Czas na nową wspaniałą przygodę. Porzucony skarb kapitana Flinta znów czeka na odkrycie!
Dzięki tej książce razem z dwójką nastolatków – Jimem, synem Jima Hawkinsa, i Natty, córką niesławnego Długiego Johna Silvera – wyruszysz w niezapomnianą podróż na legendarną Wyspę Skarbów. Odwiedzisz bajeczne miejsca, wiatr zmierzwi Ci włosy, a morska woda schłodzi w upalny dzień. Staniesz też oko w oko z groźnymi piratami, a na każdym kroku będą czekać nowe kłopoty. No ale nikt nie mówił, że będzie łatwo… Nie obawiaj się jednak – dla Jima i Natty nie ma rzeczy niemożliwych. Liczy się przygoda!
Zachwycająca kontynuacja Wyspy Skarbów – jednej z największych historii przygodowych wszech czasów. Wspaniała opowieść o miłości, odwadze i oddaniu.
Informacje dodatkowe o Silver. Powrót na Wyspę Skarbów:
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2015-08-12
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
978-83-7924-296-2
Liczba stron: 376
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2016-01-18, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Pamiętam jak lata temu będąc na wakacjach u babci wpadła mi w ręce "Wyspa skarbów" Roberta Louisa Stevensona. Przeżyłam podczas jej lektury wiele niezapomnianych przygód. Od tamtej pory z chęcią zasiadam do czytania lub oglądania historii o piratach i poszukiwaniu skarbów. Trzeba przyznać, że dość często zarówno pisarze jak i reżyserzy tworzą tego typu opowieści. Nieraz już próbowali i nadal nie ustają w próbach nawiązywania do słynnej "Wyspy skarbów". Dziwne, ale mimo tak wielu "wariacji" na temat tej książki jeszcze mi się nie znudziło poznawanie coraz to nowszych interpretacji utworu stworzonego w XIX wieku. Tym razem Andrew Motion pokusił się o wymyślenie kontynuacji losów bohaterów znanych z książki Stevensona. Jednak narratorem i główną postacią nie jest tu ten sam Jim Hawkins. Autor powołał do życia jego syna. Spotykamy tutaj także potomkinię Długiego Johna Silvera. To razem z nimi wyruszamy na poszukiwania skarbu...
Książka zaczyna się dość interesująco, ale później coraz częściej można trafić na fragmenty naszpikowane bardzo szczegółowymi opisami. Ponadto niektóre tak dokładnie odmalowane sceny nie mają zbyt dużego wpływu (jeśli w ogóle) na przedstawioną tu historię. To bardzo spowalnia tempo akcji. Syn Jima Hawkinsa pozostaje osobliwie bierny wobec przygody. Jego uwaga skupia się w przeważającej mierze wokół sfery uczuciowej i po pewnym czasie zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem powyższa książka nie miała być w zamyśle autora bardziej romansem. Poznajemy także losy ojca. Jednak jego osobie poświęcono tu niewiele miejsca, choć minęło przecież prawie 40 lat od opisanych w "Wyspie skarbów" zdarzeń. Wprowadzenie w tym przypadku dziewczynki, jako jednej z głównych bohaterek, nadaje książce innego, szerszego wydźwięku. Jednak Natty ma przewagę androgynicznego uroku. Tak jakby autor bał się stanąć twarzą w twarz z wrogim odbiorem swej historii. Dlatego uważam, że prozę Motiona można nazwać bezpieczną.
W tej powieści narratorem jest także dorosły syn Jima, który wspomina zdarzenia ze swych czasów nastoletnich. W jego relacji wyczuwa się brak poczucia zdumienia przygodą. Pozostaje jakby emocjonalnie odległy / odcięty. Można go nawet nazwać biernym. Nie przesadzę, gdy napiszę, że chwilami miałam wrażenie, że jest obserwatorem, a nie aktywnym uczestnikiem. Ponadto Motion wykorzystuje tu retrospekcję, aby wypowiedzieć się na temat kwestii społecznych, takich jak niewolnictwo i ekologia. Ciekawy trik. Zatem wniknęłam w meandry umysłu Jima, kontemplowałam wraz z nim cuda oceanu i rozmyślałam o dowodach na niezmienność apetytu ludzkości na dzikość. Przyznam, że trochę mnie to znudziło. Oczekiwałam przygody, emocji, może trochę zabawy. Dodatkowo brałam udział w nieprawdopodobnych zdarzeniach i to już całkowicie mnie zirytowało. Tak. Prawdopodobieństwo i wiarygodność nie są tu priorytetem. Dziwi też fakt, że bohaterowie są tu tak dobrzy. Można by pokusić się o stwierdzenie, że piractwo tu ukazane to obraz widziany przez pryzmat współczesnego życia.
Dodatkowo Motion stworzył tu darwinowski raj wyimaginowanej flory i fauny. Wyspa jest dziwna i jednocześnie zjawiskowa. Mroczniejsze fragmenty zawierające rozmyślania bohaterów mogą niektórym przypominać swym klimatem nawet prozę Josepha Conrada. Ponadto wielokrotnie można napotkać tu aluzje do twórczości Samuela Taylora Coleridge'a, Charlesa Dickensa, Johna Keatsa, Williama Szekspira, Herberta Spensera i Williama Wordswortha. Mimo, że pisanie opowieści o piratach w anachronicznym stylu może wydawać się nieco śmieszne w XXI wieku, tutaj takie nie jest. Niby struktura i narracja, motywy, nawet język są podobne, ale powieść jest napisana w zupełnie innym stylu. Rzekłabym poetyckim, nostalgicznym ale na szczęście nie sentymentalnym. Dodatkowo muszę wspomnieć o tym, że dziwaczne morskie pieśni, hymny i ballady są rozproszone w całym tekście. Trzeba także zaznaczyć, że nie jest to powieść mocno zakorzeniona w kulturze i obyczajowości tamtych czasów. Jednak najbardziej zaskoczył mnie koniec, bowiem historia pozostawia otwartą możliwość dalszych przygód. Tylko czy mam ochotę na ciąg dalszy? W tej chwili nie wiem.