Ahoj, szczury lądowe! Zapraszam na pokład!
Każdy z nas słyszał opowieści o kapitanach wielkich żaglowców, walczących z morskim żywiołem i broniących cennych towarów przed okrutnymi piratami. O przygodach czekających na morzu na każdego śmiałka, dla którego szara codzienność szczura lądowego to za mało. Ale jak naprawdę wygląda życie ludzi, którzy dzień w dzień przemierzają oceany na wielkich zbiornikowcach przewożących ropę naftową? Co się dzieje w portach położonych w najdalszych zakątkach świata? I czy w życiu współczesnego marynarza wciąż jest miejsce na romantyzm, fantazję i żądzę przygód? Odpowiedzi na te wszystkie pytania, a także wiele innych, ze swojego marynarskiego worka wyciągnie dla was człowiek, który wspiął się na sam szczyt marynarskiej kariery – kapitan Jacek Lewandowski.
Gdy grubo po północy impreza się kończy, ktoś rzuca hasło „wynosimy beczki!”. Dwóch z nas chwyta po beczce pełnej piwa, każda po 50 litrów, i taszczy je po schodach na górę. Nie mam zielonego pojęcia, czemu nikt nas nie zatrzymuje, nikt o nic nie pyta, nikt się nie dziwi. Aż trudno w to uwierzyć: środek nocy, centrum miasta, a tu ośmiu rozweselonych studentów toczy dwie beczki piwa w, jakby nie było, policyjnym państwie. Z oczywistych powodów nie możemy z nimi przejść przez bramę, której pilnują strażnicy, więc kilkadziesiąt metrów wcześniej przerzucamy je przez płot, a potem sprytnie szmuglujemy na statek.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2023-10-31
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 258
Język oryginału: polski
"Nawet jeśli na środku pustego oceanu widnokrąg wygląda jednakowo, w którąkolwiek stronę się spojrzy, to zawsze pod dziobem jest nadzieja na jakąś przygodę, a za rufą odpływające wspomnienia."
Zanim zasiądziecie do lektury tej książki proponuję zaopatrzyć się w dużą kartkę papieru i coś do pisania, aby móc narysować mapę podróży z kapitanem Lewandowskim. Przy okazji można zaznaczać sobie miejsca, które warto zobaczyć. Wystarczy też mapa świata. To tak na dobry początek.
Podróż literacką zaczynamy w 1986 roku, gdy młody Jacek Lewandowski odbywa swoją praktykę na statku Zenit, należącym do Szkoły Morskiej. W tym samym roku na okręcie POL Władysław Jagiełło, dociera na wschodnie wybrzeże Ameryki Południowej. Rozpoczyna swoją drogę zawodową pełen entuzjazmu wyruszając z kraju "za żelazną kurtyną", do nowego świata, jakim była i dla niektórych nadal jest Ameryka.
Następujące kolejno po sobie rozdziały książki, to jakby fragmenty z "prywatnego dziennika pokładowego". Portugalia, Brazylia, Islandia, Holandia, Kanada i wiele innych krajów. Od tropików, po syberyjskie mrozy. To tam dotrzemy wraz z kapitanem. Razem z nim zdobywać będziemy kolejne awanse, poznamy obowiązki i zadania asystenta pokładowego, trzeciego oficera, drugiego oficera, kończąc na stanowisku kapitana. Kapitan, to brzmi dumnie, ale bycie kapitanem okrętu, to także wielka odpowiedzialność, praca w ekstremalnych warunkach, podejmowanie trudnych decyzji i wiele stresu.
Czytając tę kapitańską opowieść można odnieść wrażenie, że życie marynarza, to tylko hulanki i swawole. Piwo leje się strumieniami, a panie lekkich obyczajów czekają w każdym porcie - bywa i tak. Lecz praca na morzu, to nie sielanka. To walka z żywiołami - wodą, wiatrem, a nawet ogniem. To niebezpieczeństwo, trudne decyzje do podjęcia i odpowiedzialność. A wszystko to okraszone strachem, stresem, adrenaliną i wszędobylskim ryzykiem, to też chwile pełne grozy: ucięte palce, złamane nogi, niebezpieczne sztormy, szaleńcy... istny thriller. A po drugiej stronie medalu: zachwyt zachodami i wschodami słońca, bezcenne wrażenia, piękne kobiety i sympatyczni Filipińczycy.
Na statku bywa wesoło, a życie towarzyskie kwitnie, choć według autora książki, w czasach przed wielką komputeryzacją i wszędobylskim internetem, życie towarzyskie było bardziej rozwinięte. Dziś wielu członków załogi - która często bywa wielokulturowa - zamyka się w swoich kajutach i rozmawia z bliskimi online, lub serfuje po stronach internetowych.
Jacek Lewandowski, w tej ponad dwustustronicowej opowieści, a w zasadzie swojej autobiografii zawodowej, otwiera przed Czytelnikiem drzwi do świata wilków morskich. Zabiera nas w podróż po świecie, gdzie wraz z nim dokujemy się w portach amerykańskich, azjatyckich, europejskich, czy skandynawskich. Żywym i ciekawym językiem, z poczuciem humoru i szczerością, autor opisuje miejsca, które zwiedzał w czasie wolnym. Dzięki niemu poznajemy kulturę krajów, do których być może nigdy nie dotrzemy. Ewidentnie odnosi się wrażenie, że kapitan Lewandowski jest świetnym obserwatorem i entuzjastą życia, poznawania świata i ludzi.
W sposób bardzo przystępny dla moli lądowych (czyli Czytelników żyjących na lądzie) wyjaśnia morską terminologię. Dowiemy się, co nazywamy na statku rufą, dziobem i co to są szoty.
Kapitan oprowadza nas po największych zbiornikowcach na świecie - statkach, które na swoim pokładzie przewożą ropę, oleje, chemikalia czy też kawę.
"Największe zbiornikowce, na których pływałem, miały nośność 300 tysięcy ton, przekraczały długość 330 metrów, szerokość 60 metrów i osiągały zanurzenie 22 metrów. Te 22 metry to tylko cześć zanurzona pod wodą. Do tego dochodzi piętnaście metrów pokładu nad wodą oraz kilka pięter nadbudówki, w której mieszka załoga."
Książka ta to swoisty przewodnik po krajach świata, opisujący nie tylko piękno, ale także brzydotę niektórych zakątków. Cała prawda - bez lukrowania.
Do tego ponad dwadzieścia zdjęć z pracy na morzach i oceanach.
Okładka wręcz hipnotyzująca. Patrzę i zapadam się w świat marynistycznych przeżyć.
Co to jest rejs? Jak dostarcza się prowiant na statek? Czy piraci nadal istnieją i czy kapitan zawsze ma rację? O tym dowiecie się czytając tę fascynującą lekturę.
Polecam tę książkę zarówno molom lądowym, entuzjastom morza, podróżnikom jak i przyszłym kapitanom - czyli... wszystkim.
A na zakończenie recenzji cytat - nie tylko dla kobiet:
"Kobiety na burcie łagodzą obyczaje, sprawiają, że faceci mniej przeklinają, regularnie się golą, a nawet dbają o to, by ładnie pachnieć."
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Zachwycająca i tak bardzo realistyczna okładka dosłownie przyciągnęła mnie jak magnes, nie mogłam się długo opierać. Tytuł również od razu mówi nam o temacie, a że ja bardzo lubię morskie opowieści, więc jestem całkowicie usatysfakcjonowana tą lekturą.
Jestem szczurem lądowym, co prawda kilka razy pływałam po Bałtyku promem, katamaranem, statkiem pirackim a nawet jachtem. Lecz to tylko kilkugodzinne lub kilkudniowe przygody. Mieszkam nad jeziorem, więc pływanie w słodkiej lub po słodkiej wodzie nie jest mi obce, wpław, łódka, kajak, rower wodny czy żaglówka to letnie rozrywki. Jednak statek handlowy to zupełnie inna bajka.
"Powszechnie wiadomo, że morskie opowieści muszą być niewiarygodne i okraszone humorem. Z całą pewnością mogę potwierdzić, że wszystkie historie są prawdziwe, nawet te podlane rumem. Gdybym niektórych sam nie przeżył,
trudno byłoby mi w nie uwierzyć."
Ta książka właściwie czyta się jakby sama, kapitan Jacek Lewandowski zabiera nas w podróż swojego życia po morzach i oceanach, od portu do portu. Pisze tak lekko i tak swobodnie, jakby po prostu siedział obok, na kanapie i dzielił się swoimi wspomnieniami, że aż chciałoby się wyruszyć w taki rejs... Oczywiście tylko jak pasażer (byle nie na gapę), bo praca na statku nie jest zabawą. To bardzo ciężka, trudna i odpowiedzialna praca. Każdy ma swoje zadania, które musi wykonywać, na statku władzę stanowi kapitan. On o wszystkim decyduje i jego słowo jest najważniejsze.
Muszę przyznać, że część terminów marynarskich nie jest mi obca, znam dwóch marynarzy pracujących na statkach handlowych, więc co nieco mi się obiło o uszy. Lecz nikt nie powinien mieć problemów w czasie lektury tej książki, bo autor na początku zrobił bardzo dobre wprowadzenie.
"Niekiedy jestem zdumiony, jak niewiele osób tak naprawdę wie, jak wygląda praca na statkach handlowych. I to pomimo tego, że szacunkowo w różnych flotach świata pracuje kilkadziesiąt tysięcy polskich oficerów i marynarzy."
Dzięki kapitanowi Jackowi Lewandowskiemu tytułowy świat za rufą dosłownie staje przed nami otworem. Opisy jego pracy na statkach handlowych są tak realistyczne, że wydaje się jakby brało się w nich udział. Praca na wodzie to nie tylko poznawanie nowych lądów i miast, to nie jest rozrywka, to wielka odpowiedzialność, stres, niebezpieczeństwa, tęsknota za rodziną, za domem, za stałym lądem... We mnie te opowieści z pewnością zostaną na dłużej.
Z marynarzami związanych jest wiele stereotypów, ten najbardziej znany to: gdzie strona, tam żona, czyli w każdym porcie czeka na marynarza nowa miłość. Ale czy tak jest naprawdę? Myślę, że nie, chociaż może moi znajomi być może są tylko wyjątkiem? Kapitan Lewandowski ma również na ten temat swoje zdanie, które zacytuję:
"Chyba najbardziej krzywdzące stereotypy są te o hulaszczym trybie życia i kobietach w każdym porcie. W każdym porcie?
No proszę was, kogo na to stać?"
Lektura znakomita, polecam każdemu, i nie ważne jest, czy ktoś się już zetknął z tą tematyką czy też nie, to naprawdę warto, tu nie ma nudy!
A na dodatek młodszych czytelników może zainspirować do wybrania nauki w Szkole Morskiej i podążyć śladem kapitana Jacka Lewandowskiego..., któremu dziękuję za wspaniałe doznania podczas lektury.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Kiedy kończyłem edukację, moja uczelnia nosiła nazwę Wyższa Szkoła Morska. Później była to Akademia Morska, a dziś kolejne roczniki uczą się na Uniwersytecie Morskim.
Więcej