Bestsellerowa seria, którą pokochali czytelnicy, powraca w nowej odsłonie!
Wrocław, sierpień 1963. Miasto zostaje odcięte od świata z powodu epidemii. Milicjanci są świadkami dziwnych wydarzeń - pacjencie atakują przebywających w izolatorium na Psim Polu chorych i personel. Wkrótce do Komendy Wojewódzkiej napływają niepokojące sygnały o ,,zmartwychwstałych". Zbiera się sztab kryzysowy, który musi podjąć działania. Do izolatoriów skierowane zostają oddziały KBW i ZOMO, a rozkaz jest tylko jeden: opanować sytuację!
Szczury Wrocławia to pełnokrwista polska apokalipsa zombie, napisana przez mistrza gatunku - Roberta J. Szmidta (Metro 2033: Otchłań, Apokalipsa według Pana Jana, Łatwo być bogiem).
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 336
Wrocław. 1963 rok. Epidemia czarnej ospy. Z uwagi na stan zagrożenia epidemiologicznego, na terenie całego miasta utworzono tymczasowe izolatoria, gdzie przetrzymywano ludzi, z obawy przed rozprzestrzenianiem się choroby. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że w tych zamkniętych pomieszczeniach pojawi się nowe zagrożenie. Jeszcze bardziej śmiertelne i niebezpieczne. Władza do walki z odmieńcami, którzy zaczynają wypełniać ulice miasta, wysyła nie tylko ZOMO, ale również wojsko. Wkrótce każdy przekona się, że wobec takiego wroga, na nic zdają się konwencjonalne działania…
**
Sięgnęłam po „Szczury…” mając z tyłu głowy ulubiony serial „The Walking Dead”. Spodziewałam się solidnego mroku, ciekawej i intrygującej fabuły, która wciągnie mnie bez reszty na kilka wieczorów. Początek zaciekawia. Rozwijająca się powoli apokalipsa polskich zombiaków, namacalnie nakreślone realia władz PRL, czy służb, wypadają zaskakująco dobrze. Niestety, im dalej brniemy „w las”, tym mniej zaskakuje, a rozlew krwi, wnętrzności i inne różne ohydztwa po prostu powszechnieją i przestają robić wrażenie. Podtytuł Chaos pasuje idealnie. Akcja skacze z miejsca na miejsce, kolejny osoby giną, a czytelnika ogarnia właśnie totalny chaos. Miałam wrażenie, że czytam jakiś raport ataków. Nazwiska się mieszają, jak już kogoś zapamiętałam, to za parę stron wstaje on z martwych, by pogryźć, podrapać, czy zdeptać własną wątrobę. Masakra goni masakrę i … to jest kwintesencja tej książki. Zobaczymy kolejne tomy, bo łatwo nie odpuszczę 😏
Szczury Wrocławia „Chaos” to pierwszy tom serii o Zombe napisany przez Roberta J. Szmidta.
Podbudową opowieści są rzeczywiste wydarzenia z lata 1963 roku kiedy to we Wrocławiu wybuchła epidemia Czarnej Ospy.
Izolatoria zorganizowano m.im. na Psim Polu i to właśnie w tym miejscu rozpoczyna się akcja książki.
Pacjenci poddani izolacji w pewnym momencie zaczynają przemieniać się w żądne krwi potwory.
Z biegiem akcji ich nazwy się zmieniały : krwiożercze bestie, szaleńcy, odmieńcy, zmartwychwstali, aż w końcu jeden z sierżantów przytoczył wierzenia haitańczyków o żywych trupach – Zombie.
📚Jak sam podtytuł wskazuje miasto opanowuje chaos. Początkowo dowódcy nie wierzą w zagrożenie jednak pojawiające się co chwilę nowe ogniska zarazy zmienia ich poczucie bezpieczeństwa. Do tłumienia zombie obok milicji przydzielone zostaje ZOMO i wojsko.
📚Kiedy nadchodzi moment względnego opanowania zagrożenia, sytuacja odwraca się o 180 stopni i znów Wrocław jest pogrążony w chaosie.
📚Akcja w książce galopuje, ciągle coś się dzieje. Poznajemy wiele postaci ( trochę się czasem gubiłam), jednak nie ma co się zbytnio przyzwyczajać do bohaterów, bo autor nie ma dla nich litości, a trup się ścieli gęsto.
📚Bardzo dobrze i całkiem realnie ukazane zostały etapy poznawania zagrożenia zarówno przez służby jak i samych cywilów, w tym samym momencie potrafiła dziać się jatka, a obok są jeszcze ludzie nie zdający sobie sprawy z zagrożenia.
📚Książka odzwierciedla realia ówczesnej rzeczywistości i jest to niestety dość smutny obraz Polski Ludowej, gdzie alkohol i nadużycia były wszechobecne.
📚Jestem fanką filmów o zombie, natomiast była to pierwsza książka jaką przeczytałam o tej tematyce. Pewne jest to, że polskie zombie to nie jest jakieś tam strzał w łeb i koniec. O nie! Tu nie jest tak prosto, dodatkowo świetnym pomysłem autora było wprowadzenie „wysysania” energii życiowej 🧟♀️
📚 W książce jest pełno, krwi, flaków, urwanych głów i kończyn natomiast są tylko dwa przekleństwa 🙂 Jeżeli ktoś lubi taką tematykę, to na pewno się nie rozczaruje czytając tą serię.
Robert Szmidt ciekawie przeplata akcję w "Chaosie ", pierwszym tomie Szczurów Wrocławia. Mamy Wrocław 1963 rok. W mieście panuje zaraza czarnej ospy, szpitale pękają w szwach od skierowanych na kwarantannę osób, jednak nikt nie spodziewa się, że lada chwila okaże się, iż ospa nie jest najgorszym z problemów mieszkańców. Oto pojawia się jej nowa odmiana, a może zupełnie inny wirus, dość stwierdzić, że zakażone nim osoby nagle rzucają się na innych i rozrywają ich na strzępy. Mało tego, bo ci, którzy według wszelkich praw i zasad powinni być martwi wcale nie pozostają nieruchomi, ale dążą do tego, by zabić i rozszarpać wszystko w okół. W dodatku odznaczają się nadludzką siłą, no i nie sposób ich powstrzymać. W ciągu jednej nocy zaraza rozlewa się na miasto, a my śledzimy poczynania mieszkańców, rządzących, i wszystkich zmobilizowanych służb mundurowych. Niestety brak im przede wszystkim wyobraźni, a dalej możliwości do obrony przed niezniszczalną chodzącą śmiercią. Akcja poprowadzona jest w ten sposób, że mamy w różnych rozdziałach ukazane losy różnych grup społecznych zderzających się z "odmieńcami", jednak w dalszej części powieści ich losy przeplatają się. Co ciekawe, 538 stron powieści opowiada tylko o tym, co działo się w ciągu jednej nocy, więc nie trudno zgadnąć, że w tej powieści dzieje się bardzo dużo.
Duży plus dla autora za bardzo umiejętne pokazanie realiów ówczesnego życia. Jest władza racząca się wódeczką za biurkiem i "pospólstwo" pochłaniające samogon, jest szarość codziennego życia. W to wszystko wbija się jak nóż okrutna zaraza i muszę przyznać, że podoba mi się sposób, w jaki autor ukazuje krok po kroku jak powstawały kolejne ogniska zarazy. O ile w tego typu filmach często chce się krzyczeć na postaci, które same ładują się w tarapaty, tu w większości przypadków jestem w stanie je zrozumieć 🙈.
No i na koniec muszę dodać, chociaż to chyba oczywiste, że "Chaos" jest książka dla osób o mocnych nerwach. Tu flaki latają, krew rozpryskuje się na każdej stronie, wyrwane ręce biegają na paluszkach, głowy bez tułowia łypią groźnie ślepiami... Jeśli masz ochotę zanurzyć się na chwilę w krwawej, brutalnej rozrywce to ta książka jest dla Ciebie!
„Chaos” to pierwszy tom bestsellerowej serii „Szczury Wrocławia”, która łączy w sobie elementy horroru, science fiction i alternatywnej historii. Akcja rozgrywa się we Wrocławiu w sierpniu 1963 roku, kiedy miasto zostaje odcięte od świata z powodu epidemii czarnej ospy 😷.
W izolatoriach dochodzi do dziwnych zdarzeń-pacjenci zarażeni ospą zmieniają się w agresywne i nieśmiertelne istoty, które atakują personel i innych chorych. Milicja i wojsko próbują opanować sytuację, ale nie są przygotowani na taką skalę zagrożenia 🚓.
Wśród chaosu i przemocy przeżyć próbują także bohaterowie książki ponieważ nie ma tutaj jednego głównego bohatera i bardzo mi się to spodobało. Lektura zawiera ciekawy eksperyment-niektóre postacie są oparte na prawdziwych osobach, które zostały wylosowane przez autora spośród fanów serii aby następnie zostać w niej uśmiercone. ☠️
Powieść jest niezwykle wciągająca i trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony 📖💥. Świetnie oddaje klimat PRL-u, z jego szarą rzeczywistością, cenzurą, propagandą i korupcją 🕵️♂️🚧. Jednocześnie tworzy wiarygodny i oryginalny scenariusz apokalipsy zombie 🧪.
Autor nie oszczędza swoich bohaterów i czytelników, pokazując brutalność i okrucieństwo zarówno ludzi, jak i nieumarłych 🩸🗡️. Nie brakuje jednak również humoru, ironii i ludzkiej solidarności 👫🤝.
Chaos to znakomita lektura dla miłośników horroru i fantastyki, a także dla tych, którzy chcą poznać Wrocław z innej perspektywy 🌉🔍. To powieść pełna akcji, emocji i niespodzianek, która nie pozwala się nudzić. Polecam ją wszystkim, którzy lubią dreszczyk emocji i nie boją się krwi, szczurów, zombie i chaosu 💉🐀🌀!
Pamiętajcie, że to wszystko to dopiero pierwszy tom i początek epidemii. Mam nadzieję że uda mi się przeczytać kolejne!
Apokalipsa zombie w peerelowskim stylu? Czemu nie!
Cofnijmy się do 1963 roku. Czasów, gdy posiadanie telefonu stacjonarnego dla wielu pozostawało odległym i często nieosiągalnym marzeniem, rozmowy zamawiało się przez centralę, o smartfonach czy internecie nikomu się jeszcze nie śniło, a informacje podawane w prasie, radiu i telewizji były skrupulatnie wyselekcjonowane - no i na takowe trzeba było oczywiście trochę poczekać. Ponadto w sierpniu 1963 roku, we Wrocławiu, wybuchła jedna z ostatnich epidemii czarnej ospy na świecie. Do walki z nią powołano większość pracowników służby zdrowia, wprowadzono obowiązkowe szczepienia, zorganizowano izolatoria i szpitale ospowe*. A o zombie, mało kto w polskim grajdołku, dotąd słyszał.
Tyle jeśli chodzi o fakty. Teraz wyobraźcie sobie, że znajdujecie się właśnie w objętym kwarantanną Wrocławiu. Władza ludowa straszy obywateli epidemią (wiadomo, nie tylko) i jesteście odcięci od szybko i łatwo dostępnych informacji. Wiecie tyle, co usłyszycie od innych lub zobaczycie na własne oczy, a w mieście ewidentnie zaczyna dziać się coś niepokojącego. Wojsko urządza kanonadę, włodarze ewakuują się w pośpiechu, podobno atakuje nowa zaraza, która sprawia, że martwi, wcale nie są tak martwi jak powinni...
Dokładnie w takie realia - miasto otoczone kordonem sanitarnym z powodu czarnej ospy -, w taki stan świadomości - totalnej niepewności i zagubienia -, rzuca czytelnika Robert J. Szmidt. Historia ,,Szczurów Wrocławia" zaczyna się dla nas w momencie, gdy w jednym z izolatoriów dochodzi do przedziwnych ataków i ,,zmartwychwstań". Początkowo nikt nie bierze na poważnie słów naocznych świadków, z czasem okazuje się jednak, że nie dość, że była to prawda, to już nie da się zamieść jej pod dywan. Miasto z minuty na minutę pogrąża się w coraz większym chaosie. A my, czytelnicy, rzucani z miejsca na miejsce, od bohatera do bohatera, jesteśmy tego świadkami: krok po kroku, człowiek po człowieku, zombie po zombie.
Biorąc pod uwagę konstrukcję powieści, autor zaryzykował pewien eksperyment i moim zdaniem taka forma jak najbardziej się broni. Wielotorowy sposób prowadzenia fabuły i wielogłosowość doskonale oddają atmosferę wydarzeń i klimat panujący w opanowywanym przez zombie mieście. Bohaterem staje się tutaj każdy: od wojskowego, lekarza, strażaka po pielęgniarkę, cmentarnego ciecia czy przebywającego we Wrocławiu na wakacjach dzieciaka. Z czasem orientujemy się, że nie ma co się do kolejnych postaci przyzwyczajać, ponieważ Szmidt, po tym gdy sprawi, że się z nimi polubimy, dowiemy o nich sporo i niejedno z nimi przetrwamy, pozwoli popełnić im jakiś fatalny w skutkach błąd. Nigdy nie wiemy jednak kiedy i w jak malowniczy sposób. Element zaskoczenia jest więc tutaj kluczowy i nadaje powieści niepowtarzalną dynamikę. Mnie ,,Szczury..." przypominały poniekąd grę, w której co chwilę mogę zmieniać ,,skórki" i wyruszać na kolejne misje bardziej lub mniej (tak częściej) uzbrojona i przygotowana.
Losowość zdarzeń, idiotyczne rozkazy wierchuszki, groza niejasnej sytuacji, przypadkowo splecione łuty szczęścia - to wszystko w pełni oddaje panujący w takich sytuacjach CHOAS. Sytuacja od samego początku nie należy do tych, które można by opanować, więc najlepiej byłoby po prostu brać nogi za pas, ukryć się w jakimś bezpiecznym (ale czy takie istnieje?) miejscu i przeczekać. To się właściwie nikomu nie udaje. A żeby było jeszcze trudniej, autor postanowił nieco podrasować klasycznego zombiaka i te jego wrocławskie wersje mają inne niż standardowe cechy, co czyni je niebezpieczniejszymi i bardziej niezniszczalnymi. Muszę przyznać, że jego koncepcja zombie - ciekawe jak rozwinie się w kolejnych tomach - jest bardzo interesująca. Szczególnie wyrwał mnie z butów tym, co dzieje się, gdy ulegną całopaleniu (czytajcie koniecznie!).
Jest krwawo, niepokojąco i mrocznie. Jak wiele się tutaj dzieje niech uświadomi wam fakt, że cała akcja rozgrywa się w ciągu, zaledwie, 12 godzin. Szalone tempo i hipnotyzująca szarża niefortunnych zdarzeń sprawiają, że od tej sporych gabarytów lektury, trudno się oderwać i od razu chce się sięgnąć po kolejny tom. Jeśli więc nie straszne wam latające w powietrzu flaki i poodrywane kończyny, jesteście fanami wszelakich odmian zombie i w smak wam peerelowskie tło historyczne oraz oryginalne w formie wizje artystyczne, to jest to książka dla was.
Na koniec ciekawostka. Wiecie, że lata sześćdziesiąte w Polsce były nazywane okresem ,,małej stabilizacji chaosu"? Świetnie to sobie Schmidt obmyślił, prawda?
*Dzięki sprawnym działaniom zarazę udało się opanować dosyć szybko, bo w 97 dni i nie wyrządziła ona też zbyt wielu szkód, ponieważ zabiła ,,tylko" 7 osób.
[współpraca reklamowa barter]
Spragnieni krwi? Mam tu coś dla Was, a wszyscy fani zombiaków będą wprost zachwyceni!
1963 rok. Panuje epidemia czarnej ospy, Wrocław jest otoczony kordonem sanitarnym. W jednym z izolatoriów dochodzi do pewnego wydarzenia... krwawego. Po nim już nic nie jest takie jak było! Wieść niesie, że umarli zmartwychwstają i sieją spustoszenie... Atakują każdego, kto im stanie na drodze! A to tylko początek prawdziwego koszmaru. Oddziały ZOMO wysłane na miejsce zdarzenia mają opanować sytuację, ale czy im się uda?
Jakie to jest wciągające! Śledzimy rozwój apokalipsy od pierwszych godzin. To poczucie niezrozumienia, brak wiary, zetknięcie się z czymś wymykającym się ze znanych nam ram świata. I do tego w idealnie odzwierciedlonych realiach PRL-u. Dezorientacja, przepychanki skorumpowanej władzy dbającej o własne stołki, a sterta trupów rośnie. Chaos, po prostu totalny chaos.
Obywatele nie znają prawdy. Szeregi nieumarłych zataczają coraz szersze kregi. Na odmieńców jeszcze nie znaleziono sposobu, czy da się te żywe trupy ujarzmić? Ta książka jest nieodkładalna!
Nie sposób nie wspomnieć o mistrzowskiej akcji! Większość uśmierconych to prawdziwi ludzie! Chętni na uśmiercenie zgłaszali się na facebookowej grupie i następnie zostali rozlosowani. Nawet nie macie pojęcia jak się uśmiechałam podczas czytania, gdy co chwila trafiałam na znajome nazwisko ze światka grozy, a co za tym idzie miałam przed oczami daną osobę! To dawało mi prawdziwą frajdę z czytania.
Z oczywistych względów nie da się tu zapamiętać wszystkich osób, ale tyle sposobów na śmierć to robi niebagatelne wrażenie! Prawdziwa krwawa jatka! Nie brakuje tu dosadnych opisów. Jest przerażająco! Pełno tu zaskakujących zwrotów akcji, dzięki czemu tu się nie da nudzić. Nie brakuje tu też humoru poprzeplatanego z ironią.
I co najważniejsze - tak by właśnie mogła wyglądać apokalipsa! Ta wizja wydała mi się jak najbardziej realna. I cieszę się, że mam jeszcze trzy tomy przed sobą, i mam nadzieję, że nie ostatnie. Polecam!
Ta wojna właśnie się zaczyna! Niedaleka przyszłość. W pożodze nuklearnego piekła ginie znana nam cywilizacja. W świecie pełnym śmierci, gruzów, radiacji...
Kolejny tom ,,Pól dawno zapomnianych bitew", bestsellerowej space opery wydawanej równolegle w USA! Do ostatniej kropli krwi to bezpośrednia kontynuacja...
Przeczytane:2024-04-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca,
„Ta akcja jest skazana na sukces, a jeśli coś pójdzie nie tak… Cóż, każda rewolucja wymaga ofiar”.
Wrocław, sierpień 1963. Miasto zostaje odcięte od świata z powodu epidemii czarnej ospy. Milicjanci są świadkami wydarzeń mających miejsce w izolatorium na Psim Polu – pacjenci, lekarze zaczynają atakować ludzi. Do Komendy Wojewódzkiej napływają niepokojące sygnały o „zmartwychwstałych”. Zbiera się sztab kryzysowy, który musi podjąć działania. Do izolatoriów skierowane zostają oddziały KBW i ZOMO, a rozkaz jest tylko jeden: opanować sytuację! Czy uda się go wykonać?
To moja pierwsza książka o zombie. Sięgnęłam po nią z kilku powodów, m.in.: chcę poznawać nowe rodzaje literatury, a akcja toczy się w Polsce, w ciekawych dla mnie czasach PRL-u i trwa 12 godz.
W latach 70-tych XX w., kiedy cenzura kontroluje informacje podawane ludziom w prasie, radiu i telewizji, a dostęp do telefonu stacjonarnego jest ograniczony wybucha we Wrocławiu epidemia czarnej ospy. Do walki z nią wezwano prawie wszystkich pracowników służby zdrowia, wprowadzono obowiązkowe szczepienia i zorganizowano izolatoria… Nie przewidziano tylko, że pojawią się zombie. Władze ewakuowały się, wojsko wyszło na ulice i wspierało strzelającą MO, ZOMO i NOMO, a ludzie… wiedzą tyle, co zdążą zobaczyć na własne oczy. Niepewność, zagubienie, lęk i krew wylewa się z każdej kartki tej książki. W historii tej miasto, z każdą minutą, pogrąża się w coraz większym chaosie.
Tak duża wielość bohaterów to dla mnie nowość, ale fajnym pomysłem autora było opisanie prawdziwych osób, które chciały być z imienia i nazwiska umieszczone w tej historii. Fabuła prowadzona jest wielotorowo, co doskonale oddaje atmosferę wydarzeń i klimat panujący we Wrocławiu, a element zaskoczenia jest wszechobecny i sprawia, że dzieje się dużo. Chaos panujący w tamtych czasach został oddany w 100%. Dezorientacja, niewiedza, korupcja i partyjne przepychanki, ucieczka władzy, mundurowi na ulicy, strzały, wysyłanie obywateli na pewną śmierć oraz wymazywanie z raportów „śladów nadgorliwości”.
Krótki czas trwania historii i wielość stron podpowiada, że jej tempo jest bardzo szybkie.
Jest to najbardziej krwawa historia jaką dotychczas czytałam, ale przy tym niesamowicie wciągająca. Jeśli chcesz dowiedzieć się jak minuta po minucie dokonuje się zagłada miasta, to szczerze polecam.
[Współpraca barterowa @SkarpaWarszawska ]