Wydawnictwo: inne
Data wydania: 1994-03-10
Kategoria: Albumy
ISBN:
Liczba stron: 230
PRAWO NATURY
Trudno chyba znaleźć osobę, która nie widziała kultowego już dziś filmu „Szczęki”. Mało kto jednak zna jego literacki pierwowzór – wydaną w 1974 roku powieść Petera Benchleya pod tym samym tytułem. Wydawnictwo Replika wydało w tym roku tę książkę w należnej jej twardej oprawie.
Amity to leżąca nad oceanem miejscowość utrzymująca się właściwie wyłącznie z turystyki. Po kiepskim sezonie w poprzednim roku, mieszkańcy niecierpliwie wyczekują rozpoczęcia kolejnego lata, które pozwoli im odkuć się finansowo. W wodach przybrzeżnych Amity pojawia się jednak zagrożenie – dwoje ludzi w krótkim czasie zostaje zaatakowanych przez rekina. Tylko szef miejscowej policji, Martin Brody, należycie oceniając niebezpieczeństwo chce zamknąć plażę. Taka decyzja jest jednak nie na rękę miejscowym notablom, którzy wywierając naciski na Brodym chcą zatuszować szokujące wydarzenia. Olbrzymi żarłacz nie ma jednak zamiaru opuścić okolic miasteczka. Giną kolejne osoby, a na mieszkańców pada blady strach. Policjant Brody, młody oceanograf Hooper i tajemniczy awanturnik Quint wyruszają na niebezpieczną wyprawę. Przyświeca im jeden cel – muszą zabić rekina...
Fabuła „Szczęk” przypominać może kiepski horror klasy B. Tymczasem pragnę zapewnić osoby znające tę historię wyłącznie z filmu, że ta książka jest dużo lepsza niż pozornie mogłoby się wydawać. Klimat małomiasteczkowej bigoterii, niepojęte niebezpieczeństwo i człowiek, który wbrew wszystkiemu stara się być uczciwym w tym, co robi. To głowna oś tej powieści. W „Szczękach” niewiele jest horroru. Jest to przede wszystkim bardzo udany portret społeczności małego miasta wraz ze wszystkimi charakterystycznymi dla niej skrzywieniami. Z kolei postać Martina Brody'ego, który będzie musiał zażegnać nie tylko kryzys w jakim znalazła się miejscowość, ale także zawirowania we własnym życiu, jest naprawdę udana. Brody to klasyczny „ten dobry”, człowiek, któremu ufamy i który zyskuje naszą sympatię. Wyzwania jakie rzuca mu twórca powieści są naprawdę trudne. Jak sobie poradzi? Czy uda mu się zachować własne wartości w świecie zdominowanym przez pięniądze i układy?
Jest mi bardzo trudno pisać o książce, którą całkowicie przyćmiła jej kinowa wersja. Nie da się opowiedzieć tej historii bez wtrącenia choćby kilku zdań na temat ekranizacji. Peter Benchley nie wiązał żadnych nadziei z wydaniem swojej książce. Sam mówił o niej, że jest to po prostu spełnienie jego dziecięcego marzenia. Tymczasem „Szczęki” w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprzedały się w ponad milionie egzemplarzy. To nie dziwne, że o tę historię upomniało się Hollywood. Reżyserię filmu powierzono zaledwie dwudziestosześcioletniemu wówczas Stevenowi Spielbergowi. Film okazał się komercyjnym sukcesem. Był pierwszym filmem w historii, który zarobił ponad 100 milionów dolarów ( dziś jego zarobek szacuje się na 470 milionów dolarów). Był także tramopliną do sukcesu Spielberga. Taki rezultat musi robić wrażenie. Nikomu nieznany autor i mało znany wówczas reżyser stworzyli dzieło, które dziś jest wręcz legendarne. Kino rządzi się jednak swoimi prawami i powieść Benchleya została znacznie spłycona.
Fabułę pozbawiono licznych wątków zamieniając „Szczęki” w przygodowy dreszczowiec.
Peter Benchley ( 1940- 2006) po latach od ukazania się ksiązki napisał : „Dzięki wiedzy zgromadzonej podczas tuzinów nurkowań i niezliczonej ilości spotkań z rekinami wielu rodzajów ,uświadomiłem sobie, że dzisiaj już nie napisałbym Szczęk. Nigdy nie potrafiłbym demonizować zwierząt, szczególnie znacznie starszych jako gatunek i znacznie skuteczniejszych w swoim środowisku niż ludzie byli lub będą”. Niestety, sukces komercyjny „Szczęk” utrwalił w społeczeństwie wizerunek rekina-mordercy.
„Szczęki” łączą w sobie cechy powieści przygodowej, dramatu obyczajowego i thrillera. Te ksiązkę naprawdę bardzo dobrze się czyta i mimo upływu lat nie trąci myszką. Benchley pisze z pasją, jego boahterowie są namacalni, a opisane zdarzenia mogą wzbudzić gęsią skórkę. Wspomniałam już o niezwykle udanej postaci Brody'ego. Nie mogę nie wspomnieć o drugiej, być może nawet ważniejszej, równie udanej kreacji – postaci żarłacza. Pisarz w sposób barwny i bardzo udany wczuł się w zwierzę. Wielkie, tajemnicze, siejące grozę. Bez watpienia rekin ludojad ze „Szczęk” to chyba najbardziej udana zwierzęca postać w literaturze dla dorosłych. Warto zwrócic uwagę na bardzo interesujący, łatwo przyswajalny i przyjemny język jakim posługuje się autor a do tego niezwykle głęboką analizę społeczną i psychologiczną bohaterów. „Szczęki' to po prostu bardzo dobra książka, którą przyćmił zupełnie przeciętny film. Warto więc teraz, gdy Replika wydała książkę w tak atrkacyjnej szacie sięgnąć po „Szczęki” i zweryfikować obraz Spielberga z lekturą. Myślę, że dla większości odbiorców literacki pierwowzór okaże się intrygującym odkryciem.
Polecam tę powieść wszystkim sympatykom kultowych historii, miłośnikom thrillerów i każdemu, kto docenia dobrą rozrywkę okraszoną społeczną analizą. Diabelska ocena to 5. Diabeł goraco poleca.
Kto z nas nie oglądał kultowego filmu Stevena Spielberga nakręconego na podstawie książki "Szczęki"? Kto nie pamięta muzyki filmowej, od której ciarki przebiegały po skórze?
Nikomu więc nie trzeba przedstawiać fabuły powieści, ale czy na pewno? Jest zdecydowanie ciekawsza od scenariusza filmowego, który skupił się jedynie na atakach rekina ludojada w sielankowej miejscowości Amity i związaną z nimi paniką. W książce znajdziemy i romans, po którym nie ma śladu w filmie i nawet interesy mafijne, zdecydowanie dodające smaczku opowieści.
Lektura wywołuje emocje równe, a może nawet większe niż film, a główny bohater, szef miejscowej policji, Martin Brody niezmiennie wzbudza sympatię.
Gorąco polecam!
„Wczoraj odeszło, znikając w studni pamięci, która nie miała dna. Niczego z dawnego bogactwa, niczego z tamtej radości nie dało się już odzyskać.”
A o książce piszę tu: https://magicznyswiatksiazki.pl/szczeki-peter-benchley/
Zapraszam :)
Powieść znanego na całym świecie autora sensacyjnego horroru Szczęki. Wyspa to historia ojca i syna wyruszających na wyprawę by rozwikłać zagadkę ludzi...
Opowieść o poszukiwaniu miłości przez młodego, przystojnego, bogatego arystokratę, któremu przypadło żyć pod koniec XIX i na początku XX wieku, czyli w...
Przeczytane:2023-04-30,
Co kryją głębiny oceanu? Jakie stwory się tam chowają? Głęboka woda jest strachem wielu osób, głównie z tego powodu, że nie wiadomo co może się w niej kryć i czychać. Peter Benchley doskonale wiedział co robi opisując najgorszy z koszmarów dziejący się... Na zwykłej plaży.
Gdy w Amity dochodzi do pierwszego ataku rekina, władze miasta uznają to za nieszczęśliwy przypadek. Zamknięcie plaży staje pod znakiem zapytania, a sezon letni, z którego w głównej mierze utrzymuje się miasto - już tuż tuż. Kolejne osoby giną. Czy to ten sam rekin? Czy tym razem to nie bezmyślna ryba, a raczej rekin morderca? Czy szef policji, Martin Brody uratuje letników i mieszkańców nadmorskiego miasteczka?
Krwawe wakacje z ludojadem - nowy hit, który przyciągnie tłumy turystów!
Książka sama w sobie wywarła na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście w stu procentach pozytywne! Niesamowite zwroty akcji, groźne opisy, które są przede wszystkim krwawe - tak bardzo, że aż ciarki przebiegają wzdłuż kręgosłupa. Pisanie horrorów to nie lada wyczyn, dlatego jestem w szoku, że Peter tak doskonale i szczegółowo przelał swoje myśli na papier. Autor posługuje się niezwykle prostym i dosyć bezpośrednim językiem, co również wpływa niesamowicie na amerykański klimat książki.
Najciekawszym jednak, co przyciągnęło moją uwagę było to w jaki sposób autor opisuje brutalne ataki rekina. Zarówno z perspektywy ofiary jak i... Samego drapieżnika. Dzięki temu można bardziej zgłębić niepowtarzalne zachowanie tego niezwykłego stwora. "Spojrzeć na niego z boku i obserwować." Dowiedzieć się co i jak przyciąga go do ofiary. Niepowtarzalne przeżycie.
Dodatkowo książka zawiera mnóstwo naukowych faktów o rekinach. Sam autor wspomniał, że przed napisaniem "Szczęk" długo studiował niezwykłe życie tych zwierząt, więc wiedza zawarta w powieści, jak na tamte czasy jest ogromna, ale również świetnie wpleciona w fabułę.
Pomimo, że książka odbiega nieco od rzeczywistości, ponieważ jak do tej pory nie zdarzyło się i raczej nie zapowiada się, żeby rekiny specjalnie polowały na ludzi to i tak książka jest świetną propozycją na wieczór! Nie mogłam się od niej oderwać, mega wciągająca!