Czasem od niespełnionej miłości gorsza bywa niezaspokojona nienawiść
Niektórzy mówią, że to czarny kot przynosi pecha. Inni - że to pociąg, gdy ktoś rzuca cię na tor. Roman zdecydowanie należy do tych drugich. I lubi brać sprawy we własne ręce - nawet przebywając w więzieniu. Odsiaduje karę i wspomina historię, która zmieniła go na zawsze.
Jest słoneczne lato 2005 roku, dorastający na wsi Roman ma zaledwie 15 lat. Zdążył już nawet poznać miłość swego życia - szkolną koleżankę Markizę. Wrażliwy romantyk wierzy, że wszystko pójdzie jak z płatka: dziewczyna, żona, drzewo, dom i syn. Markiza jednak nie odwzajemnia jego uczucia.
Rozgoryczony i pełen tłumionej wściekłości nastolatek postanawia się zemścić. Los sprawia, że spotyka niebezpiecznych ludzi, mogących mu w tym pomóc... Roman wkrótce zrozumie, że wystarczy raz poruszyć moralny pion, by rozhuśtać go jak szalone wahadło.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2023-01-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 294
Język oryginału: polski
Kiedy o czymś myślisz, dobrze jest znaleźć pion, którego się trzymasz. Pień właściwego założenia. Taki, który sprawia, że konary pomysłów maja swoje wspólne źródło.
👉 Uwielbiam debiuty, bo można odkryć znakomitego autora, albo trzymać się od niego z daleka. Jak było w tym przypadku?
IG: Czytomanka
👉Niektórzy mówią, że to czarny kot przynosi pecha. Inni – że to pociąg, gdy ktoś rzuca cię na tor. Roman zdecydowanie należy do tych drugich. I lubi brać sprawy we własne ręce – nawet przebywając w więzieniu. Odsiaduje karę i wspomina historię, która zmieniła go na zawsze.
👉 Książka wciągnęła mnie do granic możliwości! Przeczytałam ją w ciągu jednego wieczora - świetna i zdecydowanie godna polecenia. Bardzo udany debiut, poza kilkoma nieściosłościami (jestem starą wyjadaczką kryminałów) to naprawdę świetna powieść. Polecam!! Czekam na kolejne książki.
Do sięgnięcia po tę książkę zachęciły mnie bardzo pozytywne opinie oraz to, że "Wahadło sumienia" zaklasyfikowano jako kryminał, a ja bardzo lubię literaturę z tego gatunku. Jednak po pewnym czasie odniosłam wrażenie, ze nie jest to typowy kryminał, lecz jakby mieszanka kilku gatunków. Lecz dosyć dobra mieszanka. Czyta się z zainteresowaniem i jakimś ciągłym napięciem czekając na dalszy ciąg, do samego końca.
"Nawet nie wiecie, jak inaczej toczą się ludzkie losy, gdy pcha się je drogą gniewu, a nie smutku."
"Wahadło sumienia" to kolejny debiut polskiego autora, cieszę się, że powstaje ich coraz więcej, bo lubię czytać książki mające miejsce akcji w naszym kraju. Co oczywiście nie eliminuje z mojej półki zagranicznych autorów, lubię czytać je także.
Fabuła tej książki toczy się dość powoli, praktycznie bez dialogów, których jest tu jak na lekarstwo a mimo to autor ciągle nas zaskakuje treścią.
Właściwie jest to jakby opowieść lub nawet spowiedź człowieka siedzącego za kratami za morderstwo. Dość chaotyczna chwilami jednoosobowa narracja bardzo dobrze oddaje nam charakter głównego bohatera, który przedstawił się nam jako Roman S. Bardzo mu się spodobało, ze teraz tak na niego mówią. Opowiada nam swoją historię, która zdarzyła się gdy nasz bohater chodził jeszcze do gimnazjum, miał 15 lat. Powoli odkrywamy co lub kto siedzi w jego głowie i jakie będą konsekwencje jego czasem zbyt śmiałych pomysłów.
"A jeden pan doktor śmiał się, że umrę, odda mój mózg na badania. Po to, żeby sprawdzili, jakim cudem zamiast normalnych zwojów mam biblioteczne przegródki. Problem w tym, że czasem budzi się we mnie bestia, która rzuca się na te przegródki z siekierą."
Roman S. to można powiedzieć sfrustrowany człowiek, który nie potrafił sobie poradzić z odrzuceniem uczuć, odsiadujący swoją karę w więzieniu. Natomiast piętnastoletni Romek to zbyt wrażliwy romantyk, który gdy się zakochał, to już zaplanował nie tylko swoje życie. Skoro spodobała mu się dziewczyna, od razu założył, że będzie jego żoną, zbuduje dom i nawet zaczął myśleć o imieniu dla syna...
Jednak życie jak zwykle weryfikuje nasze plany, tym bardziej te, które próbujemy sami realizować, bez wiedzy innych.
"Znalazłem już żonę - tego byłem pewien. Teraz mogłem zająć się szukaniem działki pod dom, wybieraniem imienia dla naszego syna i zastanawianiem się, gdzie posadzimy nasze pierwsze drzewo. Wszystko miało pójść tak prosto. I właściwie poszło prosto."
Mówi się, że niespełniona miłość jest dużo gorsza od zazdrości czy niezaspokojonej nienawiści. Wtedy rozum już nie podpowiada jak działać, żeby było dobrze, tylko jak sprawić innej osobie przykrość a nawet wyrządzić jej krzywdę i upajać się tym widokiem.
Bardzo ciekawa, wciągająca historia, lecz czy przypadnie również Wam do gustu, to musicie ją sami przeczytać...
"Cóż, większość ludzi ma moralny pion. Obojętnie, po której stronie jest osadzony.
Ja mam cholerne wahadło sumienia."
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
„Stopnie źródeł ekscytacji bywają wąskie. Za to są bardzo wysokie, więc widoki na nich szybko się zmieniają”.
Kiedyś Roman był beztroskim, jedynym dzieckiem swoich rodziców. W wieku pięciu lat został sierotą, jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, jednak plater miłości dziadka, który zajął się wychowaniem chłopca, na długi czas zatamował rwący potok dziecięcej potrzeby spokoju ducha. Chłopak dorastał, dobrze się uczył, dojrzewał. Latem 2005 r., gdy Roman miał piętnaście lat, poznał miłość swojego życia – nieco młodszą od niego koleżankę ze szkoły, Markizę. Zakochał się w niej bez pamięci miłością wielką, zachłanną, romantyczną, naiwną i nieskończoną. Chciał, by to ona została jego dziewczyną, żoną, matką jego dzieci. Dziewczyna jednak nie odwzajemniła uczucia chłopaka.. Zraniony nastolatek zapragnął więc zemsty. Na swoje nieszczęście, na tym ostrym życiowym zakręcie, spotkał niebezpiecznych ludzi.. Ta przypadkowa znajomość zamieniła się w fascynację, uzależniającą ekscytację, przygodę życia, która wywróciła w absurdalny sposób do góry nogami cały mały świat Romana..
Dziś Roman jest Romanem S., przebywa w miejscu, gdzie ma bardzo dużo czasu na rozmyślanie, pełne dygresji wynurzenia i szczerze opowiada nam swoją historię, gdzie „miłość i śmierć podały sobie ręce. Historię, której „ciało i szkielet” stanowiła kobieta, a sumienie zakochanego w niej bardzo młodego mężczyzny wytrącone z równowagi zaczęło się wahać w płaszczyźnie dobra i zła pod wpływem siły emocji i buzujących hormonów.
„Wahadło sumienia” to debiut literacki. Zaklasyfikowana jako kryminał, w moim odczuciu, powieść obyczajowa z elementami thrillera. Książka nie porwała mnie zbytnio, a oczekiwałam emocji porównywalnych z przejażdżką na karuzeli typu Break Dance, wrażeń, które wgniotły by mnie w fotel. Niemniej jednak myślę, że znajdzie ona usatysfakcjonowanych odbiorców. Czy Wam się spodoba – musicie sprawdzić to sami.
Kolejny debiut literacki w moich rękach i kolejne zaskoczenie. I to bardzo pozytywne. Mam wrażenie, że po raz pierwszy spotkałem się z tak przedstawioną fabułą. Od pierwszych kartek, aż do samego końca powieści byłem zaskakiwany przez autora.
Zacznijmy jednak tak, jak zawsze to robię. Od autora. I tu zaskoczenie kolejne. Sieć nic mi nie zaoferowała, choć filtrowałem na wszystkie strony... A przecież dziś, tj. 25 stycznia, dzień premiery kryminału. W książce też nie ma żadnej informacji o panu Pawle Wichowskim. Teraz czas na okładkę. Gdy znam treść, jest sporo łatwiej ją ocenić. Mamy tutaj samochód, który jedzie wąską, asfaltową drogę wśród pól, na tle zachodzącego słońca. Ogólnie w porządku. Auto mogło być jednak białe, jak to wynika później z treści.
Nadszedł czas na kilka słów o książce, jak i o głównym bohaterze powieści Romanie. Chłopak ma piętnaście lat. Mieszka na wsi gdzieś w okolicach Mławy razem z dziadkiem, który jest jego opiekunem od wielu lat. Wszystko przed wypadek, w którym zginęli jego rodzice. Pamięta ich jak przez mgłę. Miał zaledwie pięć lat. Dziadek podejmuje się zadania wychowania chłopca i wywiązuje się z niego wręcz wzorowo. Do czasu. Roman bardzo dobrze się uczy, ma czerwone paski na świadectwach, nauka przychodzi mu z łatwością. Jest bystry, ale jak wiadomo, w klasie za bardzo kujonów nie lubią. On jednak tym zupełnie się nie przejmuje. Żyje w swoim świecie. Kocha swojego dziadka nad życie, ale dorasta i przychodzą pierwsze pokusy, łamanie zakazów, pierwsze miłości, rozczarowania z tym związane, alkohol i papierosy. Jak widzicie z powyższego, nic wielkiego, wydaje się, tutaj nie dzieje. Nie wiecie jednak dlaczego. Bo wszystkiego Wam nie napisałem. Roman opowiada swoją historię już nie jako nastolatek, a jako dorosły mężczyzna. A wszystko przez to, że "czasem od niespełnionej miłości gorsza bywa niezaspokojona nienawiść". Roman na swojej drodze spotyka dwóch dorosłych mężczyzn, którzy znaleźli się na życiowej drodze bohatera...
Powieść została napisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia głównego bohatera. Mimo pozornego - "nic się nie dzieje", wiadomo, że coś wydarzyć się musi. Może to nie jest klasyczny kryminał, w ogóle kryminał, tylko powieść z elementami thrillera psychologicznego i obyczaju, to przez czas czytania lektury, czułem ciągle pewien niepokój. Czasem wydawało mi się, że za długo już trwa ten monolog bohatera i że już czas na puentę. A jednak Roman potrafił opowiadać dosyć interesująco, aż do samego końca.
Bardzo dobry debiut, ja jestem pod ogromnym wrażeniem powieści.
,,Jeżeli pozwolicie komuś skrzywdzić człowieka, może zacznie od okładania go pięściami. Lecz po pewnym czasie poprosi o nóż. Jeżeli go zaś dostanie, niebawem rozejrzy się za siekierą."
Naszym życiem kierują podejmowane decyzje, wybory, które dokonujemy na każdym kroku, ale czasami wpływ mają przypadkowy przypadkowe spotkania i sytuacje. Tak zdarzyło się w przypadku bohatera książki ,,Wahadło sumienia", który postanowił osobiście nam o sobie opowiedzieć.
Roman S., jak się przedstawia nasz bohater, od razu w pierwszych słowach nie pozostawia wątpliwości, że jego przeszłość i podjęte decyzje nie były najlepsze, a on teraz ponosi konsekwencje swoich czynów. Na razie nie wiemy, co się stało, za co trafił do więzienia i jaki dostał wyrok. Wiemy tylko, że w tym wszystkim chodziło o dziewczynę, w której Roman zakochał się mając 15 lat, a ona było uroczą czternastolatką. Nazywano ją Markiza, co było zlepkiem wziętym z jej imienia i nazwiska, gdyż naprawdę nazywała się Iza Markowicz. Od pierwszej chwili, gdy ją ujrzał, już wiedział, że to ona jest tą osobą, z którą chciałby spędzić resztę życia. Nie wziął po uwagę tylko jednego - że Markiza nie podziela jego nadziei i nie odwzajemnia jego uczuć. Był wówczas 2005 rok. Roman chodził do II klasy miejskiego gimnazjum, a Iza uczyła się w klasie pierwszej tej samej szkoły. Pewnego dnia chłopak zauważa, że przez ich wieś przejeżdża biały van, ale wówczas nie przywiązał do tego szczególnej uwagi. W toku dalszych wydarzeń okazało się to być istotnym elementem całej sprawy.
Pierwsze zauroczenia, porywy serca, pierwsza miłość to przeżycia, które z czasem nikną w toku wielu późniejszych wydarzeń i dorastania. Wspominamy ten czas z nostalgią, czasami z tęsknotą, ale z reguły nie wzbudzają one przykrych odczuć. Jednak u bohatera książki wszystko potoczyło się wbrew jego oczekiwaniom i nadziejom. Wszystko na początku sprawiało wrażenie opowieści o zranionym sercu, niespełnionej miłości, a tylko od czasu do czasu wypowiadane słowa, konkluzja czy zwroty mające mroczny charakter, wzbudzają niepokój i są zapowiedzią jakichś dramatycznych wydarzeń.
W pierwszych rozdziałach było trochę chaotycznie, więc trudno mi było od razu skupić się na fabule, ale potem zrobiło się bardziej klarownie. Roman S. od początku intryguje, gdyż już słowa rozpoczynające opowieść mają niepokojący wydźwięk. Autor zastosował, bowiem narrację przypominającą zwierzenia, tak jakby na bieżąco, tu i teraz Roman opowiadał nam o sobie i swojej przeszłości. Do tego stosuje formę pierwszoosobową, ale jego sposób przekazywania wydarzeń daje wrażenie, jakby mówił wprost do nas. Sprawiało to wszystko odczucie niepewności tego, o czym chce nam opowiedzieć, gdyż najpierw zaczyna przedstawiać jakąś sytuację, czy osobę, ale potem nagle zmienia zdanie mówiąc na przykład: ,,Albo nie" i mówi o zupełnie innej kwestii.
Na przykład: na początku Roman postanawia, że najpierw opowie nam o ,,cholernym lesie", w którym znalazł ,,te cholerne kości", co złamało mu ,,życie na pół", ale zaraz po tym decyduje, że porzuci ten wątek, by się nam przedstawić. Nakreśla swoją obecną sytuację, ale robi to w nieco mglisty sposób, gdyż uważa, że nie wszystko jest istotne w tym, o czym chce nam opowiedzieć. Z czasem jednak z tego nieuporządkowanego tekstu i niechronologicznych wydarzeń, wyłania się całkiem logiczna historia.
W swojej debiutanckiej powieści autor prowadzi naszą uwagę tak, że wydaje się nam, że wiemy, jak potoczą się wydarzenia, kto będzie ofiarą i jakie będą tego konsekwencje. Czyni z nas słuchaczy zwierzeń Romana S., który daje nam odczuć swoje emocje i przeżywane zdarzenia. Mamy niejako genezę pewnego przestępstwa, którego się spodziewamy, znając początek fabuły. Nikt przecież nie siedzi w więzieniu za niewinność. Do poznawania kolejnych epizodów motywuje nas ciekawość poznania prawdy i tego, co się wydarzyło w życiu nastolatka.
Nagle ze spokojnej, w sumie, obyczajówki wkraczamy w sferę psychiczną bohatera i mrok, który coraz bardziej daje o sobie znać. On sam nie zdawał sobie sprawy, w jakie kłopoty się pakuje. Powstaje obraz człowieka, który z bagażem niespełnionej miłości wkracza na ścieżkę naznaczoną gniewem i pragnieniem odwetu, gdyż kieruje się niezdrowym pragnieniem zemsty. Dostrzegamy, że podejmowane decyzje i czyny są niczym kostki domina ułożone w szeregu. Wystarczy poruszyć jednym z nich, by ruszyła lawina niszcząca pozostałe elementy układanki.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
Akcja ,,Wahadła sumienia" dzieje się na początku XXI wieku. Bohaterem jest Roman S., jak sam się przedstawia. Jest on również narratorem powieści. Roman opowiada swoją historię już jako dorosły człowiek, odsiadujący karę w więzieniu. Ale jego wspomnienia sięgają czasów, kiedy miał 15 lat. To wtedy zakochał się w rok młodszej Markizie, czyli Izie Markiewicz. ,,Odpowiadało mi to, że nie jest zbyt krzykliwa, ani zbyt wycofana." ,,Inne dziewczyny zazdrościły jej urody". Dziewczyna jednak nie jest nim zainteresowana. Nieodwzajemniona miłość popycha go do zemsty. "Miłość przeradzała się w fizyczną obsesję, która wyszła z niej bezpowrotnie jak ćma z kokonu." ,,Nawet nie wiecie, jak inaczej toczą się ludzkie losy, gdy pcha się je drogą gniewu, a nie smutku." W realizacji zemsty pomaga mu spotkanie dwu zbirów. To z nimi spędza teraz czas, układając plan zemsty. I tak z grzecznego, wrażliwego chłopaka przeistacza się w ,,czarny charakter". Zaczyna palić i pić. Hormony, niespełniona miłość i zainteresowanie starszych mężczyzn, doprowadza do tragedii. Długo trwało nim zrozumiał w co się wpakował.
Książka sklasyfikowana jak kryminał, ale według mnie to książka psychologiczna z elementami thrillera. Morderca znany jest czytelnikowi od pierwszej strony, nie ma tu przedstawionego żadnego dochodzenia, szukania sprawcy. Za to obszernie rozbudowana jest warstwa psychologiczna. Ocenę postępowania bohatera pozostawia autor czytelnikowi. Mnie on irytował, miałam ochotę krzyczeć: Romek ocknij się, w co się pakujesz.
W książce jest bardzo mało dialogów. To raczej opowieść sfrustrowanego człowieka.
Nie wiem dlaczego na okładce jest czarny samochód, skoro w książce wielokrotnie jest mowa o białym vanie.
Udany debiut lieracki
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Cóż, większość ludzi ma moralny pion. Obojętnie, po której stronie jest osadzony. Ja mam cholerne wahadło sumienia.
Więcej