Historia miłosna, która rozpoczęła się od przyjaźni między dziewczyną i chłopcem, a rozkwitła, gdy nawiązali kontakt ponownie — jako dorośli ludzie
Griffin Quinn był moim korespondencyjnym powiernikiem z dzieciństwa, angielskim chłopcem, od którego różniło mnie wszystko. Z biegiem lat, wraz z setkami napisanych listów, staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi — dzieliliśmy się najgłębszymi, najmroczniejszymi sekretami i zbudowaliśmy więź, która wydawała się niezniszczalna. Pewnego dnia jednak została zniszczona.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, przyszedł kolejny list. Pełen wyrzutów — gniewu nagromadzonego przez osiem lat. Nie miałam wyboru i w końcu musiałam się przyznać, dlaczego przestałam odpowiadać na korespondencję.
Griffin mi wybaczył i po jakimś czasie udało nam się ożywić relację z lat dziecinnych. Z tym że byliśmy już dorośli i wszystko nabrało rumieńców. Nasze listy szybko stały się niegrzeczne, odkrywaliśmy w nich swoje najdziksze fantazje. Jedynym logicznym wyjściem z sytuacji wydawało się więc przeniesienie znajomości na kolejny poziom i spotkanie twarzą w twarz.
Tyle że Griffin nie chciał się spotkać, bo uznał, że tak będzie dla nas najlepiej. Jednak ja musiałam go zobaczyć, więc wykonałam skok na głęboką wodę i zaczęłam go szukać. Przecież ludzie robili w imię miłości bardziej szalone rzeczy, prawda?
Ale to, czego się dowiedziałam, może zmienić wszystko...
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2021-02-15
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 298
Tytuł oryginału: Dirty Letters
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Tomasz F. Misiorek
Moje drugie spotkanie z książkami pisanymi przez ten duet . I muszę przyznać , że poprzednie było lepsze , jednak ta książka też ma swoje zalety. Po prostu nie porwała tak bardzo . Czytałam ją z dobry tydzień temu , a wciąż pamiętam szczegóły więc nie jest źle ;)
Luka i Griffin - nasi główni bohaterowie , nie znają się osobiście. Przez lata, pisali do siebie listy, w ramach szkolnej akcji i w ten sposób się zaprzyjaźnili. Jednak w życiu Luki doszło do pewnej tragedii , która pozostawiła jej niezaprzeczalnie traumę, a ta z kolei przekształciła się w fobię , dokładnie - agorafobię. Zmieniło to życie Luki diametralnie. Lęk przed wychodzeniem z domu, przebywaniem w otwartej przestrzeni ,a u Luki szczególny lęk przed tłumem. Wychodzi z domu nocą , gdy ludzi może spotkać jak najmniej, więc teoretycznie nie jest z nią tragicznie, bo w ogóle wychodzi . Ale czy takie życie może być satysfakcjonujące ? Aby te książkę należycie zrozumieć, trzeba mieć cały czas na uwadze te przypadłość bohaterki. Ciężko postawić się na jej miejscu i momentami jej zachowania mogą wydawać wyolbrzymione czy nawet absurdalne jednak to wszystko efekt fobii, którą moim zdaniem autorki przedstawiły perfekcyjnie.
Wątek choroby Luki jest istotny . Lecz także Griffin ma swoje dramaty . Nie wie czemu Luka przestała z nim korespondować, dla niego strata jej przyjaźni była czymś dotkliwym . W czasie gdy nie mieli tego kontaktu, stał się gwiazdą muzyczną . Jednak czy jest z tego w pełni zadowolony ? Akurat w jego przypadku autorki pokazują wady bycia osobą sławną takie jak brak prywatności , czy to , że przyjaciele nie zawsze są nimi naprawdę, wiele osób udaje przyjaciół dla chociażby chęci zysku...
Gdy tych dwoje znów zaczyna z sobą pisać, wszystko w ich życiu powoli się zmienia. Zamknięta na świat Luka rusza w podróż , a Griffin odzyskuje nadzieje, na szczęście w życiu. Trudna droga przed nimi . Wspiera ich specyficzny aczkolwiek wyjątkowy psychiatra, będący także przyjacielem Luki . Do towarzystwa mają też... świnię :) takie tam zwierzątko domowe ;)
Nie będzie nudno. Bywa zabawnie, wzruszająco , przejmująco . Czasem miałam chęć natrząsnąć bohaterów ale przywoływałam się do porządku starając się mieć na uwadze to co wyjaśniałam wyżej.
Listy tej dwójki , są nie tylko sprośne ale i piękne . W dobie smsów i Massengera , tak wiele tracimy .
Polecam
Głowni bohaterowie, Luka i Griffin jako dzieci zaczęli pisać do siebie listy. Ich przyjaźń trwała i trwała przez długie lata. Jednak los sprawił, że ich kontakt się urwał. Po kilku latach gdy Luka wybrała się do mieszkania swego zmarłego ojca znalazła w nim list właśnie od Griffina. Główny bohater pod wpływem alkoholu postanowił wygarnąć wszystko swojej korespondencyjnej, byłej przyjaciółce. Luka na początku była zbulwersowana jak on może tak do niej pisać. Jednak koniec końców doszła do wniosku, że to ona przestała odpisywać, a on nie miał zielonego pojęcia co się u niej wydarzyło.
I tak postanawia mu odpisać.
Czy będą potrafili sobie wybaczyć? Czy utrzymają kontakt poprzez listy? A może umówią się na randkę na żywo?
O tym to już sami musicie się przekonać.
O tych dwóch autorkach słyszałam naprawdę bardzo dużo pozytywnych opinii, jednak jakoś nie miałam nigdy okazji przeczytać żadnej książki. O tej historii też czytałam wiele pozytywnych recenzji i stwierdziłam, że koniecznie muszę w końcu przeczytać książkę tego duetu. Czy się zawiodłam? Zdecydowanie nie. Czytało mi się tę historię rewelacyjnie. Jest to bardzo przyjemna lektura, nie raz chwytająca za serce. Napisana lekko i naprawdę bardzo mnie wciągnęła. Już sam pomysł na korespondencyjną przyjaźń wydał mi się bardzo intrygujący.
Bardzo zaciekawiły mnie problemy, z którymi musiała się zmagać główna bohaterka. Muszę stwierdzić, że pierwszy raz czytałam w książce o agorafobii i byłam naprawdę zaintrygowana, jak Luka sobie z tym wszystkim poradzi.
Świetnie wykreowana była również postać drugoplanowa, mam na myśli tu doktora Luki. Starszy pan, który fascynuje się ornitologią będący już na emeryturze, a mimo wszystko zawsze znajduje czas dla swojej pacjentki, a bardziej przyjaciółki, którą traktuje jak wnuczkę.
Wydaje mi się, że ta historia nie jedną osobę wzruszyła, ale znajdziemy w niej też momenty, przy których ciężko powstrzymać się od śmiechu. To była rewelacyjna książka, a ja już nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejne książki tych autorek .
Hi, hey, hello...
Po thrillerach czy kryminałach lubię się "odmóżdżyć" 🤕 i... "Sprośne listy" się do tego idealnie nadają.
Autorki do tej pory jeszcze mnie nie zawiodły i nie wiem czy jest to możliwe. Uwielbiam je, tak samo jak tę historię.
Griffin i Luca od najmłodszych lat piszą do siebie listy. Ich przyjaźń się rozwija do pewnego dramatycznego dnia. Luka przestaje odpisywać i tutaj bach... po 8 latach dostaje list, na który odpisuje.
Fabuła jest świetna. Strasznie mi się ona podobała. Ten motyw listów jest rewelacyjny. Styl jest tak lekki, tak przyjemny, że wciąga od razu i chce się czytać, czytać i czytać... Nawet nie przeszkadza przewidywalność, bo czytanie to jest czysta przyjemność. W tej historii jest wszystko co lubię. Poczucie humoru bomba, tak samo jak dialogi. Bohaterowie są ciekawi, świetnie wykreowani, których polubiłam od samego początku. A do tego jest nietypowe zwierzątko, którym opiekuje się Luca. I robi chrum chrum...
Spędziłam z tą książką miły wieczór, z uśmiechem na twarzy, czego chcieć więcej.
uuuła, cóż to była za emocjonująca historia.
Dwójka kompletnie nieznanych sobie dzieci zaczęła ze sobą korespondować za pomocą zwykłych listów. Stali się najbliższymi przyjaciółmi. On- z Anglii, Ona z USA. Potem zdarzyła się wielka tragedia w życiu Luki, która zaburzyła ich relację. I razu pewnego nasza główna bohaterka dostaje od swojego starego przyjaciela (Griffina) list przepełniony goryczą. Jednak, mimo to, postanawia odnowić znajomość.
Jest czasem zabawnie, czasem nostalgicznie i wzruszająco, a czasem baaaaarrrrdzo gorąco ;)
Na uwagę zasługuje rownież bohater drugoplanowy, tj. terapeuta Luki- 70-letni ornitolog/amator :D Wspaniały mądry człowiek, który dba o dziewczynę i służy dobrą radą w sytuacjach kryzysowych.
Jak to zawsze bywa w historiach tych dwóch autorek- musi pojawić się jakiś problem w związku, z którym sobie nie mogą poradzić główni bohaterowie. Tym razem Luka (25-letnia dziewczyna) cierpi na pewną fobię, która objawia się stanami lękowymi; boi się pomieszczeń pełnych ludzi. Natomiast Griffin to chłopak, który z publiką ma wiele do czynienia ... . I jak tu pogodzić swoje życie zawodowe z uczuciem do drugiej osoby, która różni się od nas tak bardzo?
Ale zawsze morał, który przekazują nam Pani Vi i Penelope jest pouczający i warty przemyślenia ?
No podobało mi się:) BARDZO mi się podobało:) Podobali mi się bohaterowie , Luki i Griffina nie dało się nie lubić. Podobał mi się motyw z pisaniem listów (może dlatego, że ja również kiedyś dużo ich pisałam ze znajomymi- niekoniecznie ,,sprośnych":D ). Podobał mi się dr Chester i jego atrybut- lornetka .
Podobała mi się Hortensja, choć nie zdradzę kim jest ta istota;)
I podobał mi się motyw z piosenkami ABBY- tego tez musicie się sami dowiedzieć czytając tę książkę.
Jestem zdecydowanie na tak. Polecam.
Prawie każdy z nas się czegoś boi. Fobie są małe wytworzone w naszej głowie ale są też takie, które utworzyły się po jakimś
tragicznym zdarzeniu. Takie zdarzenie przeżyła Luka.
Jej najlepsza przyjaciółka zginęła w pożarze na koncercie. Od tego momentu dziewczyna boi się otwartej przestrzeni, stroni
od ludzi i najlepiej czuje się w swoim domu. Unika kontaktów i wszystkiego co może doprowadzić ją do ataku paniki.
Jako siedmiolatka miała korespondencyjnego przyjaciela, z którym wymieniała się listami aż do momentu wypadku.
Był jej najlepszym przyjacielem i mimo tego,że nigdy się nie spotkali to i tak połączyła ich jakaś więź. Okazało się,że
los znów połączy ich drogi tym razem już w życiu dorosłym. Mianowicie Griffin przysłał jej list, gdyż nie mógł przestać o
niej myśleć i bolało go to,że bez wyjaśnienia zerwała z nim kontakt.
Luka musiała wyjaśnić dawnemu przyjacielowi jaki miała wtedy powód. I tak zaczęła się ich dalsza historia.
Listy były coraz to śmielsze i pomagały jej jako terapia. To on bowiem wzbudzał w niej uczucia, które w niej wygasły.
Obydwoje chcieli w końcu się spotkać lecz to nie było takie proste. Griffin przedłużał czas spotkania i wysłania swojego
aktualnego zdjęcia gdyż miał tajemnice i bał się, że może to popsuć ich relacje.
Czy odnajdą się w realnym życiu?
Książki Penelope i Vi mogę brać w ciemno. Potrafią dobrze pisać i nie da się tego ukryć. Każda ich książka jest historią, która
ma jakiś cel. Sprośne listy pokazują,że można żyć z jakimiś lękami wystarczy w życiu trafić na dobrych ludzi, którzy pomogą.
Książka idealna na jeden dłuższy wieczór. Czekam na więcej ich książek, czy to w duecie czy też nie.
Osiem lat temu Luka przeżyła traumę, przez którą zamknęła się w sobie. Nie jest w stanie przebywać w tłumie, a każde wyjście z domu jest dla niej ogromnym wyzwaniem. Z powodu tego co się stało, zerwała kontakt ze swoim korespondencyjnym przyjacielem z dzieciństwa. Niespodziewanie po latach dostaje nowy list od Griffina. Jest on pełen żalu, więc Luka postanawia na niego odpisać. Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego, wspólnie postanawiają odnowić kontakt. Tym razem ich listy różnią się od tych sprzed lat. Oboje dorośli, a ich relacja szybko przekroczyła granice przyjaźni.
Vi Keeland i Penelope Ward stworzyły piękną historię o przezwyciężaniu strachu i pokonywaniu przeciwności. Książka była z jednej strony pełna bólu, ale jednocześnie bardzo humorystyczna. Fabuła była ciekawa, choć nie było tu szczególnych zwrotów akcji, czy niespodzianek. Bohaterowie również zostali świetnie wykreowani. Szczególnie podobała mi się postać Griffina, jego opiekuńczość i cierpliwość, jakie okazywał swojej dziewczynie. Główną bohaterkę również bardzo polubiłam, mimo momentów słabości chciała pokonać strach i żyć normalnie.
„Sprośne listy” to świetna i wciągająca książka. Nie zabrakło w niej ani emocjonalnych, ani zabawnych momentów. Bardzo polecam!
Niepospolita uroda Elodie Atlier była pułapką na facetów, którzy zdradzali swoje kobiety. Agencja detektywistyczna nie była jednak pracą...
Birdie Maxwell miała na pieńku ze Świętym Mikołajem. Cztery lata temu poprosiła go o coś naprawdę ważnego, ale zawiódł. Mama nie wyzdrowiała. Po namyśle...
Przeczytane:2024-05-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"Spontanicznie chwyciłem Lukę i zacząłem z nią powolny taniec na środku supermarketowego parkingu. Trzymając jej rękę w swojej dłoni, kołysałem się z nią w ciszy."
"Sprośne listy" VI Keeland i Penelope Ward to powieść, po którą niekoniecznie bym sięgnęła z własnej woli. Niestety, ale pierwszy człon tytułu trochę mnie razi, ma dla mnie mocno pejoratywne zabarwienie. Sprawdziłam nawet jak brzmiał w oryginale i tu, muszę przyznać, słowo "dirty" zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z filmem "Dirty dancing", stanowiącym jedną z moich ulubionych produkcji. Wracając jednak do książki, byłam naprawdę zadowolona z powieści, którą miałam możliwość uprzednio czytać w book tour organizowanym przez Kingę Pitrę, stąd też postanowiłam zaufać jej też w ocenie "Sprośnych listów".
Przyznam, że to był strzał w dziesiątkę.
Fabuła powieści rozpoczyna się właśnie od listów. Owszem, były one w pewnym stopniu naładowane erotyzmem, jednak nie w tak dużym, by mi to przeszkadzało. Przypominam Wam, że nie jestem fanką wulgarności w literaturze oraz nadmiernego epatowania seksualnoścą. Na szczęście, tu wszystko było napisane z wyczuciem, okraszone odpowiednią dozą dobrego humoru, a jednocześnie w subtelny sposób pobudzało zmysły. Listy bohaterów jednak stanowią zaledwie początek historii. W ten właśnie sposób Luka i Griffin nawiązują swoją relację, która przeżywa wzloty i upadki na przestrzeni lat.
Z biegiem czasu oboje pragną więcej. Czy spotkanie twarzą twarz okaże się dla nich dobrym rozwiązaniem?
Przyznam, że bardzo podobała mi się ta historia. Jej bohaterami są silni ludzie, którzy walczą o siebie nawzajem. Oboje zmuszeni są wyjść ze swojej strefy komfortu, jeśli chcą stworzyć szczęśliwy związek. Jednak, jak zauważa autorka:
"Czasami najlepsze rzeczy to te najtrudniejsze."
I bezapelacyjnie się z tym zgadzam. Jeśli jednak chodzi o bohaterów powieści "Sprośne listy", Luka i Griffin mieli naprawdę ciężko, z uwagi na dzielące ich różnice. Ich życia były diametralnie różne. Jednak czy prawdziwa miłość nie jest w stanie pokonać wszystkich przeciwności losu?
Wbrew temu, czego się obawiałam, lektura "Sprośnych listów" dostarczyła mi naprawdę wielu emocji. Doświadczyłam szeregu wzruszeń, których natężenie było różne, w zależności od aktualnej sytuacji między bohaterami.
"Sprośne listy" to historia stanowiąca efekt pracy dwóch pisarek i jestem bardzo ciekawa, pióro której z nich, byłoby mi bliższe. Muszę to koniecznie sprawdzić. Nie znając książek żadnej autorki, nie jestem w stanie stwierdzić, która z nich zdominowała tę powieść. A może obie mają w niej taki sam udział? Niemniej, czuję się usatysfakcjonowana tą lekturą i z chęcią zapoznam się z innymi tytułami VI Keeland i Penelope Ward.
Moja ocena 8/10.