Trawestując Jarry’ego można napisać, że „rzecz dzieje się w S., to znaczy wszędzie”. Jest to tylko część prawdy o Schyłku, bo w istocie książka ta to autorski przewodnik po końcu świata – końcu zapowiedzianym, wyczekiwanym i ostatecznie doczekanym. Ciepliński (czy raczej C.) cierpliwie prowadzi czytelnika poprzez gęstniejący mrok, który sam tworzy z wyszukaną maestrią, z premedytacją odzierając wszystkich (siebie w to wliczając) z wszelkiej nadziei. Jak pisze sam C., „lektura to podróż przez świat autorów”, a ta akurat podróż nie może skończyć się happy endem. Rutynowe zastrzeżenie o tym, że „wszelkie podobieństwo jest niezamierzone”, jest oczywiście zamierzonym i szyderczym żartem, bo Schyłek pełen jest ludzi, o których ocieramy się każdego dnia, i kto uważnie wczyta się w tekst, ten może znaleźć tam samego siebie. Zgłębiając powieść, czytelnik dozna silnych emocji, niemalże tak intensywnych jak te, na które autor skazuje swojego narratora, konsekwentnie i cynicznie prowadząc go od wyborów złych do wyborów jeszcze gorszych, co jednak jest niczym wobec tych wyborów, jakie za narratora podejmuje otaczająca go rzeczywistość: wszechmocna, złowieszcza i nienawistna. Z takiego starcia nikt nie może wyjść bez szwanku – i nikt nie wychodzi. Sławomir Wernikowski
Wydawnictwo: Forma
Data wydania: 2022-10-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 200
Przeczytane:2023-04-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Współpraca,
Książka Romana Cieplińskiego to jedna z tych historii, która może przytrafić się wszystkim. Mamy tu do czynienia z wieloma różnymi historiami, co sprawia, że w każdej z nich upatrujemy samych siebie. Momentami mamy więc wrażenie, że czytamy o sobie, ponieważ już gdzieś widzieliśmy podobne sytuacje. Motyw wędrówki, zarówno w wymiarze rzeczywistym, jak i wewnętrznym, nabiera w "Schyłku" szczególnego znaczenia. Nadaje pewien rytm oczekiwania na koniec, tylko czego? Świata? A może ludzkości? Pełno w nim ironii, sarkazmu na to, co widzi bohater niczym naoczny świadek szczępków sytuacji, obserwator charakterów.
Wszystko u Romana Cieplickiego zmierza do jednego – schyłku w znaczeniu zakończenia czegoś ważnego. Na to się czeka, ponieważ ma się świadomość nieuchronności losu, przemijania oraz niepowtarzalności wszystkiego dookoła. Wszędzie widać ten mroczny świat, który nieustannie nas otacza i pochłania bez reszty. A wszystko to wtłoczone zostało w realia współczesności, pandemii, ludzkiego cierpienia. Z każdego wypowiedzianego słowa bije smutek, brak nadziei, absolutny nihilizm. Niczego nie możemy się spodziewać. Idziemy wszyscy ku upadkowi.
Dla autora i czytelnika "Schyłek" to odkrywanie nowego, nowej prawdy, nowej rzeczywistości. To też próba zrozumienia tego, co już jest nam znane i wydaje się być w pełni zdefiniowane. Ciepliński definiuje pewne zjawiska na nowo, pokazuje zupełnie odmienną perspektywę. Nadaje pewnym sytuacjom głębszy sens, co pomaga spojrzeć inaczej na dotychczasowe przeżycia. Nakazuje czytelnikowi się przebudzić z letargu, zachować jasny umysł w swojej codzienności. W przeciwnym razie nie czeka go nic dobrego. Ta podróż zakończy się źle. Jakbyśmy nie postąpili – nie mamy szans wygrać z losem, który nas czeka.
Każda z zaobserwowanych sytuacji daje głównemu bohaterowi odczuć prawdę o ludzkiej egzystencji, przeznaczeniu i konsekwencjach swoich czynów. Doświadczenie autora poparte jest wiedzą o świecie, o ludziach oraz ich charakterach. Ta erudycja aż bije po oczach, daje się we znaki czytelnikowi w każdej sekundzie lektury. Wszystko prowadzi do jednego – do nauczenia nas techniki samodoskonalenia, do próby pokazania nam, że możemy być lepsi, godniejsi naszego życia oraz że nie powinniśmy go odbierać aż tak dosłownie. Trzeba zacząć analizować swoje zachowanie, aby nie ulegać pozorom, ponieważ nic w człowieku nie jest takim, jakim się wydaje.
Nie brakuje w "Schyłku" szyderczego poczucia humoru, który aż boli, gdy się to czyta, ale też pozwala się obudzić i analizować własną postawę wobec otaczającego nas świata czy ludzi. To wszystko sprawia, że nic nie jest nas już w stanie zaskoczyć. Każdy bowiem spotkał się kiedyś z opisanym tu człowiekiem. Wielość charakterów, z jakimi bohater ma do czynienia tylko utwierdza nas w przekonaniu, iż powinnyśmy spojrzeć na siebie zupełnie innym okiem, bardziej obiektywnie, ponieważ wszyscy z napotkanych w opowieści ludzi są "każdym z nas". Nieuchronnie dążą do dokonywania jakiś niefortunnych wyboru, podejmowania błędnych decyzji prowadzących do upadku. Nie ma od tego odwrotu, ponieważ wszystkim kieruje przeznaczenie, wszechświat i nic go nie powstrzyma od ściągnięcia nas w dół.
Bohater, jak już zostało wspomniane, jest nie tylko wędrowcem, ale również obserwatorem czerpiącym wiedzę o życiu płynącą z doświadczenia sposobu bycia czy nawet myślenia innych ludzi. Poszerza horyzonty, daje sobie przestrzeń na zrozumienie wszechświata, jego logiki czy absurdu. Ma tutaj również możliwość "dotknięcia" rzeczywistości oraz połączenia jej z własną duchowością, z wewnętrznym ja tak często odmiennym od tego, co na zewnątrz.