Są tacy, którzy dla muzyki gotowi są zabić.
Na terenie parku-muzeum w Żelazowej Woli dochodzi do zbrodni. Podczas codziennego obchodu terenu ochroniarz Emil Marchewka znajduje ciało młodego pianisty, który tego dnia koncertował w dworku Chopinów. Zmarły trzyma w ręku kartkę z tajemniczym szyfrem. Aspirant Ireneusz Fatalny wraz ze swoim pomocnikiem Edwardem Nurzałą rozpoczyna dochodzenie w sprawie tragicznej śmierci. Niespodziewanie nawet dla samego siebie z alternatywnym śledztwem rusza również… ochroniarz Marchewka, wspomagany przez uroczą bibliotekarkę Kasię Mannę. Wydaje się jasne, że najważniejszym motywem zbrodni jest owiany tajemnicą, zaginiony siedemnasty polonez autorstwa Fryderyka Chopina. Ale kto byłby na tyle szalony lub zdesperowany, by dla niego zabić? Wkrótce okaże się, że podejrzanych miłośników muzyki poważnej jest więcej, niż można by się spodziewać…
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2023-02-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 424
Język oryginału: polski
Jeśli zacznę od nazwy wsi na Mazowszu, Żelazowa Wola, i poproszę o pierwsze skojarzenie, to usłyszę? Chyba nie może być inaczej. Fryderyk Chopin. Ta niewielka miejscowość położona na północny wschód od Sochaczewa nad rzeką Utratą była świadkiem narodzin wielkiego mistrza fortepianu. Tam też autor powieści, Tomasz Sobieraj, umieścił fabułę swoje kryminału, o niewyszukanym tytule Śmierć w Żelazowej Woli.
To nie pierwsza powieść autora, który debiutował na rynku wydawniczym tytułem Kiosk na środku rzeki. Obie powieści i ich wątki raczej nic nie łączy, (nie czytałem debiutu jeszcze), ale jest jeden szczegół, który wpadł mi w oko. O tym jednak później. Pan Tomasz Sobieraj, zanim napisał swój debiut, komponował teksty piosenek. Pomysł na pierwszą powieść zrodził się... nad Wisłą podczas ogniska. Jak wynika z opisu o autorze, w szufladzie czekają kolejne powieści, a jedną z nich jest właśnie niniejsza.
Na okładce od razu rzuca się w oczy postać, która przypomina wielkiego mistrza z Żelazowej Woli. Portret ten oddaje spore podobieństwo do Fryderyka. Mamy też klawiaturę fortepianu oraz czerwone plamy, które mają za zadanie pokazać, że będzie to bardzo krwawy kryminał. A czy taki był?
Kilka słów o samej powieści.
Są tacy, którzy dla muzyki gotowi są zabić.
Do Żelazowej Woli przybywa młody pianista, Jan Drewnicki. Jest niestety spóźniony, ponieważ na trasie podróży wydarzył się wypadek. Jeden z jego koncertów został odwołany. Ledwo zdążył na drugi, który miał się odbyć w godzinach popołudniowych. Młody artysta jest poddenerwowany nie tylko z powodu wypadku i spóźnienia, ale otrzymał też pewne informacje, że pewien człowiek ma mu do zaoferowania zaginiony utwór Fryderyka Szopena. Z tego powodu ma przy sobie pewną kwotę pieniędzy, które są jego oszczędnościami życia. Niestety następnego dnia po koncercie ochroniarz obiektu, Emil Marchewka, patrolujący teren parku, znajduje zwłoki młodego pianisty. Co wydarzyło się po koncercie w Żelazowej Woli?
Sam pomysł autora na książkę bardzo mi się podobał. Nie pamiętam, bym czytał powieść kryminalną z wątkiem muzycznym w tle. Wątkiem, który został bardzo dobrze przestawiony przez autora. Wspominałem o szczególe, który łączy obie powieści. Bohaterowi powieści mają bardzo nietypowe nazwiska, które jednym mogą się podobać, innym nie. Dajmy od razu przykład z niniejszej powieści:
- dyrektor dworku w Żelazowej Woli, Anastazy Niedzisiejszy;
- aspirant policji w Sochaczewie, Ireneusz Fatalny;
- bibliotekarka, Kasia Manna.
Powieść jest dosyć rozbudowana, bo liczy ponad 400 stron. Moja ocena jest subiektywna, ale akcja nie jest aż tak porywająca, wydaje się zbyt rozwleczona. Zaletą jest to, że zawiera teksty, które wzbudziły nie raz, nie dwa, mój uśmiech na twarzy. Można śmiało zaliczyć tę powieść do komedii kryminalnych. Nazwiska bohaterów, ich zachowanie i sposób, w jaki odnajdują się w życiowych, codziennych sytuacjach idealnie oddają sedno ich charakterów.
I jeszcze mała prywata. Wedle różnych źródeł Fryderyk Chopin urodził się tego samego dnia, co ja. Jednak w różnych źródłach istnieje też inna data i już nie mogę za bardzo się tym chwalić...
No tego się nie spodziewałam biorąc się za kryminał o dość upiornej okładce.. Jak się okazało nie taki Chopin straszny, jak go malują😊. „Śmierć w Żelazowej Woli” to zabawna synteza romantyzmu europejskiego z polską błyskotliwością ludową i subtelnym, ale jednak ciętym dowcipem – komedia kryminalna otulona dźwiękami niepowtarzalnych i łatwo rozpoznawalnych utworów niekwestionowanego nowatora w dziedzinie twórczości fortepianowej Fryderyka Chopina.
Witajcie więc w Żelazowej Woli, małej wsi z wielką atrakcją turystyczną. To tu, w miejscu niezwykłym i magicznym, na terenie parku-muzeum dochodzi do zbrodni. Ochroniarz obiektu, Emil Marchewka, podczas codziennego obchodu znajduje zwłoki wschodzącej gwiazdy polskiej pianistyki, młodego muzyka, który tego dnia dawał koncert w dworku Chopinów. Do akcji, z wypiekami na twarzy, trzymając fason, wkracza miejscowa policja. Ci zawodowcy, choć na takich nie wyglądają, jak wpadną w „ciąg logiczny” potrafią w skomplikowane rozważania. I ta ich kulejąca zdolność kojarzenia faktów, i ubogie wyszkolenie z taktyki terenowej, nie przysłania jednak wrodzonego talentu do parcia na sukces. Wszystko gra i buczy w rytmie owianego tajemnicą, zaginionego siedemnastego poloneza autorstwa Fryderyka Chopina.
„Śmierć w Żelazowej Woli”, to lekki, muzyczny i zgrywny kryminał z nutą zaskoczenia, lotną melodią, dźwięczną i harmonijną modulacją od zabawy do majestatyczności, niespiesznym tempem, pełną gamą typowo polskiej zmyślności, kakofonią wrażeń, akordami fantazji i praktyczności, tonami miłostek, echem historii, etiudami rewelacji, quasi złotymi myślami i zaskakującym finałem.
Polecam.
Jak to mówi Olga z Wielkiego Buka: ,,Polska kryminałem stoi". Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Między innymi dlatego sięgnęłam po ,,Śmierć w Żelazowej Woli" spodziewając się bardzo dobrej książki z ciekawym motywem. Czy spełniła ona moje oczekiwania?
Niektórzy dla muzyki byliby zdolni zabić... Pewnego dnia na terenie parku-muzeum w Żelazowej Woli zostają odnalezione zwłoki młodego pianisty, który dopiero co koncertował w dworku Chopina. Chłopak trzyma w dłoni kartkę z szyfrem. Aspirant Fatalny wraz z Edwardem Nurzałą rozpoczynają śledztwo w sprawie tego tajemniczego morderstwa. Swoje własne śledztwo przeprowadza także Emil Marchewka - ochroniarz, który odnalazł zwłoki pianisty. Z pomocą przychodzi mu Kasia - miejscowa bibliotekarka. Wkrótce okazuje się, że zbrodnia może być powiązana z zaginionym siedemnastym polonezem Fryderyka Chopina...
Jak wcześniej wspomniałam, zainteresował mnie motyw tej książki. Trochę przypominało mi to twórczość Dana Browna, bo w końcu kryminalna zagadka dotyczy światowej sławy artysty, a do tego wszystko kręci się wokół tajemniczego szyfru. Niestety, do Dana Browna tutaj dość daleko. Akcja nie biegnie zbyt szybko i momentami jest monotonna. Nie powiedziałabym, żeby zapierała dech i nie pozwoliła się od siebie oderwać, aczkolwiek sam koncept ma potencjał.
Nie wiem, czy taki był zamysł autora, ale ta powieść zakrawa nieco na komedię kryminalną. Przede wszystkim wskazują na to nazwiska bohaterów i związane z nimi zabawne sytuacje. Trochę mnie to zaskoczyło, bo nie wynikało to z opisu książki. Być może to sprawiło, że trochę mnie rozczarowała.
Niemniej, trzeba przyznać, że autor wykreował bardzo ciekawe postacie. Każdy z bohaterów jest inny. Każdy czymś innym się wyróżnia. Nie zabrakło również obyczajowego zderzenia pokoleń pod względem wygłaszanych poglądów. Do tego w idealnie pasującym kontekście pojawia się wzmianka o poprzedniej powieści autora. To bardzo ciekawy zabieg, który siłą rzeczy koduje u czytelnika informację, że można by sięgnąć po inne dzieło pana Sobieraja. Z kolei wizualnym plusem ,,Śmierci w Żelazowej Woli" jest okładka, która nawiązuje do Fryderyka Chopina nie tylko ze względu na przedstawioną na niej postać, ale także na motyw fortepianu.
,,Śmierć w Żelazowej Woli" to kryminał, a w zasadzie komedia kryminalna, z bardzo ciekawym pomysłem na fabułę. Trzeba mieć jednak na względzie, że akcja jest dość rozwleczona, co niektórych może zniechęcać. Jeżeli jednak jesteś czytelnikiem, który właśnie poszukuje takiego ,,niespiesznego" kryminału, to ta pozycja jest dla Ciebie.
Współpraca reklamowa z Novae Res
W książce znajdują się wiersze poety z lat 2006 - 2008; wyboru dokonał Georg A. Fichte, który jest także autorem wstepu; ponizej krótki cytat: „Nie...
„Krawiec” to nie tylko rozprawa z pseudosztuką, to także frywolny i sokratejski w formie monolog filozoficzno-egzystencjalny o przygodzie człowieka...
Przeczytane:2023-03-26,
„To jest przecież Chopin … jakże go nie słuchać!”
Byliście kiedyś w Żelazowej Woli, miejscu narodzin naszego wspaniałego kompozytora Fryderyka Chopina? To właśnie tu rozgrywa się akcja kryminału Tomasza Sobieraja.
Przepiękny park, w nim mały dom, w którym w okresie letnim odbywają się koncerty, a dźwięki wypływające z fortepianu słychać na obszernym terenie, kiedy spacerujesz alejkami wśród zieleni. To miejsce idealne, aby podumać, zasłuchać się, nie tylko w muzyce Chopina, ale również wsłuchać w siebie. To właśnie tu dochodzi do morderstwa… Młody pianista. który kilka godzin wcześniej zakończył swój recital zginął. Ochroniarz owego parku- muzeum w ręku artysty znalazł kartkę z szyfrem… o co w tym wszystkim chodzi? Po czasie okazuje się, że motywem zbrodni są zaginione nuty poloneza Chopina…
Sięgnęłam po tę książkę z wielkim uśmiechem na twarzy, który niestety z biegiem zdarzeń z niej schodził. Pomysł na fabułę wydał mi się znakomity, połączenie muzyki poważnej, którą uwielbiam z kryminałem, po prostu rewelacja, ale nawet muzyka mojego ukochanego Chopina nie sprawiła, że przepadłam, że ta historia pochłonęła mnie bez pamięci.
Miałam wrażenie jakby autor podszedł do tematu trochę groteskowo. Moje wątpliwości zaczęły się w momencie, kiedy poznawałam nazwiska bohaterów: komisarz Fatalny, ochroniarz Marchewka, dyrektor muzeum Niedzisiejszy, do tego pan Gapa i Lekkoduch, a wszytko wieńczy Kasia Manna…Zaczęłam się zastanawiać, czy miała być to w takim razie komedia kryminalna? Ten humor do mnie nie trafił. Pojawiały się również nazwiska, które przynajmniej w moim odczuciu nawiązywały do polskich pianistów, Jan Drewnicki, moje skojarzenie od razu pada na Stanisława Drzewieckiego i Grzegorz Krążek, w domyśle Krzysztof Książek, ten zabieg uznaję za ciekawy.
Fabuła? Pewne niuanse były świetne, chociażby rozszyfrowanie tajemnego liściku, który znalazł się w ręku ofiary, ale dlaczego była taka wolna i mało dramatyczna. Tak bardzo brakowało mi wprowadzenia większego niepokoju, wzburzenia, czy napięcia - emocji, które można znaleźć w kompozycjach Chopina. A samo rozwiązanie sprawy… hmm nie jestem usatysfakcjonowana.
Mimo wszystko myślę, że książka znajdzie swoich zwolenników. Może podeszłam do tego za bardzo „patetycznie” i poważnie, ze względu na muzykę, która mimowolnie wybrzmiewała mi w uszach podczas lektury.