Młody człowiek chce za wszelką cenę uniknąć obowiązku odbywania służby wojskowej. Gdy zdrowie dopisuje nie ma innej możliwości jak symulowanie choroby od wrzodowej po psychiczną. Osiągnięcie celu przysparza wiele nieprzewidzianych sytuacji, natomiast efekt końcowy pozostawia sporo do życzenia.
Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2017 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: Polski
Przeczytane:2019-03-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Jakiś czas temu zostałam poproszona o przeczytanie pewnej książki i szczerą recenzję. Książka z niespotykanym tytułem i jeszcze bardziej niespotykaną fabułą. Było ciężko, ponieważ sprawy jakie porusza, są dla mnie obce. Jestem kobietą i urodziłam się w czasach PRL, ale z racji wieku, nic nie pamiętam... A jednak skusiłam się...
"Symulant Fotnicki" autorem której jest Remigiusz Marek Ogonowski, to historia młodego chłopaka, żyjącego w czasach PRL, który za żadne skarby nie chce iść do wojska. Na każdą kolejną komisję przynosi inny powód odsunięcia go od służby wojskowej. Zaczyna od chorób przewodu pokarmowego, kończy na chorobach psychicznych... Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w moich oczach kwalifikuje się na typowego darmozjada. Nawet praca go boli i zastępcze zajęcia również są złe...
Cała historia nie jest długa, a jako kobieta (bądź co bądź młoda) powiem Wam, że jest ciekawa i komiczna zarazem. Nawet troszkę tragedii na koniec zostało. Nasz bohater, doświadcza czegoś na wzór "samospełniającej się przepowiedni". Tak bardzo mieszał, tak bardzo kombinował by uniknąć służby wojskowej, że po pierwsze - udowadnianie chorób zajęło mu więcej czasu niż odbycie służby, na końcu został potraktowany jak chory, psychicznie chory, natomiast nie symulant. W to akurat nikt mu nie uwierzył...
Czy warto więc w ten sposób psuć sobie opinię i życie? Przecież wiadomo nie od dziś, że raz przypięta łatka, podąża za człowiekiem całe życie. Choćbyśmy zmienili środowisko, wyjechali na drugi koniec Polski, nie mamy gwarancji, że nasza historia i nasza osoba zniknie całkowicie. Po nas i wszystkich informacjach, zawsze pozostanie jakiś ślad. Tak było dawniej, w czasach kiedy nie było internetu i nikt nie wiedział co to są, media społecznościowe. Obecnie jest jeszcze gorzej, a symulanci nadal się zdarzają ;)
Kto pamięta czasy PRL - książka idealna. Można się pośmiać, powspominać, mam wrażenie, że autor często używa języka z "tamtych czasów".
Kto nie pamięta - polecam! Z ciekawości jak to było, lub by zobaczyć konsekwencje naszych czynów. Zwykle myślimy o nich po fakcie...