W życiu Dory Wilk wiele się zmieniło po sprawie z magiem (opisanej w „Złodzieju dusz”). Mieszka w Thornie, próbuje znaleźć swoje miejsce i rozkręcić agencję detektywistyczną. Najlepsza knajpa w mieście, a właściwie w obu miastach, to idealne miejsce do obgadania z klientem zlecenia: wiadomo, że pod okiem czorta zaprzyjaźnionego z pewną pyskatą wiedźmą nikt nie waży się wykręcać numerów. Czasem jednak dla dobra portfela zmiana środowiska jest konieczna - pewnej kobiecinie bardzo zależy na informacjach o jej zaginionym dziecku. Córeczka to dziewczę już z dowodem w kieszeni, zatem znalezienie jej nie wydaje się Dorze specjalnie trudne, ot, panna chce się wyszaleć, wyrwać spod opiekuńczych skrzydeł rodziny. Wystarczy zajrzeć do paru klubów i w mig się znajdzie.
Nic dziwnego zatem, że poszukiwania schodzą na dalszy plan, kiedy w ręce Dory wpada trup. Trup suchszy niż imprezowicz w sobotni ranek, co niewątpliwie wskazuje na wampira. Aby bez rozlewu krwi złapać podobne indywiduum, nawet zdolna i samodzielna wiedźma potrzebuje pomocy, a któż do złapania wampira nadaje się lepiej niż wampir? Albo jeszcze lepiej Pan wampirów. Niepokojący, wyniosły i wcale nieświecący.
Niespodziewanie jednak pojawia się konieczność zadania pytania: co łączy uciekinierkę ze wspomnianym sztywniakiem? I dlaczego tak trudno ją znaleźć?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2012-11-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 73
Język oryginału: Polski
Po wielu miesiącach przerwy postanowiłam kontynuować czytanie cyklu Anety Jadowskiej o Dorze Wilk. Sprawdzam kolejność tytułów i, ku mojemu zaskoczeniu, dowiaduję się, że łącznikiem między pierwszym, a drugim tomem jest opowiadanie pt. "Wilk w owczej skórze". Czyżby panna Wilk miała wniknąć w szeregi wroga?
Bohaterka to czarownica żyjąca na pograniczu świata realnego (Toruń) i magicznego (Thorn). Po wydarzeniach ze "Złodzieja dusz" zadamawia się w tym drugim mieście i stara się rozkręcić tam działalność detektywistyczną. Dostaje zlecenie odnalezienia pozbawionej mocy, ale pochodzącej z magicznej rodziny, Claudii. Szybko ustala, że dziewczyna spotykała się z wampirem. Dorze przyjdzie rozwiązać tę sprawę, ramię w ramię, z przywódcą krwiopijców, Romanem.
Skoro to opowiadanie ma być preludium do drugiego tomu cyklu, domyślam się, że Aneta Jadowska będzie dalej ciągnęła wampirzy wątek. "Wilk w owczej skórze" to historia fantastyczno-kryminalna, ale wydaje mi się, że to relacja z Romanem - który okazuje się wyjątkowo intrygującą postacią - jest najważniejsza.
Nie mogę napisać, że jest to jakieś wybitne opowiadanie. Czyta się je szybko i nawet wciąga, ale brakuje mu elementu zaskoczenia. Nie jestem w stanie przytoczyć, żadnego zwrotu akcji, a i zakończenie zbytnio mnie nie zaskoczyło. Zabrakło mi w nim też płynności - nie zawsze od razu orientowałam się, gdzie są i o czym rozmawiają postacie.
Uwielbiam natomiast fragment, gdzie opisywany jest toruński klub Pilon i jego otoczenie - centrum miasta, a jednak miejsce odludne. Idealna sceneria do jakiejś makabry. Po raz kolejny mogę powiedzieć, że podoba mi się, jak Aneta Jadowska patrzy na Toruń i go opisuje.
Aby ocenić "Wilka w owczej skórze" muszę zastanowić się jaka była intencja autorki opowiadania. Samo w sobie jest dość przeciętne i mnie nie porwało. Jednak nie zapominam, że to tylko droga do kolejnego tomu. Patrząc na ten tekst pod tym kątem, stwierdzam, że Aneta Jadowska nieźle zbudowała relację Dory z wampirzym bossem.
Wszystko, w co wierzyła, okazało się kłamstwem. Nie wie już, kim jest ani czemu przez większość życia karmiono ją bredniami. Była mistrzynią fałszywych...
Thorn Universe powraca... Szaman rusza w Tango! Po ogromnym sukcesie heksalogii o Dorze Wilk, policjantce-wiedźmie, Aneta Jadowska postanowiła nie opuszczać...
- Nie chcę go sama złapać, musiałabym go zabić. Nie chcę, by poszło w obieg, że jestem samozwańczą egzekutorką wampirów. Nie marzę o takim piarze dla naszej agencji, Roman. Możesz sobie tylko wyobrazić, jacy klienci przychodziliby ze zleceniami. Poza tym… Wiesz, że moja technika zabijania wampirów jest dość paskudna i wolałabym uniknąć powtórki… – Uśmiechnęłam się szeroko, by go choć trochę rozchmurzyć.
- Nie musiałabyś przecież nurzać się po łokcie w jego klatce piersiowej i wyrywać serca gołymi rękoma… Wystarczyłby kołek, dekapitacja, strzał w serce, ogień, słońce… Masz szereg opcji. – Złośliwie uniósł brew.
Więcej