Shantaram

Ocena: 5.13 (39 głosów)
Inne wydania:

,,Shantaram to czytelniczy Święty Graal. To nagroda za setki i tysiące przeczytanych rzeczy średnich. To osiemset stron czytelniczego raju, zasysającej i hipnotyzującej lektury, w trakcie której jedyne co nam przeszkadza, to świadomość, że musi się skończyć.

Nigdy w życiu nie kupiłem tak wielu egzemplarzy jakiejś książki na prezenty dla przyjaciół. Wszyscy są wdzięczni. To jak przypadek ciężkiego uzależnienia: jeżeli przeczytasz kilka pierwszych stron, jesteś stracony dla bliskich i pracy na nadchodzący czas". - Marcin Meller

,,Shantaram" znaczy ,,boży pokój". To imię nadali bohaterowi książki jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce: historię odnalezienia prawdy o sobie w Indiach. Ale droga do ,,bożego pokoju"  wiodła przez tak dramatyczne wydarzenia, że chwilami aż trudno uwierzyć, iż miały one miejsce naprawdę. Ciemne interesy, handel narkotykami i bronią, fałszerstwa, przemyt, gangsterskie porachunki - a zarazem romantyczna miłość, głębokie przyjaźnie, poszukiwanie mentora, poznawanie filozofii Wschodu. O tym właśnie jest Shantaram.

Jest to prawdziwa historia życia urodzonego w 1952 roku Australijczyka. ,,W australijskim charakterze zakorzenione jest szczere ciepło i gotowość do działania - i to w australijski sposób, gdzie odwaga i uczciwość nadal coś znaczą. Australijczycy są odważni i nie wahają się, by spróbować wszystkiego" - opowiada Roberts.

Porzucony przez żonę, znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki (ubrany zawsze w garnitur okradał tylko ubezpieczone firmy, przez co media zwały go rabusiem-dżentelmenem). Schwytany, został skazany na 20 lat w 1978 roku. W lipcu 1980 roku biały dzień uciekł z więzienia Pentridge Victoria's, stając się jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi w Australii. Przedostał się do Indii. To miał być krótki przystanek w podróży z Nowej Zelandii do Niemiec. Został na dłużej. Ukrywał się w slumsach, gdzie leczył biedaków, był żołnierzem bombajskiej mafii, walczył z Armią Czerwoną w Afganistanie. Poznał Karlę - tajemniczą femme fatale, Amerykankę szwajcarskiego pochodzenia, która długo nie potrafiła odwzajemnić jego uczucia.

Powieść napisana jest w formie pamiętnika. ,,Niektóre historie z mojego życia opisane są tak, jak się wydarzyły, a inne to wymyślona narracja, jedynie zaczerpnięta z moich doświadczeń" - tłumaczy Roberts.

Opublikowana w Australii w 2003 roku książka szybko stała się bestsellerem. Tak entuzjastyczne przyjęcie było zaskakujące dla samego autora. Zastanawiając się nad fenomenem swojej książki, mówił tak:

,,Wielu ludzi zareagowało na książkę w sposób bardzo emocjonalny, zaangażowali w to swoje rodziny i przyjaciół, namawiając ich do lektury. To, co jest w niej najbardziej interesujące, to fakt, że Lin, główny bohater,  nikogo nie oceniał, w otwarty sposób opowiadał o tym, że się wstydzi swoich czynów, i żałował tego, co uczynił. Bardzo troszczył się o innych. Mężczyźni dziękowali także za to, że napisałem rzecz o miłości. Żołnierze, gliniarze, motocykliści, strażnicy więzienni, więźniowie odsiadujący wyroki i pracownicy ochrony, wszyscy pisali do mnie, dziękując za to, że opisałem twardego faceta, który szaleje z miłości".

O Autorze

Gregory David Roberts - jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy australijskich. Urodzony w 1952 roku w Melbourne (jako Gregory John Peter Smith), w 1978 został skazany na dwadzieścia lat za napady z bronią w ręku. Dwa lata później w biały dzień brawurowo uciekł z więzienia o zaostrzonym rygorze i stał się jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców Australii.

Przez blisko dziesięć lat ukrywał się w Bombaju. Początkowo mieszkał w slumsach, gdzie pracował jako lekarz ubogich. W tym samym czasie nawiązał pierwsze kontakty mafią. Wskutek intrygi trafił do ciężkiego bombajskiego więzienia Arthur Road. Ostatecznie został wykupiony przez zaprzyjaźnionego szefa mafii i stał się jego oddanym żołnierzem.

W 1990 roku we Frankfurcie został złapany za przemyt heroiny i niezwłocznie przekazany  do Australii, gdzie skazano go na sześć lat więzienia. Po kolejnej udanej ucieczce zgłosił się dobrowolnie do więzienia, by ,,odsiedzieć swoje i wrócić do rodziny". To właśnie podczas odbywania kary zaczął pisać Shantaram.

Obecnie wycofał się zupełnie z życia publicznego, nie udziela wywiadów, nie spotyka się z czytelnikami. Tłumaczy, że wybrał ,,kreatywne odosobnienie" - jak mówi: ,,to służy moim relacjom z rodziną, więcej piszę. Zapewniam sobie czas i przestrzeń, gdzie mogę pracować - nad muzycznymi show, filmami i oczywiście nowymi powieściami".

Wkrótce nakładem wydawnictwa Marginesy ukaże się druga, do tej pory niepublikowana  w Polsce powieść pt. Cień góry, w której czytelnicy odnajdą kontynuację losów bohaterów pierwszej książki.

Fragment książki:

,,Moja historia jest długa i pełna różnych zwrotów. Byłem rewolucjonistą, który zgubił ideały w heroinie, filozofem, który utracił moralność w zbrodni, i poetą, którego dusza przepadła

w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Kiedy uciekłem z tego więzienia przez frontowy mur, pomiędzy dwiema wieżyczkami wartowników, stałem się w moim kraju najbardziej poszukiwanym człowiekiem. Szczęście uciekło razem ze mną i wspólnie pofrunęliśmy przez cały kraj aż do Indii, gdzie dołączyłem do bombajskiej mafii. Szmuglowałem broń i inne towary, byłem fałszerzem. Na trzech kontynentach trzymano mnie w kajdanach, bito, dźgano i głodzono. Poszedłem na wojnę. Zdobywałem działa wroga. I przeżyłem, a ludzie wokół mnie zginęli. Byli lepsi ode mnie, prawie wszyscy; lepsi ode mnie ludzie tracili życie przez jeden błąd, jedną fatalną sekundę czyjejś nienawiści, miłości albo obojętności. A ja ich grzebałem, zbyt wielu, opłakiwałem ich życie i historię.

Ale moja opowieść nie zaczyna się wśród nich ani w mafii; sięga do tego pierwszego dnia w Bombaju. To tam los włączył mnie do gry. Szczęście dało mi karty, które doprowadziły mnie do Karli Saaranen.

I zacząłem grać tymi kartami od pierwszego spojrzenia w jej zielone oczy. Tak więc ta historia zaczyna się jak wszystkie inne - od kobiety, miasta i odrobiny szczęścia".

Informacje dodatkowe o Shantaram:

Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2022-12-31
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788367262293
Liczba stron: 800
Tytuł oryginału: Shantaram

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Shantaram

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Shantaram - opinie o książce

Początek rewelacyjny. Później powieść robi się sensacyjno-przygodowo-romantyczna, co mnie zniechęca. Końcówka w miarę. Przeczytałem całóść tylko z czystej ciekawości. Nazwanie powieści "czytelniczym Świętym Graalem" to jednak bardzo gruba przesada.
Link do opinii
Dobrze się czyta, choć ja czuję lekki niedosyt. Może to efekt zbyt wielu wspaniałych recenzji ?
Link do opinii

Zapewne każdy z Was wielokrotnie spotkał się z chwytliwymi sloganami, umieszczonymi na okładkach książek, które mają utwierdzić nas w przekonaniu, że jest ona naprawdę wyjątkowa. Najczęściej wydawcy zapewniają nas, że to "światowy bestseller", który od wielu tygodni znajduje się na liście jakiegoś znanego amerykańskiego czasopisma, zdecydowanie lepszy od jakiejś szalenie popularnej pozycji z tego samego gatunku (w przypadku erotyków "lepszy od Greya" w przypadku książek młodzieżowych "bardziej wciągający niż Harry" itd.). Slogany pojawiają się tak często, że większość moli książkowych uczy się je ignorować. W tym jednak przypadku to właśnie slogan przykuł moją uwagę. Czytelniczy Święty Graal. Wobec takiej rekomendacji naprawdę trudno jest przejść obojętnie. Bez chwili zastanowienia zaczęłam więc czytać...

"Shantaram" to pasjonujący pamiętnik urodzonego w 1952 roku Australijczyka. Były narkoman i anarchista, rabuś-dżentelmen, który w 1980 roku, w biały dzień, uciekł z australijskiego więzienia, stając się jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi w Australii. Planował ukryć się w Niemczech, jednak los sprawił, że na dłużej zatrzymał się w Indiach. Wraz z nim poznamy slumsy i najciemniejsze zaułki Bombaju, szczegóły interesów tamtejszej mafii, ciemną stronę hinduskiej, filmowej branży. A to dopiero początek...

Nawet jeśli tematyka książki na pierwszy rzut oka nie za bardzo do Was przemawia, warto skusić się na jej lekturę. Mało kiedy bowiem trafiamy na książkę autora, który tak plastycznie potrafi oprowadzić czytelników po Indiach. Gregory David Roberts wręcza nam przepustkę do miejsc, o których istnieniu nawet nie mieliśmy pojęcia. Jego Indie momentami pociągają, by w chwilę później odrażać. To świat pełen paradoksów, w którym szczery uśmiech rozjaśnia twarze mieszkańców slumsów, żyjących w zatrważających warunkach. Poznamy wielu nietuzinkowych bohaterów: biedaków, mafiosów, kobiety upadłe, więźniów, pracowników branży filmowej. Na przestrzeni lat stosunki z tymi osobami będą ewaluować. Niektórzy odejdą, pojawią się nowi, co najmniej równie ciekawi.

Na szczególną uwagę zasługuje tutaj historia niezwykłej przyjaźni pomiędzy autorem książki i drobnego naciągacza, Prabakera. Przewodnik, pośrednik, taksówkarz, człowiek, którego większość z nas odgoniłaby niczym natrętną muchę, przy bliższym poznaniu okazuje się człowiekiem nadzwyczaj szczerym i wdzięcznym. O równie wspaniałym przyjacielu większość z nas może zaledwie pomarzyć.

"Shantaram" to fascynująca podróż po Indiach i Afganistanie, jednak trzeba tu zaznaczyć, że nie jest to podróż przyjemna. Wręcz przeciwnie, podejrzewam, że wielu czytelników po zamknięciu książki obieca sobie, że nigdy nie wybierze się do tych krajów. Autor bowiem bez litości pokazuje nam ogrom niesprawiedliwości, jaka panuje na świecie. Ucisk tych, którzy uciskani są już do tego stopnia, że trudno sobie wyobrazić, że można ich jeszcze bardziej upodlić... Nawet sam Roberts, będący świadom tego zjawiska, w swoim życiu dostanie kilka bardzo bolesnych nauczek, które zachwieją jego wiarą w istnienie dobra i odkupienia za winy. Tak, "Shantaram" to lektura trudna i przygnębiająca, jednak tak trudno jest oderwać się od niej choćby na chwilę...

Autor powieści ma tendencje do "upiększania" swej historii licznymi, kwiecistymi przemyśleniami. Jestem pewna, że gdyby wyrwać niektóre zdania z książki, wiele osób uznałoby, że napisał je raczej Paolo Coelho. Dla wielbicieli tego autora to niepowtarzalny atut. Pozostali mogą z tym mieć pewien problem, choć w moim odczuciu ten zabieg sprawił, że historia stała się jeszcze bardziej barwna i na swój sposób poetycka.

"Shantaram" przypomina Indie. Jest barwna, tętni życiem, uwodzi, ale i równie często odpycha. Osobiście książką jestem oczarowana i choć sama Świętym Graalem bym jej nie ogłosiła, nie żałuje żadnej minuty, jaką poświęciłam na jej lekturę. Zachęcam do przeczytania, a sama natychmiast sięgam po kontynuację.

Link do opinii
Najpierw zakochasz się w nasyconym aromatami, kolorami i wolnością Bombaju. Potem będziesz trzymać kciuki za szpital w slumsach i spać razem z przemykającymi po ulicach szczurami. Potem obgryziesz paznokcie z nerwów na wojnie. Książka przesycona zwrotami akcji, uczuciami i filozoficznymi przemyśleniami. Wciąga i nie wypuszcza ze swoich objęć. Polecam!
Link do opinii
Ta książka niemal od momentu swojej premiery bije rekordy popularności na całym świecie. W lutym tego roku ponownie pojawiła się na polskim rynku wydawniczym i w stosunkowo krótkim czasie stała się numerem jeden w wielu sieciowych księgarniach. Na czym polega fenomen "Shantaram"? Co takiego Gregory David Roberts zamieścił na ośmiuset stronach swojej debiutanckiej powieści i wreszcie, dlaczego powieść tę nazywa się "czytelniczym Świętym Graalem"? Jeśli macie ochotę poznać odpowiedzi na te nurtujące Was pytania, zapraszam do lektury mojej przygody z Bombajem opisanym na kartach "Shantaram". Zanim jednak opowiem Wam, o cieniach i blaskach letnich wieczorów spędzonych w towarzystwie "Shantaram", zatrzymam się chwilę na sylwetce samego autora. Nieznany dotąd szerszemu gronu czytelników Gregory David Roberts to klasyczny przykład człowieka z przeszłością: skazany za napady z bronią w ręku, po swojej ucieczce z australijskiego więzienia postanawia schronić się w Bombaju. Brzmi jak fabuła amerykańskiego filmu? Nie tym razem. To prawdziwa historia, a jej kolejne etapy stały się kanwą, na której powstała "Shantaram" - powieść zagadka, która w jakiś niewyjaśniony sposób podbiła serca wielu znanych gwiazd show biznesu. Kluczem, który otwiera nam powieściowy świat jest wspominany już Bombaj, miasto wielu kultur, wielu narodowości i wielu religii, jedno z najbogatszych i najbardziej niebezpiecznych miejsc na ziemi. To tam nasz bohater, nazywany przez miejscowych Linbabą lub Shantaram ("Boży Pokój") próbuje zacząć "nowe życie". Kolejny etap jego egzystencji, z dala od więziennych murów, nie jest jednak drogą prawa i honoru, a raczej wierną kontynuacją dawnych przyzwyczajeń. Pomijając jednak kwestie zarobkowe, które i w Bombaju czynią z naszego Linbaby przestępcę, trzeba przyznać, że barwna i wielowymiarowa opowieść o Indiach zawarta na kartach "Shantaram" jest jedyna w swoim rodzaju, a prawd zamieszczonych pośród dziesiątek tysięcy zdań tej książki nie znajdziecie w żadnej innej powieści. Wśród wielu wątków, które składają się na opowieść Linbaby, znajdziemy historię szczerej przyjaźni Prabakera z Linbabą, trudną relację miłosną między głównym bohaterem a tajemniczą Karlą i całe mnóstwo powiązań Lina z miejscowymi przemytnikami, które otworzą przed nami świat "ciemnych interesów". To właśnie te fragmenty Shantaram cieszyły się moim największym zainteresowaniem, nic więc dziwnego, że pochodzący z niewielkiej indyjskiej wioski Prabaker, "pierwsza klasa Bombaj-przewodnik" bardzo szybko został moim ulubionym bohaterem i to właśnie jego poczynania śledziłam z zapartym tchem. Jego szczerość, prostotę i otwartość względem innych zapamiętam na długo, a o stosunku Prabakera względem kobiet mogłabym pisać godzinami. Wracając jednak do powieści, "Shantaram" nie jest lekturą łatwą. Nie należy ona do tych książek, które zabiera się na wakacje, by umilić sobie czas wypoczynku. To pozycja, która wymaga od czytelnika skupienia, chłodnej analizy i refleksji nad problemami, z jakimi każdego dnia mierzą się mieszkańcy Indii. Główny bohater tej książki zabiera nas do nieznanej czytelnikom rzeczywistości, do Bombaju, którego nie kojarzymy z przekazów medialnych. W mieście pełnym biedy, głodu, prostytucji i nielegalnych interesów nie łatwo nam się odnaleźć. Podróż, przynajmniej ta czytelnicza, do tego niezwykłego miasta jest nam jednak potrzebna, by zrozumieć, jakie mamy szczęście, że żyjemy w innej części świata, a problemy bohaterów "Shantaram" zupełnie nas nie dotyczą. Mimo wielu pozytywów, które odkryłam w czasie lektury "Shantaram", nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić tej wyjątkowo trudnej pozycji. Długie godziny spędzone na czytaniu, wcale nie sprawiały, że z biciem serca śledziłam losy naszego zbiega. Wręcz przeciwnie, każdy rozdział tej książki budził we mnie wiele skrajnych emocji, wśród których dominował żal, żal nad wieloma biednymi, niewinnymi ludźmi, którzy w karygodny sposób pożegnali się z życiem w tej opowieści. Sam Bombaj odmalowany w tej książce wyjątkowo skutecznie zniechęcił mnie do podróży po Indiach, a liczne aforyzmy do złudzenia przypominające sentencje z książek Paulo Coelho porozsiewane na kilkuset stronach skutecznie zniechęcały mnie na jakiś czas do dalszej lektury. Jeśli jednak kochacie Indie, a Bombaj jest dla Was odzwierciedleniem całego świata w pigułce, to "Shantaram" jest dla Was pozycją obowiązkową, zwłaszcza, że Wydawnictwo Marginesy wydało już drugą część opowieści Gregory`ego Davida Robertsa pt.: "Cień góry", która stanowi kontynuację losów naszego bohatera. Sama na razie skutecznie omijam księgarską półkę z tą pozycją. Na jak długo, czas pokaże.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania87
ania87
Przeczytane:2016-08-03,
Jeszcze nigdy nie czułam się tak zawiedziona,że.....książka się skończyła.Chce jeszcze,chcę więcej.Napisać,że jest niezwykła,wciągająca,wzruszająca to zdecydowanie za mało.Tutaj jest wszystko czego szuka się i spodziewa po książce.Klimat Indii oddany bez wybielania.Miłość,zdrada,cierpienie cały przekrój uczuć- na przemian śmiałam się i płakałam.Jednak jak dla mnie najlepsza w książce jest postać Prabekera.Nie sposób go nie polubić.Jego tok myślenia czasem przypominał mi Kalego z "W pustyni i w puszczy". Tą książke po prostu trzeba przeczytać i samemu się przekonać.A jeszcze jedno,nie mogę się nadziwić,że to prawdziwa historia,taka zaskakująca nie raz wzruszająca do łez. Na pewno polecę wszystkim znajomym,bo takiej literackiej perełki nie można ukrywać tylko dla siebie.
Link do opinii
Przepiękna książka. Długo ją czytałam, bo aż dwa miesiące, ale ciągle coś mi przeszkadzało. Nie żałuję jednak i już zakupiłam drugą część. Jest to powieść bardzo mądra, pełna wielu cennych prawd życiowych i wartości, które powinny być ważne dla każdego z nas. Wiele w niej bólu, ale jest to historia pisana przez samo życie, a więc powinna być lekcją dla każdego człowieka!
Link do opinii
Przeczytałam ale nie do końca to moja bajka. Wszystko było by super gdyby nie te męczące czasami wręcz opisy. Jeszcze czas Indii nawet wciąga lecz później to już nie koniecznie. Trochę mnie nudziła.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kirya
kirya
Przeczytane:2015-03-31,
6/6. Majstersztyk. Książka której nie sposób opisać w jednym zdaniu. hipnotyzuje, uderza, odurza, oczarowuje i wstrząsa indyjskim klimatem. tym prawdziwym, nie słodkim, nie turystycznym, a brudnym,przestępczym, śmierdzącym, nieobliczalnym, skąpanym w ludzkim pocie, odurzających aromatach przypraw i , niemiłosiernym upale w tłumie i hałasie. Trudno, doprawdy trudno uwierzyć, że autor to wszystko przeżył, jeszcze trudniej - że posiadł tak niezwykły dar pisania. Że nie jest to fikcja literacka, a historię napisało samo życie. Że w jakiś przedziwny sposób to wszystko łączy się w idealną monumentalną całość, każdy gatunek tu wpleciony jest idealnych proporcjach, niczego nie ma za dużo ani zbyt mało, zbyt powierzchownie zbyt mocno. Po kilku powrotach do książki próbuję wynaleźć jakieś wady, krytycznym okiem spojrzeć. Nie da się. Dobra literatura broni się sama. Majstersztyk.
Link do opinii
Książkę tą czytałam z wypiekami na twarzy i pewną dozą niedowierzania (historia w niej przytoczona zdarzyła się naprawdę - samemu autorowi). Cieszyło mnie to, że Indie (bo właśnie tam rozgrywa się akcja powieści) zostały pokazane w jak najbardziej prawdziwym świetle (a nie jak w bollywoodzkich produkcjach) jako miasto, w którym bogaci pławią się w luksusach, a biedni (wbrew pozorom nie nieszczęśliwi) starają się przeżyć w slumsach i właśnie te osoby wzbudziły mój podziw i sympatię, bo tworzyły wspólnotę, w której każdy każdemu pomagał jak mógł. A sam główny bohater Lin - no cóż, wpada z deszczu pod rynnę, bo po brawurowej ucieczce z australijskiego więzienia i trudnej aczkolwiek skutecznej aklimatyzacji w Bombaju zaczyna współpracować z mafią (co było oczywiste od kiedy poznał Kadirbaja ale mimo wszystko zastanawiałam się chwilami czy facetowi brakuje adrenaliny czy inteligencji) Jednak dla mnie najlepszą i najbardziej wartościową postacią w owej książce jest Prabu (najlepszy przyjaciel głównego bohatera). Czytając można było śmiało sobie wyobrazić jego uśmiech rozświetlający drobną twarz młodzieńca, a widząc jak wielkie ma serce (mimo niewielkiego wzrostu) i, że za Linem jest w stanie wskoczyć w ogień, samemu chciałoby się mieć tak oddanego przyjaciela.
Link do opinii
Książka barwnie napisana. Jest wędrówką przez ścieżki własnego umysłu i uczuć. Pełna odkrytych prawd i fascynacji kulturą Indii. Pozycja godna uwagi nawet dla wybrednych.
Link do opinii
Książkę można przeczytać, ale osobiście zawiodłam się na niej. Jest fajna do momentu, kiedy opisywane są Indie - ludzie, zwyczaje, mentalność. W momencie, kiedy bohater zaczyna swoją przygodę z mafią, a Kadir zostaje jego mentorem, zaczynają się dysputy pseudofilozofczne, czekałam już tylko do zakończenia. I już nie wiedziałam czy czytam o Linbabie czy może o Rambo :P
Link do opinii
Avatar użytkownika - helciad
helciad
Przeczytane:2023-03-13, Ocena: 4, Przeczytałam,

Do tej książki podchodziłam dwukrotnie. Za pierwszym razem w ogóle mnie nie wciągnęła i po ok 100 stronach zrezygnowałam. Sięgnęłam po nią teraz po kilku latach i było już znacznie lepiej. Można powiedzieć że zaczęłam ja rozumieć tak jakbym do niej dojrzała. Ogólne wrażenie jest takie że chcę przeczytać kontynuację. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - katooola
katooola
Przeczytane:2019-10-31, Ocena: 6, Przeczytałam,

Książka jest fascynująca. Bardzo dobrze się czyta, jest ciekawym językiem napisana, ogromnym plusem są powiedzonka Prabakera, który Lina wprowadzał w hinduski świat, momentami bawiły mnie do łez. Jest pełna ciekawostek na temat hinduskiego świata nie tylko przestępczego, na przykład kręcenie głowami na boki na znak szacunku czy historia o "Stojących Baba". Jest w niej dużo filozoficznych przemyśleń o miłości, przyjaźni, braterstwie i wojnie. Polecam ją każdemu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookworm
bookworm
Przeczytane:2018-09-23, Ocena: 6, Przeczytałam,

Rewelacyjna.Już czekam na Cień góry.

Link do opinii
Avatar użytkownika - poszukujaca
poszukujaca
Przeczytane:2018-07-09, Ocena: 4, Przeczytałam,

Dużo się dzieje, momentami wciąga, momentami nudzi. Ciężko przeczytać jednym tchem.

Link do opinii
Avatar użytkownika - RenKa76
RenKa76
Przeczytane:2017-10-08, Ocena: 6, Przeczytałam,
Inne książki autora
Duchowa Ścieżka
Gregory David Roberts0
Okładka ksiązki - Duchowa Ścieżka

Autor międzynarodowego bestsellera Shantaram powraca! Fascynująca podróż, pełna zachwytu nad światem i rozmyślań o nauce, przekonaniach, wierze i...

Shantaram
Gregory David Roberts0
Okładka ksiązki - Shantaram

Majstersztyk powieści awanturniczej - inteligentny, sensacyjny, romantyczny, filozoficzny, zabawny, trzymający w napięciu. Trudno uwierzyć, że to zdarzyło...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy