Emigracja, wygnanie, wyjazdy dobrowolne, wymuszone, upragnione, albo niechciane, legalnie, albo nielegalne, wyjazdy bez powrotu - to los niemal dwustu tysięcy Żydów, którzy po wojnie opuścili Polskę. Emigracja to jedno z najtrudniejszych doświadczeń, jakie mogą spotkać człowieka, to niepewność i lęk przed nieznanym. To także oderwanie - często na zawsze - od wszystkiego, co pokochaliśmy, od miejsc i ludzi.
Gdy mówi się o żydowskiej emigracji, zazwyczaj przychodzi nam na myśl rok 1968 i symboliczny Dworzec Gdański. Jednak rok 1968 to tylko epizod znacznie dłuższej historii. Po 1968 roku Polskę opuściło kilkanaście tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. Dla porównania, w latach 1945-1947 wyjechało 150 spośród 250 tysięcy mieszkających w Polsce Żydów! Była to emigracja na masową skalę, w większości przypadków nielegalna, która doczekała się własnej nazwy i jest zazwyczaj określana jako "bricha" (hebr. ucieczka).
"Wieczni tułacze" to książka która oddaje głos ludziom, którzy w różnym czasie i różnych okolicznościach opuścili Polskę. Opowiada o ich dramatycznych losach i przedstawia żydowską emigrację w zupełnie nowym świetle.
Halina Hila Marcinkowska - działaczka społeczności żydowskiej w Polsce, aktywny członek Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu. Redaktor naczelna Forum Żydów Polskich (w październiku 2018 r. w Parlamencie Europejskim w Brukseli Forum Żydów Polskich otrzymało Europejską Nagrodę Obywatelską). Przewodnicząca Rady Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Działaczka Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej, z ramienia tej organizacji jest społecznym obserwatorem pracy kaliskiego samorządu. Współzałożycielka i wieloletnia prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami O/Kalisz, honorowy przewodnik Miasta Kalisza. Opiekunka cmentarza żydowskiego w Kaliszu. Członek Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
Autorka licznych artykułów z zakresu historii, religii i tradycji polskich Żydów, publikowanych w Polsce, USA, Izraelu i Wielkiej Brytanii. Autorka książki "Miasteczko w kolorze niebieskim - Żydzi z Błaszek". W polu jej zainteresowań, szczególne miejsce zajmują cmentarze żydowskie. Jest inicjatorką i realizatorką kilku inwentaryzacji cmentarnych w Polsce i na Ukrainie. Mieszka w Kaliszu.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2019-11-05
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 424
Przeczytane:2019-11-17,
Historia Żydów jest skomplikowana, bardzo złożona, zaznaczona wieloma tragicznymi zdarzeniami — choć „tragiczny” to nadal dość błahe słowo. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy rodzimy się w danym państwie, mieszkamy w nim, mówimy w konkretnym języku, uczęszczamy w tym kraju do szkół. Spędzamy wolny czas, rozwijamy zainteresowania. I nagle zostajemy z tego środowiska wyrwani. Ludzie krzywo na nas patrzą, nie boją się dawać do zrozumienia, że jesteśmy zbędni, nie wnosimy nic dobrego. Brzmi okropnie, prawda? A tak w pewnym momencie wyglądała rzeczywistość Żydów. Skupiłam się na tym aspekcie, ponieważ szczególnie poruszono go w książce Haliny Hili Marcinkowskiej, noszącej wymowny tytuł „Wieczni tułacze”. Kiedy tylko zauważyłam zapowiedź tej pozycji, wręcz natychmiastowo poczułam ogromną ciekawość, bo tematyka zawsze mną wstrząsa. To także część moich korzeni. Wbrew pozorom, wcale łatwiej mi się nie pisze! Obserwuję w sobie sporo emocji.
Emigracja Żydów kojarzy nam się najczęściej z latami sześćdziesiątymi. Wówczas Dworzec Gdański zyskał miano swoistego symbolu, pomnika odległych podróży, gdy szukano nowego miejsca do życia. To właśnie stamtąd mnóstwo ludzi wyjechało do krajów zachodnich, kiedy w Polsce kampania antyżydowska przybrała na sile. Jednak problem zaczął się już wcześniej, a powody bywały dramatyczne. Autorka oddaje głos bohaterom tamtych wydarzeń, świetnie opisując ich niepewność, targające nimi emocje, strach przed przyszłością. Aczkolwiek, muszę podkreślić coś ważnego — z wypowiedzi nie wynika antypolonizm! Czuć ton melancholii, pełno pięknych wspomnień, które nie zostały bezwzględnie wymazane, mimo gorszych retrospekcji. Poruszające, smutne.
Pani Marcinkowska to prawdziwa pasjonatka, co aż bije z kart jej książki. Zadbała o najdrobniejsze szczegóły, z wielkim szacunkiem podchodząc do swoich rozmówców i opowiadanych przez nich historii. Przyznam, że wcześniej nie słyszałam o autorce i podejmowanych dzięki niej inicjatywach. Toteż postanowiłam poszperać w Internecie — Hila zrobiła na mnie duże wrażenie! Łączy nas miłość do dbałości o cmentarze, sama niejednokrotnie wspierała tego typu akcje, z naciskiem na kirkuty. Wspaniała kobieta, aż chciałabym poznać ją osobiście. Mam nadzieję, iż kiedyś dojdzie do spotkania.
Całość napisano w bardzo zrozumiały sposób, bez podawania suchych faktów. Przekazano wiele emocji, a książkę czyta się naprawdę szybko. Jednak zamierzam ponownie po nią sięgnąć, aby jeszcze lepiej przyswoić informacje, wniknąć w ten specyficzny klimat. Wszystkie zawarte w publikacji historie zostaną ze mną na długo. Może nawet na zawsze? Choć staram się unikać takich pompatycznych wyrażeń. Wojna sprawiła, że w ludziach budziły się najbrutalniejsze instynkty, ciągle obawiano się ponownego stracenia dobytku, walczono o każdy przedmiot. Plotki rodziły plotki, poważne niedomówienia, które doprowadziły do tego, iż zabrakło solidarności, wzajemnego wspierania. To ogromna szkoda, tragiczne wydarzenia stają się przyczyną kolejnych przykrych momentów.
„Wieczni tułacze” — lektura trudna, acz potrzebna. Nie ma na celu obrażania Polaków, pokazywania ich z najgorszej strony. To po prostu ukazanie kawałka dziejów, smutnego, ale realnego. W tym miejscu chciałabym też wspomnieć tych wszystkich szlachetnych, w czasach wojennej zawieruchy pomagającym Żydom, często za cenę własnego życia. Niechaj trwa przyjaźń, wbrew różnicom. W ogólnym rozrachunki, one nie są ważne, a skupić należy się na podobieństwach. Znakomita książka, chylę czoła przed Haliną Hilą Marcinkowską. Gratuluję i polecam wszystkim, bez wyjątku.