W tej rodzinie każdy ma coś do ukrycia...
W rodzinie Goodwinów każdy ma coś do ukrycia. Relacje Lucy oraz jej teściowej Diany jeszcze przed ślubem nie układały się dobrze. Lucy już podczas pierwszego spotkania z przyszłą teściową zorientowała się, że nie jest wymarzoną partnerką życiową dla jej idealnego syna. Któż jednak winiłby matkę za wyśrubowane oczekiwania? Zwłaszcza taką matkę! Ta kobieta to jeden z filarów społeczeństwa, orędowniczka sprawiedliwości społecznej, a przy tym wolontariuszka, niosąca pomoc uchodźcom, którzy osiedlają się w nowej ojczyźnie. Od lat jest szczęśliwą mężatką, opływa w dostatki. Zawsze miła, przyjazna, szczodra... nikt nie ma powodu powiedzieć o niej złego słowa. Nikt, prócz Lucy.
Po pięciu latach od ślubu młodych Diana nagle sobie odbiera życie. W liście pożegnalnym wspomina o nieuleczalnej chorobie, tymczasem autopsja nie wykazuje niczego takiego.
Od tej chwili sprawy nabierają niezwykłego tempa i nie wszystkie elementy układanki do siebie pasują. Poszlaki kierują śledztwo w stronę udziału osób trzecich.
Cień podejrzeń pada na najbliższych, spośród których to Lucy zdaje się mieć najsilniejszy, podszyty zazdrością motyw.
Jedno jest pewne: prawda na temat sekretów Goodwinów prędzej czy później ujrzy światło dzienne...
Fantastyczna rozrywka!
"People Magazine's"
Lektura obowiązkowa.
"Entertainment Weekly's"
Powieści Hepworth są idealne dla wielbicieli ,,Wielkich kłamstewek".
Library Journal
Sally Hepworth jest australijską pisarką, której powieści zostały do tej pory przetłumaczone na piętnaście języków. Liane Moriarty i Emily Giffin chwalą jej twórczość jako prozę kobiecą w najlepszym wydaniu oraz lekturę uzależniającą. Autorka mieszka w Melbourne. Ma męża i trójkę dzieci.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2020-06-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: The Mother-in-Law
Tak jakoś się już stereotypowo utarło, że z teściowymi kobietom trudniej się dogadać, niż z teściami. W sumie to teść zawsze sypnie żartem, puści wesoło oczko, skomplementuje wybór syna, a teściowa martwiąc się ze szczerego serca o swój największy skarb, spogląda na synową nieco bardziej krytycznie i badawczo. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Ale nie w tej książce.
Lucy nie miała matki, dlatego nie mogła doczekać się, kiedy przyszła teściowa otworzy przed nią ramiona i nazwie ją swoją córką. Cóż, pech chciał, że trafiła jej się taka teściowa, która nie lubiła się przytulać i okazywać żadnych emocji. Diana była bardzo zadbaną, elegancką, bogatą kobietą, która realizowała się pomagając ciężarnym uchodźczyniom. W młodości poświęciła wszystko co miała, aby móc żyć w zgodzie sama ze sobą i później przez całe życie przyświecała jej dewiza, że wszystko co ma, osiągnęła za wysoką cenę. Dlatego swoje dzieci wychowywała dość nietypowo; nie pożyczała im nigdy pieniędzy, nawet jeżeli chodziło o zadatek na dom czy – dosłownie – o walkę o życie. Gdyby cała fabuła opisywana była z perspektywy Lucy, to można by dojść do wniosku, że Diana była po prostu oziębła i niezdolna do żadnych wyższych uczuć. Na szczęście i ona miała możliwość wypowiedzenia się w książce i … cóż, nie tylko pozory mylą, ale także i to, jak postrzegają nas inni.
Jednak w tej opowieści to nie relacje pomiędzy Lucy a Dianą były najważniejsze, a fakt, że Dianę ktoś…. Zamordował. Albo odebrała sobie życie. Jak było naprawdę, miało wykazać śledztwo, które przy okazji wyciągało na światło dzienne nieco rodzinnych sekretów, o których nikt wolałby nie wspominać. W pewnym momencie podejrzani byli wszyscy, bo nagle okazało się, że każdy chciał od kobiety pieniędzy, które ona skrzętnie magazynowała w banku. A że nie potrafiła szczerze rozmawiać, to nie potrafiła wyjaśnić swojej rodzinie dlatego podjęła taką a nie inną decyzję, dlaczego nie chce pomagać nikomu finansowo, skoro może. Ja jako czytelnik i poboczny widz, rozumiałam jej motywy, ale tylko dlatego, że przez wspomnienia fabularne poznałam doskonale jej przeszłość.
Jej dzieci, synowa, zięć czy przyjaciółki tego wszystkiego nie wiedziały i dlatego odbierały Dianę w sposób nieco specyficzny.
I właśnie taką myśl wyciągnęłam z tej książki: każdy, kogo znamy, postrzega nas w całkiem odmienny sposób. Inaczej widzi cię twoja mama, inaczej partner, inaczej syn, inaczej przełożony w pracy, a inaczej kobieta mieszkająca po sąsiedzku, z którą mijasz się podczas spaceru z psem. Gdyby każda z tych osób miała cię scharakteryzować w pięciu cechach, to prawdopodobnie w większości byłyby one całkowicie odmienne. Nikt tak naprawdę do końca nas nie zna – i nie wiem czy to jest przerażające czy pocieszające.
„Teściowa” to książka, którą czyta się bardzo przyjemnie – pochłonęłam ją w dwa wieczory i sama nie wiem kiedy mijały kolejne strony. Jest napisana lekko, ale interesująco. Fabuła, co już wspomniałam, toczy się z perspektywy Lucy i Diany, zarówno w teraźniejszości, jak i w przeszłości, ale spokojnie, nie ma się jak tam zgubić. Polecam, naprawdę warto. To lekki thriller z mocno zarysowanym wątkiem obyczajowym. W sam raz na lato.
Teściowa- dla jednych druga matka, dla innych wróg numer jeden.
"Teściowa" Sally Hepworth to dla mnie debiut literacki tej autorki. Wcześniej nie miałam styczności z jej literaturą. Ta książka jest dla mnie genialna. Pochłonęłam ją w całości. Bardzo życiowa, świetnie skonstruowana fabuła i przemawiający do mnie bohaterowie.
Relacje Lucy i jej teściowej Diany nie są zbyt poprawne. Lucy po pierwszym spotkaniu słyszy przez przypadek, że dla Diany "może być". Chyba nie taką opinię na swój temat chciałaby usłyszeć kobieta od matki swojego narzeczonego.
Diana to wcielenie dobroci. Niesie pomoc potrzebującym. A przy tym ma nieskazitelny charakter. Tylko Lucy dostrzega jej wady.
Pewnego dnia do domu Lucy i Olliego puka policja. Okazuje się, że Diana popełniła samobójstwo. Wcześniej wmówiła dzieciom, że ma raka, ale dokumentacja medyczna na to nie wskazuje. Śmierć Diany to jeden wielki znak zapytania. Czy to na pewno było samobójstwa? Pojawia się zbyt wiele niepewności. Podejrzenia padają na najbliższą rodzinę zmarłej, zwłaszcza na Lucy, która nie miała zbyt dobrych relacji z teściową.
W rodzinie Goodwinów każdy ma jakieś tajemnice. Każdy radzi sobie ze swoimi problemami, które z czasem wymykają się spod kontroli. Ollie i Lucy mają problemy finansowe, siostra Olliego, Nettie nie może zajść w ciążę, żeby tego dokonać potrzebuje dużo gotówki. Na matkę jednak nie mogą liczyć mimo tego, że jest bogata. Ich ojciec Tom, kiedy żył, pomagał im w sekrecie przed żoną. Diana pomagając potrzebującym rodzinom widzi na co dzień wiele biedy i nie trwoni pieniędzy ot tak, dlatego uważa, że dzieci dadzą sobie radę, bo mają do tego predyspozycje. To jej założenie wywołuje konflikty.
„Teściowa“ to pełna zaskakujących epizodów, fascynująca i intrygująca opowieść, przy której czas biegnie szybko. Książkę można by zaliczyć do domowego thrillera, choć nie ma w nim mrożącycyh krew w żyłach sytuacji. Mimo to, im bardziej zagłębiamy się w jej lekturę, tym bardziej czujemy niepokój czający się za kurtyną pozornego spokoju. Szczególnie ekscytujące było dla mnie odkrywanie prawdziwego oblicza tytułowej teściowej, motywów jej działania i sposobu patrzenia na rzeczywistość. Wyłania się z nich kobieta silna, nawet apodyktyczna a przy tym wrażliwa i szczera.
Autorka stworzyła powieść, która uświadamia, że czasami żyjemy obok siebie, nie znając się w ogóle. Pokazuje, że w życiu nie można być cały czas perfekcyjnym, najlepszym i silnym. Czasem trzeba pozwolić sobie na odroninę luzu, szaleństwa i chwilę słabości. Na kanwie tej historii dostrzegamy, jak ważne są wzajemne realcje rodzinne, szczera rozmowa, wsparcie w trudnych chwilach, gdyż niewypowiedziane słowa, niewykonane gesty czy newyjaśnione sytuacje rodzą nieporozumienia i frustracje.
Polecam! Na pewno nie będziecie się nudzić!
Całą recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/08/633-tesciowa.html
Nie oceniaj ludzi po pozorach.
Moi kochani czy pamiętacie dzień, kiedy po raz pierwszy mieliście poznać rodzinę swojego przyszłego męża, bądź przyszłej żony? Większości z nas ten moment przywodzi na myśl towarzyszące nam wówczas podekscytowanie, ale również stres i obawy o to, jakie wrażenie wywrzemy na najbliższych naszego ukochanego i jak zostaniemy przez nich przyjęci. Co prawda mówi się, że nie powinniśmy przejmować się tym, co rodzina wybranka o nas pomyśli, bo przecież wychodzimy za mąż z niego, a nie za jego krewnych, ale nie jest to do końca prawda. Życie niejednokrotnie pokazuje, że nasze wzajemne z nimi relacje mogą mieć duży wpływ na naszą wspólną z nimi przyszłość. Wszak chcąc nie chcąc, stajemy się jej częścią.
Powyższe refleksje i spostrzeżenia nie są wynikiem moich osobistych doświadczeń, a powstały po lekturze najnowszej książki Sally Hepworth „Teściowa”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć.
Zapewne zgodzicie się ze mną, że to teściowe, o których powstało już setki historii, anegdot i dowcipów cieszą się największą atencją, a także budzą największy może nie tyle strach, ile respekt. Nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze w związku mamy już jakieś swoje wyobrażenie osoby teściowej. Taką swoją wizję idealnej teściowej miała również Lucy, główna bohaterka powieści. Kiedy jej chłopak Ollie Goodwin postanawia przedstawić ją swoim rodzicom, dziewczyna ma nadzieję, że w jego matce odnajdzie ciepłą i serdeczną kobietę, która stanie się namiastką matki, którą ta straciła bardzo wcześnie. Wyobraża sobie, że kobieta przyniesie stare zdjęcia i wspólnie w miłej atmosferze będą wspominać czasy dzieciństwa Olliego. Niestety bardzo szybko przekonuje się, że jej pragnienia okazują się płonne, gdyż jedyne czego tego dnia doczekuje się ze strony Diany na swój temat, to zaledwie zdawkowo rzucone dwa słowa „może być”
Wspomnienie tamtych chwil jest już dla naszej bohaterki przeszłością. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać historię opisaną na kartach książki, kobieta wiedzie spokojne stabilne życie u boku Olliego, wychowując dwójkę dzieci. Jeszcze nie wiedzą, że za chwilę dwójka policjantów, którzy zjawiają się w ich domu, przekaże im wiadomość, która nie tylko wstrząśnie ich życiem, ale przede wszystkim sprawi, iż uświadomią sobie, że choć są rodziną, to właśnie teraz okazuje się, jak mało o sobie wiedzą. Diana nie żyje. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, ale w miarę tego, jak postępuje śledztwo, okoliczności śmierci teściowej Lucy nie są już takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Kto i dlaczego mógłby chcieć śmierci tak zacnej kobiety?
Nie bez powodu używam określenia zacna, gdyż Diana była kobietą oddaną rodzinie, i niosącą pomoc drugiemu człowiekowi. Tak właśnie postrzega ją świat zewnętrzny. Jaka naprawdę była zmarła, wiedzą tylko jej najbliżsi. Ale czy na pewno? Jak to zwykle bywa, dochodzenie rozpoczyna się od najbliższego otoczenia ofiary. Niemalże od samego początku lektury czujemy, że atmosfera w rodzinie Goodwinów jest bardzo gęsta. Wszyscy doskonale wiedzą, że synowa z teściową nie żywiły względem siebie zbyt ciepłych uczuć i można by pomyśleć, że to ona mogła mieć motyw, by zabić. Nie dajcie się jednak zwieść, ponieważ tu nic nie jest takie, na jakie wygląda, i mało tego żaden z bohaterów nie jest kryształowy. Każdy ma swoje tajemnice i problemy. Każdy coś ukrywa.
Musicie wiedzieć, że Diana była kobietą trudną w obyciu. Jej stanowczość i zasadniczość oraz twarde stąpanie po ziemi nie każdemu odpowiadało, a nawet często przeszkadzało. Ona nigdy nikomu nie podawała niczego gotowego na tacy, choć będąc osobą zamożną, miała taką możliwość. Nie stosowała taryfy ulgowej nawet wobec swoich dzieci. Ollie i jego siostra Nettie wiedzieli, że matka ich kocha i służy wsparciem, ale jasno określa granice.
Czy sposób bycie i postępowania jest wystarczającym powodem, aby pozbawić kogoś życia?
Mam nadzieję, że czujecie się zaintrygowani i będziecie chcieli dociec prawdy, która na pewno Was zaskoczy.
Autorka podzieliła fabułę na rozdziały opisywane z perspektywy Diany, opisujące jej przeszłość i te widziane oczami Lucy opisujące bieżące wydarzenia od momentu śmierci Diany. Obie te perspektywy doskonale się ze sobą łączą, ukazując dramat rodzinny, która żyła przez lata przygnieciona ciężarem wielu tajemnic pragnień, a nawet obsesji.
Muszę przyznać, że autorka w perfekcyjny sposób wykreowała postacie bohaterów swojej książki. Zrobiła to w taki sposób, abyśmy już na wstępie jednoznacznie ich ocenili, po to, żeby za chwilę pokazać nam, jak bardzo mocno możemy okazać się niesprawiedliwi w swoich osądach. Dała nam bardzo cenną lekcję życia, by nie oceniać ludzi zbyt pochopnie, ponieważ za każdym z nas kryje się przeszłość, która nas kształtuje, a której inni nie muszą przecież znać.
Z tym tymi słowami Was zostawiam i zachęcam do ich głębokiego przemyślenia. Książkę oczywiście serdecznie polecam. Jeśli lubicie historie rodzinne, sekrety i tajemnice, to zapewniam Was, że decydując się na lekturę „Teściowej”, dokonacie dobrego wyboru. Autorka posługuje się bardzo lekkim i przystępnym językiem, co sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Wszystko, o czym w niej przeczytamy , jest bardzo mocno angażujące, a tym samym lektura książki staje się wspaniałą rozrywką. Prawda, że brzmi ciekawie? Nie zwlekajcie dłużej. Połóżcie się wygodnie na leżaku z lampką wina i oddajcie się przyjemnością czytania.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Prószyński i s - ka, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/07/nie-oceniaj-ludzi-po-pozorach.html
Sally Hepworth to australijska pisarka, która na swoim koncie ma już pięć powieści. Trzy z nich ukazały się w Polsce, a najnowsza pt. "Teściowa" była moim pierwszym zetknięciem z jej piórem. I szczerze - jestem jak najbardziej na 'tak'! Fabuła powieści rozpisana jest na dwie bohaterki - synową i teściową, obydwie opowiadają zarówno o aktualnych wydarzeniach, jak i o swojej przeszłości. Dzięki temu zachowanie obydwu kobiet staje się dla czytelnika coraz bardziej zrozumiałe, a stare tajemnice wychodzą na jaw. Postacie z psychologicznego punktu widzenia były według mnie bardzo interesujące, a tematy takie jak wartość pieniądza, chciwość, relacje rodzinne, pragnienie posiadania dziecka, odpowiedzialność rodzica za dziecko czy choćby inne spojrzenie na te same sprawy kobiet i mężczyzn dodały lekturze atrakcyjności. Najważniejsze idące z niej przesłanie to chyba jednak ‘nie oceniaj książki po okładce’ czy 'nic nie jest takie jakim się wydaje'. Intryga w powieści cały czas przewija się gdzieś w tle, utrzymuje czytelnika w przyjemnym podekscytowaniu. Całość czyta się łatwo i przyjemnie, styl jest zgrabny i spójny. Jestem z lektury zadowolona i polecam wszystkim tym, którzy tak jak ja, uwielbiają prozę Moriarty – Hepworth pisze w bardzo podobnym stylu!
Książka pełna zwrotów akcji, zawiłych niuansów i genialnych w mojej ocenie dialogów. Bardzo dobra książka dla fanów dobrego i zarazem prostego kryminału.
Opowieść o trzech pokoleniach kobiet i skrywanych przez nie sekretach... Neva Bradley chce ukryć przed najbliższymi i współpracownikami szczegóły...
Miłość nigdy nie zapomina… Anna Foster ma trzydzieści sześć lat i jest we wczesnym stadium choroby Alzheimera. Wie, że rodzina posyła ją do domu...
Przeczytane:2020-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam,
Powieści takie jak ta sprawiają, że mimo iż mamy pojęcie jak się ona może skończyć to i tak chcemy dobrnąć do ostatniego akapitu. I takie powieści właśnie najbardziej ze wszystkich lubię. Dlatego nie mogłam odmówić sobie opcji zrecenzowania najnowszej powieści Sally Hepworth. A czy mi się ona spodobała?
W rodzinie Goodwinów każdy ma coś do ukrycia. Relacje Lucy oraz jej teściowej Diany jeszcze przed ślubem nie układały się najlepiej. Lucy podczas pierwszego spotkania z przyszłą teściową zorientowała się, że nie jest wymarzoną partnerką życiową dla jej idealnego syna. Któż jednak winiłby matkę za jej wysokie oczekiwania? Zwłaszcza taką matkę jak Diana. Ta kobieta to jeden z filarów społeczeństwa, orędowniczka sprawiedliwości społecznej, a przy tym wolontariuszka niosąca pomoc uchodźcom w jej ojczyźnie!
Dlatego też, gdy Diana nagle odbiera sobie życie na jaw wychodzą dziwne rzeczy. Kobieta w liście tłumaczy, że kieruje się nieuleczalną chorobą na którą zapadła, a tymczasem autopsja nie wykazuje niczego takiego. Od tej chwili sprawy nabierają dużego tempa, a niestety nie wszystkie elementy układanki do siebie pasują. Cień podejrzenia pada na najbliższe osoby, w tym najbardziej na Lucy. A jaka jest prawda? Czy mogłaby podszyta zazdrością o męża kobieta posunąć się do czegoś takiego?
Fabuła powieści jest dość ciekawa. Interesującym rozwiązaniem tutaj jest podzielenie narracji na dwie osoby: jedna z perspektywy Lucy, druga od strony Diany. Pozwala nam to zobaczyć nie tylko teraźniejszość tych postaci oraz tego co się wokół dzieje, ale także spojrzeć na wszystko w przeszłości. Tajemnice, które obie panie posiadają nadają powieści wątków mrocznych, kryminalnych co sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie.
Akcja w powieść toczy się dość dynamicznie, nie ma tu nudnych wątków czy przeciągania fabuły aby czytelnika zachęcić. Chociażby już sam jej początek zmusza czytelnika do czytania dalej oraz przemyślenia faktów, kto tak naprawdę jest winny.
Styl pisania autorki jest dość lekki, widać że przychodzi jej łączenie poszczególnych wątków powieści z łatwością. Przez to książkę dosłownie pochłania się w jeden- góra dwa wieczory.
Dramat rodzinny pokazany przez autorkę też jest w sposób interesujący, to co obie bohaterki sobą reprezentują jest nad wyraz wciągające, te ich historie i tajemnice. Autorka obie postacie stworzyła w taki sposób, że nietrudno je sobie wyobrazić czy polubić. Lub nie. To zależy jak podejdziecie do tej historii.
Podsumowując:
„Teściowa” Sally Hepworth to powieść pełna rodzinnych tajemnic, miłości oraz nauki. Chociażby nauki tego, że nie powinno się oceniać nikogo po pozorach. W powieści dostajecie fabułę pełną intrygi, dziwnych wydarzeń, kłamstw oraz tajemnic, które czytelnika wciągają do końca. Ciężko jest ją odłożyć dopóki nie pozna się zakończenia tej historii. A czyta się ją dość szybko,lekko i przyjemnie.
Ja ze swej strony zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść ! Nie zawiedzie Was.