtuozerii, w którym intrygujący suspens perfekcyjnie stapia się z doskonale skonstruowaną prozą literacką. Ta historia, łącząca w sobie liczne gatunki, to dzieło wybitnej pisarki na najbardziej elektryzującym etapie rozkwitu talentu.

"Publishers Weekly"

Pełen napięcia, tajemniczy i przenikliwy thriller tylko umacnia pozycję Phillips jako słusznie obsypanej pochwałami autorki o wybitnym wyczuciu narracji i stylu.

"Kirkus Reviews"

"Wizyta" to mrożąca krew w żyłach powieść olśniewająco utalentowanej pisarki. To także powieść, o której bardzo trudno pisać bez spojlerów, bo oprócz tego, że jest intelektualną medytacją nad macierzyństwem w jego najbardziej pierwotnej - żarliwej, świętej, odbierającej zdrowe zmysły - postaci, jest także misternie zbudowanym thrillerem z quasi-fantastycznym twistem. Zwrot akcji następuje wcześnie, wraz ze zdjęciem maski intruza. Absolutnie wyjątkowe osiągnięcie, pełne czarnego humoru i największej szczerości.

"The Observer"

Jeśli wyzwania wiążące się z opieką nad małymi dziećmi doprowadziły cię kiedykolwiek na krawędź szaleństwa, dobrze zrozumiesz sytuację bohaterki tej powieści. Ta powieść jest niczym gorączkowy majak.

,,People"

Helen Phillips jest laureatką nagród Fundacji Rona Jaffe, Italo Calvino oraz wielu innych. Jej poprzednia powieść "Kancelaria" (Prószyński i S-ka, 2019) spotkała się z niezwykle przychylnym przyjęciem, a debiutancki zbiór opowiadań "And Yet They Were Happy" przykuł uwagę jury The Story Prize. Jej opowiadania opublikowano w czasopismach literackich, m.in. "Tin House", "Electric Litterature", "Slice", "BOMB" i "PEN America". Prowadzi warsztaty z twórczego pisania w Brooklyn College. Mieszka w Brooklynie wraz z mężem, który jest malarzem, i dwójką dzieci. ,,Wizyta" została uznana przez jedną z 10 najlepszych książek roku 2019 magazynu "TIME" i trafiła na listy najlepszych książek roku m.in. "New York Times", "Washington Post" czy "Publishers Weekly".

Informacje dodatkowe o Wizyta:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-03-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788382340570
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Need

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Wizyta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wizyta - opinie o książce

Avatar użytkownika - klaudiahanczuk
klaudiahanczuk
Przeczytane:2021-03-03, Ocena: 2, Przeczytałem,

Prawie 2 dni mi zajęło zabranie się za napisanie tej recenzji, bo po pierwsze już dawno nie wystawiłam tak słabej oceny, a po drugie z przykrością muszę stwierdzić, że książka mi się po prostu nie podobała. Kompletnie nie poczułam tej powieści, a co najgorsze to jej nie zrozumiałam kompletnie🙈 O co w niej tam chodziło, to już wiem, bo nakierowała mnie @zaczytana.babka, dziękuję Ci kochana💞
🔹
To, że ta książka jest dziwna, to się zgodzę, ale dla mnie chyba i za mądra😁 Albo w trakcie jej czytania mózg mi się wyłączył. Według opisu wydawcy zapowiadała się bardzo dobrze, smaczka dodawał fakt, że trafiła na listę bestsellerów "New York Timesa" oraz magazynu "Time". Ale z własnego doświadczenia już przekonałam się kilka razy, że jeśli jakaś książka trafi na taką listę, to mi nie przypada do gustu😕
🔹
Punkty przydzieliłam za okładkę, bo robi wrażenie, za sam pomysł na historię i kótkie rozdziały napisane prostym językiem, które szybko się czyta. Gdyby historia została napisana w innej formie, to wtedy byłaby wysoko oceniona, bo to raczej przypominało mi rozdwojenie jaźni u głównej bohaterki, ewentualnie niezdiagnozowaną chorobę psychiczną. Do tego kompletnie nie rozumiem wplecionego wątku archeologicznego, co autorka miała na myśli i czemu miał służyć.
🔹
Zbliżając się ku końcowi, to chociaż mi ona nie przypadła do gustu, to Was zachęcam do jej przeczytania, bo może akurat Wam się spodobać. Niestety mi sumienie nie pozwoliło wystawić pozytywnej opinii, mam świadomość tego, że wydawnictwo mnie zablokuje😁 Ale każdy ma inne gusta i podobają się inne książki i tak było w tym przypadku. Albo jak napisałam wcześniej kompletnie jej nie zrozumiałam, za jakiś czas wrócę do niej i wtedy zobaczymy...

✒✒✒✒✒✒✒✒✒✒✒✒✒✒
Molly jest matką dwójki małych dzieci, pewnego dnia, jej mąż wyjeżdża, a ona pozostaje z nimi sama w domu. W pewnym momencie słyszy w sąsiednim pokoju czyjeś kroki, ale tłumaczy sobie to przemęczeniem, spowodowanym ciągłym brakiem snu i ciągłymi obowiązkami przy dzieciach.
Jej obawy jednak urzeczywistniają się w chwili, kiedy w pokoju dostrzega jakiś ruch i staje oko w oko z intruzem, osobą w masce jelenia.
Kim jest ta tajemnicza postać i co dokładnie zmieni w życiu Molly, dowiecie się tylko wtedy, gdy sięgniecie po książkę i sami wejdziecie w życie, uczucia i myśli głównej bohaterki...

Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2021-04-11,

Odprawiła już opiekunkę i została sama z dziećmi. To był długi dzień, ale jeszcze się nie skończył. Za ścianą słychać kroki…

“Wizyta” to krótka, ale bardzo treściwa opowieść, w której wydarzenia rozgrywają się szybko, nie pozwalając na oddech, zawahanie, czy odłożenie książki. Pierwsze strony są doskonałą zapowiedzią tego, co nas czeka, a początkowe wydarzenia wprowadzają czytelnika w atmosferę oczekiwania i skłaniają, by spróbował na własną rękę zrozumieć, bo właściwie rozgrywa się na jego oczach.

Krótkie rozdziały, niespokojne fragmenty, a właściwie urywki składające się na te opowieść, sprawiły, ze moje zainteresowanie szybko się pogłębiało, a konieczność skupienia się na codziennych obowiązkach zaczęła irytować. Pragnęłam szybko przekonać się, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni, co naprawdę się dzieje, a co jedynie insynuuje mi autorka.

Niepokojące wydarzenia i duszny klimat całości zrobiły na mnie duże wrażenie, ale nie przesłoniły innych kwestii, które momentami wysuwały się na pierwszy plan, by odegrać tam istotną rolę. Trudy macierzyństwa, konieczność łączenia obowiązków rodzicielskich z pracą zawodową, możliwość polegania jedynie na sobie- taka obyczajowa mieszanka z pewnością trafi w serce wszystkich kobiet zmagających się na co dzień z podobnymi problemami. Włączenie tego typu tematyki w rozwój akcji pogłębiło wartość książki i skierowało moją uwagę na nieco inne tory.

Wbrew temu jednak, co można by pomyśleć i co nasuwa się po takim spojrzeniu na książkę, „Wizyta” w żadnym przypadku nie jest powieścią oczywistą, banalną czy szablonową. Całość rozwija się w zadziwiający sposób, który z pewnością nie każdemu się spodoba. Można powiedzieć, że to opowieść dla tych, którzy cenią nietypowe rozwiązania fabularne, śmiałe zwroty akcji, przewrotne udziwnienia. Nie każdy doceni tę specyficzna interpretację, ale nie można odmówić jej pewnego wdzięku i świeżego spojrzenia na omawiane tematy.

„Wizytę” czyta się niezwykle szybko. Choć autorce można co nieco zarzucić z pewnością nie może to dotyczyć jej stylu. Philips pisze przekonująco, zachęcająco i angażująco. Kolejne kartki umykają w zaskakującym tempie, można wręcz powiedzieć, że książka czyta się sama.

Jak już wspomniałam, to przewrotna i zaskakująca opowieść, która przypadnie do gustu przede wszystkim osobom o otwartym umyśle. Myślę jednak, że warto sięgać po takie nietypowe książki i samemu przekonać się, czy to dla nas czy też nie.  

Link do opinii
Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2021-03-28,

Kiedy w zapowiedziach zobaczyłam Wizytę, od razu poczułam się zaintrygowana. Nie dość, że okładka wprost mówiła mi, że będę mieć do czynienia z czymś na kształt thrillera, to jeszcze opis sprawił, iż dosłownie zapragnęłam przeczytać tę książkę. Jak myślicie, czy ten tytuł trafił w moje czytelnicze gusta?


Molly właśnie została w domu sama z dziećmi. Kiedy spędza z nimi czas, nagle słyszy kroki dochodzące z sąsiedniego pokoju. Próbuje tłumaczyć to sobie omami słuchowymi, do których przyczynił się brak snu i zmęczenie. Jednak w pewnej chwili kroki stają się wyraźniej słyszalne, a Molly staje oko w oko z intruzem. W jej własnym domu.


Kiedy zaczęłam lekturę tej pozycji w przerwie między zajęciami, na raz pochłonęłam kilkadziesiąt stron. Tak, czytałam chwilę na jednych zajęciach - proszę wybaczyć. Jednak autorka od samego początku zainteresowała mnie tą historią na tyle, że po prostu musiałam czytać dalej. Jako czytelnik z miejsca zostałam wrzucona w świat Molly i jej dzieci, których broni ona jak lwica, choć czasem ma dość.


Główna bohaterka została wykreowana bardzo dobrze. Choć może ona irytować innych czytelników swoim marudnym podejściem do życia i ciągłym narzekaniem na życie z dziećmi, to jednak autorka przedstawiła ją w taki sposób, że czytelnik sam widzi, dlaczego Molly tak postępuję. Jestem też pewna, że część matek zrozumie tę postać - w końcu wychowywanie małego człowieka, a jeszcze w liczbie mnogiej, to nie jest bułka z masłem. Mimo tego, że ja nie jestem matką i najbliższej przyszłości nie zamierzam nią zostawać, udało mi się wczuć w sytuację Molly. Myślę, że to właśnie ogromna zasługa Helen Phillips.


Pióro autorki jest bardzo lekkie, a przez tą powieść się płynie. Choć porusza ona temat macierzyństwa, które w tym przypadku nie jest idealizowane w żaden sposób, to lektura tej pozycji mija naprawdę szybko. Wątek dotyczący nieproszonego gościa w domu głównej bohaterki zaciekawił mnie przeokrutnie i wzbudził pewien niepokój - w końcu nie miałam pojęcia, w którą stronę autorka poprowadzi tę akcję i co wydarzy się na następnych stronach. To jest w tej książce właśnie najlepsze: mamy budowane napięcie, niczym w najlepszym thrillerze, a jednocześnie czytamy o trudach bycia matką, która mimo wszystko jest gotowa obronić swoje dzieci własnym ciałem.


W końcu nadchodzi on: plot twist, który sprawił, że włoski na rękach stanęły mi dęba. Nie będę pisać, czego dotyczył, bo naturalnie byłby to spoiler. Warto jednak wiedzieć, że coś takiego się wydarzy. Fragment ten mocno mnie zaskoczył i zmienił moje postrzeganie tej pozycji. Kiedy doczytałam ją do końca, w mojej głowie rozbrzmiała tylko myśl, że to była świetna książka. Do tego stopnia się nią zachwyciłam, że gotowa jestem już teraz napisać, że jest to jedna z lepszych książek tego roku.


Wizyta to świetna powieść, ale nie wszystkim przypadnie do gustu. Jeżeli raczej unikacie tematyki macierzyństwa i nie przepadacie za tak częstą obecnością dziecięcych bohaterów, to raczej odradzam Wam ten tytuł. Natomiast jeżeli szukacie czegoś wciągającego i ciekawego, to koniecznie musicie poznać powieść Helen Phillips.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ew
Ew
Przeczytane:2021-03-14, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,

Co zrobisz, kiedy pewnego dnia, gdy mąż wyjedzie na delegacje, a ty zostaniesz w domu sama z dziećmi i usłyszysz powolne, ciche kroki dobiegające z korytarza? Siedzisz z córką i synkiem w sypialni, a opiekunka dawno poszła... Te kroki mogą oznaczać tylko jedno: nieproszonego gościa.

Choć w "Wizycie" Helen Philips to zaledwie ułamek góry lodowej wydarzeń, z jakimi możesz się zetknąć.

Molly jest kobietą zapracowaną, bo poza rodziną spełnia się jako paleobotanik (w dużym skrócie jest to osoba zajmująca się znajdowaniem roślin z minionych epok geologicznych, których szczątki dotrwały do czasów współczesnych). Kopie w ziemi, a dokładnie na pustkowiu oddalonym mile od miasta koło opuszczonej stacji benzynowej, w dużej dziurze nazywanej Jamą. To właśnie stamtąd co rusz wydobywane są nienormalne, a zarazem zupełnie zwyczajne przedmioty: puszcza coca-coli, Biblia czy moneta. Wskutek przypadku zdobycze nabierają podwójnego znaczenia, a informacje o nich wydostają się do świata zewnętrznego. Przybywają turyści pomni sensacji, przez co Molly i jej współpracownicy nie mają w co włożyć rąk - oczywiście, w przenośni, zważywszy na profesje, jaką się trudnią. :)

Pewnego dnia, od którego zaczyna się cała historia, jej mąż David wyjeżdża w sprawach związanych z pracą, więc Molly - jedynie z pomocą nieco ekscentrycznej babysitterki, Eriki - zajmuje się dwójką swoich nieokrzesanych dzieci. Czteroletnia Vivien i paromiesięczny Ben potrafią dać do wiwatu, zwłaszcza kiedy matka im czegoś zabrania. W - mogłoby się wydawać - całkowicie zwyczajny wieczór Molly nagle słyszy dziwne kroki. Przerażona ucieka więc z dziećmi do sypialni, chowając się przed potencjalnym włamywaczem. Lub mordercą.

Kiedy po dłuższej chwili Molly się uspokaja, zwalając wszystko na nieprzespaną noc i wynikłe z tego zmęczenie, Viv wybiega z pokoju... Podążając za córką, Molly uświadamia sobie własne fanaberie. Chyba się przesłyszała.

A nie. Jednak nie. Przed Molly niespodziewanie wyrasta postać w ciemnych ubraniach i z maską jelenia na głowie...

Helen Philips w swojej "Wizycie" kreśli mroczną, owianą tajemnicą historię o macierzyństwie. Dodam, że w sposób dość oryginalny i nieprzewidywalny, przez co po przeczytaniu na myśl przychodziło mi wyłącznie jedno słowo idealnie opisujące książkę: dziwna. Nie zrozumcie mnie źle, Wizytę czytało się bardzo płynnie, bo fabuła była wciągająca, ale w niektórych momentach miałam wrażenie, jakbym trafiła do jakiegoś science-fiction. Co w przypadku thrillera psychologicznego odrobinę mi się gryzło.

Autorka opowiada o złych i dobrych aspektach macierzyństwa. Pokazuje uczucia matki, która przeżywa dosłownie każdą sytuację, często dwojąc się i trojąc, by uszczknąć dzieciom choć odrobiny nieba. Przy tym przejmuje się każdym dźwiękiem dobiegającym z ulicy lub tworzy tysiące tragicznych sytuacji, w których dzieci giną przez nieupilnowanie. Zwraca uwagę, jak ogromna więź łączy matkę z dzieckiem, szczególnie noworodkiem, np. podczas karmienia piersią lub zwykłego utulania do snu. "Wizyta" pokazuje więc, że bycie rodzicem to ciągła walka z przeciwnościami losu, a wygranym jest się wtedy, gdy dzieci są zdrowe i szczęśliwe.

Podobała mi się kreacja bohaterów, choć momentami Molly mocno mnie irytowała. Zwłaszcza podczas fragmentów mających miejsce w pracy. Krótkie rozdziały z kolei sprzyjały dynamice prowadzenia narracji oraz budowaniu napięcia, co w thrillerach jest bardzo ważne.

"Wizyta" Hellen Philips to zdecydowanie książka warta uwagi, choć nie dla wszystkich. Z racji tematyki i sposobu jej przedstawienia wielu może się nie spodobać, ponieważ nawet dla mnie czasami była zbyt... specyficzna. Początek wiał grozą, środek groteską, a zakończenie odebrałam jako nieśmieszny dowcip. "Wizyta" to książka przepełniona czarnym humorem i przez to jedyna w swoim rodzaju.

Link do opinii
Avatar użytkownika - agnethaczyta
agnethaczyta
Przeczytane:2021-03-14,

Obok tej okładki nie można przejść obojętnie 🤩 Okrzyknięta jedną z najdziwniejszych i jednocześnie najlepszych powieści o macierzyństwie, nominowana do prestiżowej National Book Award oraz bestseller New York Times'a 💥 Długo zbierałam się za recenzję "Wizyty". Ta książka jest tak dziwna, że trudno mi było zebrać myśli i jednoznacznie ją ocenić. To połączenie literatury pięknej, thrillera i... science-fiction 🤔 Bardzo trafne jest porównanie jej do serialu "Dark". Zarówno podczas czytania "Wizyty" i oglądania serialu towarzyszą nam podobne emocje: napięcie, szok, niedowierzenie i pewna absurdalność całej historii. Helen Phillips w "Wizycie" znakomicie oddała wszystkie uroki macierzyństwa, bez żadnego koloryzowania i upiększania. Wspólnie z główną bohaterką doświadczamy całego wachlarza uczuć: strachu o dzieci, tęsknoty, leków, miłości i rozpaczy. Molly, będąca w domu sama z dziećmi, słyszy nagle w sąsiednim pokoju czyjeś kroki. Czy to omamy spowodowane zmęczeniem i brakiem snu, czy w pokoju obok naprawdę ktoś jest? Wyobraźnia podsuwa jej najgorsze scenariusze. Dla Molly najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci i zrobi wszystko, aby je chronić. Niepokojące dźwięki nie ustają. Nagle Molly staje twarzą w twarz z intruzem w masce jelenia. Kim okaże się tajemnicza postać, która wie o niej dosłownie wszystko? Niejednokrotnie czytając tę książkę możemy mieć wrażenie, że nasza pamięć i zmysły spłatają nam figla. Możemy się tylko domyślać, kim jest tajemnicza postać bliźniaczo podobna do Molly. Groteskowość całej tej sytuacji sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, czy to z bohaterką jest coś nie tak, czy może my mamy jakieś omamy 😉 "Wizyta" to bardzo intymna historia pełna sprzeczności: łączy w sobie mroczność i komiczność, prawdę z urojeniami. Bardzo Wam ją polecam, bo jestem pewna, że tak oryginalnej i dziwnej książki dawno nie czytaliście. Ciekawa jestem do jakiego wnisoku dojdziecie po jej przeczytaniu 😉

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanababka
zaczytanababka
Przeczytane:2021-03-07,

Jestem świeżo po lekturze i powiem Wam, że jest to najdziwniejsza książka jaką przeczytałam w ostatnim czasie. Czy to dobrze czy źle?   

Molly opiekując się dwójką swoich małych dzieci słyszy czyjeś kroki w pokoju obok. Jej mąż David wyjechał, więc to na pewno nie on. Czy to tylko umysł płata jej figla? Czy daje o sobie znać zmęczenie i brak snu? Ale gdyby tak było, z ust jej córki nie padło by TO pytanie: „Co to za pan?”

Książkę czyta się bardzo szybko, jest to pozycja, którą można pochłonąć spokojnie w jeden wieczór. Autorka zadbała, aby od początku historia wciągała, czuć niepokój bohaterki, a to uczucie było ze mną przez sporą część książki. W pewnym momencie zaczęło się robić dziwnie i również to uczucie pozostało ze mną do końca lektury. Cały czas zastanawiałam się o co tu chodzi, jaki był zamysł autorki. Myślę, że jest to jedna z tych pozycji, które trzeba przeczytać samemu i wyrobić własne zdanie na jej temat.

Molly, która jest oddaną żoną, opiekuńczą matką, świetnym paleobotanikiem  jednocześnie kocha swoje dzieci nad życie, a z drugiej strony czuje się wypompowana. Brak snu, przemęczenie, opieka nad tak małymi dziećmi na zmianę z pracą dają się we znaki. Myślę, że autorka świetnie oddała tutaj te uczucia, z którymi zmagają się miliony kobiet na całym świecie. Każda z nas ma takie chwile, gdzie wydaje nam się, że granica naszej wytrzymałości już została przekroczona, że już nie mamy siły. A wtedy najlepiej niech wszyscy dadzą nam spokój. Ale miłość do naszych dzieci sprawia, że jesteśmy w stanie góry przenosić, mimo zmęczenia, złego samopoczucia, dla nich wykrzeszmy z siebie jeszcze trochę energii, aby otoczyć je opieką i zapewnić bezpieczeństwo.

Ta książka to połączenie thrillera psychologicznego z fantastyką, mamy dużo przemyśleń głównej bohaterki na temat macierzyństwa. Ukazane są tu jego lepsze i gorsze strony. Są chwile, gdy zdezorientowany czytelnik nie wie czy to urojenia bohaterki, czy to się dzieje naprawdę. Jestem bardzo ciekawa czy się na nią skusicie? Macie ją w planach?

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ksiazkolandia
Ksiazkolandia
Przeczytane:2021-03-01, Ocena: 5, Przeczytałem,

Jest to chyba jedna z najdziwniejszych i najbardziej zastanawiających książek jakie w ostatnim czasie przeczytałam. Opis książki wskazuje, że jest to genialny thriller - Molly zostaje w domu sama z dwójką małych dzieci, bowiem mąż wyjechał na tydzień do pracy za granicę. Już pierwszego wieczora Molly słyszy kroki i czuje że w domu pojawił się intruz, który nie wiadomo jakie ma zamiary. Molly jest przerażona, bowiem pracuje na wykopaliskach w pobliżu stacji benzynowej i odkąd znaleziona w nich została Biblia, gdzie o Bogu mówi się "Ona", pracownicy dostają mnóstwo anonimów z pogróżkami. Nie będę Wam zdradzać kim jest intruz i co z tego wynika, bo nie będę psuć zabawy.
Książka obrazuje w dość dosadny sposób macierzyństwo i związane z nim uczucia. Sama mam dwie córki, już na szczęście wyrośnięte, ale pamiętam czasy, gdy myślałam sobie "czy one mogłyby mi dać święty spokój, czy ja mogę się wyspać, gdzieś wyjść ze znajomymi, poczytać książkę, odpocząć". W chwili gdy to mi się udało, gdy ktoś inny się nimi zajmował, nie mogłam uwolnić się od myśli o nich i po godzinie leciałam do domu żeby jak najszybciej znów z Nimi być. Dla mnie jest to opowieść o tym, że każdy rodzic przeżywa to podobnie i każdy ma w sobie taką dwoistość.
Nie szukajcie w tej książce krwawego thrillera, odnajdźcie w niej siebie i swoje emocje, zwłaszcza jeśli sami jesteście rodzicami.
#Wydawnictwoprószyński

Link do opinii
Avatar użytkownika - kamilabieganska
kamilabieganska
Przeczytane:2021-03-05, Ocena: 3, Przeczytałem, 52 książki 2021,

Molly jest matką dwójki dzieci. Pracuje a po pracy zajmuje się ich wychowaniem. Jej mąż pracuje za granicą więc większość
czasu nie ma go w domu. Wychowanie dzieci nie jest lekkie i czasami ma się dość wszystkiego. Bywają takie dni gdy zupełnie
nic się nie chce, jedynie o czym się myśli to o świętym spokoju.
Nie ma co ukrywać,że dzieci są cudem i nie widzi się poza nimi świata jednak strata dziecka jest ciosem prosto w serce.
Każdego dnia daje się im miłość jednak nigdy nie wiadomo co przyniesie los. W pracy odnajduje starą Biblię, w która
informuje,że Bóg jest kobietą od tej chwili dostaje pogróżki i boi się,że jest w niebezpieczeństwie. Czy słusznie?

Gdy Molly zostaje sama z dziećmi w domu staje się coś co sprawi,że jej życie nie będzie już takie same.
Ktoś jest w jej domu i nie chce z niego tak szybko wyjść. Kobieta pragnie tylko aby nic się nie stało jej dzieciom, jednak
gdy staje twarzą w twarz z intruzem nie wierzy w to co widzi.. Czy to wszystko ma związek ze starą Biblią?

O matko, to była bardzo dziwna książka. I nie mówię,że była zła bo jeszcze tak naprawdę nie wiem co mam o niej myśleć.
Na pewno ma w sobie coś co przyciąga uwagę. Nie mogłam się od niej oderwać.
Myślę,że każdy inaczej odbierze to, co w sobie zawiera.
Nie znajdziecie tutaj mrocznego thrillera ale historie o życiu ,miłości bólu i największej stracie jaka może spotkać rodziców.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaBOOkowana
zaBOOkowana
Przeczytane:2021-03-03, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2021,

Pewnego wieczoru Molly siedzi sama w domu z dwójką dzieci, gdy nagle słyszy jakiś hałas. To na pewno nie jej mąż David, który wyjechał z miasta, a opiekunki tego dnia nie ma w pracy. Mogą to być kroki intruza lub… jej własne lęki, które zakłócają spokojne życie jej rodziny.

 

Molly, która jest paleobotanikiem i specjalizuje się w skamielinach roślin, czasem słyszy niebezpieczeństwo w codzienności, na przykład płacz synka w przejeżdżającej obok karetce.

Nie wiedząc, czy zagrożenie jest realne czy wyimaginowane, kobieta wraz z dziećmi wycofuje się do kąta sypialni, zastanawiając się, jak chronić potomstwo. To, co ostatecznie odkrywa Molly, wyłaniając się z pokoju, sprawia, że będzie musiała dosłownie zmierzyć się z własnymi obawami i ograniczeniami.

 

Książka opowiada o trudach macierzyństwa, które w książce przedstawione jest jako bestia, która łączy ze sobą bezgraniczną miłość i strach o własne dzieci.

 

Phillips opowiada nam tę historię za pomocą krótkich rozdziałów, które niekiedy nie zajmują nawet jednej pełnej strony. Tak jak wspomniałam – istnieje tutaj pewien rodzaj zagadki. Oś czasu jest zaburzona na tyle, że Czytelnik sam musi poskładać elementy w spójną całość. Zatem, próbując śledzić tę chronologię, stara się nadać temu wszystkiemu sens.

 

www.zabookowana.pl

Link do opinii
Reklamy