Fenomenalna historia o miłości, lojalności i granicach poświęcenia w obronie najbliższych
Minęło dziesięć lat, odkąd matka Izzy Stone zastrzeliła śpiącego męża, pozbawiając swoją córkę ukochanego ojca. Przekonana o obłędzie matki, Izzy nie może jej tego wybaczyć i wciąż odmawia odwiedzenia kobiety w więzieniu. Siedemnastolatka mieszka w rodzinie zastępczej, a w wolnych chwilach pomaga przybranym rodzicom w porządkowaniu zbiorów lokalnego muzeum, w którym pracują. Pewnego dnia w stercie porzuconych i zapomnianych przedmiotów Izzy znajduje zakurzony stos nieotwartych listów.
Jest pierwsza połowa XX wieku. Osiemnastoletnia Clara Cartwright czuje się rozdarta pomiędzy posłuszeństwem wobec surowych rodziców a szaloną miłością do włoskiego imigranta. Ojciec Clary wpada w furię, gdy dziewczyna odmawia wstąpienia w zaaranżowane małżeństwo. Ze wściekłości wysyła ją do kosztownego ośrodka dla obłąkanych. Wkrótce nadchodzi finansowy krach, który pozbawia rodzinę Clary całego majątku i skazuje ją na pobyt w publicznym przytułku.
Zamknięta w listach historia Clary sprawia, że Izzy zaczyna głęboko zastanawiać się nad wydarzeniami z przeszłości.
Prowokująca historia o tęsknocie za poczuciem przynależności i tajemnicach, które mogą odmienić nawet najbardziej zwyczajne życie.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2020-08-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: What she left behind
Na pewno mieliście nie raz takie uczucie, ze ta książka to będzie tak na szybko, albo po opisie stwierdziliście, ze oho..!! To cos dla mnie!! U mnie pojawiła się myśl, ze pewnie będą to czyjeś wspomnienia, (bo musze podkreślić, ze ja nigdy nie czytam opisów książki) Czytając książkę nie byłam jakoś wciągnięta w historie, lecz z biegiem wydarzeń zaczynam rozumieć, co się dzieje i to spowodowało, że zaczęło mnie wciągać. Mamy dwie można powiedzieć rówieśnice tylko, ze jedna to Izzy lata współczesne druga to Clara lata 30.
Izzy przeżyła tragedie, która na zawsze zmieniła jej Zycie i spowodowała, ze jej domem stała się rodzina zastępcza, a Clara po tym jak przeciwstawiła się woli ojca wylądowała w zakładzie dla obłąkanych. Los tak chciał, ze droga do poznania losów i odkrycia tajemnicy i pracy do tego, co i jak się stało Izzy poznała dzięki w/w rodzicom zastępczym, którym pomaga w porządkowaniu zbiorów lokalnego muzeum, w którym pracują. Tam odkrywa rzeczy Clarry i postanawia dowiedzieć się prawdy. Izzy nagle staje przed faktem, ze własna matka zastrzeliła ojca śpiącego w łóżku! Szok, panika, nie zrozumienie i ciągłe pytania w głowie! Dlaczego?? Jak żyć? Jak zmierzyć się z rzeczywistością po czymś takim? Jak teraz patrzeć na kogoś, kto przez całe życie był dla nas ideałem? Ta historia porusza, ale na koniec przekonacie się jak bardzo.
Wyobraźcie sobie młoda dziewczynę, która to dopiero poznaje świat, miłość, własne wnętrze i tu nagle stoi wam na drodze do tego szczęścia nikt inny jak własny ojciec, który miał w jego mniemaniu lepsze ambicje na resztę życia własnej córki. To, co zrobił jej i do czego się przyczynił dowiecie się z książki, ale nie wyobrażam sobie żeby dziś tacy zwyrodnialcy mogli żyć i żeby uszło im to na sucho.. Pobyt w psychiatryku, to, w jaki sposób się z nią obchodzona, czego doznała do dnia dzisiejszego nie mieści się w mojej głowie, lecz pojawiają się tez i cudowne chwile jak np. walka o wolność, która napędza ten mechanizm do wytrwania i walki. Nadzieja, która jak to mówią umiera ostania. Uwielbiam, Clarre i jej upór w dążeniu do własnej prawdy, do walki o miłość życia jak i o własne dziecko.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze do takiego szpitala trafiali wszyscy, którzy w tym całym systemie społecznym nie znaczą nic!! Np. mąż podejrzewa, ze zona go zdradza to proszę i znalazła się Bogu winna dziewczyna, która własne życie oglądać będzie za krat szpitala i to było na porządku dziennym, Masz pieniądze? Masz władze! Nikt nie kontrolował i nie dochodził wtedy prawdy, bo liczy się władza! Układy, układziki w tym Szpitalu psychiatrycznym Willard, były dla mnie przerażające. W tym całym bagnie pomimo trudu miłość zawsze zwycięży! Prawda zawsze wyjdzie na jaw!
Książka wstrząsająca, ale piękna zarazem. Będę czytała kolejna książkę tej autorki a sama ona trafiła na listę moich ulubionych.
Rok 1929 Clara, to dziewczyna wkraczająca w dorosłe życie. Córka bogatych rodziców, którzy już zaplanowali jej życie, przy boku równie dobrze sytuowanego mężczyzny. Kobieta sprzeciwia się temu małżeństwu, a wściekły ojciec wysyła ją do ośrodka dla obłąkanych.
Czasy obecne, Izzy – to nastolatka której matka zamordowała ojca. Zostaje oddana do rodziny zastępczej. Rodzice zastępczy pracują dla muzeum. Dziewczyna pomaga w katalogowaniu rzeczy pozostawionych w dawnym szpitalu psychiatrycznym. Kiedy Izzy trafia na walizkę, znajduje w niej list który ją bardzo poruszy.
„ – Ten zakład powstał w oparciu o przekonanie, że szaleństwo może zostać uleczone przez stanowcze, ale ludzkie traktowanie. Ma być przystanią chroniącą od napięć, jakie występują w życiu. Bezpieczną przystanią chroniącą przed stresem, pozwalającą na odpoczynek i regularną pracę. Wszystko to dostajesz, nieprawdaż, Claro?
Clara przesunęła się na krześle, a jej plecy rozdarł ból.
- Po pierwsze, nie jestem szalona. Po drugie, to nie jest bezpieczna przystań chroniąca przez stresem. Trzymacie mnie tu wbrew mojej woli. Czy to ma mi przynieść pokój i beztroskę?
- Jak mogę ulżyć twojemu napięciu, Claro?
- Proszę mnie wypuścić. Jestem tutaj wystarczająco długo i jestem pewna, że nawet mój ojciec by się z tym zgodził.
Doktor Roach potrząsnął głową.
- Obawiam się, że się mylisz – powiedział. – Twój ojciec liczy na to, że cię wyleczę. Niestety, nie powiedziałaś nic, by pokazać, że poczyniłaś postępy.”
Mam problem z tą powieścią. Tematyka dobra, historie obu młodych kobiet ciekawe, ale czegoś mi zabrakło. Zdecydowanie bardziej podobały mi się dzieje Clary. Wątki te opisane są ciekawie, wciągająco, metodą dwutorową. Zarówno Clara jak i Izzy walczą o akceptację, miłość oraz spokój. Dla Izzy odskocznią od codziennych trosk staje się praca dla muzeum, w którym kataloguje rzeczy po pacjentach szpitala psychiatrycznego. Za sprawą szpitala losy obu kobiet łączą się. A zakończenie jest zaskakujące. Polecam.
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu. Zapraszam na stronę: http://www.wydawnictwokobiece.pl/
Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 488
Data premiery: 26 sierpnia 2020
Clara ma osiemnaście lat, żyje w końcu lat dwudziestych XX wieku w Nowym Jorku i jest córką zamożnych arystokratów. Gdy zamiast zgodzić się na zaaranżowane przez rodziców małżeństwo wybiera włoskiego imigranta, przynosi wstyd rodzinie. Zostaje zamknięta w zakładzie dla obłąkanych – gdzie oprócz pacjentów cierpiących na choroby psychiczne, przebywają także niepokorne kobiety – żony i córki, które zbuntowały się przeciwko konwenansom, albo z jakichś powodów stały się niewygodne. Oficjalnie zdiagnozowane przez życzliwych rodzinie lekarzy jako obłąkane, mogą zostać odizolowane na tak długo, aż ich bliscy zdecydują się pozwolić powrócić im do domu. Niektóre nigdy stamtąd nie powrócą.
Ponad sześćdziesiąt lat później siedemnastoletnia Izzy przeprowadza się do kolejnej rodziny zastępczej, zamieszkującej okolice Willard, gdzie znajduje się stary, opuszczony szpital psychiatryczny. Dziewczyna od lat zmierza się z traumą, jej matka zastrzeliła ojca, a do Izzy przyległo piętno córki morderczyni. Kiedy nadarza się możliwość skatalogowania części dokumentacji opuszczonego ośrodka, Izzy wraz z rodzicami zastępczymi angażuje się w projekt. Odnajduje kufer należący niegdyś do Clary Cartwirght i postanawia prześledzić jej losy.
„To, co zostawiła” to przede wszystkim hołd złożony pacjentom szpitali psychiatrycznych sprzed kilkudziesięciu lat, zwłaszcza tym, którzy trafili do nich nie z powodu choroby psychicznej. Ellen Marie Wiseman rzetelnie podeszła do tematu, starając się zgromadzić i zapoznać z literaturą dokumentującą warunki życia i sposoby leczenia w dawnych zakładach dla obłąkanych – w posłowiu wymienia książki z których korzystała. W „To, co zostawiła” maluje przerażający obraz codzienności osób tam przebywających – brak higieny, spartańskie warunki, brudne pościele i ubrania, zaniedbani pacjenci w przepełnionych salach. Oburzają także metody leczenia – wówczas uważane za nowoczesne – jak lodowate kąpiele (zazwyczaj kilkunastu chorych bez wymiany wody), wstrzykiwanie insuliny, czy zmuszanie do trwania w bezruchu przez wiele godzin. Dla nieuleczalnych przypadków przewidziano natomiast klatki.
Clara początkowo usiłuje przekonać lekarzy, że nic jej nie dolega, zostaje jednak potraktowana jak każdy z pacjentów, odarta z prywatności i intymności i poddawana kolejnym zabiegom. Początkowo podejmuje desperackie próby ucieczek, potem czeka na ratunek z zewnątrz, bo wciąż „nie chciała uwierzyć, że spędzi resztę życia zamknięta w Willard, dzień w dzień pomiędzy szaleńcami, będąc jedynie numerem wśród tłumu odrzuconych żon, matek, sióstr i córek” [1]. Izzy natomiast mierzy się ze społecznym odrzuceniem i szykanami szkolnych kolegów, ulgę odnajdując jedynie w samookaleczeniu. Odkrywanie kolei życia Clary pozwala jej oderwać się od dręczących ją problemów i zawiązać przyjaźnie.
Wiseman posługuje się prostym, emocjonalnym stylem. Tworzy ciekawe, chociaż dość jednowymiarowe postacie, bez pogłębionej analizy psychologicznej. Akcja toczy się szybko, nie zawsze przewidywalnie – czasem zaskakuje, ale z uwagi na małe prawdopodobieństwo zbiegów okoliczności czy rozwoju zdarzeń. Historia Clary emocjonalnie angażuje czytelnika, wywołuje skrajne odczucia, co wydaje się być celowym zabiegiem autorki. Opisy warunków życia w szpitalu bywają naturalistyczne i bardzo plastyczne. Nie brakuje u Wiseman wzruszających, nierzadko zbyt melodramatycznych scen.
„To, co zostawiła” pozostaje w pamięci, jako czytadło podejmujące ważny temat i uświadamiające jak łatwo było – i to nie w tak odległych czasach – trafić do szpitala psychiatrycznego, którego celem było głównie izolowanie chorych od społeczeństwa, a nie udzielenie im pomocy. W zakładach dla obłąkanych zamykano także włóczęgów, osoby ze schorzeniami neurologicznymi i te niepotrafiące samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie, niepełnosprawne intelektualnie. Co prawda „To, co zostawiła” nie aspiruje do miana powieści historycznej i zapewne wiele w nim nieścisłości, jednak wydobywa z zapomnienia wstydliwe praktyki stosowane niegdyś w leczeniu psychiatrycznym.
[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych.]
[1] Ellen Marie Wiseman, „To, co zostawiła”, przeł. Alicja Laskowska, Wydawnictwo Kobiece 2017, str. 389 .
Ellen Marie Wiseman nie była mi do tej pory znana. Jej powieść to też nie do końca gatunek, który uwielbiam, a jednak coś mnie do niej zachęciło, coś skusiło. Nie chodzi tu tylko o opis, ale o przyciągającą wzrok okładkę. Skromna, ale ponura ma w sobie coś z nawiedzonego domu. Jej tonacja też nie jest zbyt optymistyczna, a to zdecydowanie już wpada w moje klimaty. Powiedzmy sobie szczerze, że im coś straszniejsze i bardziej przygnębiające tym bliższe memu sercu - jakkolwiek to brzmi.
Powieść toczy się dwutorowo. Choć bohaterkami obu historii są młode dziewczyny.
Rok 1995 to historia Izzy Stone. Zagubionej niespełna osiemnastoletniej dziewczyny, która wychowywana jest przez rodziny zastępcze, które niestety co rusz się zmieniają. Ma wrażenie, że ta u której przebywa aktualnie jest jej najbliższa, że właśnie u nich znalazła coś na kształt prawdziwego domu. Dlaczego nie mieszka ze swoimi rodzicami? Bo jej ojciec nie żyje. Został zamordowany przez jej matkę, która aktualnie odsiaduje wyrok dożywocia w więzieniu. Izzy nie jest w stanie jej wybaczyć tego co zrobiła ojcu, a swemu mężowi. Nie rozumie tego co nią kierowało. Jednak za sprawą zajęć jakie przydzielają jej zastępczy rodzice zaczyna odkrywać historię nie tylko swoją. Problem w tym, że ani jej przeszłość ani przeszłość osoby, którą sobie upatrzyła nie jest kolorowa. Na kim skupiła się nastolatka? Robiąc porządki w zbiorach muzealnych fotografuje wraz z przybrana rodziną rzeczy należące do pacjentów szpitala psychiatrycznego, w którym swoja drogą przez jakiś czas przebywała jej matka. Izzy trafia na pamiętnik swojej rówieśniczki, który robi na niej ogromne wrażenie. Chce lepiej poznać losy tej dziewczyny, a przy okazji zaczyna sobie przypominać swoje dzieciństwo.
Rok 1929 to historia Clary Carthwright. Dziewczyny, która jest rozdarta między posłuszeństwem wobec rodziców, a szaloną miłością do włoskiego imigranta. Miłością, której nie akceptują ani matka ani ojciec. Na skutek postawienia się rodzicielom ojciec postanawia umieścić ją w kosztownym prywatnym szpitalu psychiatrycznym jako niepoczytalną co w tamtych czasach wcale trudne nie było. Rodzinę Cartwrightów dopada finansowy krach, a Clara zostaje przeniesiona do publicznego zakładu dla obłąkanych, gdzie jej nadzieja na wyjście pomału rozpada się w pył. Jednak do końca ani ona ani jej ukochany się nie poddają i walczą o miłość jaka ich łączy, łączyła i będzie łączyć.
To właśnie losy Clary poznaje Izzy za pomocą pamiętnika, a historia jaką odczytuje powoduje, że sama zaczyna głęboko analizować własną przeszłość. Czy jej matka miała cel w tym by uśmiercić własnego męża i ojca jej córki? Czy Izzy, która wspomina ojca tatę jako cudownego i opiekuńczego mężczyznę ma stuprocentowy obraz na to kim był? Co wspólnego ma życie Izzy z życiem Clary?
Ellen w niezwykle umiejętny sposób splata losy dwóch bohaterek, które żyły w jakże innych czasach i warunkach. Choć mamy tu dwie płaszczyzny czasowe to widać jaki wpływ na życie dziewczyn ma postępowanie ich rodziców i nie ważne jest to kiedy to miało miejsce.
Zasiadając do tej powieści myślałam, że będę miała do czynienia z pozycją dla młodzieży, a jednak muszę przyznać, że nadaje się ona dla każdego. Pozycja ta ukazuje nam jaką niektórzy mają potrzebę sprawowania kontroli nad życiem innych. Poleciła bym tę książkę każdemu, bo czyta się szybko i z zapartym tchem. Ma w sobie coś co hipnotyzuje. Nie jest to jednak ani zbyt wesoła ani optymistyczna powieść. Raczej pełna bólu, samotności i bezradności. Jednak nie pożałujecie poświęconego jej czasu.
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Długo zastanawiałem się co i jak napisać o tej książce. Wzbudziła we mnie tyle emocji, że po jej przeczytaniu nie wiedziałem co powiedzieć - po prostu mnie zatkało.
Może zacznę od tego, że zdażyło mi się kilka lat temu odwiedzić służbowo współczesny zakład psychiatryczny i nie było to miłe doświadczenie. Drzwi bez klamek z niewielkim okienkiem, dzwonek i oczekiwanie na wpuszczenie na oddział przez pracownika. Kobiety spacerujące po korytarzu samotnie lub w asyście pielęgniarek, wpatrujący się pustym wzrokiem w nieznajomego, a dla kontrastu elegancka, zadbana starsza pani z włosami upiętymi w finezyjny kok, siedząca w otwartej świetlicy, która czytając książkę popijała kawę i zauważywszy mnie, lekkim skinieniem głowy i uśmiechem na twarzy powiedziała „dzień dobry”… Z kolei poźniej opuszczając placówkę, grupka ludzi wychodzących z opiekunem na spacer, u których na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na to, iż mają jakiekolwiek zaburzenia. Już wtedy nasunęło mi się wiele pytań, dlaczego tu są, co ich doprowadziło do tego miejsca, co czują, czy są tu własnej, nieprzymuszonej woli…? Po tej wizycie, zrobiło mi się żal tych wszystkich ludzi, bo dopóty, dopóki nie zobaczyłem tego na własne oczy, nie zdawałem sobie sprawy jakie to smutne miejsce. Nie dlatego, iż jest im tam źle, czy że nie otrzymują niezbędnej pomocy, ale dlatego, że po prostu tam są…
„To, co zostawiła”, to historia dwóch dziewczyn, żyjących w różnych epokach, którym los odebrał szansę na normalne, szczęśliwe życie. 17-letnia Izzy traci rodziców - matka brutalnie morduje jej ojca we śnie i zostaje zamknięta w zakładzie dla obłąkanych, a następnie bez szans na sprawiedliwy proces umieszczona w więzieniu. Izzy nie jest w stanie wybaczyć matce popełnionego czynu i nie zdając sobie sprawy z powodów, dla których się tego dopuściła, nie odwiedza jej w zakładzie karnym, jak również nie czyta otrzymywanych od niej listów… Pełna obaw Izzy trafia do rodziny zastępczej. Jej wątpliwości nie mają jednak uzasadnienia, ponieważ nowa rodzina daje jej szansę na życie, jakiego pragnęła. Wraz z przybraną matką, Peg - pracownicą muzeum, odkrywają na strychu zakładu psychiatrycznego Willard bagaże pacjentów. Stanowi to szansę na odtworzenie ich życia sprzed pobytu w placówce, z której nigdy nie zostali wypisani. Wśród walizek Izzy trafia na rzeczy dziewczyny, która była w tym samym wieku co ona i postanawia zagłębić się w jej losy.
Wspomnianą dziewczyną jest 18-letnia Clara Elizabeth Cartwright, żyjąca w latach 30. Nie układają jej się relacje z wpływowymi rodzicami, a cała sytuacja ulega zaostrzeniu, kiedy przyprowadza do domu na kolację Brunona - włoskiego imigranta, w którym jest zakochana i z którym wiąże przyszłość. Zarówno ojciec, jak i matka nie aprobują wyboru córki względem mężczyzny, który miałby zostać ich przyszłym zięciem. Uważają bowiem, że nie mógłby zapewnić ich córce życia w dostatku i dobrobycie. Trzy dni po feralnej kolacji rodzice oznajmiają jej o zaaranżowanym małżeństwie z innym mężczyzną i od tego czasu ma zakaz wychodzenia z domu. Sprzeciw Clary jest fatalny w skutkach - ojciec umieszcza ją rzekomo dla jej dobra, lecz wbrew jej woli w Domu Opieki dla Niepełnosprawnych Umysłowo. Po pewnym czasie nie będąc w stanie dalej utrzymywać jej pobytu w tymże miejscu ze względu na problemy finansowe rodziny, wraz z lekarzem prowadzących podejmują decyzję o umieszczeniu Clary w zakładzie psychiatrycznym Willard, gdzie jej życie zamienia się w koszmar. Traci wszystko - ukochanego mężczyznę, miłość, szczęście, godność i wolność…
Obydwie historie są interesujące, aczkolwiek głównym aspektem tej książki jest niezwykle trudna kwestia horroru odbywającego się w zakładach „pseudoleczenia” psychicznego. Utracone istnienia, ludzie uwięzieni w murach strasznego miejsca wbrew swojej woli, z brakiem możliwości powrotu do rzeczywistości i normalnego życia. Mury kryjące straszne tajemnice, nieludzkie, wręcz niewyobrażalne praktyki. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że coś takiego miało miejsce jeszcze w ubiegłym stuleciu, dlatego wspomnienie tych kilkunastu minut spędzonych przeze mnie w placówce tego typu, zmroziła mi krew w żyłach.
Jest to historia, która wywiera ogromny wpływ na czytelnika. Po lekturze już nic nie jest i nie będzie takie samo…
Polecam z czystym sumieniem.
Izzy wreszcie zaczęła czuć, że znalazła coś, co można nazwać namiastką domu. Boi się jednak, że to zbyt piękne, by było prawdziwe; w końcu jest córką kobiety, która zastrzeliła swojego męża we śnie. Izzy, prześladowana tym wspomnieniem z dzieciństwa, stara się odciągnąć własną uwagę przez pomoc przybranym rodzicom, którzy pracują dla lokalnego muzeum. Ich kolejnym zadaniem jest uporządkowanie pozostałości po zamkniętym już szpitalu psychiatrycznym. Wśród zakurzonych rzeczy nastolatka natrafia na pamiętnik młodej kobiety, która szybko staje się jej bardzo bliska.
W powieści Ellen Marie Wiseman odkryłam jeden z moich ulubionych zabiegów kompozycyjnych: przeplatają się tutaj rozdziały dotyczące dwóch różnych osób, których losy są jednak w pewien sposób powiązane (albo takie się okażą). Clarę i Izzy dzieli 60 lat, a łączy życie naznaczone pozornym szaleństwem. Kiedy nastoletnia dziewczyna przypadkowo bierze do ręki dziennik swojej rówieśniczki, pochodzący z lat 30., nie ma jeszcze pojęcia, że to właśnie on zapoczątkuje drogę do odpowiedzi na pytanie, które prześladowało ją od dzieciństwa. Dlaczego tamtej pamiętnej nocy matka strzeliła ojcu w głowę?
Powiem szczerze, że historia Izzy bez dopełnienia w postaci losów Clary nie obroniłaby się jako samodzielna powieść. Przypominałoby to zwykłą książkę z gatunku new adult, których teraz pełno na rynku. Nastolatka z trudną przeszłością, na dodatek zmagająca się z prześladowaniem w szkole nie jest motywem w żaden sposób oryginalnym. To, co działo się z Clarą zdecydowanie zdominowało tę książkę i najbardziej ją ubarwiło; poprzez tę bohaterkę poznajemy brutalną rzeczywistość, z jaką stykało się wielu pacjentów dawnych szpitali psychiatrycznych. Obraz ten jest niezwykle realistyczny i przede wszystkim przerażający. Autorka pokusiła się o wykorzystanie prawdziwego miejsca, czyli szpitala Willard, co jedynie podkreśla fakt, że może i fabuła jest fikcją, ale takie tragedie jak ta z udziałem Clary rozgrywały się każdego dnia.
Przeciętność fabuły, którą miejscami dostrzegałam, zdecydowanie wynagradzał mi bardzo przystępny, przyjemny w odbiorze styl. Ellen Marie Wiseman pisze wyjątkowo obrazowo, z jej techniki bije szczerość i prostota, dzięki którym mogłam w zupełności skupić się na akcji. Pisarka umiejętnie budowała napięcie i stopniowo podkręcała historie obu swoich bohaterek, przez co z czasem, kiedy urywał się rozdział z jednej perspektywy, a zaczynał z drugiej, nie mogłam się doczekać kontynuacji przerwanej narracji. Przy takiej kompozycji nie jest też zapewne łatwo połączyć dwie różne linie fabularne; tutaj wyszło to bardzo zgrabnie. Postacie Clary i Izzy stały się pełniejsze dzięki sobie nawzajem. Że się wciągnęłam, chyba nie muszę dodawać, bo za to głównie odpowiada sama tematyka, która przyciągała mnie do tej książki od samego początku.
Jak już wspomniałam, główne bohaterki zostały wykreowane bardzo dobrze; obie budzą sympatię, choć zdecydowanie można wskazać więcej różnic między nimi, niż cech wspólnych. Co ciekawe, chociaż Izzy jest prawie w tym samym wieku co Clara, kiedy spotykamy się z nią po raz pierwszy, czytelnika uderza odmienność rzeczywistości, w jakiej im obu przyszło żyć. W czasach przed II wojną światową osiemnastoletnia Clara była już właściwie dorosłą kobietą, która powinna wyjść za mąż. Z kolei jej rówieśniczka Izzy w oczach społeczeństwa może jeszcze uchodzić niemalże za dziecko, osobę niedojrzałą. I pomyśleć, że obyczajowość zmieniła się tak w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat... Niemniej, świat przedstawiony, jak i tło wydarzeń wypadają bardzo ciekawie i intrygująco. Choć prym wiodą dwie młode kobiety, poznajemy też mnóstwo bohaterów drugoplanowych, których można zarówno pokochać, jak i szczerze znienawidzić.
Niestety jednego nie mogę autorce wybaczyć. Przez to, że (umyślnie lub nie) szala przechyliła się na stronę Clary, pewien wątek z Izzy, bardzo istotny i bardzo trudny, został potraktowany nieco po macoszemu. Sekret, jaki w związku z tym powstał, nieźle mnie zdziwił, kiedy został ujawniony. Tyle że potem... Ten temat niemalże zanika. Gdyby motyw dotyczył czegoś lżejszego, może bym to przełknęła. Ale tutaj, poza elementem zaskoczenia i udramatycznienia nie zadziało się już nic. A wielka szkoda, bo dzięki temu dość banalna historia Izzy zyskałaby w moich oczach.
Zakończenie powieści jest być może nieco przesłodzone i podkoloryzowane, jednak, szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie innego. „To, co zostawiła” łączy w sobie straszną prawdę, niezwykłą atmosferę i silne kobiety, które musiały zmierzyć się ze swoim prywatnym piekłem. Mimo drobnych mankamentów książka w zupełności mnie kupiła i zapewniła mocne wrażenia, na które całkiem otwarcie liczyłam. Jest to kawał dobrej powieści, po prostu.
https://kasiaxczyta.blogspot.com
Karty tej książki skrywają historię dwóch młodych kobiet żyjących w różnych środowiskach, dorastających w różnych czasach. Jednak obie borykają się z problemami. Nie wiem, która z nich jest główną bohaterką. Dla mnie są nimi obie. Dzięki temu, że obie historie opowiadane są równolegle idealnie się dopełniają i tworzą harmonijną całość.
Isabell Stone i Clara Elizabeth Cartwirght - oto dwie niesamowite kobiety. Kim są?
Clara to bezkompromisowo najsilniejsza i najodważniejsza kobieta jaką dotąd spotkałam na kartach książek. Wydawałoby się, że nie może spotkać jej nic złego. Piękna, młoda, mądra kobieta z dobrego domu, której życie zmienia się diametralnie z dnia na dzień. Co się do tego przyczyniło? Miłość? Chęć decydowania o własnym życiu? Chęć bycia szczęśliwą? Tak, to wszystko sprawiło, że młoda Clara postanowiła sprzeciwić się swemu despotycznemu ojcu. Dlaczego? Ponieważ ten, kto prawdziwie kocha - zawsze walczy o miłość. Jaki sens ma życie, kiedy nie można spędzić go u boku ukochanego, który odwzajemnia uczucie?
Clara za sprawą ojca trafia do Domu Opieki dla Niepełnosprawnych Umysłowo na Long Island, a następnie do Willard - Szpitala Psychiatrycznego. Ośrodek ten, nie jest tak przyjemny jak poprzedni. Skazana na życie w tym okropnym miejscu nie traci nadziei, że będzie jej dane spędzić życie przy mężczyźnie, którego kocha. Nie traci nadziei, że uda jej się opuścić mury Willard. Wierzy, że dane będzie jej być szczęśliwą. Wierzy i nie traci nadziei, ponieważ ma dla kogo żyć i o kogo walczyć.
Izzy to siedemnastoletnia, zagubiona dziewczyna, która zmierzyła się w swoim krótkim życiu z bardzo traumatycznymi przeżyciami. Wychowywana przez rodzinę zastępczą, po raz czwarty rozpoczyna życie w innym miejscu. Znów jest "nowa". Mogłoby się wydawać, że powinna mieć już wprawę, jednak nic bardziej mylnego. Jest jej ciężko zaaklimatyzować się w nowej szkole. Koledzy z nowej klasy nie ułatwiają jej tego zadania, jednak jej uwagę zwraca pewien czarnowłosy, przystojny chłopiec, który wydaje się być inny niż reszta dzieciaków z nowej szkoły. Izzy dowiaduje się jednak, że jest związany z okropną jędzą (przepraszam), jednak nawet to, nie stoi na przeszkodzie ich znajomości. Ethan i Izzy zaczynają współpracować przy pewnym projekcie, związanym ze starym ośrodkiem Willard. Stary kufer wypełniony ubraniami i mnóstwem zaklejonych listów zmieni życie Izzy.
W jaki sposób ten stary kufer połączy obie historie w zgrabną i nieprzewidywalną całość? Jak będzie układała się współpraca Ethana i Izzy? Czy sekrety, których boi się Izzy wyjdą na światło dzienne? Jak zmieni się jej sytuacja w szkole, kiedy dzieciaki dowiedzą się o jej przeszłości? Jak bardzo można krzywdzić innych w obawie, że to nas ktoś skrzywdzi? Jak potoczą się dalsze losy Izzy? W jaki sposób dowie się o Clarze? Do jakiej prawdy dojdzie Izzy? Czy przeszłość da się naprawić? Co łączy ją z Clarą? Czy Izzy uda się poukładać własne życie? Czy będzie jeszcze szczęśliwa? A Clara? Co ta biedna i zdrowa dziewczyna przeżyła w Willard? Dlaczego nikt jej nie wierzył i nikt nie pomógł? Jak wiele wycierpiała? Czy było warto?
Zdaję sobie sprawę, że zdradziłam bardzo mało o tej pozycji. Myślę jednak, że zdradziłam wystarczająco dużo, by wzbudzić Waszą ciekawość. Ta książka to majstersztyk. Musicie ją przeczytać - uwierzcie... Chociaż gwarantuję Wam, że po jej lekturze nie będziecie mogli przez jakiś czas sięgnąć po nic nowego, ponieważ Wasze myśli będą ciągle wracać do historii Clary i Izzy. Pewnie większość osób, która lekturę ma już za sobą zastanawia się, dlaczego nie rozwinęłam tematu Willard - ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobić. Jestem przerażona, wstrząśnięta i zagubiona - bo zdaje sobie sprawę, że w tej książce jest ogromnie dużo prawdy... Tyle zła... Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Rodzice zazwyczaj wspierają swe dzieci, chronią przez złem świata. Niestety, często bywa, że to właśnie najbliżsi stają się potworami. Konsekwencje ich decyzji mogą zadawać rany, które nie są w stanie się zagoić, choć upływają kolejne miesiące. Czy można pokonać przeszłość i uratować to, co jeszcze istnieje?
Rok 1929. Clara Cartwright ma osiemnaście lat i próbuje pogodzić ze samobójczą śmiercią swojego brata. Konflikty między nią i rodzicami narastają. Relacje w rodzinie dodatkowo się komplikują, gdy Clara zaczyna czuć coś więcej do włoskiego imigranta, Brunona Morettiego. Mimo problemów, zakochana Cartwright liczy na pozytywne rozwiązanie wszystkich spraw. Nie docenia możliwości swego ojca. Rozsierdzony krnąbrnością córki umieszcza ją w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Wkrótce nadchodzą problemy finansowe, a Clara zostaje przeniesiona do innego ośrodka — Willard. Samo sedno piekła. Rok 1995. Isabelle Stone niedługo skończy osiemnaście lat. Od dłuższego czasu tuła się po rodzinach zastępczych. Jej matka zamordowała ojca, o co Isabelle ma ogromny żal. Dziewczyna trafia do kolejnych ludzi. Pewnego dnia Izzy pomaga przybranej matce w porządkowaniu zbiorów należących do lokalnego muzeum. Są to głównie walizki ze starego szpitala psychiatrycznego. Izzy dokonuje niezwykłego odkrycia — znajduje listy opisujące historię Clary…
Zanim sięgnęłam po tę książkę, to najpierw zrobiłam małe śledztwo i poszukałam w Internecie informacji o autorce. Doszłam do wniosku, że jej twórczość przypadnie mi do gustu. Ellen Marie Wiseman przepada za Stephenem Kingiem i Anne Rice, a ta ostatnia jest jedną z moich ukochanych pisarek. Tym samym, postanowiłam przeczytać „To, co zostawiła”. Wyrobić sobie opinię, a oczekiwania miałam naprawdę duże. Usiadłam z egzemplarzem w słonecznym ogrodzie — zniknęłam aż od wieczora. Przyznam, że jestem dość zaskoczona. Spodziewałam się, iż powieść może wywrzeć na mnie dobre wrażenie, ale nie byłam przygotowana na taki wulkan emocji. Uwielbiam momenty, gdy zaczynam dostrzegać realną więź z bohaterami, chociaż potem to odchorowuję, ciągle analizując dane sytuacje i marząc o innych zakończeniach. Z pewnością znacie ten ból. Jednak warto go przeżywać, zwłaszcza ze świetną literaturą!
Akcja dzieje się dwutorowo. Nikt nie powinien mieć kłopotów ze zrozumieniem fabuły, ponieważ poszczególne rozdziały są jasno nakreślone. Historia Isabelle wydała mi się być ciekawa, ale to Clara podbiła moje serce! Przeglądałam opinie różnych osób i widzę, że to dosyć powszechne. Przez chwilę myślałam, iż lepiej byłoby, gdyby Wiseman poświęciła książkę wyłącznie Clarze. Lecz szybko porzuciłam absurdalny pomysł. Izzy jest niezbędnym ogniwem, nadającym całości sens. Choć jej życiorys wydaje się być mniej frapujący, to zdecydowanie nie można stwierdzić, iż nie potrafi wzruszyć. Współczułam tej dziewczynie. Wielką sympatię wzbudzają ostatni rodzice zastępczy — wspaniali ludzie, pełni empatii.
Największą zaletą pisarstwa Wiseman jest jej umiejętność zaciekawiania. Otoczka tajemnicy, a pozorny finał przynosi kolejne pytania. W ten sposób trudno oderwać się od książki, jak najszybciej pragniemy dotrzeć do sedna. Nie umiem scharakteryzować samego stylu. Nie wyróżnia się niczym poetyckim, lecz w kwestii tego typu literatury nie to świadczy o braku jakości. Oczywiście, nie twierdzę, że autorkę trzeba nazwać „grafomanką”! Wręcz przeciwnie. Czasem ładunek emocjonalny znaczy więcej od techniki, z takim czymś mamy do czynienia w tym przypadku. Liczę, iż Wiseman stanie się popularna w Polsce, bo zasłużyła. Pisanie sprawia jej przyjemność. To czuć.
Szokujące, że taka opowieść mogła zdarzyć się w rzeczywistości. Po świecie chodziło mnóstwo kobiet takich, jak Clara. Zupełnie zdrowych, ale odciętych od normalnego życia, ponieważ zrobiły coś, co nie odpowiadało innym. Ba, nie chodzi tylko o przedstawicielki płci żeńskiej. O wszystkich. Poddawano tych ludzi wymyślnym metodom „leczenia”, które z nauką miały mało wspólnego. Właśnie przez „doktorów”, często sadystycznych, tracili zmysły i szansę na powrót do cywilizacji. Inaczej tego określić się nie da. Tematyka starych szpitali psychiatrycznych interesuje mnie od dawna, ale dopiero dzięki autorce dowiedziałam się o projekcie „Willard Asylum Suitcases”. Mnóstwo walizek kryjących w sobie cudze wspomnienia. Zachęcam Was do poczytania.
„To, co zostawiła” jest książką niezwykle wzruszającą, która sprawi, że długo będziemy myśleć o losach bohaterów. Sama poczułam się z nimi bardzo związana, szczególnie z często wspominaną Clarą. Powieść Wiseman powinna zauroczyć miłośników fabuł tajemniczych, acz romantycznych oraz skłaniających do refleksji. Chętnie zgłębię się w twórczość autorki, bo już wiem, że zdecydowanie trafia w moje ulubione klimaty.
Rok 1995. Dziesięć lat temu matka 17-letniej Isabelle Stone zastrzeliła jej ukochanego ojca we śnie. Dziewczyna nigdy się nie otrząsnęła z tej tragedii i postanowiła zerwać wszelki kontakt z kobietą, będąc przekonana, że w tę okropną noc kierowało nią szaleństwo. Po śmierci babci, Izzy przebywała w kilku rodzinach zastępczych, aż w końcu trafiła do Peg i Harry’ego, którzy pracują w lokalnym muzeum. Gdy jej przybrana matka prosi ją o pomoc w zabezpieczeniu cennych dokumentów i przedmiotów znajdujących się na gruntach dawnego szpitala psychiatrycznego, dziewczyna się zgadza, nie wiedząc, jak mroczne tajemnice skrywa to miejsce. Rok 1929. Osiemnastoletnia Clara Cartwright jest piękną i bogatą panną z dobrego domu, a jej rodzice, dla których najważniejsze są pozory, oczekują że wyjdzie za mąż za wybranego przez nich kandydata. Dziewczyna zakochuje się jednak w pochodzącym z Włoch synu szewca, który przybył do Ameryki szukać lepszego życia. Jej rodzice robią wszystko by rozdzielić ją z Brunem, aranżując małżeństwo z innym i zamykając ją w domu. Clara, która spodziewa się dziecka ukochanego mężczyzny, postanawia zawalczyć o swoją miłość, jednak konfrontacja z ojcem doprowadza do tego, że ten postanawia zamknąć ją w szpitalu psychiatrycznym…
Książka „To, co zostawiła” amerykańskiej autorki Ellen Marie Wiseman zaintrygowała mnie odkąd tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach, dlatego z niecierpliwością czekałam na możliwość zapoznania się z nią. Przedtem jednak postanowiłam przeczytać opinie na zagranicznym portalu goodreads, które okazały się dosyć sprzeczne. Kilka niepochlebnych recenzji nieco ostudziło mój zapał, jednak ostatecznie i tak zdecydowałam się na lekturę. Wydawnictwo Kobiece po raz kolejny zauroczyło mnie świetną oprawą graficzną, która moim zdaniem idealnie oddaje klimat tej pozycji. Muszę przyznać, że początek dzieła Wiseman był średnio wciągający i przez jakiś czas miałam problem z przyzwyczajeniem się do stylu autorki, jednak później nastąpił przełom i nie byłam w stanie się oderwać. „To, co zostawiła” jest podzielona na dwie historie, które rozgrywają się w różnych czasach, jednak są ze sobą powiązane. Jak to często bywa w tak skonstruowanych powieściach, jedna historia jest lepsza od drugiej. W tym przypadku to opowieść Clary jest bez wątpienia tą lepszą i bardziej intrygującą. Jako bohaterka również wypada lepiej. Część poświęcona Izzy bardzo przypomina książki z gatunku Young Adult i ma podobny schemat; dziewczyna z traumatyczną przeszłością przenosi się do nowej szkoły, gdzie spotyka przystojnego chłopaka i staje się celem jego wrednej dziewczyny, która postanawia uprzykrzyć jej życie. Wątek miłosny nie był na szczęście mocno zarysowany, jednak irytował mnie fakt, że Izzy wzdychała do Ethana, który miał już dziewczynę i to w dodatku jej prześladowczynię. Na domiar złego chłopak przez większość czasu przymykał oko na jej wybryki i często sam brał w nich udział. Moim zdaniem historia Izzy wypadłaby o wiele lepiej, gdyby autorka odpuściła sobie ten wątek. Poza tym mankamentem nie mam tak naprawdę większych zastrzeżeń co do tej pozycji, bo bez wątpienia mnie zaskoczyła i wywarła bardzo pozytywne wrażenie. „To, co zostawiła” to znakomicie skonstruowany i niesamowicie absorbujący thriller, który wywołuje masę sprzecznych uczuć i prowokuje do myślenia, nie pozostawiając obojętnym. Amerykańskiej autorce udało się stworzyć przejmującą, miejscami nawet wstrząsającą historię pełną manipulacji, kłamstw i mrocznych sekretów, które prędzej czy później wychodzą na jaw. To przepełniona emocjami opowieść o konfrontacji z demonami przeszłości oraz o tym, że nic nie jest takie, jakie się wydaje, a każda historia ma swoje drugie dno. Serdecznie polecam.
Książka została podzielona na dwie historie dziejące się w odrębnym czasie. Obie bohaterki tych zdarzeń miały w pewnym sensie styczność z „szaleństwem” i szpitalem psychiatrycznym. Obie próbują uporać się z traumatyczną przeszłością. Opowieść Izzy, czyli nastolatki, której matka zastrzeliła własnego męża, stwarza pozory wręcz schematycznej literatury młodzieżowej. Opowieść zaś Clary jest niczym powieść obyczajowo-psychologiczna. Połączenie tych dwóch nurtów sprawiło, że To, co zostawiła ma zarówno tajemniczy jak i mroczny klimat. Ellen Wiseman stworzyła przejmującą książkę o próbach walki z przeszłością, podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących przyszłości, ale przede wszystkim o szukaniu wolności i szczęścia, a także zrozumieniu wnętrza drugiego człowieka. W trakcie czytania poznajemy również mroczne sekrety o XX-wiecznych szpitalach psychiatrycznych i trudach nastoletniego życia.
Wspomnę tutaj tak jak i przy Świetle, które utraciliśmy, że książka To, co zostawiła nie jest jakimś odkryciem czy przełomem, ale pomimo tego czytało mi się ją dosyć szybko, gdyż nie jest to wymagająca lektura. Uważam, że jest idealna na jakąś przerwę w gatunkach książkowych, długi letni wieczór, ponieważ zawiera prosty styl pisania i może poruszyć swoją historią niektórych czytelników.
http://raven-and-books.blogspot.com
Willard Asylum był największym zakładem psychiatrycznym w Stanach Zjednoczonych.
Kiedy w 1995 zamykano Willard Asylum, robotnicy znaleźli na poddaszu opuszczonego budynku setki spakowanych walizek, które były przywiezione przez pacjentów i zostawały tu nawet po ich śmierci.
Zastanawiacie się zapewne, dlaczego o tym piszę. Książka, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć to właściwie historia takiej jednej z walizek.
Pewnego dnia Isabelle Stone, dziewczyna, która została ciężko doświadczona w dzieciństwie. Jej ojciec zostaje zamordowany, sprawczynią tego jest jej matka. Od tego czasu dziewczyna tuła się po różnych rodzinach zastępczych, nie może jakoś zagrzać miejsca w żadnej z nich.
Będąc u kolejnej rodziny, pomaga przy porządkowaniu zbiorów należących do lokalnego muzeum. Zajmuje się min. porządkowaniem starych walizek ze szpitala psychiatrycznego Willard.
W jednej z nich znajduje listy. Listy niejakiej Clary do jej ukochanego Brunona. Dziewczyna jest zafascynowana, historią, która przydarzyła się autorce listów. Postanawia zagłębić się w ten przypadek i rozwiązać zagadkę Clary.
Akcja powieści toczy się w dwóch płaszczyznach, jedna to jak już wspomniałam Isabelle Stone i jej życie. Druga to Clara pacjentka szpitala psychiatrycznego, która opisuje swoją historię.
Clara to rok 1929, Izabella 1995 r.
Powieść osadzona w dwóch płaszczyznach to jest to, co uwielbiam. Tu autorka poradziła sobie genialnie. Stworzyła jakby dwie oddzielne powieści, które w momencie kulminacyjnych łączą się, żeby powstało zakończenie, które mnie osobiście zaskoczyło. Ciekawe jak Wy zareagujecie ?
Napisałam już kilka słów o Isabell, teraz czas na Clarę. Jest to młoda, piękna dziewczyna zakochana bez pamięci w swoim chłopaku Brunonie. Jednak jej rodzice mają innego kandydata na jej męża, kiedy dziewczyna odmawia ślubu z wybrankiem rodziców, dochodzi do kłótni. Ojciec dziewczyny wzywa policję i lekarza. Na życzenie ojca dziewczyna zostaje zamknięta najpierw w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Po kilku tygodniach jednak ojciec stwierdza, że nie będzie płacił za córkę. Dziewczyna zostaje przeniesiona do Willard, największego wówczas szpitala. Czy Clarze uda się uciec ze szpitala? Jakie jeszcze niespodzianki szykuje nam autorka książki? Czy Isabell rozwiąże zagadkę Clary? Powiem szczerze, że jest to pierwsza książka o zakładzie psychiatrycznym, jaką czytałam, jestem przerażona metodami stosowanymi wówczas na pacjentach. Jest to bardzo ciekawa część książki, choć jednocześnie troszkę przerażająca. Jest to powieść, z wieloma autentycznymi wydarzeniami, okraszonymi w świetny sposób przez watki fikcyjne dodane przez autorkę.
Bardzo piękna i wzruszająca historia dwóch kobiet. Wywołuje ona w nas wiele emocji, tych złych i tych dobrych. Zmusza nas do refleksji po przeczytaniu. Nie jest możliwe, że zamkniemy książkę i zapomnimy o niej. Gwarantuję, że jeszcze długo będziecie mieli do myślenia, do rozważania wątków i zachowań bohaterów. Książka napisana jest bardzo ciekawie, cudownie się czyta, te tajemnice, niepokój z nadzieją na dobre zakończenie.
Jestem zauroczona, wiem, że nie oddałam w pełni zachwytu nad lekturą, ale wierzcie mi, jest moc.
Rok 1995. Isabelle Stone ma niespełna 18 lat. Jednak jej życie nie jest usłane różami i nie prowadzi typowego życia przeciętnej nastolatki. 10 lat temu jej matka zastrzeliła we śnie jej ojca i od tamtego czasu znajduje się w więzieniu. Początkowo Izzy wychowywała babcia, ale od czasu jej śmierci, dziewczyna mieszka u rodziny zastępczej. Isabelle nie może się pogodzić z tym, co zrobiła jej matka i nigdy nie odwiedziła jej w więzieniu, ani nie przeczytała żadnego listu, które ta jej wysyłała przez te wszystkie lata. Pewnego razu Izzy zaczyna pomagać przybranym rodzicom porządkować zbiory lokalnego muzeum. Wśród nich znajduje rzeczy, które sprawią, że będzie chciała odkryć prawdę o losach ich właścicielki.
Rok 1929. Clara Elisabeth Cartwright jest zakochana z wzajemnością w niezbyt zamożnym włoskim imigrancie. Kiedy przedstawia rodzicom ukochanego, wpadają w furię, ponieważ zaplanowali jej już ślub z kimś równie wpływowym i bogatym jak oni. Nie mogąc sobie poradzić z nieposłuszeństwem córki wysyłają ją do ośrodka dla obłąkanych.
Prowadzenie równolegle dwóch różnych historii oddalonych od siebie o tyle lat, które na końcu się połączą to na pewno nie lada wyzwanie, ale autorka sobie z tym świetnie poradziła. Ze względu na tematykę szpitali psychiatrycznych, którą lubię w książkach oraz mój gust bardziej podobała mi się historia Clary. Z przejęciem śledziłam jej dalsze losy i niesprawiedliwość, jaka ją spotkała. Współczułam jej, kiedy czytałam o tym, w jaki sposób ją leczono i jak traktowano ją oraz pozostałych pacjentów. Natomiast historia Izzy miała coś w sobie i spełniła tu pewną funkcję, ale porównując je ze sobą ta podobała mi się mniej.
Izzy i Clarę łączy wiele rzeczy. Obie wiele przeszły, ale dzięki temu są silnymi, zdeterminowanymi kobietami by walczyć o swój los. Wiseman stworzyła ciekawe i barwne bohaterki. Nie da się ich nie obdarzyć sympatią, a dzięki temu wszystkie wydarzenia czytelnik przeżywa razem z nimi.
„To, co zostawiła” to bardzo poruszająca książka. To kolejna lektura, w której pojawia się motyw szpitali psychiatrycznych i za każdym razem mnie to fascynuje, bo zawszejest to przedstawione zupełnie inaczej. Po pierwsze wtedy większość pacjentów stanowiły kobiety, ponieważ słowo mężczyzn miało większe znaczenie, w wyniku czego nie każda osoba znajdowała się tam rzeczywiście z powodu choroby. Po drugie, kiedy czytam o metodach, jakie stosowano nie mogę się nadziwić jak można było tak nieludzko traktować ludzi, np. terapia elektrowstrząsowa lub sterylizacja, żeby rzekomo nie przekazywać genu obłędu. Kiedy czytam o takich niesprawiedliwościach to naprawdę mnie to ujmuje. Ta książka naprawdę mocno wzrusza. Na końcu książki znajdziecie ciekawy wywiad z autorką, w którym między innymi opowiada o resarchu, jaki zrobiła przygotowując się do pisania tej książki.
Polecam tę książkę, bo opisuje piękną historię o determinacji i sile by walczyć o swój los, a także o miłości. Jak tylko wciągniecie się w tą historię to nie odłożycie lektury dopóki nie poznacie zakończenia i zapewniam, że będziecie się wzruszać i przeżywać wiele sytuacji razem z bohaterkami.
Dwie dziewczyny.
Dwie historie.
Książka szczególnie zaintrygowała mnie przedstawieniem szpitala psychiatrycznego w tamtych czasach. Byłam ciekawa, jak pokazała to autorka. Zainteresowała mnie również historia Clary, oraz okładka. Okładka jest cudowna, wspaniale nawiązuje do treści książki.
Bohaterowie są dobrze rozbudowani, czujemy ich emocje i przeżywamy książkę razem z nimi. Polubiłam obie bohaterki, zarówno Izzy jak i Clara są wykreowane bardzo realistyczne. Pobocznych bohaterów autorka również nie potraktowała po macoszemu, chociaż według mnie, minusem są przybrani rodzice Izzy, których powinniśmy o wiele lepiej poznać. Nie przypadła mi do gustu również postać Ethana, ponieważ wątek z nim był jednym ze schematycznych wątków typowo z młodzieżówek. Tak samo jak postać Shannon, była również bardzo schematyczna, tak samo jak u Ethana, była to postać typowo z młodzieżówki.
Książka wciąga, akcja jest, mimo że początek książki trochę mi się dłużył. Od powieści nie idzie się oderwać, zaskakuje nagłymi zwrotami akcji, a końcówka jest bardzo zadziwiająca. Jak już pisałam, bohaterowie są dobrze wykreowani, przynajmniej większość. Pokochałam sposób pisania Wiseman, i jeśli zostaną wydane w Polsce inne jej powieści, na pewno po nie sięgnę. Okładka naprawdę zachęca do sięgnięcia po książkę, pasuje do książki. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo nie wydało książki w oryginalnej oprawie, ponieważ kompletnie nie pasuje do treści, oraz jest po prostu brzydka.
Czy polecam? Jak najbardziej! Mimo drobnych minusów, naprawdę warto sięgnąć po tę historię, nie zawiedziecie się!
Izzy nie ma łatwego życia. Jej ojciec zostaje zastrzelony przez jej matkę, która później trafia do więzienia na dożywocie. Dziewczynką opiekuje się babcia, ale kiedy ta umiera, Izzy jest wysyłana po różnych zastępczych rodzinach. Kiedy znajduje nowych opiekunów, pomaga im w porządkowaniu zbiorów z lokalnego muzeum. Wraz ze swoją przybraną matką odnajdują kufer, a w nim plik listów, które okażą się prawdziwym kluczem do przeszłości.
Jest rok 1929. Młoda Clary zakochuje się w przystojnym Brunie, ale rodzice sprzeciwiają się tej miłości i chcą, aby kobieta wyszła za mąż za mężczyznę pochodzącego z bogatego i szanowanego domu.
Kiedy dziewczyna nie godzi się na to i wyzywa ojca, ten wysyła ją do szpitala psychiatrycznego.
Jest to jedna z tych książek, które autentycznie mnie przeraziły. Czytając historię Izzy oraz Clary czułam się tak, jakbym była tam z nimi i obserwowała ich czyny.
Historia Clary, która moim zdaniem odgrywa tutaj główną rolę, jest szalenie smutna i przygnębiająca. Nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice wysłali mnie do psychiatryka, tylko dlatego, że kocham kogoś innego. Wiem, że wtedy były zupełnie inne czasy i każda młoda kobieta miała wyjść za mąż za wskazanego jej mężczyznę, ale odrobinę człowieczeństwa zapobiegłaby następnym wydarzeniom.
Izzy, z którą poczułam się w jakiś sposób związana, wzbudziła zarówno moje współczucie jak i wielką sympatię już od samego początku. Po kolejnej przeprowadzce zostaje zmuszona do ukończenia roku szkolnego w zupełnie nowej szkole. Oczywiście jak można się domyślić, już pierwszego dnia w tym miejscu dziewczyna jest wyśmiana i to za sprawą typowego "klanu", do którego należą najpiękniejsze dziewczyny w szkole (ta, jasne) oraz najprzystojniejsi chłopcy. Nawet nie wiecie jak bardzo w pewnym momencie miałam ochotę przywalić tym ludziom. Jestem mała, ale jak się wścieknę to naprawdę potrafię zrobić krzywdę ;)
Autorka sprawiła, że miałam prawdziwe ciarki na całym ciele, a wszystko przez wydarzenia opisane w tej powieści. To jak zostały opisane działania względem pacjentów szpitala, jest zarówno czystą perfekcją jak i czymś okropnym. Wciąż pozostaję pod wrażeniem talentu pisarskiego Ellen Mari Wiseman, która wszystkie sytuacje opisała w 100% autentycznie. Przez to dalej jestem przerażona i szczerze mówiąc mam coraz większą ochotę odwiedzić taki szpital psychiatryczny, a najlepiej opuszczony.
Jest to książka o wiele lepsza niż Dyskretne szaleństwo. Właśnie takiego klimaty brakowało mi w tamtej powieści. Przyznam się, że podczas czytania czułam się tak, jakbym była zamknięta w izolatce, a że mam klaustrofobię, to możecie sobie tylko wyobrazić moją panikę...
Dodatkowo podczas czytania słuchałam muzyki i kilka piosenek dopasowałam pod konkretne sytuacje. Może kiedyś Wam je pokażę :)
Jak dla mnie, takie książki mogą być wydawane cały czas. Idealny klimat, idealne opisy potęgujące tylko uczucie niepokoju u czytelnika i wiele, wiele więcej. Jestem zdecydowanie na tak.
"To, co zostawiła" jest książką przerażającą, wzruszającą, trzymającą w napięciu. Cieszę się, że czytałam ją w domu, a nie w miejscu publicznym, bo mimika mojej twarzy zmieniała się co stronę. Wykrzywiałam się, śmiałam, płakałam, zaciskałam dłonie na stronach, otwierałam usta ze zdziwienia. Jeśli miałabym podać jedną wadę to byłby to fakt, że książki nie da się odłożyć i zająć się swoimi sprawami. Zaczynamy żyć historiami Clary i Izzy. Trudno mi też podać gatunek, bo jest to pomieszanie thrillera, obyczajówki i młodzieżówki. Jest to książka o rodzinie, miłości, przyjaźni, chorobie psychicznej, która nawet dziś traktowana jest jako temat tabu, a także przybliża nam mało humanitarne metody, którymi byli "leczeni" pacjenci zamknięci w ośrodkach takich jak Willard.
cała recenzja: https://come-book.blogspot.com/2017/08/to-co-zostawia-ellen-marie-wiseman.html
Główne bohaterki - Clara i Isabelle, to kobiety żyjące w zupełnie innych epokach. Jednak obie są zagubione, muszą się zmierzyć z bolesną przeszłością, a właściwie z czynami, które nadal mają skutki. Działania ich rodzin bardzo mają wpływ na ich życie. Obie muszą znaleźć na nowo swoją osobowość, nie mają najlepszych chwil, przeżywają trudny etap w swoim życiu. Dawny szpital psychiatryczny... który powinien udzielać pomocy osobom cierpiącym, a jak się okazało - było zupełnie inaczej, ponieważ ich stan znacznie się pogarszał. Klimat tego miejsca jest dość przerażający, czytając o akcji dziejącej się w tym miejscu mamy dreszcze. Z drugiej strony pojawia się też dramat dziecka, sieroty, która nie miała szczęścia jeśli chodzi o rodziny zastępcze. To przykre, gdy nowych rodziców nie interesuje tak naprawdę los człowieka, a tylko korzyści, które mogą czerpać z takiego "układu"... Jak sami możecie stwierdzić, to nie jest książka przepełniona optymizmem, wręcz przeciwnie, smutnym nastrojem, nostalgią, grozą i dreszczykiem. To powieść pełna emocji i skłaniająca do refleksji. Ostatnio bardzo lubię powieści, które dzieją się jakby w dwóch okresach czasu. Gdy poznajemy losy bohaterów z jednej epoki, a w międzyczasie także losy osób z zupełnie innej epoki - jest to bardzo ciekawym zabiegiem, co z pewnością uprzyjemnia czytanie. U mnie ten zabieg zawsze powoduje ciekawość, od razu na myśl przychodzą mi pytania odnośnie tego, jak oba wątki się połączą. Losy Clary i Izzy dzieją się w zupełnie innym czasie, jednak intrygują czytelnika na tak samym poziomie, są pełne napięcia i trzymają nas w niepewności. Jeśli lubicie historie przepełnione smutkiem, ale także wiarą i nadzieją w lepsze jutro, koniecznie musicie sięgnąć po "To, co zostawiła", na dodatek gwarantuję, że klimat miejsc w których dzieje się akcja, jest niesamowity i sprawia że powieść ta jest bardzo intrygująca.
Początek XX wieku. Clara buntuje się przeciwko decyzji rodziców. Za karę zostaje wysłana do ośrodka dla psychicznie chorych.
Lata później, w ruinach dawnego szpitala psychiatrycznego, nastoletnia Izzy znajduje kufer z listami i pamiętnikiem Clary. Dziewczyna sama walczy z ogromną traumą, dlatego bardzo chce poznać historię Clary.
Piękna i wzruszająca opowieść o walce, miłości, wytrwałości, bólu i stracie. O największym poświęceniu.
Polecam.
Są takie powieści, które chwytają czytelnika za gardło i nie puszczają do samego końca. Ta właśnie taką jest. Choc jest ona pełna cierpienia, smutku i niewyobrażalnej krzywdy, nie byłam w stanie odłożyć jej na dłużej. Kiedy zacznie się ją czytać, nie ma odwrotu- ja przeczytałam ją w zaledwie parę godzin.
Niewątpliwie wielkim plusem tej książki jest sam pomysł na nią. Zestawienie i nawet pewnego rodzaju porównanie, dwóch skrzywdzonych przez los, albo bliskich, kobiet, doskonale się sprawdziło. Jest to powieść wzruszająca i na pewno niejedną czytelniczkę los Clary Cartwright, czy Izzy Stone, wprawił o szybsze bicie serca, czy nawet, wycisnął łzy z oczu.
Jednak ja nie jestem do końca do niej przekonana. Jak na mój gust, to wszystko jest zbyt rozwleczone, długo się rozkręca i zawiera za dużo powtórzeń. Wiecznie ktoś ma oczy pełne łez, bierze głęboki oddech, przygryza wargę, albo wymiotuje, nawet jak nie jest w ciąży. Trochę też za dużo w tej książce patosu i naiwności głównych bohaterek.
Nie lubię kiedy autor obleka bohaterki w zbytnią naiwność, bo wtedy wydają mi się jakieś sztuczne i mniej wiarygodne. Wątek Izzy, Ethana i Shannon, zupełnie niepotrzebny, niczego do akcji nie wnosił, jakbym czytała jakąś średniej jakości młodzieżówkę. No i to zakończenie, przecukrzone aż do mdłości. Ale dodam dodatkową gwiazdkę za opisy sposobów "leczenia psychiatrycznego". Tak więc summa summarum ode mnie ocena "tylko przeciętna".
"To, co zostawiła" Ellen Marie Wiseman to jedna z tych powieści, które czyta się jednym tchem.
To książka, która zostaje z nami na długo. Przy tej książce pojawią się łzy i chwyci za serce ?
Powieść jest na prawdę świetna, napisana w mrocznym i tajemniczym klimacie, jest piękna.
Fabuła wbija w fotel i daje do myślenia.
Powieść jest napisana w dwóch zupełnie innych czasach, w których poznajemy losy dwóch młodych kobiet - Izzy i Clary. Życie mocno je doświadcza - ból, okrucieństwo, strata, obojętność, znieczulica... To nam, czytelnikom pozwala na chwilę refleksji.
Kobiety dążą do lepszego życia, do miłości, do szczęścia, ale czy się im to uda ? Odzyskać spokój i odnaleźć siebie ?
To pozostawiam bez odpowiedzi, dla tych które mają tą lekturę przed sobą.
Dla mnie to jedna z lepszych powieści, które przeczytałam.
Książkoholicy znają to uczucie, kiedy chcesz jak najszybciej poznać co dalej, a jednak nie chcesz się z bohaterami jeszcze rozstawać.. To właśnie jedna z tych książek.
Polecam
"To,co zostawiła" to doskonały thriller o demonach przeszłości i prawdzie czekającej by mogła wyjść na jaw.
To historia dwóch dziewczyn,każda z nich wywodzi się z dwóch epok.Izzy pochodzi z 1995r a Clara z 1926r.Dzieli je kilka dobrych lat ale łączy jeden "detal"-dom psychiatryczny.A dlaczego dom psychiatryczny ,to już polecam każdemu czytelnikowi odkryć tajemnicę,ponieważ jest tego warta.
To książka,która wzbudza spore emocje,jest szokująca,pełna tajemnic i mrocznych sekretów.Skłania do refleksji i zastanowienia się nad okrucieństwem, które ludzie potrafią zgotować niewinnej osobie.
Ogromne brawa dla autorki ,która tak realistyczne dopieściła detale,że potęgują ciekawość czytelnika.Rozdziały,kończą się w najmniej oczekującym momencie ale jak dla mnie to wielki plus,ponieważ lubię taką formułę.
Książkę nie czyta się łatwo ale jest warta uwagi,polecam.
Porywająca powieść o niszczycielskiej sile rodzinnych tajemnic Lata 30. XX wieku. Mała Lilly Blackwood jest inna niż reszta dzieci. Rodzice trzymają...
„Zaginione z Willowbrook” to oparta na faktach historia o znanym z nadużyć i zaniedbań ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnościami intelektualnymi...
Przeczytane:2021-02-28,
Jest rok 1929, kiedy niespełna 18- letnia Clara przed którą świat stoi otworem, zostaje wysłana do szpitala psychiatrycznego. Dlaczego tak się stało? Niestety ale wybranek Clary, Bruno Moretti wysoki, przystojny włoski imigrant delikatnie mówiąc nie przypadł do gustu jej rodzicom. Jej zamożni rodzice zaaranżowali małżeństwo z bardziej odpowiednim kandydatek, a kiedy Clara odmówiła oni zamykają ją w szpitalu. Napisała wiele listów do Bruna, które niestety nigdy nie zostały wysłane.
Później przenosimy się do roku 1995 gdzie poznajemy 17 letnią Isabell, której mama siedzi w więzieniu po zamordowaniu jej ojca. Jej matka pisała listy ale przez 10 lat nie czytała ich. Trafia do rodziny zastępczej pracowników muzeum zaczyna wraz z nimi pracę nad projektem polegającym na odzyskaniu przedmiotów z zakładu w Willard. Mając ograniczony dostęp do zapieczętowanych akt, mogli wybrać tylko kilka z nich. W jednej z walizek trafia na dziennik Clary, zdjęcie jej i Bruna oraz listy, które do niego napisała. Izzy nie może przestać o tym myśleć i chce się dowiedzieć jak najwięcej o Clarze.
Całość jest naprawdę dobrze napisana, a naprzemienne pokazanie raz jednej, a raz drugiej historii powoduje, że niezwykle trudno się od niej oderwać. Całość zdecydowanie wywołuje szereg emocji i pozostaje w myślach na dłużej. Niepokojąca i przerażająca historia Clary zasmuciła mnie i zaintrygowała od pierwszych stron, zdecydowanie nie da się zostać na to co ją spotkało obojętnym. Niehumanitarne warunki domu dla obłąkanych, w którym Clara była pacjentką przez tyle lat, zostały przez autorkę bardzo dobrze przedstawione.
Wiseman porusza w książce szereg niezwykle istotnych kwestii takich jak system pieczy zastępczej, okropności systemu zdrowia psychicznego w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, samookaleczenia oraz wykorzystywanie dzieci. Najbardziej w tym wszystkim przeraża jednak to, iż Willard było prawdziwym miejscem. U podstaw tego wszystkiego leży namiętna historia miłosna, która sprawi, że wstrzymasz oddech i nie będzie można się oderwać od lektury. Polecam książkę z całego serca. Ale uprzedzam, że nie jest to lekka, łatwa opowieść.