Druga część Sagi autorki o losach matki i córki. Bohaterki przedostają się wraz z Armią Andersa do Afryki. Książka pisana z perspektywy córki Kasi, w fantastyczny sposób opowiada o codziennym życiu Polaków w Ugandzie, fascynującej Afryce i tęsknocie za ojczyzną. Napisana została jako pierwsza cześć sagi, gdyż część syberyjska mogła ukazać się dopiero po 1989r. Dalsze części - "Koło graniaste" i "Mea culpa".
Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2009-05-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 196
Świat widziany oczami dziecka wydaje się jasny i pełen kolorów, nawet gdy daleko mu do tego sielskiego obrazu. Przynajmniej często tak chcą myśleć dorośli, łatwiej im wtedy walczyć z brutalną codziennością. Dzieci wydają się być nieświadome zła i dostrzegają tylko to co starsi im pokazują, ale czy tak jest rzeczywiście? Może po prostu umieją cieszyć się chwilą?
Co jest ważne dla kilkuletniego dziecka? O czym pamięta i jakie może mieć wspomnienia jeśli w wieku kilku lat ma za sobą wywózkę z ojczyzny, tysiące kilometrów przebyte w bydlęcych wagonach i na najniższym pokładzie statku? Kasia ma za sobą wędrówkę przez trzy kontynenty, utratę rodziny i ciągłe patrzenie śmierci w oczy, chociaż z tego ostatniego nie zawsze zdaje sobie sprawę. Afrykańska ziemia jest dla niej miejscem gdzie wreszcie zaznaje spokoju, zdobywa przyjaciół, no i może chodzić do upragnionej szkoły. Niewiele? Bardzo dużo, zwłaszcza gdy wojna wciąż trwa i zbiera brutalne żniwo, wydaje się, że nie będzie miała końca. Kasia nie pamięta jak to było wcześniej, widzi, iż ludzie, którzy stali się jej bliscy, umierają lub odchodzą, a wina tego leży właśnie po stronie toczącej się wojennej zawieruchy. Nawet w dalekiej Ugandzie wszystko kręci się wokół niej, na każdym kroku jest obecna. Nie daje o sobie zapomnieć, chociaż czasem na chwilę staje się jedynie dalekim cieniem, w takich momentach radość rozjaśnia dziecięce buzie. Jednak w Zosi i znajomych jest nadal tęsknota za ojczyzną i bliskimi, niekiedy w snach widzą to o czym nie śmieją marzyć w dzień. Afryka dała Kasi dom, nie taki za jakim tęskni jej mama, lecz dziewczynka innego nie pamięta. Chata z gliny i szkoła pod ogromnym baobabem są dla niej i rówieśników namiastką normalności odebranej przez Wojnę, tak samo jak i wiele innych rzeczy. Czy będzie im dany powrót do Polski?
Wojna to sprawa dorosłych, ale zbyt często zapominamy, że one są także ofiarami, czasem nieświadomymi, a czasem jedynie nie mówią o tym co je spotkało, gdyż uważają to za coś oczywistego. „Szkoła pod baobabem” to druga część sagi Barbary Rybałtowskiej, tym razem narratorką jest kilkuletnia córka Zosi – Kasia. Wojenna odyseja bohaterek nie dobiegła końca, obie przemierzają kolejne kraje, aż w końcu na dłużej zostają w egzotycznej Ugandzie, za nimi zimna Syberia, a Warszawa jest dla jednej z nich znana tylko z fotografii. Z daleka od ojczyzny egzystują w zawieszeniu, próbują ułożyć sobie życie, pomimo dramatów, które dotykają je oraz ich bliskich. Świat Kasi tylko na pierwszy rzut wydaje się beztroski, niestety są w nim tragedie i tęsknota za tym czego prawie nie pamięta. Sprawy dorosłych stają się także sprawami dzieci, nawet jeśli ci pierwsi starają się ocalić chociaż okruchy dzieciństwa. Pisarka pokazuje tragedię Drugiej Wojny Światowej z perspektywy dziecka, prawie nie pamiętającego innej rzeczywistości, lecz tęskniącego za tym co utraciło. Gdzieś pomiędzy psotami i kolejnymi dniami spędzonymi w tytułowej szkole pod baobabem, wojna daje o sobie znać. Czy mając kilka lat można być świadomym tego co dzieje się wokół? Opowieść Kasi daje dowód, że ona i jej rówieśnicy są świadomi tego co dzieje się wokół nich, ale radzą sobie z tym na swój sposób.
Niebezpieczny świat afrykańskich dziczy przedstawiony z perspektywy kilkuletniej dziewczynki, który nieraz porusza serce czytelnika, to przede wszystkim rzeczywistość wypełniona zabawą, w której nie brakuje naiwnych, ale przede wszystkim niezwykle szczerych przemyśleń typowych dla małego dziecka. Kasia, z właściwą dla siebie odwagą i rezolutnością, nieraz popełnia błędy, wywołując tym samym szereg nieporozumień i sprzeczek. Jej niezwykłe przygody, w połączeniu z nieposkromioną afrykańską rzeczywistością, pełną dzikich zwierząt i nieznanych roślin, tworzą obraz ciekawy i niezwykle wciągający. Jednakże, dziecięce beztroskie wyobrażenia, nie ukazują w pełnej odsłonie wszystkich trudów i uciążliwości, z jakimi dorośli bohaterowie powieści muszą się zmierzyć. Czytelnik sam dostrzega tragiczne widmo choroby, która z dnia na dzień, atakuje coraz szerszy krąg osób, wzbudzając w sercach bohaterów książki szczery strach o życie najbliższych. Wycieńczenie oraz, przede wszystkim, wszechogarniająca tęsknota za ukochaną ojczyzną, to uczucia, które nieustannie towarzyszą polskim emigrantom.
Jednakże, życie toczy się dalej i mimo trudów wojny, bohaterowie muszą za wszelką cenę funkcjonować normalnie. Organizują sobie czas, wypełniając go przede wszystkim ciężką pracą, będącą przecież gwarantem przeżycia. Tworzą też prawdziwą szkołę, wybudowaną pod ogromnym baobabem, gdzie dzieci, pod osłoną dorosłych spojrzeń, codziennie zdobywają niezbędną wiedzę. Życie emigrantów zdaje się być uporządkowane, nienarażone na wszelkie niebezpieczeństwa płynące z linii frontu. Lecz bohaterowie w żadnym wypadku nie odgradzają się od problemów, która doświadczają boleśnie ich ojczyznę. Na bieżąco śledzą przebieg walk na terenie kraju, przeżywają z ogromnym bólem kolejne straty. Z prawdziwą pasją obchodzą też wszystkie narodowe święta, które są obrazem ich ogromnego patriotyzmu. Emigranci, mimo że nie walczą o ojczyznę bezpośrednio na linii frontu, to z prawdziwym zapałem dbają o pamięć ukochanej Polski.
Młoda matka i córka, zdane jedynie na siebie, otrzymują od losu nieraz prawdziwą lekcję odwagi, ale dzięki ich niezwykłej sile i, przede wszystkim, wzajemnej miłości, kobiety przezwyciężają wszelkie niebezpieczeństwa pojawiające się na ich wyboistej drodze życia.
,,Szkoła pod baobabem" według mojej własnej, subiektywnej oceny, jest powieścią znacznie ciekawszą od swojej książkowej poprzedniczki Przede wszystkim, szczera i ujmująca narracja kilkuletniej dziewczynki, daleka od suchej relacji, która wywiązała się w poprzedniej części, chwyta za serce, wywołując nieraz szczery uśmiech na twarzy. Ciepło, które przebija się z każdej strony powieści, jest jak promień słońca, który wychyla się delikatnie przez chmury, z coraz większą mocą, z coraz większą nadzieją. Opowieść dziewczynki wciąga już od pierwszej strony, nie pozwalając tym samym czytelnikowi odłożyć książki na bok, nawet na moment. Naiwność Kasi, jej ciągłe psoty i zabawne przemyślenia, dodają całej powieści niezapomnianego uroku, oddalając tym samym groźnego i mrocznego ducha wojny, wraz z całym jego cierpieniem i bólem, gdzieś na dalszy plan.
Dzięki takim ciepłym i prawdziwym historiom naprawdę warto czytać książki!
TYm razem opowieść z perspektywy córki głównej bohaterki. Trochę słabsza.
Wojna się skończyła. Kasia z mamą wracają do domu. Jednak ich podróż jest długa i zawiła, a prowadzi przez piękną i dziką Afrykę.
Kasia jest coraz większa, co mamie przysparza nie lada kłopotu - wyrasta z ubrań i z butów, jest coraz bardziej samodzielna, niezależna, odważna. Czasami zachowuje się nad wyraz dojrzale, ale częściej szuka guza i dociera tam, gdzie z pewnością nie powinna. Chce się uczyć w szkole i podstępem wpisuje się na listę uczniów. Poznaje nową kulturę, nowe zwyczaje, a także oswaja afrykańską przyrodę, która szykuje dla tubylców wiele niespodzianek w postaci groźnych i jadowitych zwierząt czy trujących kwiatów.
Kolejna część sagi Barbary Rybałtowskiej "Szkoła pod baobabem" stanowi spokojniejszą kontynuację przejmującej historii, która rozegrała się na syberyjskich terenach. Mama z córką walczyły o przeżycie, zewsząd dobiegały wieści o rannych i zabitych, a same nie raz i nie dwa musiały podstępem zdobywać pożywienie, żeby tylko nie umrzeć z głodu. Okrutne warunki i koszmarne okoliczności sprawiły, że obie polskie dziewczyny stały się niezwykle silne, a dzięki tej sile zdolne pokonać każdą przeciwność losu. Teraz próbują wrócić do ojczyzny, ale zanim to nastąpi, układają sobie życie w okolicy szkoły pod baobabem, do której uczęszcza Kasia. Dziewczynka stara się udowodnić, że mimo młodego wieku potrafi nauczyć się wszystkiego tego, co jej starsi koledzy. Ma swoją przyjaciółkę, małpkę, psa i pozornie spokojne życie. Brakuje w nim niemalże wszystkiego, ale mama staje na głowie, żeby załatać każdą pustkę i sprawić dziecku dużo radości.
Sama też nieźle odnajduje się na afrykańskiej ziemi. Staje się przedsiębiorcą, który co prawda ma tylko malutki zakład szyjący ubrania, ale prosperuje on na tyle dobrze, że Zosia zatrudnia kogoś do pomocy. Jej życie powoli się układa, spotyka na swojej drodze człowieka, którego zaprasza do swojego domu i do swojego serca. W końcu nikt nie chce być sam, a pamięć o zmarłych nie może w nieskończoność stawać na drodze do szczęścia i spokojnego życia. Pan Teofil jest dobry dla swoich dziewczyn, opiekuje się nimi i snuje wizje powrotu do ojczyzny.
Książka ta bardzo różni się od pierwszej części. Wojna, śmierć i smutek przedstawione były z dystansem, oschle wręcz. Tu już nie czuć tej atmosfery upodlenia i zarazy, książka została napisana w sposób pozytywny, ciepły. Autorka wprowadza czytelnika w dobry nastrój, roztacza dużo spokoju i opowiada swoją historię tak, że nie można się od niej oderwać. Opisy, wydarzenia i postaci są tak realistyczne, że można się poczuć naocznym świadkiem wydarzeń. Kasia i Zosia to dwie dzielne bohaterki, które wspaniale adaptują się w nowej rzeczywistości i rozwijają swoje pasje, poszerzają wiedzę i przy minimalnym wpływie środków, zapewniają sobie skromne, a zarazem godne życie. Na horyzoncie pojawia się wizja powrotu do kraju, tylko czy aby na pewno jest tam, do czego wracać? Tego dowiem się w kolejnej części.
Po przeczytaniu dwóch tomów wiem, że jest to seria książek, które każdy powinien poznać. Walka o dziecko, walka o siebie i walka o wolność pokazane w niezwykły sposób, co sprawia, że o tej historii nie można zapomnieć i trzeba sięgnąć po jej kontynuację.
"Życie, jakie by nie było, zawsze jest silniejsze od śmierci” – powiedziała niedawno Zofia do córki. I to zdanie okazało się myślą przewodnią...
Do dziś pamiętam, jak piorunujące wrażenie zrobiła na mnie Barbara Brylska w "Faraonie". To zetknięcie się z metafizyczną urodą, niecodzienną...
"Właśnie jak będę dorosłą kobietą, muszę koniecznie mieszkać w Polsce. Z opowiadań mamy wynika, że to najwspanialszy kraj na świecie. Dlatego Niemcy tak od początku świata chcą nam ją odebrać".
Więcej