"Skrzydło Anioła" to reportaż literacki przedstawiający niezwykłe wydarzenia sprzed pół wieku.
Autorka przeprowadziła dziennikarskie śledztwo zainspirowane odnalezieniem zadziwiającego grobu na jednym z wrocławskich cmentarzy - grobu trzynastoletniej Koreanki pochowanej w 1955 roku. Ten trop doprowadził ją do odkrycia sensacyjnej, a skrywanej przez dziesięciolecia, wielowątkowej historii.
W "tajnym" ośrodku wychowawczym dla koreańskich dzieci zorganizowanym w 1953 r. w Płakowicach w pobliżu Wrocławia mieszkało i uczyło się 1270 dzieci pod opieką koreańskich i polskich wychowawców. Polski personel, młodzi nauczyciele często bez doświadczenia, ale pełni zapału do pracy, dali dzieciom obarczonym ciężką traumą wojenną, wychowywanym dotąd w atmosferze surowości i dyscyplinie wojskowej, to co najcenniejsze - serce i zrozumienie. Kiedy po kilku latach przyszła decyzja o likwidacji ośrodka i okazało się, że dzieci muszą wrócić do zapomnianej ojczyzny, po obu stronach popłynęło wiele łez.
W opowieści szczególnie poruszająca jest historia niezwykłej więzi polskiego lekarza i śmiertelnie chorej koreańskiej dziewczynki.
Teraz, po raz pierwszy, mamy okazję poznać tę złożoną historię w tak pełnym ujęciu, ze wszystkimi szczegółami, w tak ostrym świetle, tak barwnie spisaną.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2013-10-09
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 272
Przeczytane:2014-09-23, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014, Literatura faktu, Mam, Reportaż,
W PRL-u, zwłaszcza wczesnym, działy się rzeczy, które nie śniły się największym filozofom. Gdy brat zapytał się mnie ostatnio, o czym teraz czytam i odpowiedziałam mu, że o północnokoreańskim domu dziecka w Polsce, zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie i konsternację. A jednak koreańskie sieroty przez sześć lat mieszkały i kształciły się w niewielkich Płakowicach, które obecnie są zaledwie osiedlem, częścią Lwówka Śląskiego. Nieznaną powszechnie historię tej mieściny opisała Jolanta Krysowata w swoim dość nietypowym reportażu literackim ,,Skrzydło anioła".
Po II wojnie światowej nasz glob został podzielony na dwa bloki: kapitalistyczny i socjalistyczny. Aby uchronić się przed zakusami konkurencyjnego bloku lud pracujący miast i wsi musiał się jednoczyć, nawet jeśli dotąd nic go nie łączyło. Ta idea przyświecała rządowi Polski Ludowej, który na znak przyjaźni z bratnim narodem koreańskim rządzonym ówcześnie przez Kim Ir Sena przyjął pod swoje strzechy ponad tysiąc sierot, których rodzice zginęli podczas niedawnej wojny. Dzieci przyjechały, pobyły i wyjechały. Słuch po nich zaginął.
Jolanta Krysowata zainteresowała się tą historią, gdy jej przyjaciel odkrył na cmentarzu w Osobowicach skromny grób trzynastoletniej Kim Ki Dok. Po nitce do kłębka dziennikarka dotarła do ludzi, którzy wiedzieli cokolwiek o samej dziewczynce jak i o lekarzach, którzy się nią zajmowali. Odpowiedzią na wszystkie pytania okazał się być ośrodek w Płakowicach, który w latach 1953-1959 gościł Kim Ki Dok i jej towarzyszy.
,,Skrzydło anioła" podzielone jest na dwie części. W pierwszej części Krysowata opisała początek swoich prób zdobycia jakichkolwiek informacji o dziewczynce i, nieco później, o Tadeuszu Partyce. Partyka był lekarzem zajmującym się Kim Ki Dok w ostatnich tygodniach jej życia. Jego biografia i próby ratowania życia młodej Koreanki są interesujące, ale zajęły ponad sześćdziesiąt stron, a nie wniosły zbyt wiele do historii tajnego ośrodka dla koreańskich sierot, o którym jest mowa na okładce. Ta część została napisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej, narratorem jest sama autorka, która w żaden sposób nie maskuje się przed czytelnikiem. Druga część przypomina już powieść. Narrator odautorski zniknął, a jego miejsce zajął narrator wszechwiedzący.
Właśnie do tej części mam najwięcej zastrzeżeń. ,,Skrzydło anioła" to reportaż, co prawda literacki, ale wciąż reportaż. Jest to gatunek, który wymaga rzetelnego przedstawienia faktów, tymczasem opowieść o Płakowicach została przedstawiona niczym wymysł autorki. W tym dziele przeczytamy o wszystkich aspektach życia w samowystarczalnym ośrodku: o różnicach w podejściu do dzieci nauczycieli polskich i koreańskich, o miłości ponad podziałami i bezduszności władz. Wszystko to zostało podane czytelnikowi bez wytłumaczenia mu, skąd autorka ma te wyjątkowo szczegółowe informacje. Całość czyta się bardzo dobrze, chwilami ciężko jest opanować skrajne emocje, które targają czytelnikiem, który poznaje świat tak odmienny od tego, do którego jest przyzwyczajony. Brakuje jednak źródeł. Informacje o tym, jak Krysowata dotarła do konkretnych osób to trochę za mało.
Z pewnością mogę polecić tę książkę osobom, które chciałyby poznać historię tego ośrodka, a nie mają ochoty na lekturę ciężkiego w odbiorze reportażu. ,,Skrzydło anioła" to swego rodzaju wariacja na temat tego, co mogło dziać się w ośrodku oparta na wywiadach z byłymi pracownikami płakowickiej placówki. Bez wątpienia dziennikarka włożyła mnóstwo pracy w przygotowanie tej książki. Mnie nie do końca odpowiada forma, w jakiej przedstawiła zgromadzone wiadomości, jednak wielu potencjalnych czytelników, zwłaszcza miłośników chwytających za serce powieści obyczajowych opartych na faktach, czy też lekkich reportaży literackich, będzie nią zachwyconych. Dodam jeszcze, że Jolanta Krysowata jest współtwórczynią filmu dokumentalnego o Kim Ki Dok, zatytułowanego imieniem i nazwiskiem swojej głównej bohaterki.