Czy trzeba być księżniczką Disneya, żeby spotkać księcia z bajki?
Debbie ma prosty cel: wyplątać ojca z kłopotów i nie wpakować się we własne. Twardo stąpa po ziemi, nie pozwalając, by marzenia przyjaciółki jej się udzieliły. Gdy jednak wyjeżdża do pracy na egzotycznej wyspie i spotyka mężczyznę, który mimo jej usilnych starań nie daje się spławić, do Debbie zaczyna docierać, że może dobra wróżka miała rację, a książę na białym koniu rzeczywiście może się zjawić, choć niekoniecznie tak, jak sobie to wyobrażała.
I może, ale tylko może, z życia da się czerpać więcej, niż jej się zdawało.
Wydawnictwo: Osobliwe
Data wydania: 2023-05-04
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 330
Język oryginału: polski
Tytuł: "Uderz, skarbie, jeszcze raz"
Autor: Anna Dziedzic
Data premiery: 04.05.2023r.
Wydawnictwo: Osobliwe
Okładka powyższego tytułu bardzo mi się podoba. Jest wakacyjna...zachęcająca, a sam tytuł zastanawiający... No i wiecie co? Dalej mnie trochę zastanawia 🙈
Rozumiem go na swój sposób, ale czy dobrze? Nie wiem 🙈
.
.
Jeżeli chodzi o treść:
👉 główni bohaterowie: Debbie i Connor.
Ona: ma na celu wyplątać swojego ojca z kłopotów, dlatego postanawia wyjechać do pracy na egzotyczną wyspę. Będzie tam kelnerką obsługującą gości w samym stroju kąpielowym (za dnia niebieski, a wieczorami i nocą czerwony🙈).
On: spędza co roku wakacje z rodzicami na tej wyspie...mimo tego, że ma ponad 30 lat...
Jak się spotkali?
W samolocie. "Bijąc" się o podłokietnik. Okazało się, że oboje lecą do tego samego hotelu... z tym, że ona do pracy, a on na wypoczynek.
Ich relacja była dziwna.
Naprawdę.
Rozumiem, że Debbie bała się związać z mężczyzną ze względu na traumę z przeszłości, ale te jej humory 🤦♀️ Czasami były ponad moje siły 😅
Za to Connor... oprócz tego, że czasami miał fochy to podziwiam go za ogrom cierpliwości do nowo poznanej dziewczyny. Jeżeli mnie by tak ktoś traktował jak jego Debbie to z całym szacunkiem nie chciałabym raczej mieć z taką osobą nic wspólnego...🤷♀️
👉 za to bohaterzy drugoplanowi skradli moje serce. Lisa, Rico i Wendy - to o nich mowa. Byli bardzo ciepłymi postaciami. Wnosili dużo dobrego do tej historii.
👉 pomysł na książkę fajny. To, że główna bohaterka była irytująca to nic nie szkodzi 😅 czytało się expresowo i przyjemnie. Poczułam klimat wakacji...
A chyba o to chodziło, prawda?
Jeżeli chcecie przenieść się na gorącą wyspę z kolorowymi drinkami-przeczytajcie powyższy tytuł 💚
Polecam na letnie wieczory :))
„Uderz, skarbie, jeszcze raz” to jedna z tych książkowych komedii romantycznych, które bardzo chciałabym zobaczyć na dużym ekranie. Ta powieść to gotowy scenariusz na film. Czytając ją miałam cały czas przed oczami po pierwsze przecudny krajobraz, w którym toczy się akcja, po drugie każdą scenę, jaka się w tych pięknych okolicznościach przyrody rozgrywa. Autorka opisuje wszystko z taką starannością i w tak plastyczny sposób, że można odnieść wrażenie, że stoimy tuż obok bohaterów lub leżymy razem z nimi na plaży i uczestniczymy we wszystkim, a nie tylko czytamy o tym, co ich spotyka. Relacja Debbie i Connora rozwija się dość szybko, ale w naturalny sposób. A przede wszystkim wyraźna jest między nimi chemia. On jest nią totalnie zauroczony, nie widzi nikogo poza nią, ona nie dopuszcza go do siebie. Jest dla niego niemiła, kłóci się z nim, krzyczy i obraża. A on to wszystko znosi ze stoickim spokojem, bo wie, że ona tego potrzebuje. Przyznam, że miałam momenty, w których zastanawiałam się, czy coś z tą dziewczyną jest nie tak. Bo facet staje na rzęsach, żeby było jej dobrze, stara się nieba jej uchylić, a ta dalej swoje. I to mimo wyraźnego zainteresowania jego osobą. Jakby zafiksowała się na tym, że jemu chodzi tylko o jedno i nic do niej nie docierało. Ale, jak zakładałam, jest tu pewien haczyk. Debbie ma za sobą trudną przeszłość, a właściwie kilka zdarzeń ze swojej młodości, które tak bardzo na nią wpłynęły, że mur, jaki wokół siebie postawiła, wydaje się nie do przebicia. Kiedy poznałam prawdę, zrozumiałam z czego wynika jej zachowanie. Zobaczyłam, jak bardzo została skrzywdzona, jak ciężko było jej komukolwiek zaufać. Ale to nadal nie jest wszystko, co staje na przeszkodzie związkowi Debbie i Connora. Bo Debbie przyjechała do pracy w konkretnym celu. Poznała zasady i wie, że musi się ich trzymać, aby zarobić. A pieniądze są jej przecież bardzo potrzebne. Ewentualne uczucia między nią a Connorem są zwyczajnie niemożliwe. Dlaczego tak jest, co wydarzyło się w przeszłości Debbie i w co wpakował się ojciec dziewczyny, że musiała się dla niego poświęcić? Dowiecie się z powieści.
Mimo tych wszystkich problemów, które są niestety nieodłączną częścią życia każdego człowieka i mimo zakazanego uczucia, które stanowi oś fabularną powieści, książka jest bardzo sympatyczną, odprężającą lekturą. Jest lekka, pozbawiona wulgaryzmów czy rozwlekle opisanych zbliżeń bohaterów. I, jak na dobrą komedię romantyczną przystało, potrafi rozbawić do łez. Nie zliczę, ile razy zaśmiałam się w głos, czytając przekomarzanki bohaterów. Ale nie tylko one rozbawiają w powieści. Debbie ma cięty języczek i umie dopiec komuś, kto nadepnie jej na odcisk tak bardzo, że pójdzie mu w pięty i zapamięta tę lekcję do końca życia. Podoba mi się kreacja tej bohaterki. Dziewczyna ze wszystkich sił stara się być twarda, bo tak trzeba, bo musi dla swojego ojca, bo taką chce widzieć ją otoczenie, ale chce być słaba. Chce w końcu przestać się o wszystko zamartwiać i brać wszystko na swoje barki. Chce, żeby ktoś zdjął z niej ciężar, żeby się nią zaopiekował. Chce być dla kogoś najważniejsza. Jest twardą babką przez większość czasu, potrafi zawalczyć o swoje, ale też jest bardzo wrażliwa i czasem zwyczajnie nie ma sił. Nie jest łatwo ją rozgryźć, mimo że to ją właśnie poznajemy najlepiej, bo narracja prowadzona jest z jej perspektywy. A to oznacza, że to niezwykle skomplikowana, nieoczywista postać, za którą wyjątkowo ciężko jest nadążyć. No i ma swoje tajemnice, których nie zdradza od razu. Connor również jest ciekawą postacią. To przystojniak, za którym oglądają się wszystkie kobiety. Nie jest to jednak facet, który lubi się zabawić, wyszumieć, który wykorzystuje fakt, że się kobietom podoba. Nie. On jest przekochany, opiekuńczy, odpowiedzialny. To, jak troszczy się o główną bohaterkę, nawet wtedy, kiedy ona tego nie chce i kiedy go odpycha, chwyta mocno za serce. Takich facetów już nie ma i fajnie, że taki właśnie mężczyzna pojawił się w powieści. Zakończenie nie jest trudne do przewidzenia, mimo wielu przeciwności, które stają na drodze bohaterów. Mimo że przez większość czasu coś idzie nie tak. Powieść jest dopracowana i świetnie napisana. Czyta się ją bardzo szybko, właściwie płynie się przez nią, nie mogąc oderwać się aż do końca.
„Uderz, skarbie, jeszcze raz” to komedia romantyczna idealna na zbliżające się lato, ale też na chłodniejsze dni, bo pozwala na chwilę przenieść się do urokliwego, upalnego, przepełnionego uczuciami miejsca. To ciepła, pozytywna, niewymuszona opowieść, którą warto poznać. Serdecznie polecam!
Muszę przyznać, iż tytuł książki "Uderz, skarbie, jeszcze raz" wydał mi się mocno kontrowersyjny, kojarzący się z przemocą. Jednak wakacyjna okładka zdawała się temu przeczyć. I tak też się okazało. Zatem o jakie uderzenie chodzi? Nie zdradzę.
Jest to komedia romantyczna, ale w żaden sposób nieprzesłodzona. Wszystko jest w punkt. Pod przykrywką dobrego humoru i lekkiego, wakacyjnego tonu powieści Anna Dziedzic porusza temat różnic klasowych, trudnych relacji rodzinnych, walki ze słabościami czy potrzeby akceptacji. Sporo miejsca poświęca również zaufaniu i szczerości, bez których jak wiemy, trudno jest zbudować trwały związek.
Książka zaskakuje już od pierwszych stron. Szybko wciąga nas w świat jej bohaterów. Nie będą spływać na nich tylko same radości i wzloty, ale i doświadczą upadków, będą zmuszeni podjąć (głównie Debbie) szereg trudnych decyzji. Debbie i Connor niby stanowią swoje przeciwieństwo, a jednak da się wyczuć między nimi nić porozumienia i chemię. Co ciekawe, będziemy mieli tu do czynienia z zakazaną relacją. Dojdzie do starcia serca z rozumem. Co wybierze Debbie? Czy zdecyduje się złamać obowiązujące zasady? Podobała mi się siła i postawa Connora, który tak łatwo nie odpuszczał. Uparty z niego facet, ale w bardzo pozytywnym kontekście. A do tego potrafi naprawdę słuchać. Takie męskie charaktery cenię sobie zarówno w książkach, jak i w życiu. Czyżby zatem trafił się nam ideał? Nie zdradzę.
"Jest parcie na bycie silną. Jakby słaba kobieta była... słaba. Bezwartościowa. A ja już mam dość bycia silną. Nie chcę udawać, że nie boli, kiedy ktoś mnie źle traktuje. Chcę płakać, kiedy coś mi nie wyjdzie. Chcę, żeby ktoś mnie przytulił i powiedział, że nic się nie stało. Nie chcę rozwiązywać cudzych problemów. Chcę, żeby choć raz to ktoś rozwiązał moje. Złapał mnie za szmaty i wyciągnął z kłopotów. I zapewnił, że świat się na tym nie kończy."
"Uderz, skarbie, jeszcze raz" to pełna emocji komedia romantyczna o zapomnianych już książętach i księżniczkach. Realne życie to nie disneyowska bajka, ale może się mylę... i znajdzie się książę na białym koniu, który zechce uratować księżniczkę? Rajska wyspa czeka, abyście to sprawdzili! Kierunek: Pohako.
Czym głównie kierujecie się przy wyborze książki? Czy jest to przyciągająca oko okładka, zachęcający opis, polecenia znajomych czy może zwykły impuls? Przyznam szczerze, że u mnie po części jest to każda z tych wymienionych rzeczy, jednak jak na prawdziwą okładkową srokę przystało, najczęściej do przeczytania danej publikacji najbardziej zachęca mnie okładka. Nie inaczej było również w przypadku książki "Uderz, skarbie, jeszcze raz" autorstwa Anny Dziedzic, której oprawa swoim wyglądem idealnie wpasowuje się w klimat wakacyjnej powieści, która została w niej przedstawiona.
Główna bohaterka -- Deborah Hawkes, jest kobietą, którą życie nauczyło, że należy twardo stąpać po ziemi. Zamiast jak przystało na dwudziestotrzylatkę, marzyć o wielkiej miłości rodem z bajek Disneya i czerpać z uroków młodości, musi skupić się na tym, by po raz kolejny pomóc ojcu spłacić jego finansowe zobowiązania, powstałe wskutek rozrywek, jakie roztacza przed nim Las Vegas. Właśnie z tego powodu Debbie postanawia przyjąć ofertę trzymiesięcznej dobrze płatnej pracy na egzotycznej wyspie, nawet jeżeli jako kelnerka będzie musiała paradować w skąpym bikini wśród setek wygrzewających się przy basenie gości.
Chociaż Debbie panicznie boi się latać samolotem, stara się jakoś przetrwać wielogodzinną podróż. Właśnie wtedy z pomocą przychodzi jej Connor. Mężczyzna postanowił oddać swoje miejsce w pierwszej klasie, by zając to znajdujące się obok niej i pomóc jej jakoś przetrwać stresujący ją lot. Już na pierwszy rzut oka widać, że dziewczyna wpadła mu w oko, więc gdy okazuje się, że oboje zmierzają do tej samej destynacji, mężczyzna nie jest w stanie ukryć swej radości. Jednak po dotarciu na miejsce, na jaw wychodzi brutalna prawda. Connor jest bowiem gościem hotelu, a według umowy, którą Debbie musiała podpisać po przyjeździe, personel nie może spoufalać się z gośćmi. Złamanie tej zasady bowiem skutkuje natychmiastową utratą pracy i powrotem do domu. Czy wobec tego Debbie postanowi dać szansę Connorowi? Czy widmo utraty pracy i świadomość, że zawiedzie ojca, pozwolą jej na odrobinę szaleństwa? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszej powieści autorstwa Anny Dziedzic.
Muszę przyznać, że książka "Uderz skarbie, jeszcze raz" mimo tytułu, który zupełnie do mnie nie przemawia, okazała się bardzo przyjemną lekturą. To jedna z tych powieści, która aż prosi się o ekranizację. Piękna tropikalna wyspa, dwoje głównych bohaterów z zupełnie różnych światów, których los z jakiegoś powodu postanowił postawić na swojej drodze, a do tego zabawna historia, która rozgrywa się na malowniczej wyspie. Czego chcieć więcej? Szkoda, że nie mam znajomości w filmowym światku, bo wtedy szepnęłabym słówko "komu trzeba", a tak niestety pozostanie to tylko w sferze moich marzeń. Chociaż kto wie... Wszak marzenia czasem się spełniają.
Za pozytywną oceną tej książki zdecydowanie przemawia lekkie pióro autorki, która dzięki swoim opisom przenosi nas na cudowną rajską wyspę. I to dosłownie, ponieważ w trakcie czytania, czułam się, jakbym towarzyszyła głównym bohaterom i dosłownie czuła ich oddech na swojej skórze, a nie tylko czytała o ich miłosnych zawirowaniach na kartach powieści.
Na szczególną uwagę zasługuje również postać Connora, który urzekł mnie swoją pewnością siebie, wrodzoną uprzejmością, niesamowitym taktem i pogodą ducha. Myślę, że główny bohater spokojnie mógłby uchodzić za współczesnego księcia z bajki. Jednak czy Debbie mogłaby ubiegać się o miano jednej z księżniczek Disneya? O tym musicie przekonać się sami.
Jedynym minusem tej historii były dla mnie niektóre zachowania Debbie. Oczywiście rozumiem, że bała się, że jej zażyłość z Connorem może wyjść na jaw i zaprzepaścić jej wakacyjną karierę, ale czasami miałam wrażenie, że zamiast dwudziestu trzech lat ma ledwie trzynaście. Te wszystkie momenty, gdy z jakiegoś (najwyraźniej niezrozumiałego nawet dla siebie) powodu była strasznie niemiła dla Connora, krzyczała i obrażała się na niego, wzbudzały we mnie pewnego rodzaju niesmak. Sprawiając, że zamiast pozostać na rajskiej wyspie, ponownie znajdowałam się w swoim pokoju, wsłuchując się w krople deszczu, które odbijały się od parapetu znajdującego się za oknem.
Nie mniej jednak czytając ,,Uderz, skarbie, jeszcze raz" bawiłam się wyśmienicie. Myślę, że jest to książka, która idealnie sprawdzi się jako coś lekkiego do czytania podczas oczekiwania na nadchodzące lato. Dlatego, jeżeli chcielibyście, chociaż na chwilę przenieść się na urokliwą, rajską wyspę będzie to lektura, która zdecydowanie przypadnie Wam do gustu.
No dobrze, jak to jest z tym księciem z bajki? Wierzycie, że każdy człowiek może odnaleźć swoją drugą połówkę, gdzieś tam, nawet na drugim końcu świata?
Pamiętajcie tylko, że żyjemy w realnym świecie, więc trzeba brać poprawkę na dopuszczalne wady innych.
Dziś zabiorę Was na chwilę do świata Debbie. Dziewczyny, która postanowiła wybrać się do malowniczego Pohako, ponieważ chciała zarobić. Potrzebowała pieniędzy. Rajska wyspa przyniosła jej jednak coś, czego kompletnie się nie spodziewała. Cóż, stało się to jej przekleństwem, ale jednocześnie było magnetycznym elementem, który do siebie przyciągał.
Mowa oczywiście o mężczyźnie, którego poznała. Chyba nawet śmiało mogę napisać, że to on poznał ją. Tak Kochani, to ten rodzaj historii, w której to mężczyzna robi pierwszy krok, a później również drugi i kolejny. To właśnie Connor powinien być w tej historii tym księciem z bajki. Czy faktycznie nim jest?
Ania Dziedzic napisała historię, która wciąga i zaskakuje już od pierwszych stron. Bohaterowie intrygują, chociaż wydawać by się mogło, że są swoimi kompletnymi przeciwieństwami, da się wyczuć nić porozumienia i chemię, która się między nimi pojawia. Z pewnych powodów wymagany jest natomiast dystans. Ich droga nie jest oczywista, a relacja, jak się okazuje, należy do tych zakazanych. Debbie będzie musiała zdecydować czy chce się kierować sercem, czy rozumem. Czy będzie skłonna złamać obowiązujące zasady? Connor natomiast, ma silny charakter, więc łatwo nie odpuści. Cóż, strzała Amora nie zostawia wielkiego pola manewru, ale ile będzie w stanie znieść także on?
"Uderz, Skarbie, jeszcze raz" to słodka, ale niezbyt przesłodzona komedia romantyczna o egzotycznym zabarwieniu. Jest to ten rodzaj romansu, który przypadnie do gustu nawet czytelnikom, którzy z ociąganiem sięgają po ten gatunek. Dlaczego mówię, że nie jest przesłodzona? Dlatego, że nie czakają na czytelnika same wzloty. Pojawi się problem z zaufaniem, a jak wiadomo - bez zaufania i całkowitej szczerości, w książce, czy w życiu, nie uda się odnaleźć szczęścia w miłości. Przeszłość Debbie na pewno tego nie ułatwi, a osoby trzecie mogą dodatkowo namieszać.
No i spójrzcie na tę cudowną okładkę. Ona najlepiej odzwierciedla to, co odnajdziecie w środku. Tytuł, choć może być nieco kontrowersyjny, nie iznacze absolutnie niczego złego. Zapewniam. Nawiązuje tylko do naszego głównego bohatera, który nie odpuszcza. W razie wątpliwości, warto posłuchać jednego z kultowych hitów Britney Spears - "Baby one more time".
Majówka temperaturą nie rozpieszcza, przynajmniej nie u mnie. Jeśli u Was też tak jest, historia ta pozwoli Wam na wyprawę do zdecydowanie cieplejszego miejsca. Tak więc, odpalajcie Legimi i już dziś dajcie się zabrać w tę podróż. Dla zwolenników papierowych wersji - na szczęście premiera już za trzy dni!
Przeczytane:2023-09-15, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Egzotyczna wyślą, drinki, baseny i piękna obsługa w strojach kąpielowych, czy to nie brzmi cudownie? Brzmi, póki nie zostajesz tą obsługą. Debbie wyrusza do prawdziwego raju dla turystów. Mimo że praca nie wydaje się być odpowiednia dla dziewczyny, to pieniądze, które może zarobić za dwa miesiące męczarni, rehabilitują wszystkie niedogodności. Podczas podróży dziewczyna poznaje przystojnego mężczyznę o imieniu Conor. Początkowo Debbie cieszy się, że poznała kogoś, z kim będzie pracowała i to ją trochę wycisza. Niestety szybko okazuje się, że Conor jest gościem hotelowym, a nie pracownikiem, co dość mocno komplikuje tę relację. Chłopak jednak nie zamierza się poddać i walczy o uczucie dziewczyny, nie zważając na ryzyko utraty pracy Debbie przez zakazany romans. Czy uczucia tych dwojga rozwiną się w coś więcej, czy zostanie to wakacyjnym romansem? Czy uda im się zachować ten zakazany romans w sekrecie? Nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po ten tytuł! Zakochałam się już w samej okładce, a historia? Nie mogłam się oderwać od książki, musiałam wiedzieć, jak potoczą się losy naszych bohaterów. Nie będę ukrywała, że Debbie momentami działała mi na nerwy przez swoje wieczne niezdecydowanie, jednak po dalszym poznaniu postaci zrozumiałam delikatnie jej podejście do wszystkiego, jednakże wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdybym poznała jej historię szybciej, bo tyle, co straciłam przez nią nerwów to moje. Conor był idealnym ideałem mężczyzny, często dość mocno przerysowany, ale come on! Która z nas nie chciałby chociaż przez chwile mieć takiego księcia przy sobie? Pióro autorki było lekkie, przyjemne i już czekam na kolejne historie! Dodatkowo każdy rozdział jest pięknie ozdobiony, aż przyjemnie się je oglądało. Idealna lektura na lato!