Kiedy rodzina Rooksów przeprowadza się do odległego miasteczka Litchfield w New Hampshire, aby uwolnić się od bolesnej traumy, wszyscy mają nadzieję na nowy początek. Ale coś złego czeka na nich w pobliskich lasach. Obserwuje ich spomiędzy drzew. Coś pradawnego... i głodnego.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w Wytches #1-6.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2017-07-26
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 192
Tytuł oryginału: Wytches
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Przeczytane:2022-05-01, Ocena: 6, Przeczytałem,
Komiks rozpoczyna się od czarnej planszy, na której białym drukiem wyjaśniona jest definicja Wieźmy. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z „klasycznym” i mocno zakorzenionym w popkulturze obrazem tej istoty. Scott Snyder idzie w kierunku bardziej mrocznej, szalonej i krwawej wizualizacji, która ma zachwycić i przerazić czytelnika. O tym, że album kierowany jest głównie do osób o naprawdę mocnych nerwach, doskonale świadczy krótka początkowa scena z matką i dzieckiem, dziejąca się w 1919 roku.
Dopiero po takim wstępie można przejść do głównej fabuły, która skupia się na rodzinie Rooksów. Z wielu osobistych powodów przeprowadza się ona do odległego miasteczka Litchfield w New Hampshire. Ta spokojna mieścina ma pozwolić im zapomnieć o przeszłości, na nowo poukładać rodzinne więzi i stać się początkiem nowego życia. Nie są oni jednak świadomi tego, że miejsce to skrywa swoją mroczną tajemnicę, która czai się w mroku na nieświadome ofiary.
Zrobić udany komiksowy/książkowy horror to prawdziwa „sztuka”. Mając do dyspozycji ograniczoną ilość stron i opierając się tylko na tym, co może zobaczyć/przeczytać odbiorca, naprawdę trudno jest zbudować odpowiedni klimat. Udaje się to tylko jednostką i dzięki temu stają się one prawdziwymi „mistrzami”. Do tego grona z całą pewnością może zaliczyć się Scott Snyder. Tworzy on tutaj bowiem coś, po czym dorosły człowiek będzie miał kilka nieprzespanych nocy. Kreślona przez niego historia jest nie tylko mroczna i brutalna, ale również niezwykle sugestywnie przerażająca.
Wie on jak perfekcyjnie wykorzystać każdą stronę swojego tytułu. Nie spieszy się on z szybkim rozwinięciem fabuły, dając czytelnikowi czas na mentalne przygotowanie się na dawkę czegoś „mocnego”. Początkowo przedstawia on miejsce akcji oraz bohaterów. Dopiero jednak później wyjawia szczegóły osobistych traum poszczególnych postaci. Podobnie jest z tytułowymi Wiedźmami, które ukrywają się w cieniu lub ukazywane są na tle mrocznego lasu. Z każdą kolejną stroną czytelnik poznaje mocniej jednak ich przerażające oblicze. Twórcy udaje się więc tutaj w ciekawy sposób połączyć sugestywny strach z osobistymi i bolesnymi problemami rodziny Rooksów.
Dobrze napisany i przemyślany scenariusz idzie tutaj w parze z niezwykłą oprawą rysunkową. Prace Jocka wyglądają jak coś wyciągnięte z najgorszego możliwego koszmaru sennego. Artysta nie tylko umiejętnie ukazuje wewnętrzne cierpienie malujące się na twarzach bohaterów, ale również perfekcyjnie obrazuje mrok i szaleństwo tytułu. Pojawiają się tutaj wręcz momenty, w których rysunki przebijają poziom fabuły i to one stają się rdzeniem opowieści.