Dwóch mężczyzn, którzy się nienawidzą. Jedna niewykonalna misja. Narodziny legendy. Hadrian Blackwater, wojownik, który nie ma o co walczyć, zostaje zmuszony do współpracy z Royce'em Melbornem, złodziejem i zabójcą, który nie ma nic do stracenia. Wynajęci przez starego czarodzieja wspólnie muszą ukraść skarb, którego nikt inny nie zdoła dosięgnąć. Wieża Koronna to niezdobyta budowla, pozostałość z największej fortecy, jaką kiedykolwiek wzniesiono i skarbiec najcenniejszych przedmiotów w królestwie. Jednak nie o złoto czy klejnoty chodzi czarodziejowi i jeśli tylko sprawi, że dwaj bohaterowie nie pozabijają się, to być może zdołają zdobyć dla niego upragniony skarb.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 377
Tytuł oryginału: The Crown Tower
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Szypuła
Historia z pomysłem, ciekawi bohaterowie, zaskakująco dobrze skonstruowana fabuła, po ostatnich scenach widać, że to pierwszy tom i że stanowi on wprowadzenie do czegoś większego.
Powieść jest prowadzona w dwóch planach fabularnych. W jednym poznajemy Hadriana, rycerza, który bardzo pobłądził i nie ma żadnego planu na swoją przyszłość; i Royce’a, jego wspólnika w pewnej dziwnej misji, z którym jakoś nie mogą znaleźć wspólnego języka.
Druga płaszczyzna to opowieść o Gwen, kobiecie prowadzącej przybytek dla panów; silnej, wyzwolonej emancypantki, która bierze w los w swoje ręce i postanawia zaryzykować własnym majątkiem otwierając biznes. W przedsięwzięciu pomagają jej dziewczyny, które Gwen wyrwała z rąk okrutnego gospodarza, a które skuszone wizją czegoś własnego, o co warto dbać, poświęcają się, żeby stworzyć coś razem i dla siebie.
Sullivan dał nam świetnych, charakternych bohaterów i nawet jeśli nie bardzo któregoś lubimy, to nie możemy im odebrać tego, że wiedzą czego chcą. I to zarówno główne postacie jak i drugo- i trzecioplanowe są bardzo mocne i fantastycznie nas prowadzą przez historię. Fabuła jest napisana tak, że po skończeniu rozdziału, kiedy przenosimy się od jednej postaci do drugiej, to mamy ochotę wrzeszczeć, żeby dowiedzieć się, co będzie działo się dalej z opuszczanym przez nas bohaterem.
Pomysł z wysłaniem na misję/niemisję dwóch wrogo nastawionych do siebie bohaterów jest strzałem w dziesiątkę i takim przełamaniem konwencji, jaki nie zdarza się często i stanowi wartość dodaną w tej powieści. Dialogi między nimi są zabawne, cyniczne, takie, jak lubię najbardziej.
Wprowadzenie takiej postaci kobiecej, która co prawda jest zawodową prostytutką, jednak umie tę niechlubną profesję przekuć w powód do dumy, jest niesamowicie sprytnym zagraniem. Gwen rzeczywiście tworzy prawdziwy dom dla tych dziewczyn, umie się nimi zająć, jest inteligentna, co bardzo pomaga jej w prowadzeniu biznesu. Szybko się uczy, umie wykorzystać niepisane reguły gry na swoją korzyść.
Autor konsekwentnie odwraca losy swoich postaci, a my obserwujemy ich przemianę z niekłamanym podziwem. Nie zawsze jest dla nich łaskawy, czasem nauka odbywa się przez ich własne błędy. To też jest i uzasadnione i potrzebne.
Budowa świata nie jest co prawda jakaś bardzo fantastyczna, ale poznajemy powoli prawa rządzące naszą krainą i to właśnie one regulują nam jej najistotniejsze elementy. Nie jest to świat rozbudowany, nie uczymy się na nowo żadnego systemu magicznego, ale autor na tyle ciekawie połączył tryby maszyny, że to wszystko ma sens i rewelacyjnie się czyta. Czasem mniej znaczy więcej.
Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za kolejne części i wrócę do Hadriana (no dobrze… bardziej do Royce’a :) ) i Gwen. Przez książkę przeleciałam jak przez najlepszy thriller i nie mogłam się doczekać każdej kolejnej strony, i czuję, że do końca tej serii nic się nie zmieni.
Polecam!
Kruchy sojusz ludzi z fhrejskimi renegatami lada moment zostanie poddany decydującej próbie. Tylko żelazna wola Persefony powstrzymuje ludzkie klany od...
Dwóch złodzieji chce poznać odpowiedzi. Narodziny Riyrii... Przez ponad rok Royce Melborn próbował zapomnieć o Gwen DeLancy, kobiecie, która uratował życie...
Przeczytane:2024-06-01, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2024, 12 książek 2024,
O tworczości Michael'a J. Sullivana słyszałam już od dawna i bardzo chciałam sięgnąć po jego powieści. W końcu zaopatrzyłam się m. in. w "Wieżę koronną", która odleżała swoje na moim regale do momentu, w którym zdecydowałam się po nią sięgnąć.
~*~
Hadrian Blackwater - żołnierz powracający w rodzinne strony oraz Royce Melborn - sprytny złodziej, zostają zmuszeni do współpracy przez starego czarodzieja, który zleca im skomplikowaną kradzież skarbca Wieży Koronnej. To właśnie ta niezdobyta budowla kryje w sobie najcenniejsze przedmioty w królestwie, jednak dla czarodzieja liczy się coś znacznie więcej niż tylko złoto czy klejnoty. Mężczyzna każe im wykraść księgę, do której bardzo chce zajrzeć. Warunkiem czarodzieja jest również to, aby dokonali kradzieży wspólnymi siłami, albowiem starszy mężczyzna chce, by młodzi mężczyźni czegoś się od siebie nauczyli.
Wprawdzie akcja powieści pełna jest zwrotów akcji, nieoczekiwanych przygód i zaskakujących wydarzeń, to fabuła jest prowadzona w niespieszny i mało dynamiczny sposób. To ma swoje wady i zalety - w zależności od tego czego szukamy w danej historii. Jednak tu wszystko ma swój sens, który dostrzegamy dopiero w miarę tego im głębiej wchodzimy w powyższą opowieść, by na końcu dowiedzieć się jak skomplikowaną intrygę usnuł starszy czarodziej. Gdy skończyłam czytać "Wieżę Koronną" z jednej strony byłam pod wrażeniem jak bardzo skomplikowana intryga stoi za tym, aby dwóch mężczyzn zaczęło ze sobą współpracować. Jednak z drugiej strony zadawałam sobie pytanie po co? - przypuszczam, że odpowiedź powinnam znaleźć w kolejnych tomach.
W każdym razie bardzo zżyłam się z bohaterami tej książki - zarówno Hadrianem i Royce'm, jak i Korniszonem i Gwen, którzy okazali się dla tych dwóch mężczyzn bardzo ważni.
Poszczególne postaci na łamach tejże powieści muszą zmierzyć się z różnymi przeciwnościami losu, ale także pokonać swoje osobiste uprzedzenia i konflikty; co sprawiło, że bardzo łatwo było mi się zaangażować w tę historię. Bardzo pochłonęła mnie szczególnie w historia Gwen i jej walka o lepsze i bardziej godne życie. Dodatkowo ogromną przyjemność sprawiło mi śledzenie tego jak relacja między Hadrianem a Royce'em ewoluuje w trakcie misji, a ja mogę obserwować ich rozwój i zmiany zachodzące nie tylko w ich relacji, ale także w nich samych. Jedyne czego mi zabrakło to mało fantastyki w fantastyce. Otóż "Wieża Koronna" to dla mnie bardziej powieść przygodowo - sensacyjna niż z gatunku fantasy. Jednakże bardzo przyjemnie mi się ją czytało i chętnie wrócę do świata wykreowanego przez autora.
Muszę jednak nadmienić, że podczas lektury tej książki bardzo ubolewałam nad fatalną korektą i momentami siedziałam nad tą książką z ołówkiem i poprawiałam błędy. Mam nadzieję, że w następnych tomach będzie dużo lepiej pod tym względem. Jednak mimo pewnych niedociągnięć spokojnie mogę polecić tę książkę jako dobrą rozrywkę.