Intrygująca lektura, techniką narracji przypominająca Alberta Camusa. Ta zabarwiona autobiograficznie historia ma cechy egzystencjalistycznej szkoły uczuć, a jej tłem jest historia Polski z czasów żelaznej kurtyny, odmalowana z dystansem i bez uproszczeń.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 1997 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 396
Język oryginału: polski
Hanka Lubochowska - inteligentna, zmysłowa, uwodzicielska policjantka, której nie oprze się żadna tajemnica! Hanka pragnie zacząć studia. Na uczelni...
Ona - początkująca, ale już doświadczona funkcjonariuszka na dorobku. On - wiekowy policjant po przejściach. Między nimi odsłaniająca kolejne mroczne sekrety...
Przeczytane:2022-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2022,
"Gdy dzieje się w duszy..."
I można tak zwyczajnie zacząć? Że szkoła, lekcje, dziewczyna?
Te parę zdań, akapit jeden drugi i pokusa ogarnia i chcesz w to iść. Tak banalna kwestia "miłość" rozlewa się po kartkach i przenika do twojego ciała. Nie, jeszcze nic konkretnie nie jest powiedziane, a już dostrzegasz niezwykłość zdarzeń.
Tak rozpocząć, tak skusić potrafi tylko pan Horwath, który w "Ptakonie" koncertowo olśnił mnie pisarskim talentem. Nieświadomość bywa ekscytująca, bo gdy trafia się coś zgoła innego pod względem tematycznym, a nadal jest spod pióra tego samego autora, to jest to miłe zaskoczenie, że znów przeczytasz coś urzekającego.
To fajny wiek te szesnaście lat, pierwsze miłości, wnet dorosłe doświadczenia, ale póki co nadal szkoła, koledzy i ona. Już ma za sobą kawał przeszłości, takie tam różnorakie sytuacje rodzinne, które niekoniecznie przynoszą chlubę. Taki szczeniak ma czasami przerąbane w swoim młodzieńczym zakochaniu. Horwath'owski Witek tak ma z pewną Lenką, pierwszoplanową postacią książki. Mileną.
Milena. Fascynująca, pełna wdzięku, nawet przy najpospolitszych czynnościach, nonszalancka, ta która zawładnęła jego sercem, stając się obsesją. Milenka, Lenka, Milka istnieje i jest jednocześnie tajemnicza i niepoznawalna. Milenka niedostępna zmysłom i doświadczeniu. Pozazmysłowa. Ta mnogość mian nie jest rzeczą przypadkową, ale nie pora ani czas na ich interpretacje. Niechże zostaną przemilczane pewne szczegóły, bo jaką uciechę potrafi sprawić odkrycie pewnych rzeczy samemu, czytając.
Rozmowy, szczerość, życie małżeńskie, decyzje życiowe, zwierzenia. Kraków, ulice, kawiarnie, miejsca. Warszawa, Anglia i Polska. Lata siedemdziesiąte, studia, miłość. Auto, jej pokój, zawsze ona. Myśli, wspomnienia, żądze.
"Twoja mała, ciepła łapka w mojej dłoni...", Panie Witoldzie (zwracam się do autora), Pan jak żaden rodzimy pisarz potrafi słowem zachwycić i oczarować, tylko po to, aby za chwilę wzbudzić uśmiech, czasem śmiech, głębokie zdziwienie albo... w Pana powieściach wachlarz emocji miarowo porusza się, a w jego rytmie drgają struny odczuć człowieka. Czy ja tę powieść...? Tak, bez opamiętania i nieprzytomnie. Jak on ją, Milenkę? Seans... Oddał pan w słowach, zdaniach, rozdzialach sens seansu. Finał dopełnił przyjemności lektury.