To ja, Maluch

Ocena: 6 (4 głosów)

Jak wygląda świat widziany oczami dziecka? Czy jest ono w stanie rozpoznać czyhające w ukryciu zło? Zwłaszcza wtedy, gdy ten świat wcale nie jest taki idealny? Jakimi oczami widzi nas -- dorosłych, chłopiec dorastający w trudnym środowisku? O tym właśnie jest ta książka. Opowieść z dziecięcym optymizmem o ciemnej stronie życia, o błędach dorosłych i ich konsekwencjach, lecz również o bezwarunkowej miłości i nadziei, że świat można jeszcze uratować...

Informacje dodatkowe o To ja, Maluch:

Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2021-09-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788383244204
Liczba stron: 115
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę To ja, Maluch

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

To ja, Maluch - opinie o książce

Przyznam się szczerze, że nie słyszałam o Marcinie wcześniej. Kiedy na jednej z grup czytelniczych na FB zamieścil post, że szuka kilka osób gotowych napisać recenzję do jego książki, zgłosiłam się. Wkrótce nawiązałam kontakt z Marcinem, dostałam jego książkę, a teraz napiszę kilka słów o tejże książce.
 
,,To ja, Maluch" to smutna historia kilkuletniego chłopca. Chłopiec, Maluch, opowiada ze swojej perspektywy o swoim życiu w toksycznej rodzinie, w której króluje alkohol i przemoc. Początkowo nie był bity, raczej zaniedbywany głównie przez matkę. Często chodził głodny. Tak naprawdę piekło zaczęło się kiedy konkubent matki trafia do więzienia, a po wyjściu wraca do ,,domu". To właśnie wtedy zaczyna się gehenna tego biednego dziecka.
 
To była króciutka książeczka, w której zawarta jest tragedia małego dziecka. Nie ma tu zawrotnej akcji, to historia opowiedziana przez kilkulatka. Dlatego autor użył do tego celu prostego języka, ale to zrozumiałe skoro narratorem jest kilkuletnie dziecko. A zakończenie...wprawiło mnie w smutny nastrój.
 
Marcin porusza tu bardzo delikatką kwestię znęcania się nad dziećmi. Pokazuje to wszystko z punktu widzenia dziecka. Dziecka, które mimo że głodne i zaniedbane patrzy na świat z optymizmem. Mimo że matka tak bardzo wiele razy go zawodziła, to jednak jest jego mama, którą kocha bezwarunkowo. Patrząc na to uważam, że ona nie jest bez winy, gdyż mimo że nie podniosła ręki na syna, dała nieme przyzwolenie by się działo się zło.
 
Sama jestem matką, może nie idealną, która popełnia błędy, ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła pozwolić, by ktoś obcy katował moje dziecko. To maleńka istota, całkowicie niewinna, która powinna być kochana taka samą miłością jaką samo obdaża swoją mamę. Tak naprawdę dziecko jest zdane na łaskę dorosłych, dlatego takie ważne jest by rosło bezpiecznie i zdrowo. Nie rozumiem jak można pozbawić je tego najważniejszego spokoju i bezpieczeństwa. Służby mundurowe powinny surowo karać za znęcanie się nad małym człowiekiem, ale niestety ile jest sytuacji, że policja reaguje jak jest już za późno? Musi stać się najgorsze, żeby ktoś coś z tym zrobił.
 
Na zakończenie zacytuję autora. To fragment książki ,,To ja, Maluch", który oddaje to co jest najważniejsze w życiu każdego z nas.
 
,,Czasem lepiej sobie odpuścić. Zawsze jest tak, że szukasz czegoś, a znajdziesz coś zupełnie innego. Gonisz za czymś, a przegapiasz to, co miałeś na wyciągnięcie ręki, w końcu to tracisz"
 
Polecam zapoznać się z tą krótką, ale jakże smutną i przejmującą historią. Marcinie dziękuję Ci, że mogłam poznać Ciebie i Twoją książeczkę. Trzymam kciuki za kolejne tytuły.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewelina-czyta
Ewelina-czyta
Przeczytane:2023-02-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, ulubione,

Książkę skończyłam kilka dni temu, a nadal nie wiem, co napisać...
Czasami zdarzają się takie książki, które pomimo swej niewielkiej objętości, już od pierwszej strony miażdżą czytelnika emocjonalnie, wysysają z niego wszystkie siły, nie pozwalają o sobie zapomnieć, błąkają się w myślach i ciągle zmuszają do zadawania sobie pytania- ile jest takich Maluchów na świecie, czy taki Maluch nie mieszka gdzieś obok, czy nie mijamy takiego Malucha każdego dnia, czy jest ktoś, kto zareaguje w odpowiednim czasie, ktoś, kto nie będzie się bał odezwać i wyciągnie dłoń do tego Malucha...

Historia, o której chciałabym dziś napisać, przedstawiona jest z perspektywy kilkuletniego chłopca, wychowującego się w mocno dysfunkcyjnej rodzinie.
Maluch, jak każde dziecko widzi świat inaczej- ciekawiej, spontaniczniej, bardziej kolorowo, a może nawet zero- jedynkowo, bo wystarczy, że będzie oglądał bajeczki po cichu, to "wujek" go nie uderzy, a mama może nawet się uśmiechnie i dostanie wtedy coś ulubionego do jedzenia.
Sądzi, że wystarczy wyjść na ulicę, by odnaleźć dawno zaginionego ojca, a bezdomny to najbardziej życzliwa i kolorowa osoba, jaką spotkał w życiu.
Początkowo Maluch jest nawet szczęśliwy, wszystko powoli się zmienia, gdy w domu pojawia się nowy "wujek" a wraz z nim alkohol i libacje do upadłego. Sytuację dramatycznie zmienia pewne zdarzenie, które naprowadza organy ścigania na postać wujka.
Życie Malucha staje się gehenną, gdy po częściowym odsiedzeniu wyroku, do domu wraca "wujek" który sądzi, że to dziecko stoi za jego zatrzymaniem...
Matka Malucha, zastraszona i całkowicie uzależniona od swojego partnera z czasem przestaje już reagować, przyzwalając tym samym na cierpienie swego jedynego i bezbronnego dziecka.

Książka pana Florczyka boli całą sobą, ból wypływa niemal z każdej strony. Nie na miejscu byłoby napisanie, że ta książka jest dobra, jak wspaniale i lekko się ją czyta. Choć ta książka objętościowo naprawdę nie powala, czytałam ją kilka dobrych godzin. Moje emocje szalały, myśli galopowały, długo nie chciały się uspokoić po odłożeniu tej książki na bok.
Patrząc na mojego syna, dosłownie wyłam nad losem tych wszystkich dzieci. Wiele emocji mnie kosztowała, jednak twierdzę, że powinien sięgnąć po nią każdy.
Każdy powinien ją przeczytać, przemyśleć a później rozejrzeć się wokół.
Napisana bardzo przystępnym językiem, niezwykle refleksyjna a zaraz wsadzająca czytelnika na istny rollercoaster.
Akcja dzieje się dość szybko, jest bardzo dobrze skonstruowana i poprowadzona. Pod względem wydania, tekstu, stylu i innych rzeczy naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić, a nawet jakby i było to w tym momencie, to nie jest to istotne.

W dzisiejszych czasach gdy dostęp do informacji jest niezwykle łatwy, niemal codziennie słyszymy, o dzieciach, które przechodzą przez piekło i są krzywdzone przez najbliższe mu osoby już od najmłodszych lat. Uronimy łzę nad dzieckiem, pozłorzeczymy źle oprawcy, wylejemy frustrację w internecie... ale na tym się kończy, za kilka dni zapomnimy o tym Maluchu, bo znów pojawi się kolejne skrzywdzone dziecko. Koło się zamknie. Dlatego też nasz tytułowy Maluch nie ma przypisanego imienia. Nosi on imię każdego z zakatowanych na śmierć dzieci. I to boli...
Boli, że w naszym społeczeństwie nadal jest na to przyzwolenie, przecież nadal panuje przekonanie, że dziecko powinno dostać klapsa raz czy dwa. "Przecież nic mu się nie stanie".
Nie "słyszymy" krzyków zza ściany, nie reagujemy na patologiczne zachowania, odwracamy wzrok, gdy jesteśmy świadkami agresji wymierzonej w dziecko.
Mnie jako matce niepełnosprawnego dziecka nie mieści się to w głowie, nie wyobrażam sobie, że można z premedytacją krzywdzić kogoś nam najbliższego na świecie, kogoś, kto kocha nas bezinteresownie, kogoś dla kogo jesteśmy całym światem...

Pomimo ogromu emocji, jakie mnie ta historia kosztowała, bardzo się cieszę, że trafiła ona w moje ręce. Dziękuję...

Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To niezwykle ważny głos, pokazujący jak ważne jest, by reagować w odpowiednim momencie, bo raz przymkniemy oko na przemoc i może stać się kolejna olbrzymia tragedia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - poczytamcikotku
poczytamcikotku
Przeczytane:2023-01-29,

„To ja, Maluch”

Napiszę teraz na temat książki, która tak mną poruszyła, że przypuszczam, iż zostanie ze mną jeszcze przez długi czas. O reportażu, który sprawi, że będzie można poczuć się źle samemu ze sobą, ale również wymusi na nas pewne przemyślenia dotyczące świata, w którym żyjemy.

„To ja, Maluch” to opowieść napisana z perspektywy dziecka. Mogłabym porównać ją do pamiętnika, gdyż w tym wszystkim oprócz dialogów, były osobiste przemyślenia po każdej sytuacji. Niby wyglądało to tak, jakbym czytała o zwykłych sprawach z życia dzieciaka, tylko że tutaj nie było ani zwykłych przemyśleń, ani zwykłych spraw, czy w ogóle zwykłego życia. Było za to nieszczęście, przemoc i znieczulica.
W książce poznajemy Malucha, który stara się jak może, aby jego życie, choć w małym stopniu było pozytywne. Docenia każdą chwilę z mamą, każdy gest, czy każde przygotowane przez nią śniadanie. Niestety w jego życiu jest też ktoś, kto regularnie zakłóca jego spokój emocjonalny. Mimo tego, dziecko nie przestaje mieć nadziei na lepsze jutro. Stara się jak może, byleby wszyscy inni byli zadowoleni. Jednak kiedy potrzebuje pomocy… Wtedy każdy udaje, że nie widzi.

W książce Marcina Florczyka poruszany jest niezwykle ważny temat, czyli świat oczami nieogarniającego jeszcze życia dziecka, w którego świecie dominują przemoc psychiczna i fizyczna. Niby każdy z nas przypuszcza, co się dzieje w głowie takiego dziecka, ale autor przedstawił to tak autentycznie i tak dosadnie, że emocje po prostu zaczynają świrować. Często słysząc w telewizji o krzywdzie dziecka, zastanawiamy się, czemu wcześniej nikt nie zareagował. I w tej właśnie książce pokazana jest znieczulica ludzi żyjących obok dręczonego dziecka. Nikt już nie uwierzy w słowa: „Ale jak to? Przecież to taka kochająca rodzina była”. Autor świetnie nakreśla problem przemocy w rodzinie, a jeszcze lepiej pokazuje cierpienie i bezgraniczne zaufanie skrzywdzonego dziecka.

Po zakończeniu tej książki nie udało mi się powstrzymać łez, bo mam świadomość, że takie sytuacje notorycznie się zdarzają. Po tej lekturze nie da się tak po prostu położyć spać czy zająć się innymi sprawami, jednak może dzięki niej coś się zmieni. Może przeczyta ją osoba, która jest świadkiem przemocy i w końcu przełamie się, żeby pomóc…

Książka jest ciężka, ponieważ wywołuje wiele smutku, ale warta tego, żeby każdy po nią sięgnął, bo jest to dosadne powiedzenie prawdy. Jest krótka, ale wszystko, co się w niej znajduje, jest wystarczające. Nie trzeba mówić więcej. Polecam Wam z całego serca. 10/10

Link do opinii

To ja, Maluch. Marcin Florczyk 10/10

Książkę tę bardzo ciężko jest mi przydzielić do konkretnego gaturnku. Według mnie jest to długie opowiadanie niesące ze sobą bardzo ważną naukę, którą my dorosli niepamietamy lub nie zwracamy uwagi. Pozycja ta jest moim pierwszym spotkaniem z autorem. Zawsze do nowych rzeczy podchodze mocno z dystansem, w tym przypadku była bardzo pozytywnie zaskoczona. Książkę przeczytałam jednym tchem co świadczy o tym, że pozycja wciąga i chce się jak najszybciej dowiezieć co będzie dalej.
Książka ta jest tak naprawdę bardzo króciuka licząca zaledwie 115 stron nad czym bardzo ubolewam bo czytało się ją bardzo dobrze. Uważam także że historia nie została opisana za krótko, ponieważ wszystkie najważniejsze aspekty w niej poznajemy. z pierwszych stron poznajemy postać Malucha. Od razu domyślamy się że nie jest to zwyczajny chłopiec, ponieważ prawie ciągle odczuwa strach. Srach przed wujkiem, który regulanie bije, pije i nie jest człowiekiem godnym naśladowania. Maluch jak na swój wiek przeżył już wiele i według mnie jest mądrym chłopcem. Próbował być dorosłym, aby sam chodzić do toalety czy wychodzić z przyjaciółmi. Cała historia jest opisana z perspektywy dziecka. Dziecka, które chce się bawić i żyć normanie jak jego kolezy Dawd i Julek. Normalnie czyli posiadać mamę i tatę oraz zabawki. Czy to naprawdę tak wielę. Jest to marzenie chłopca, który nigdy nie poznał swojego ojca, a matka przed oodwykiem ciągle dokuczała Maluchowi ze każdy napotkany mężczyzna może być jego ojcem. Chłopak przez to mocno cierpiał. Czy ten malec jest winny aby był tak traktowany? Był gnębiny przez rówieśników, bity przez tak zwanego wujka, albo aby sąsiadka zamiast zareagować na jego cierpielnie to poprostu milkła i unikała tematu. Uważam, że aspekt przemcy jest na od dawna znany i tak jak opisane w książce dlaczego niereagujemy. Te dzieci nie są niczemu winne a tak dużo muszą wycierpiec. Dzisiaj w radiu była mowa ze ojciec zabł dziesięciolatke a w innym mieście matka dźgnęła syna nożem. Nie wierzę ze to był impuls, na pewno tragedia ta rozgywała się już dawno. Musimy reagować aby nie dochodziło więcej do tragedii. Rozumiem, że nie jest to ławe ale warto.
Sposób napisania książki jest bardzo jasny, przejrzysty i szybki w czytaniu. Uroku tej książce dodają także mini obrazk, które historie są przywoływane w teksie. Książkę polecam każdemu. Mam nadzieję że dzięki niej chociaż trochę spojrzymy inaczej na otaczający nas świat.. Może zięki tej pozycji ktoś się odważy i pozwoli komuś uniknąć tragedii. A dla osób, które łatwo się wzruszają polecam uszykować chusteczki.

Link do opinii

Przyznam szczerze, że przeczytanie o przemocy domowej przedstawionej z perspektywy kilkuletniego chłopca, mocno mną wstrząsnęło.

Do tego stopnia, że kilka razy zaczynałam notować własne odczucia i nie mogłam znaleźć właściwych słów. Tym razem też nie jest idealnie. Za to jest krótko…

Z resztą… jak może być idealnie, gdy ofiarą tejże przemocy pada nie umiejące się obronić (dosłownie i w przenośni) dziecko?

Dziecko, którego jednym z marzeń jest poznanie biologicznego ojca, a innym, by mama zawsze była szczęśliwa i uśmiechnięta.

Niestety wujek ma na ten temat inne zdanie i dla niego priorytetem jest własne bezpieczeństwo oraz… ukrycie przed policją. Jest bowiem przestępcą i to na dodatek bardzo mściwym.

Gdy zupełnym przypadkiem pod blok, w którym mieszka Maluch podjeżdża patrol sadysta uznaje, że ani to ani wizyta w mieszkaniu nie była zbiegiem okoliczności.

Po wyjściu na wolność (na warunkowe) mści się na dziecku, które, jak zwykle, nie było niczego winne…

Co się stało z tatą Malucha?

Czy Maluch znalazł kogoś kto mu pomoże?

Dlaczego… dlaczego w przypadku gdy dzieje się coś złego sporą grupę ludzi ogarnia znieczulica?

Na to ostatnie pytanie chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi, ale Was zachęcam do sięgnięcia po tę mądrą książkę.

Oby skłoniła ona do myślenia jak najwięcej osób…

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorowi

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy