ONA - pisarka, z pozoru twardzielka, a naprawdę marzycielka. Trochę dziwna, bo nie lubi ani złota, ani brylantów, uwielbia natomiast gadżeciki i... golonkę. ON - obieżyświat. Nigdy nie nęciła go perspektywa stałej posady, przywiązania do jednego miejsca, kupna samochodu czy mieszkania. Oznaczałoby to zobowiązania, do jakich nie był jeszcze gotów, i nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie... Poznali się na wielkim wycieczkowcu, płynącym do Maroka. Może byłoby jak w bajce - poznali się, pokochali, żyli długo i szczęśliwie - gdyby nie to, że mama ONEJ, chora na nowotwór, towarzysząca córce w tym bajecznym rejsie, zabrała ze sobą pewien ponad stuletni brulion... W owym kajecie dopiero przed wyjazdem odkryła niewiarygodną rodzinną tajemnicę. Na dodatek - zaszyfrowaną...
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Książka jest napisana w trzeciej osobie i przyznaję, że sposób w jaki powstała chyba raczej nie był dla mnie. Pomimo aktualnego czasu, czułam jakby historia toczyła się dawno temu, jakby nie dorosła do wydarzeń, które się tutaj pojawiły. Nietypowy jest też styl językowy, trochę wyniosły i jednocześnie lekki, jakby nieco ponad nastoletni. Początkowo mamy przedstawienie postaci, których już nie ma, ale wzmianka o nich była potrzebna, by zrozumieć dlaczego ci, co zostali są jacy są. Całość określiła bym jako lekką i zwiewną z nutą podskakiwania podczas czytania. Zdanie wygląda na niedorzeczne, ale ja naprawdę tak to widziałam. Jeśli chodzi o wciągnięcie się w treść, to ono występuje, tylko czasami nie byłam pewna o kim czytam, gdyż pech, który ich prześladował dotykał najbliższych, których historie również poznawaliśmy. Zdecydowanie całą opowieść trzeba traktować jak opowieść i tylko wtedy będzie najmilsza dla oka. Choroby bliskich osób potrafiły trochę dołować i praktycznie co kto sobie zaplanował, to tego nie dopełnił. Było w tym wszystkim coś hipnotyzującego, tylko brakowało mi takiego elementu, którego mogłabym się uczepić, za którym bym wyglądała w kolejnych stronach. Prawdopodobnie nie za bardzo zrozumiałam jej przekaz, ale to wcale nie oznacza, że wam się ona nie spodoba. Cokolwiek o niej nie pomyślę, to czuję, jakby była ,,prawie ..". Prawie mnie wkręciła, prawie ogarnęłam bohaterów, prawie ją zrozumiałam, wątek kryminalny prawie był bardzo dobry...
Wydaje mi się, że jest to odpowiednia lektura dla marzycieli, których wyobraźnia nie zna granic. Wtedy z łatwością pochłoną ją raz dwa. Największe szczęście to takie, kiedy książka natrafi na odpowiedniego czytelnika:-)
SKARB Z PRZESZŁOŚCI
Najnowsza powieść duetu autorskiego Maria Ulatowska i Jacek Skowroński dotarła do mnie od Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. "Tajemnica Florentyny" zaintrygowała mnie okładką w podróżniczych klimatach i opisem wydawcy zamieszczonym na tylnej stronie obwoluty. Pomyślałam, że podróż ogromnym wycieczkowcem do Maroka będzie fantastyczną wakacyjną przygodą. A, że swego czasu dość regularnie sięgałam po książki pani Marii, to mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać.
Alicja i Lena - matka i córka, które znajdują się w trudnym momencie życia. Starsza z kobiet walczy z nowotworem, młodsza musi się pozbierać po stracie. Dwutygodniowy rejs z Barcelony przez Marsylię, Kadyks, Casablankę, Tanger do Maroka ma być odskocznią dla każdej z kobiet i sposobem na naładowanie akumulatorów i nabranie sił na następne tygodnie. Alicję czeka operacja. Lena jest powieściopisarką i podczas wycieczki planuje napisać swoją kolejną książkę. Już na samym początku, podczas zaokrętowania, bohaterki poznają pewnego przystojnego mężczyznę - Polaka, z którym nawiązują bliższą znajomość. Robert Domański jest dziennikarzem. Niespodziewanie otrzymuje zlecenie na napisanie artykułu na temat dalekomorskiej podróży statkiem wycieczkowym. Nikt z trójki bohaterów nie spodziewa się jednak, że rejs przyniesie im tak wiele zmian...
A jak ma się do tego wspomniana w tytule tajemnica Florentyny, kim jest owa kobieta i co skrywa stary zeszyt z przepisami przeczytacie w książce. Przeszłość rysuje się intrygująco, w zanadrzu czeka skarb, a teraźniejszość obfituje w całą serię zabiegów okoliczności, które doprowadzają do zaskakującego finału.
"Tajemnica Florentyny" to powieść z niewykorzystanym potencjałem. Początkowo historia zapowiadała się bardzo obiecująco. Jednak w miarę postępowania akcji wydarzenia wydają się coraz bardziej naciągane i chyba przekombinowane. Dużo się dzieje, ale część wątków została potraktowana bardzo pobieżnie.
Pojawia się wątek kryminalny, który wybija się na plan pierwszy, ale moim zdaniem nie taki powinien być zamysł. Wypadało aby tytułowa tajemnica i stuletni brulion z zaszyfrowaną informacją zdominowały wydarzenia, a są one jedynie zarzewiem zdarzeń. Żałuję, że autorzy nie skupili się bardziej na samej podróży i odkrywaniu egzotycznych zakątków. Myślę, że wówczas ostateczny efekt byłby lepszy, ciekawszy, jeszcze bardziej intrygujący.
Tajemnica Florentyny od samego początku mnie zaciekawiła. Odkrywamy ją powoli, krok po kroku i szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że tym razem przeszłość będzie miała tak duży wpływ na obecne wydarzenia.
Dodam jeszcze, że sekretny szyfr GA-DE-RY PO-LU-KI wywołał uśmiech na mojej twarzy i pewien rodzaj sentymentu. Pamiętam ten zbitek liter z czasów podstawówki i rzeczywiście wtedy była na niego moda w środowisku szkolnym. Szkoda, że autorom nie udało się wymyślić czegoś bardziej odkrywczego.
Nie jestem zachwycona tą historią, ale z drugiej strony "Tajemnica Florentyny" ma w sobie coś takiego, że z niecierpliwością czekamy na finał. Książkę czyta się błyskawicznie, z przyjemnością i zainteresowaniem. Nie da się jednak przeoczyć tych wszystkich niedoskonałości. W moim przekonaniu historia nie została dobrze przemyślana, albo nastąpiła jakaś zmiana koncepcji podczas pisania, co niestety nie wyszło powieści na dobre. Jest to moje pierwsze spotkanie z duetem Ulatowska - Skowroński i powiem szczerze, że wolałam chyba powieści pani Marii, które pisała samodzielnie. Cykl "Sosnówka", czy choćby Eustaszynę - kobietę nie do podrobienia - dowcip, humor, dystans i... nic na siłę.
Z uwagi na osobiste sentymenty jedna gwiazdka więcej w ostatecznej ocenie.
Historia przedstawiona przez duet autorski Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego to połączenie obyczaju z wątkiem kryminalnym, przyprawione szczyptą romantyzmu, której trochę było mi mało. Relacja pomiędzy Leną i Robertem miała fajny potencjał, jednak odnoszę wrażenie, że nie do końca ten wątek został wykorzystany. Na miejsce pierwsze wysunęła się tytułowa Florentyna i jej tajemnicę - i muszę przyznać, to najbardziej mnie wciągnęło i zaintrygowało. Zagadka kryminalna, którą starały się rozwikłać kobiety nie była jakoś mocno skomplikowana, przez co powieść zbliżała się bardziej do swojego gatunku, czyli obyczajowego. I właśnie fanom tego gatunku ta książka najbardziej się spodoba. Lekka, z nutką tajemniczości, wakacyjny vibe również jest, nutka romantyzmu... Trzecioosobowa narracja była przyjemna i łatwa w odbiorze. Bohaterowie skupieni na rozszyfrowaniu zapisków, odkryciu sekretów i rozwikłaniu intrygi również dali się nam dosyć dobrze poznać. Akcja dosyć dynamiczna, nieraz zaskoczyła i wciągała swoim tokiem rozwoju wydarzeń. Jeżeli szukacie niewymagającej i przyjemnej książki na letnie wieczory, to ta będzie idealna.
,,Tajemnica Florentyny" początkowo zapowiada się naprawdę super. Jednak im dalej brnie się w fabułę, tym większy zamęt się w niej pojawia. Autorzy postanowili nas uraczyć naprawdę pokaźną liczbą wątków, których później nie rozwijali, traktowali je po macoszemu, albo naciągali w taki sposób, że ich kombinacje dosłownie zaczęły mi wychodzić bokiem...
Wątek kryminalny wychodzi tutaj na prowadzenie, chociaż nie jestem pewna, czy taki był pierwotny zamysł autorów. W pewnym momencie da się wyczuć nagłą zmianę koncepcji i w moim odczuciu było to błędne posunięcie.
,,Tajemnica Florentyny" to książka, która z jednej strony wciąga, czyta się ją szybko i przyjemnie, ale z drugiej kryje w sobie wiele niedoskonałości. Miło było mi odkrywać tajemnicę Florentyny, ale nie da się przeoczyć tych wszystkich wpadek, które sprawiają, że całość znacznie traci w odbiorze czytelnika. Mimo to, polecam tę książkę jako coś lekkiego i niewymagającego.
"Tajemnica Florentyny" to bardzo ciekawa i przyjemna lektura, z którą miło spędziłam czas.
O czym jest ta książka? Główna bohaterka postanawia zabrać swoją chorą na nowotwór mamę na rejs do Maroka. Ma to pomóc w walce z jej chorobą, a także spełnić marzenia obydwóch kobiet i pozwolić im wspólnie spędzić czas. Na wycieczkowcu Lena z matką poznają Roberta - przystojnego i ciekawego kawalera. To postać, która jest obieżyświatem. Dużo podróżuje, nie ma stałego miejsca i nie liczą się dla niego rzeczy materialne jak samochód czy mieszkanie. Niby prosta historia ale urozmaica ją zagadka.
Alicja zabrała ze sobą na rejs stary zeszyt swojej zmarłej matki. Tekst w nim zapisany jest szyfrem. Alicja zna ten szyf, tylko chwilę zajmuje jej przypomnienie go sobie i rozszyfrowanie wiadomości. Mowa w nim o skarbie...
Niekiedy dialogi były trochę sztywne, a przez to i bohaterowie specyficzni, ale jest to naprawdę fajna i interesująca lektura.
Poruszone są tutaj trudne tematy jak choroba, śmierć, samotność, problem z przywiązaniem... Dzięki temu ten tytuł zyskuje pewną głębię.
To książka z gatunku literatury obyczajowej, romansu, chociaż znajdziemy tutaj również wątek kryminalny. Akcja rozwija się powoli ale potrafi zaskoczyć czytelnika.
Podobało mi się, że Alicja mimo wyroku jakim jest rak stara się cieszyć chwilą i chce dla córki szczęścia. Nie spędzają razem czasu na umartwianiu się.
Jeśli lubicie historie tego typu, myślę, że i ta przypadnie Wam do gustu!
Do świata płatnych morderców nie wchodzi się z ulicy i nie wychodzi jak z knajpy. Czasem jest wybór, ale gdy od dzieciństwa ktoś decyduje za nas, można...
Ta mucha cię użądli… Zblazowany agent ubezpieczeniowy Apoloniusz stawia się na spotkanie w sprawie polisy. Przyjmuje go roznegliżowana pani domu...
Przeczytane:2024-08-02, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek 2024, 52 książki 2024, 12 książek 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Macie swoje ulubione duety pisarskie?
Ja już mam za sobą kilka pozycji Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego. Lubię ich pióro. Zawsze zaskakują mnie ciekawymi zwrotami akcji i klimatyczną fabułą. Tym razem było podobnie.
W książce ,,Tajemnice Florentyny" znajdziemy ekscytującą opowieść z brulionem Florentyny owianym zaszyfrowaną i stuletnią tajemnicą. To brzmi nieziemsko dobrze prawda? Uwielbiam tajemnice w książkach, a już takie, gdzie trzeba zagłębić się w przeszłość, aby dowiedzieć się czegoś więcej, są moim ulubionym wątkiem. Dlatego też ta książka trzymała mnie w napięciu aż do końca.
Poznajemy tutaj pisarkę, z bardzo ciekawą osobowością, marzycielkę, która uwielbia gadżety i golonkę oraz obieżyświata blogera, który nie lubi zobowiązań. Do tego mamy również staruszkę, matkę Leny, która ma coś, co sprawia, że przygoda staje się dużo ciekawsza oraz wiele innych postaci, które ubarwiają fabułę.
W tej pozycji wątków od koloru do wyboru. Będzie miłość, będzie rejs do Maroka, tajemnice, sekrety, nawet trochę kryminału tutaj znajdziemy, do tego humor i lekkie pióro autorów, czego chcieć więcej. Co do wątków to jest ich tutaj naprawdę sporo, co sprawia, że za każdym razem dostajemy dodatkową dawkę emocji. Dzieje się dużo. Widzimy mocne więzi i wiele skrajnych emocji.
Bohaterowie są wyjątkowi i naturalni, co nadaje fabule przyjemnego klimatu.Bardzo podobała mi się ta historia. Wciągnie nie jednego czytelnika. Idealna na wakacje. Polecam, twórczość tego duetu potrafi przyciągnąć uwagę i chce s
ię więcej.