Nie ma nic gorszego niż zostać odrzuconym przez kobietę, którą kocha się do szaleństwa.
Co prawda Hunter cieszy się szczęściem kuzyna, ale to nieodwzajemnione uczucie zadaje mu okrutny ból. W dniu ślubu Abigail i Logana niespodziewanie udaje się do Vancouver, żeby tam, przy pomocy dużej ilości alkoholu, zapomnieć o kobiecie, która najwyraźniej nie była mu pisana. W barze poznaje piękną dziewczynę, kończą noc w jej mieszkaniu. Hunter wyznaje Caroline, że kocha żonę swojego kuzyna, ale okazuje się, że nie tylko on ma problemy; dziewczyna właśnie zakończyła związek. Oboje potrzebowali kogoś, kto pomoże im choć na chwilę zapomnieć. Jednonocna przygoda będzie jednak miała długofalowe konsekwencje...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-06-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 320
,, MIŁOSNY ZAWÓD BOLI JAK NIC NA ŚWIECIE,
ALE LEKARSTWO NIE ZAWSZE PRZYNOSI UKOJENIE... "
✍ Z dnia na dzień wszystko się zmieniało w życiu Huntera. Pomimo tego, że niezmiernie cieszył się ze szczęścia swojego kuzyna to rana, którą miał na sercu cały czas bolała i dawała o sobie znać. W dniu ślubu Abigail oraz Logana nie czuł się najlepiej pod względem psychicznym i w przypływie chwili postanawia urwać się z wesela. Udaję się do Vancouver, gdzie ma zamiar przy pomocy alkoholu zapomnieć chociaż na chwilę o swojej niespełnionej miłości. Natomiast sytuacja zmienia się o 180 stopni, gdy w całkiem przypadkiem i w dość ciekawych okolicznościach poznaje dziewczynę imieniem Caroline. Jak potoczą się ich losy? Czy jedna spędzona ze sobą noc może połączyć dwa złamane serca?
✍ Na samym początku musimy Wam powiedzieć, że nigdy nie czytaliście tak słodkiej książki. Dosłownie jest tak urocza i taka idealna, że lepszego romansu nie mogłyśmy sobie wymarzyć. Chyba nie ważne o czym, by dziewczyny pisały to i tak byłoby to w 100% trafione. Mają taki styl i sposób pisania, że z miłą chęcią chwyta się za ich książki i chce się więcej. Ale jest jeden wielki minus - jest ona po prostu za krótka. Z jednej strony to smuci, a z drugiej cieszy, bo my na pewno będziemy chętnie czekać na kontynuację dalszych losów bohaterów. Ale nie Huntera i CJ, a Josha oraz Madison. Nawet tytuł sobie wymyśliłyśmy, mógłby brzmieć ,, Halloween w Port Moody" 🤣🤣 Wiecie to tak w razie, gdyby dziewczyny nie mogły się na żaden zdecydować 😂😂 No ale wróćmy do tej książki. Piękna historia miłosna, dobra może początek nie do końca romantyczny, ale za to sprawił, że w pozostałej części książki było bosko, ponieważ zrodziła się z tego prawdziwa miłość. Oprócz miłości, znajdziemy w książce również przyjaźń, która idealnie dopełnia całość utworu. Główni bohaterowie to dwa różne światy. Hunter to dość spokojny,uprzejmy, pomocny oraz z głową na karku mężczyzna. Pomimo bólu jaki nosi potrafi pomagać oraz być z bliskimi, którzy go mocno skrzywdzili. Zaś CJ naszym zdaniem to pełna energii, pewna siebie dziewczyna, która czasem lubi zaszaleć i nie patrzeć na konsekwencje jakie mogą wyniknąć z tej zabawy. Ale za to razem tworzą mieszankę wybuchową. Tak jak już wspomniałyśmy w książce jest dużo miłości, ale jak na dobry romans przystało znajdziemy również problemy i kłótnie, ale to tylko tak żeby nie było za nudno . My Wam serdecznie polecamy tę książkę oraz zachęcamy Was do przeczytania poprzednich książek dziewczyn. Oczywiście jeśli chcecie poznać wcześniejsze losy Huntera to koniecznie musicie przeczytać ,, Święta w Port Moody". My chyba nie potrafimy wybrać, która część podobała nam się bardziej, bo obie są cudowne. Co tu dużo mówić czekamy na kolejne części oraz nowe twórczości w wykonaniu tych dwóch cynowych Pań ❤
Hunter Grey musi patrzeć jak kobieta, którą kocha bierze ślub z jego kuzynem. Co prawda cieszy się jego szczęściem ale jego serce krwawi. Nie mogąc dłużej tego znieść, opuszcza wesele i udaje się do Celebrities Nightclub. Tam widząc niezbyt ciekawą sytuację postanawia wkroczyć do akcji.
Caroline Jericho w klubie jest świadkiem, jak jej chłopak dopuszcza się zdrady. Postanawia wymierzyć sprawiedliwość i niespodziewanie otrzymuje pomoc od pewnego przystojniaka, z którym spędza upojną i piekielnie gorącą, grzeszną noc.
To miała być jedna noc. Jednorazowa przygoda. Niestety, albo stety, los postanowił inaczej, i już wkrótce drogi Huntera i Caroline przetną się ponownie. Lecz tym razem będą musieli zmierzyć się z konserwacjami tej znajomości.
Co takiego się wydarzy? Czy Caroline zaufa Hunterowi? Czy on w końcu zostawi uczucie do Aby za sobą i otworzy się na nową znajomość?
"Święta w Port Moody", czy pierwszy tom serii poczyniony przez poczytne autorki bardzo mi się podobał. Tak wielce, że bez żadnych wątpliwości skusiłam się na kontynuację. Na kolejną część będącą historią o osobnej parze bohaterów. Dlatego w gruncie rzeczy można książki czytać osobno. Aczkolwiek ja zachęcam do trzymania się chronologii, z uwagi na fakt, iż tutaj pojawiają się bohaterowie już poznani oraz wzmianki o tamtej historii.
Od samego początku jest mocno. Odważnie i wyraziście. Aż się wygodniej umościłam w fotelu, gdy czytałam kolejne wydarzenia. Było tak jak lubię - dynamicznie, zmysłowo i gorąco.
Autorki opisały wymarzoną, chyba przez wielkość kobiet, historii na jedną noc. Pełną pasji, zgrania, przyciągania i chemii, która aż spalała. Bajkowe, grzeszne i pobudzające wyobraźnię. Opisy barwiące policzki na czerwono.
Główna bohaterka to postać silna i odważna, lecz także krucha. Taka zwyczajna, nie zadzierająca nosa ale nieufna i pełna obaw. Uczuciowa i empatyczna, co jest godne pochwały.
Hunter to chyba marzenie każdej kobiety. Idealny bohater książkowy. Przystojny, z zabójczym ciałem a wraz z wyglądem w parze idzie charakter. Normalnie bomba.
Moje serce popadło w błogostan. Głównymi winowajcami była cudowna atmosfera. Ten klimat. Ukazanie perfekcyjnych relacji rodzinnych, z dawką humoru. Totalnie nieplanowanego uczucia, które było niezwykle romantyczne. Niespieszna akcja, chwilami przewrotne wydarzenia doskonale dopełniły fabułę. Pokrzepiająca, dodająca otuchy oraz dostarczająca nadziei lektura.
Została co prawda niewyjaśniona do końca sprawa z byłym chłopakiem Caroline, ale być może do tego powrócimy przy okazji kolejnej części. Mam nadzieję tak prawdę mówiąc, że się pojawi. Wszak kolejna para bohaterów upomina się o swoją solową historię.
Seksowny, nieszczęśliwie zakochany strażak i dziewczyna, która nakryła chłopaka na zdradzie. Dwie osoby, które doświadczyły zawodu miłosnego. Jedna noc i mnóstwo niepewności. Zobaczcie sami, czy jest dla nich przyszłość. Sprawdźcie sami co czeka na Huntera i Caroline. Emocje gwarantowane.
Polecam
Współpraca: Wydawnictwo Muza S.A. / Grzeszne Książki
Hunter to mężczyzna, który kocha się w przyszłej żonie swojego kuzyna, Logana. W dzień ich ślubu, by zapomnieć o kobiecie, która nie była mu pisana, wybiera się do baru w Vancouver. Poznaje tam piękną dziewczynę i kończy noc w jej mieszkaniu. Hunter od samego początku czuje dziwną więź z Caroline, dziewczyną, która ma również swoje problemy, ponieważ właśnie zakończyła związek. Oboje potrzebują kogoś, kto pomoże im choć na chwilę zapomnieć... Czy będą dla siebie takimi osobami?
Uwielbiam powroty... Powroty do miejsc, w których czuję się dobrze. Właśnie dlatego tak wspaniale było wrócić do Port Moody, mieściny, w której wszyscy się znają, wiedzą o sobie wszystko, a przede wszystkim akceptują innych. Opiekują się, pomagają, mogą nie lubić, ale szanują. Czyli dokładnie tak wyobrażam sobie moje wymarzone miejsce do zamieszkania👍
" Wakacje w Port Moody" to historia Huntera i CJ. Jego miałam przyjemność poznać w poprzednim tomie, w którym to czarował on damską część czytelniczek. Na czym polegają owe "czary"? Na byciu mężczyzną, który w stu procentach zasługuje na to określenie. Czuły i troskliwy, odpowiedzialny to tylko kilka epitetów, którymi można opisać tego faceta. Ideolo 👌
Przyznaję, że byłam momentami zaskoczona szybkością rozgrywającej się fabuły. Tym, że w parę miesięcy, jedno spotkanie diametralnie może odmienić życie. Ale takie właśnie to życie jest- szybkie, niespodziewane i nieprzewidywalne.
" Wakacje..." to lekka lektura, pełna romantycznych słów i gestów. Książka, która pokazuje, że warto nadać życiu własny kierunek, w którym ma ono pędzić. Nie oglądać się na to, co wypada, a co nie. Nie przejmować się tym, co ludzie powiedzą, ale naprawdę głęboko i mocno zastanowić się nad tym, czego my sami chcemy. Nad tym, czego pragniemy, czego potrzebujemy.
I choc historia Huntera i CJ może wydawać się słodką ułudą, to jednak pokazuje, że świat, jaki tworzy się we dwoje jest czymś co łączy ludzi silniej niż więzy krwi, czy bezkres lat spędzonych wspólnie.
Idealna lektura na piękne, słoneczne i letnie dni... ❤️
Hunter jest zakochany w żonie swojego kuzyna, chociaż mimo wszystko cieszy się jego szczęściem. W dniu ich ślubu postanawia udać się do Vancouver, by tam z pomocą alkoholu zapomnieć i Abigail. W barze poznaje piękną kobietę, z która kończy noc w jej mieszkaniu, wyznaje tam co go trapi, przy okazji dowiadując się, że Caroline zakończyła właśnie związek. Czy tych dwoje ma szansę na związek? Jak potoczy się ich relacja?
To już moje kolejne spotkanie z duetem autorek i oczywiście drugie spotkanie z Port Moody, bardzo lubię historię przez nie tworzone, dlatego też nie było innej opcji jak sięgnąć po kolejną książkę dziewczyn! Autorki mają niesamowicie lekkie i przyjemne w odbiorze pióro, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, nie wiem kiedy, a już czytałam końcowe zdania. Fabuła została w ciekawy sposób nakreślona, a bohaterowie, których stowrzyly autorki wydali mi się bardzo prawdziwi, tacy którzy jak my mają problemy i popełniają błędy. Historia ta została opowiedziana z perspektywy obojga bohaterów, co pozwala nam zdecydowanie lepiej ich poznać, możemy dowiedzieć się co ich martwi, co myślą i czują. Okazuje się, że bohaterowie mają ze sobą wiele wspólnego, oboje przechodzą trudny okres w życiu, mają problemu sercowe i właśnie to ich do siebie zbliża, a to wszystko w otoczeniu klimatycznego miasteczka Port Moody. Hunter i Caroline od początku zaskarbili sobie moją sympatię i chociaż od początku domyślałam się, jak ich historia się zakończy, to mocno ich wspierałam i im kibicowałam. To idealna historia na jeden wieczór, idealna właśnie na ten wakacyjny czas, poraz kolejny świetnie się bawiłam i czekam na kolejne książki autorek. Moja ocena to 8/10.
Dla mnie idealny odpoczynek to dzika, bezludna plaża, szum morza, ciepłe promienie słońca i dobra książka. Do tego parasol nad głową i pod ręką napój z bąbelkami. Mam nadzieję, że w lipcu lub sierpniu, uda mi się spędzić czas w taki sposób.
W wakacje lubię czytać lekkie, niezbyt długie powieści obyczajowe, które mają za zadanie umilić kilka chwil.
"Wakacje w Port Moody" to idealna książka na lato.
Hunter poznaje Caroline w barze. Nie ma pojęcia, że to przypadkowe spotkanie odmieni jego życie.
Mężczyzna chce zapomnieć o kobiecie, w której jest zakochany. W dniu jej ślubu postanawia się upić i o wszystkim zapomnieć.
Caroline też ma nie najlepszy czas w życiu. Kilka lat była w związku z facetem. Jednak doszło między nimi do burzliwego rozstania.
Hunter i Caroline spędzają ze sobą noc.
Czy szybko o sobie zapomną? A może ich historia będzie miała ciąg dalszy?
"Wakacje w Port Moody" to powieść, która została stworzona przez dwie autorki.
Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska napisały uroczy, gorący romans.
Opowieść zaczyna się od przysłowiowego trzęsienia ziemi. Od pierwszego spotkania między bohaterami wyczuwa się chemię. Czekają na nich wydarzenia, których się nie spodziewają.
Hunter i Caroline poznają się coraz lepiej. On jest strażakiem, chodzącym ideałem, który ma kochającą rodzinę. Ona nie jest przyzwyczajona do czułości, bliskości, życzliwości. Hunter musi "oswoić" Caroline i sprawić, żeby z nim została.
"Nie mamy kontroli nad tym w kim i kiedy się zakochujemy." To mądre zdanie jest świetnym podsumowaniem tej lekkiej i przyjemnej powieści. Co prawda spodziewałam się w niej więcej zaskakujących wydarzeń. Druga połowa książki miała wolniejsze tempo.
Chciałabym mieszkać w takim miasteczku, jak Port Moody, gdzie mieszkają życzliwi ludzie, wszyscy się znają i lubią. Gdzie jest sielsko i spokojnie.
"Wakacje w Port Moody" zapiszcie na swoją listę książkowych zakupów. Polecam 🤗.
Wierzycie w przeznaczenie? Czy może uważacie, że to co nas spotyka to tylko kwestia przypadku? „Wakacje w Port Moody” to kolejna już książka literackiego duetu Małgorzaty Falkowskiej i Eweliny Nawary, po którą sięgnęłam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza, Grzeszne Książki, a która skłoniła mnie właśnie do zadania tego pytania.
Caroline nakrywa swojego partnera na zdradzie, przypadek czy los sprawia, że dokładnie w tym samym momencie spotyka Huntera, który uciekł ze ślubu swojego kuzyna z kobietą, którą on sam darzył uczuciem. Spotkanie, które dla obojga miało być jedno-nocną przygodą, okazuje się mieć ogromne dla obojga konsekwencje. Czy bohaterowie mają szansę na szczęście, czy udźwigną ciężar, który spadł na nich po tej nocy?
Historia napisana jest z perspektywy obojga bohaterów więc bez problemu możemy wczuć w emocje zarówno Huntera jak i Caroline. Oboje zostają postawieni w zupełnie nowej sytuacji, która spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Oboje czują dosiebie ogromne przyciąganie a iskry aż przeskakują między nimi. Autorki ukazały dwie różne rodziny, więzy i uczucia jakie je łączą. Rodzinę Huntera, która jest pełna ciepła i miłości, zestawiła z przedkładającymi ambicje ponad miłość, rodziną Caroline. Te dwie osoby, wychowane w zupełnie innych warunkach, nie wiedzą, co przyniesie im przyszłość, jednak oboje próbują podjąć wyzwanie i dać sobie szanse na szczęście. Nie zabraknie nam tu scen pełnych ognia, który bez wątpienia podniesie temperaturę w trakcie czytania tej pozycji.
„Wakacje w Port Moody” to pełna emocji opowieść o niespodziankach, porażkach ale i o szansach jakie stawia przed nami los. Czas spędzony z tą książką uważam za niezwykle udany. Zafundowała mi ona ogrom uczuć od strachu przed jutrem, czerpania radości z życia, poprzez chęć walki i podjęcie ryzyka aż do ogromnego pożądania jakie wystąpiło między głównymi bohaterami. Szkoda, że tak nagle został urwany wątek byłego partnera Caroline, byłam ciekawa co jeszcze wymyśli, jednak tu temat się urwał, co jednak nie sprawia, aby cała książka na tym traciła. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję, jestem ciekawa Waszych opinii.
Hunter cierpi, odrzucenie przez dziewczynę, którą się kocha, boli, a jeśli jeszcze ta dziewczyna wychodzi za twojego kuzyna, to już całkowita masakra. Poszedł na ślub Logana i Abigail, jednak dość szybko się z niego ulotnił i trafił do pewnego baru. Tam spotyka Carolinę.
Kobieta, wracając wcześniej do domu, nie spodziewa się tego, co zastanie. Mężczyzna, z którym wiązała swoją, przyszłość ją zdradził, a na dodatek on nie widzi w tym problemu, wszelką winę zrzucając na Carolinę.
On ze złamanym sercem, ona po zdradzie przez mężczyznę, z którym wiązała przyszłość. Kilka wspólnych chwil, jednak wspólna noc i każde poszło w swoją stronę, a przynajmniej taki był plan.
Życie jednak spłatało im figla, a namiętna noc zostawiła po sobie ślad. Czy znajomość, która miała być tylko jednorazową przygodą, może przerodzić się w coś więcej? Czy Hunter zapomni o Abigail? Czy Caroline pozbiera się po zdradzie?
To kolejna książka napisana przez Małgorzatę Falkowską i Ewelinę Nawara, którą mam przyjemność czytać. Mnie zdecydowanie się podobała, a podczas czytania dobrze się bawiłam. To historia o nieszczęśliwej miłości, zdradzie, samotności, a jednocześnie nadziei, przyjaźni, miłości. Momentami zabawna, momentami wzruszająca, z dość sprawnie poprowadzoną akcją, a to wszystko sprawiło, że z książką nie dało się nudzić.
Czytamy ją z perspektywy obu bohaterów. Osobiście lubię takie rozwiązania, pozwalają mi poznać ich myśli, uczucia, punkt widzenia.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani.
Caroline to młoda kobieta, która nie może liczyć na rodziców. To bohaterka momentami zagubiona, pragnąca wsparcia, miłości, aby ktoś się nią zaopiekował. Jednocześnie ma własne zdanie, a kiedy sytuacja tego wymaga, potrafi pokazać pazurki.
Hunter to mężczyzna, o który marzą kobiety - dobry, szlachetny, przystojny strażak. Jego po prostu nie da się nie lubić, zawsze najpierw myśli o innych a dopiero później o sobie.
„Wakacje w Port Moody” to świetna książka, którą z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
A WSZYSTKO TA JEDNA NOC...
Niewielkie, ale urokliwe Port Moody położone nieopodal Vancouver w Kanadzie skusiło mnie jesienią na tyle mocno, że postanowiłam spędzić tam święta zagłębiając się w historię Abigail Sharpe i Logana - bohaterów powieści "Święta w Port Moody". Teraz, u progu lata, duet autorski Ewelina Nawara i Małgorzata Fałkowska ponownie zabiera swoich czytelników do tego klimatycznego miejsca w najnowszej książce "Wakacje w Port Moody". Powieść miała swoją premierę przed dwoma dniami, więc z pewnością bez trudu odnajdziecie ją w księgarniach. Nastrojowa, wakacyjna okładka zachęca do przeczytania historii Huntera Greya, wrażliwego i szarmanckiego faceta, strażaka, który od zawsze związany jest z tym wyjątkowym górskim miasteczkiem...
Hunt przez lata darzył Abi platonicznym uczuciem, o czym możemy przeczytać w świątecznej opowieści. Dziewczyna wybrała jednak Logana - jego kuzyna i przyjaciela. Teraz, po ich ślubie Hunter musi odreagować i pogodzić się z faktem, że Abigail nigdy nie będzie jego kobietą. Jedzie do Vancouver, gdzie w miejscowym barze poznaje Caroline Jericho - spontaniczną i nieszczęśliwą dziewczynę, która właśnie odkryła zdradę swojego byłego już chłopaka. W ten sposób ścieżki obojga łączą się, a przypadkowe spotkanie na jedną noc ma swoje daleko posunięte konsekwencje...
Przyznaję, że bardzo chętnie powróciłam do Port Moody - klimatycznego miasteczka, gdzie mieszkają uroczy ludzie, uczynni, sympatyczni i bardzo rodzinni. Miałam okazję poznać ich już wcześniej przy okazji świąt spędzanych w tymże miejscu i wiedziałam, że ponowne odwiedziny u Abi, Logana, Josha, Lily, Emmy, czy Billiego pozostawią po sobie ciekawe wrażenia. Wydarzenia opisane w powieści to właściwie czysta sielanka, a Hunter zdaje się być nadzwyczajnym mężczyzną, chodzącym ideałem, rycerzem na białym koniu o jakim marzy każda młoda kobieta. A Caroline ma to szczęście, że to właśnie ona go spotkała. Od bohaterów bije czyste dobro, życzliwość i empatia i te wszystkie pozytywne uczucia udzielają się nam, czytelnikom. Jesteśmy w stanie poczuć je i ich doświadczyć. Dlatego też opowieść ma w sobie tyle optymizmu i pozwala się prawdziwie zrelaksować.
Cieszę się, że autorki ograniczyły wulgarne wystawki, które raziły mnie trochę w świątecznej opowieści o Port Moody. Tym razem "łacina" była bardziej wyważona, zwroty delikatniejsze i przede wszystkim użyte w uzasadnionych sytuacjach, w których spełniały swoje zadanie.
Druga wizyta w Port Moody chyba jeszcze bardziej mi się podobała. Choć muszę przyznać, że momentami historia była dla mnie zbyt sielska i cukierkowa, przez co trochę zatracała swój realizm. Oczekiwałam nieco więcej życiowych problemów, miałam nadzieję, że były chłopak CJ jakoś bardziej zaznaczy swoją niepożądaną obecność i mocniej "namiesza" w idealnym związku Huntera i Caroline, podobnie jak jej rozczarowani i niezadowoleni rodzice. Nie było też żadnych zaskakujących momentów, dzięki którym książka byłaby jeszcze lepsza.
Ewelina Nawara i Małgorzata Fałkowska tworzą świetny duet, piszą naprawdę ciekawe i dobrze skonstruowane opowieści. Ich książki są przemyślane i dopracowane w każdym calu. Myślę, że łączenie w całość dwóch wizji danej historii nie jest łatwą sprawą, bo na pewno każda z pań jakoś inaczej wyobrażała sobie kolejne wydarzenia. Taka wspólna praca wymaga jeszcze większej staranności jeśli chodzi o wszystkie szczegóły i detale. A paniom się to naprawdę udało.
Bardzo się cieszę, że wizyta w Port Moody dostarcza tylu interesujących wrażeń. Być może pozostanie też w pamięci na nieco dłużej. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy mogli wrócić ponownie do małego miasteczka nieopodal Vancouver, aby poznać na przykład historię Madison i Josha. Chciałabym, aby autoki wzięły ten pomysł pod rozwagę.
🌷𝓡𝓮𝓬𝓮𝓷𝔃𝓳𝓪 𝓹𝓻𝔃𝓮𝓭𝓹𝓻𝓮𝓶𝓲𝓮𝓻𝓸𝔀𝓪🌷
Po bajecznych "Świętach w Port Moody" wracamy do kanadyjskiego miasteczka na wakacje! Czy będzie równie bajkowo? Może nawet bardziej! 😊
Hunter, którego poznaliśmy w pierwszym tomie, nadal po uszy zakochany jest w Abigail- teraz już żonie swojego kuzyna. 😬
Znika z ich wesela i udaje się do klubu w Vancouver, aby odreagować. Tam spotyka go niecodzienna sytuacja, w której on okazuje się bohaterem.👨🏻🚒
Ratuje śliczną szatynkę z opresji, spędzają wspólnie wieczór i... noc. 🤭
Jednorazowe przygody nigdy nie były w zasięgu zainteresowań Hunta, więc, biedaczek, nie wie, jak się zachować. 😁 Nie zostawia nawet swojego numeru, tylko wraca do Port Moody, aby od teraz rozmyślać o cudownej Caroline. Ta jednak, niespodziewanie, pojawia się w miasteczku, gdzie zresztą zostanie na jakiś czas. 🤗
Czy to wystarczy, aby Hunter przekierował swoje uczucia z Abi na nią?
Czy Carol jest gotowa na nowy związek, zaraz po skończeniu innego?
No i czy samo Port Moody będzie dla nich przyjazne? 😋
Oh, ależ oni byli słodcy! Rzadko spotyka się w literaturze typowo kobiecej takich porządnych mężczyzn! Nie dość, że ustąpił Loganowi w walce o Abi, cieszy się szczęściem kuzyna, jest strażakiem, dżentelmenem, czyta książki, szanuje kobiety, bierze odpowiedzialność za swoje czyny, to jeszcze wygląda jak bóg! 😁
Caroline też mi przypadła do gustu. Obawiałam się, że w jej sytuacji będzie chciała uciec, a jednak odważyła się otworzyć przed Hunterem. No dobra, może kilka razy uciekła, ale tylko na chwilę. 😊
Ja jestem ogromną romantyczką, więc książka mi się podobała, ale nie pogardziłabym trochę większym zamieszaniem. Miałam wrażenie, że bohaterowie nie mieli zbyt dużo problemów, a z tymi małymi radzili sobie od ręki, przez co powieść była bardziej opisem ich słodkiego życia i budującego się, dość szybko, związku.
Momentami było zabawnie, czasem całkiem seksownie, ale przez większość czasu po prostu miło i ładnie.🥰
Nie zabrakło też znanych nam już bohaterów, którzy może Was zaskoczą, a może nie. 😁
Przyjemna lektura, jednak historia Abi i Logana była bardziej emocjonująca. Ciekawe, jakie będą kolejne, bo czuję, że jeszcze kilka się ich szykuje! 🥰
7,5/10😍
Btw. Mam na imię Karolina, a mój pies Hunter- zacne imiona wybrałyście, autorki! 😁😚
?Recenzja?
,,Teraz to on okazał się moją ostoją, moją bezpieczną przystanią, w której czułam się sobą."
Kiedy dowiedziałam się, że wychodzi książka "Wakacje w Port Moody" byłam bardzo zadowolona, ponieważ dzięki tej książce możemy powrócić do bohaterów, których mieliśmy już okazję poznać. Jesteście ciekawi, co u nich słychać?
Hunter, mimo że cieszy się szczęściem kuzyna Logana, to w dniu ślubu dawne rany zostają rozdrapane. Traci już na zawsze kobietę, którą kochał. Serce nie tak prosto zapomina o dawnych uczuciach. A tym bardziej, kiedy one nadal pozostają żywe. Chcąc odciąć się od bólu psychicznego, ucieka z wesela. Chcę zatopić swoje smutki w alkoholu, jednak czy jest to najrozsądniejsze rozwiązanie?
Czy można tak po prostu zapomnieć?
Co się stanie, kiedy dwa zranione serca znajdą się w tym samym czasie w jednym miejscu? Czy Karolin i Hunter odnajdą wspólny rytm serca?
"Wakacje w Port Moody" to książka, która pokazuje nam, że miłość jest pełna bólu. Warto odpuścić, aby dać sobie nową szansę, kto wie, może na lepsze jutro...
Autorki po raz kolejny pozwoliły nam powrócić do Port Moddy w letnim klimacie.
Stworzyły książkę, która nie tylko niesie ze sobą mądry przekaz, ale także zapełnia serca czytelników swoją piękną historią.
Tym razem dostaliśmy książkę, która przepełniona jest emocjami, bólem, smutkiem, ale tym, co jest najważniejsze w tej historii to nieodwzajemniona miłość. To ona będzie grała tutaj pierwsze skrzypce.
Po raz kolejny autorki pokazały, że ich książki są niesamowite. Ich lekkie pióra i to, jak prowadzą akcję, jest niebywałe. Po raz kolejny nie zawiodłam się na tym duecie. Jestem ciekawa czy Port Moody powróci do nas po raz trzeci. Jak myślicie?
Seksowny strażak Hunter jest nieszczęśliwie zakochany w Abigail. Ona wychodzi za mąż za jego kuzyna Logana. Mężczyzna ma złamane serce i szybko opuszcza wesele. Niespodziewanie znajduje się w Vancouver i tam w barze przy alkoholu próbuje zapomnieć o Abigail. Poznaje piękna Caroline, z którą spędza namiętną noc. Jednorazowa przygoda będzie miała jednak swoje konsekwencje. Co zrobi Hunter gdy w Port Moody pojawi się Caroline? Czy Hunter zapomni o Abigail? Czy jednonocna przygoda może zamienić się w coś więcej? Wow! Jak ja kocham takie historie. "Święta w Port Moody" to książka, którą byłam zachwycona. Gdy zobaczyłam zapowiedź książki "Wakacje w Port Moody" wiedziałam, że to będzie niesamowita lektura i nie pomyliłam się! Uwielbiam czytać historie o miłości, która pojawia się z nienacka. Autorki stworzyły ciekawą i wciągającą historię, od której nie mogłam oderwać się ani przez chwilę. Wszystko zaczyna się od jednorazowej przygody na jedną noc więc przygotujcie się na to, że będzie gorąco i namiętnie. Piękna i bajkowa historia o dwójce ludzi, którzy są poturbowani przez życie, ale pragną znaleźć miłość. Czy im to się uda przekonajcie się sami. Jeśli jesteście fankami romantycznych klimatów to ta książka sprawi, że zachwycicie się nią totalnie. Autorki mają świetny styl i lekkie pióro. Spędziłam z tą książką bardzo przyjemnie czas i przeczytałam ją w błyskawicznym tempie. Uwielbiam klimat miasteczka Port Moody, dlatego mam nadzieję, że autorki jeszcze coś dla nas wymyślą . Gwarantuję, że pokochacie tę historię. Coś wspaniałego! Polecam gorąco!
Każdy z nas ma na swoim koncie zawody miłosne. Niektóre miały miejsce jeszcze we wczesnym dzieciństwie, inne dotknęły nas już w życiu dorosłym. Czasami ciężko jest pozbierać się po odrzuceniu naszych uczuć, ale jeszcze nikomu nie udało się znaleźć remedium na tę przypadłość.
Hunter od dawna wzdychał do kobiety, która oddała swe serce jego kuzynowi. Jednak dopiero widok ukochanej u boku krewniaka na ślubnym kobiercu, ugodził mężczyznę na tyle, aby musiał odreagować. Chcąc raz postąpić lekkomyślnie, udaje się do Vancouver, aby zatopić swoje smutki w alkoholu.
W tym samym czasie Caroline również przeżywa swe sercowe rozterki. Mężczyzna, z którym miała się zestarzeć, został przyłapany z inną kobietą.
Los tej dwójki łączy się na moment w barze, aby chwilę później przenieść się do jej mieszkania.
Czy jedna noc w objęciach obcej osoby, może mieć wpływ na całe życie?
Zabierając się za tę książkę, nie miałam pojęcia co mnie czeka. Choć twórczość autorek nie jest mi obca, to muszę przyznać, że byłam zaskoczona. Historia może nie okazała się być skomplikowana, ale z pewnością może zachwycić swą realnością.
Hunter został wykreowany na mężczyznę idealnego. Inteligencja nie ustępowała miejsca urokowi, a przywiązanie do bliskich było równe honorowi.
Natomiast Caroline momentami mnie denerwowała. Próbowała doszukać się drugiego dna tam, gdzie wcale go nie było.
Często powtarzała swoje rozterki, co tłumaczył stan, w jakim się znajdowała.
Bardzo polubiłam bohaterów drugoplanowych. Mamuśka była swietna???
Cieszę się, że historia zakończyła się w taki, a nie inny sposób. Tym razem nie byłam sobie w stanie wyobrazić innego zakończenia.
Jedyne co mi brakowało, to małej spiny związanej z jej przeszłością. Liczyłam na to, że jej "echo" odezwie się jeszcze, zaskakując nas w najmniej odpowiednim momencie.
Książka jest lekka i przyjemna. Czyta się ją bardzo szybko, a świetny warsztat pisarski autorek jedynie urozmaica literackie podniebienie czytelników.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki Wydawnictwu Akurat oraz autorkom @ewelina.nawara oraz @malgorzatafalkowska.
#wspolpraca #ksiazka #wakacyjnyromans #ksiazkanawakacje #maratonczerwcowy #strazak
"Jestem na najlepszej drodze do tego, by bez pamięci i nieodwracalnie cię pokochać. Więc nie wiń mnie, że się martwię, że chcę o ciebie dbać."
@malgorzatafalkowska
@ewelina.nawara
Caroline chciała zrobić niespodziankę ukochanemu, z którym odwołała spotkanie. Odwiedziła go z zaskoczenia w klubie. Na jej nieszczęście odkryła, że od dawna była oszukiwana, a "były" już chłopak doskonale grał na dwa fronty. Z opresji przed klęską ratuje ją przystojny nieznajomy, który widząc kompromitującą sytuację odegrał rolę jej partnera, by pomóc dziewczynie się odegrać. Wieczór spędzają razem, kończąc znajomość upojną nocą, która dla obojga była pierwszą przygodną. Oboje ze złamanymi sercami, on lecząc się z miłości do żony kuzyna, ona ze świeżo zadanymi ranami. Nie szukają kontaktów, wiedzą o sobie niewiele, ale pewna sytuacja sprawia, że to ona musi odnaleźć jego. Hunter jest strażakiem i człowiekiem z duszą na ramieniu. Caroline obawia się spotkania, ale jest zmuszona odszukać mężczyznę. Zaskakując go odwiedzinami, zwala na niego bombę, której się nie spodziewał. Reakcja mężczyzny jest jednak inna niż zakładała i w życiu trafiła los na loterii, bowiem nie zostanie sama z kłopotem. Życie przewidziało dla nich zaskakującą niespodziankę, najpierw łamiąc obojgu serce a później stawiając ich na swojej drodze, by mogli wyleczyć rany i stworzyć coś niesamowitego, zrodzonego z przypadku.
Niesamowita historia idealna na wakacyjne dni. Kolejna pozycja tego szalonego duetu stworzyła książkę, która rozbawi, zaskoczy, wprawi w osłupienie i rozgrzeje swoim ciepłem, jak wakacyjne słoneczko. Dwoje młodych ludzi, którzy pierwszy poważny zawód miłosny mają za sobą. Los stawia ich na swojej drodze, sprawiając, że ciągnie ich do siebie, ale obydwoje postawili jasne granice. Niestety sytuacja się komplikuje, ona musi odnaleźć jego, po znikomych informacjach jakie posiada. Ponowne spotkanie choć nie zapowiadało się przyjemnie, zupełnie zaskakuje dziewczynę. Hunter jest odpowiedzialnym, poważnym i strasznie opiekuńczym mężczyzną. Od razu otacza Caro parasolem bezpieczeństwa, jest zupełnie inny od jej byłego, a świat Port Moddy i rodzina Hunta są ludźmi niesamowicie życzliwymi. Zupełnie przeciwieństwo jej dotychczasowego życia, gdzie to ona musiała się starać, wiecznie sprawiająca zawód swoim najbliższym, jej życie przepełniał chłód, teraz trafiła do świata pełnego ciepła i dobroci. Bardzo zachęcam do poznania tej książki. Jest to lektura bardzo wciągająca, przyjemna, przepełniona ogromnymi pokładami miłości, zagubionymi bohaterami i zróżnicowanymi światami. Czekam na więcej i liczę, że autorki postanowią stworzyć dalsze przygody Port Moddy, lub inną wspaniała książkę, bo doskonale im to wychodzi
"Wakacje w Port Moody" jest powieścią, która drugi raz zabiera nas do kanadyjskiego miasteczka pełnego życzliwych sobie ludzi. Jakże chciałabym tam zamieszkać... Polubiłam postać Huntera w poprzedniej części i cieszę się, że mogłam poznać jego historię.
"Teraz to on okazał się moją ostoją, moją bezpieczną przystanią, w której czułam się sobą."
Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska skupiły się w głównej mierze na ukazaniu tego jak trudno poradzić sobie ze zranionym sercem. On to strażak, wprost idealny facet (momentami zastanawiałam się czy takie egzemplarze w ogóle istnieją?), otoczony kochającą rodziną. Nie sposob nie pokochać jego rodziców. Z kolei ona to jego zupełne przeciwieństwo. Nie doświadczyła czułości, bliskości, rodzinnej troski i wsparcia. Bardzo podobały mi się te momenty, kiedy Caroline oswajała się z tymi aspektam oraz jak reaguje na opiekuńczość rodziny Huntera i oczywiście jego samego. Troszkę irytowała mnie swoim niezdecydowaniem i zmianami zdania, ale tu pojawiła się jej przyjaciółka Maddie. To konkretna i charakterna osoba, która niejednokrotnie naprowadzała naszą bohaterkę na właściwe tory.
"Miłosny zawód boli jak nic na świecie, ale lekarstwo nie zawsze przynosi ukojenie..."
Akcja może i nie pędzi nie wiadomo jak, nie ma spektakularnych zaskoczeń, ale nuda przy tej lekturze zdecydowanie nie grozi. Możecie liczyć na humor, wzruszenie, ale i na refleksje. Bohaterowie będą musieli sprostać wielu problemom i podjąć kilka trudnych decyzji. To, czym nieco bym "podrasowała" tę książkę, to postawienie na mocniejszy akcent odnośnie postaci byłego chłopaka CJ Isaaca (moim zdanie wątek zbyt szybko się urwał) oraz jej rodziców. Naprzemienna narracja, sporo dialogów i krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się bardzo sprawnie.
"Wakacje w Port Moody" to gorący, pełen romantyzmu, zmysłowości i uniesień romans udowadniający, że miłość zwykle przychodzi nieoczekiwanie i na domiar wprowadzając lekki zamęt. To lektura pokazująca, że życie ma dla nas wiele niespodzianek, ale i przeszkód do pokonania oraz że nigdy nie wolno się poddawać. Chętnie zawitałabym w tym klimatyczym miasteczku ponownie.
Czy w ferworze świątecznych przygotowań jest czas na miłość? Poznajcie Natalię - studentkę, wegetariankę i przedsiębiorczą dziewczynę, która by zarobić...
Magda, mimo swojego młodego wieku, ma już za sobą bagaż doświadczeń, a najważniejszą osobą w jej życiu jest córka Pola. Choć dobrze sytuowani rodzice...
Przeczytane:2022-06-28, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam na półce, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, 52 książki 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Akcja książki rozpoczyna się ślubem Abigail i Logana, czyli głównych bohaterów z poprzedniej części. Tym razem pierwsze skrzypce będzie grał Hunter, który postanawia uciec z wesela kuzyna, bo w dalszym ciągu rozpamiętuje, że Abi wybrała Logana a nie jego. Postanawia zabawić się w klubie, gdzie ratuje z opresji Caroline. Ta dwójka od słowa, do słowa lądują w jej mieszkaniu na niezobowiązujący numerek. Niestety, albo też stety będą musieli ponieść jego konsekwencje i tak Caroline wraz z przyjaciółką postanawia wyruszyć do Port Moody by odnaleźć Huntera.
Czy główni bohaterowie poradzą sobie ze złamanymi sercami i uporządkują swoje życie? Czy Port Moody to miejscowość, w której Caroline będzie potrafiła się odnaleźć? Czy Hunter stworzy związek z CJ?
Nie za często w moje ręce wpadają książki napisane w duecie. Jednak po historię stworzoną przez Małgorzatę i Ewelinę zawsze chętnie sięgam. Przyjemnie było powrócić do tego urokliwego i pełnego ciepła miasteczka.
Tym razem skupiamy się na Hunterze i Caroline. Ona z wielkiego miasta jest zmuszona do zmian swojego życia. On z małej miejscowości jest w stanie ponieść odpowiedzialność za swoje czyny i decyduje się przekonać CJ do pozostania w Port Moody.
Caroline nie dość, że musi zmierzyć się z hormonami, które buzują w jej organizmie, to dodatkowo przytłacza ją trochę atmosfera miasteczka. Każdy każdego zna i każdy o każdym wszystko wie, wszyscy są bardzo pomocni, do czego ona nie jest przyzwyczajona.
Autorki rewelacyjnie stworzyły kontrast między dwoma rodzinami. Z jednej strony Hunter wychowany na odpowiedzialnego i pomocnego mężczyznę w miasteczku gdzie wszyscy traktowani są jak jedna wielka rodzina. Z drugiej strony rodzice Caroline, którzy nastawieni są na zysk, nie są w stanie pogodzić się z tym, co ze swoim życiem robi ich córka. Ogólnie wszyscy bohaterowie są wyśmienicie wykreowani.
Książkę czytałam z ogromną przyjemnością. Obie autorki sprawiły, że wręcz nie mogłam oderwać się od lektury. W historię Caroline i Huntera zagłębiałam się z zapartym tchem, nie było miejsca na nudę. Nim się obejrzałam a już byłam przy zakończeniu.
Gorąco polecam taką lekką i przyjemną książkę, ale proponuję zacząć od poprzedniej części, czyli „Święta w Port Moody”.