Wydawnictwo: Znak
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 560
Medycyna i kryminalistyka to dla mnie chyba najbardziej pożądane tematyki książek popularnonaukowych. I choć czytając każdą kolejną większość rzeczy się powiela to chyba nigdy nie będę miała dość wiedzy z tych dziedzin. Szczególnie ich początki tak różne od realiów w dzisiejszych szpitalach czy w przypadku tych drugich laboratoriach kryminalistycznych. Żeby docenić to co mamy dziś trzeba znać te dziedziny od A do Z choć myślę, że do końca tego, co nam oferują jest jeszcze długa droga.
Dziś ciężko nam sobie wyobrazić, że idziemy na operację gdzie lekarz do dyspozycji ma stół z jadalni, prześcieradła, noże kuchenne ewentualnie piły do drewna oraz igły i nici. A gdzie znieczulenie? Co z odkażaniem? Aparatura sprawdzająca pracę naszego serca czy dotlenienie organizmu chyba też gdzieś jest, prawda?Ale po co to wszystko! Jest stół, są pasy żeby pacjenta przypiąć by się nie ruszał podczas cięć i jakiś asystent czy dwóch (czasami z przypadku) i można działać. To przerażająca wizja, ale tak właśnie wyglądały początki chirurgii.
Pierwsza operacja otwarcia jamy brzusznej odbyła się 26 grudnia 1809 roku. Odbyła się w domku w lesie. To, co zszokowało to fakt, że kobieta poddana operacji przeżyła. Sama pacjentka, którą była Jane Crawford podczas całej operacji śpiewała psalm. Choć jej głos momentami się łamał obeszło się bez problmeów. Mało tego rekonwalescencja przebiegła bez najmniejszych komplikacji.
Lekarzem, który podjął się tego zadania był Efraim McDowell. Co najciekawsze na 13 wykonanych przez niego zabiegów aż 8 zakończyło się pomyślnie.
"Przede wszystkim nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego jego operacje były udane. Nikt nie domyślił się, że dziewicze pustkowie, naturalna odporność pacjentów, przede wszystkim jednak niezwykła w tych czasach czystość, jaką utrzymywała w domu Sara było wielkim sprzymierzeńsem McDowella" *
Stąd też wiemy, że brak anestezji nie był jedynym problemem ówczesnych medyków. Prawdziwą zmorą była aseptyka oraz antyseptyki. W tamtych czasach czyste ręce, a już tym bardziej narzędzia to zbędny wymysł, który lekarzom dodawał tylko i wyłącznie więcej pracy. Dzisiejsze żarty o lizaniu skalpela śmieszą, ale żadną tajemnicą jest fakt, że kilkadziesiąt lat temu lekarze trzymali skalpel w ustach, gdy musieli podwiązać naczynia krwionośne, do czego potrzebowali obu rąk. Tak jak wycieranie narzędzi oraz rąk o fartuch, który pokryty był praktycznie wszelkimi możliwymi wydzielinami z ciała.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, gdy powiem, że początkom medycyny bliżej było do rzeźni niż do sztuki jak często nazywa się tą dziedzinę. Dziś patrzymy ta tamtych lekarzy jak na morderców, zbrodniarzy, rzeźników. A czy przeszło nam przez głowę pytanie: "Jak będą patrzeć za setki lat na dzisiejszych lekarzy?" Czy oni też będą brani za takich samych barbarzyńców? Trzeba przyznać, że choć warto znać historię takich zawodów jak właśnie lekarze to czytanie tej pozycji może być nielada wyzwaniem dla "normalnego" czytelnika. Opisy nie tylko są krwawe, ale i drastyczne i realistyczne. Kto ma odrobinę wyobraźni bez problemu "przeniesie się" do dawnej sali chirurgicznej, a to może być niebezpieczna podróż w czasie. Pewne jest to, że ja swojej przygody jeszcze nie zakończyłam. Przede mną inne pozycje Thorwalda oraz inne z ukochanych przeze mnie dziedzin.
* - cytat z "Stulecie chirurgów" Jurgen Thorwald, str.38
Kawał historii doprawiony mistrzowską narracją. Niektóre historie trzymają w napięciu jak najlepszy thriller. Lektura daje też ogromną wiedzę o tym, jak ludzie powoli i w bólach ustanawiali standardy dzisiejszej medycyny. Polecam wszystkim ciekawskim!
Kolejna - po Stuleciu detektywów - odsłona pasjonującej historii narodzin nowoczesnej kryminalistyki. Czym byłyby osiągnięcia wybitnych detektywów i policjantów...
Według powszechnie panującej opinii choroba ta charakteryzuje się szczególnym przebiegiem procesu dziedziczenia. Zapadają na nią jedynie męscy członkowie...
Przeczytane:2023-05-03, Ocena: 6, Przeczytałam,
Bardzo dobra powieść dokumentalna, napisana prostym ale zrozumiałym językiem ,gdzie autor , pokazuje czytelnikowi całą chirurgię od zarania, czasy gdy kobiety umierały na guza jajników , gdzie nie znano narkozy aby ulżyć pacjentowi , który umierał z bólu na sali operacyjnej .Dopiero przełomem okazało się użycie eteru przy znieczuleniu , a przedtem były nieudane próby z morfiną i podtlenkiem azotu , również zmorą przy operacjach były ropne zakażenia i wdająca się gangrena prowadzące do śmierci .
Autor , sam będący lekarzem chirurgii spisał wspomnienia swojego dziadka chirurga H.St. Hartmanna , a książka ma trafnie oddany do tematu tytuł Stulecie chirurgów, jest bowiem swoistą odyseją, powiedziałabym przekrojem po wieku w tej dziedzinie medycyny , gdzie z powodu braku narkozy , tak wiele dającej w uśmieżeniu bólu gro przypadków kończyło się niestety śmiercią ,albo lekarze w obawie przed linczem nie chcieli podjąć się tego co powszechnie w świecie medycyny uznano za nieuleczalne .
Polecam tą wciagająca powieść osobom lubiącym ciekawostki medyczne oparte na faktach ,warto poświęcić czas takiej rzetelnej literaturze , tym bardziej , że jest napisana przystępnym dla przeciętnego czytelnika językiem .