Czy dwoje pokrzywdzonych przez los ludzi zdoła sobie zaufać?
Łucja po dramatycznych wydarzeniach szuka zapomnienia i pocieszenia w alkoholu oraz imprezach. Żyje chwilą, bo wie, co to znaczy stracić coś nieodwracalnie. Aż pewnej nocy poznaje Kamila, który wypełnia pustkę i przynosi spokój, jakiego nie czuła od dawna.
Kamil niedawno zakończył związek i nie zamierza wiązać się ponownie. Zwłaszcza, gdy jego była dziewczyna nie chce pogodzić się z rozstaniem. Rzuca się w wir pracy, nauki i przypadkowych znajomości. Do czasu, aż spotyka Łucję, która burzy wszystkie jego postanowienia.
Dwoje zagubionych młodych ludzi, którzy nie byli gotowi na to, co ich spotkało. Czy miłość zdoła ich ocalić?
Debiut Karoliny Rudnik to pełna wzruszeń i emocji historia o tym, jak jeden wieczór może zmienić całe nasze życie.
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2021-03-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 320
Ona i On. Oboje po przejściach, które starają się chować głęboko na dnie swojej duszy, ale o których nie mogą zapomnieć. Ona żyje chwilą, bo wie, co to znaczy coś stracić. On rzuca się w wir pracy. Oboje stają na swojej drodze i od teraz nic już nie jest takie jak było wcześniej. Czy dwa zagubione serca odnajdą wspólny rytm?
„Pomyśleć, że bałem się tego, że jej obecność wszystko skomplikuje i sprawi, że będę czuł się uwiązany. To bez niej dni wydawały się puste. Wprowadziła zamęt do mojego życia, ale też dzięki niej chciałem czegoś więcej niż to, co miałem.”
Lubię sięgać po debiuty, bo nigdy tak naprawdę nie wiem co takiego otrzymam. Nie znając wcześniej autorki możesz być pozytywnie zaskoczona, albo rozczarowana. W tym przypadku jest na plus. Debiut Karoliny Rudnik sprawił, że całkowicie oddałam się przyjemności czytania lektury i byłam ciekawa jak zakończy się ta historia. Kibicowałam naszym bohaterom, wierząc, że w końcu pokonają swoje demony przeszłości.
W życiu tak naprawdę niczego nie można być pewnym. Dziś jest tak, a jutro może być inaczej. Jedna chwila może odmienić nasze życie już na zawsze. Przekonali się o tym nasi bohaterowie na własnej skórze. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nas spotyka, dlatego tak ciężko poradzić sobie z dramatycznymi wydarzeniami, których uczestnikami stajemy się my sami. Próbujemy żyć, ale tak naprawdę wegetujemy. Niby idziemy do przodu, a jednak wciąż gdzieś tam za nami ciągnie się szept przeszłości. Próbujemy go zagłuszać, ale to niemalże niemożliwe. Aż nagle poznajemy tą jedyną osobę, która odmienia wszystko. Rozjaśnia nasz świat, sprawia, że od nowa chce się nam żyć i czerpać z tego życia pełnymi garściami. Przeszłość nie odchodzi, ale odsuwa się w cień pozwalając zaczerpnąć tchu. A my coraz bardziej zaczynamy wierzyć w to, że to przeznaczenia, bo jak inaczej to nazwać? Wierzycie w przeznaczenie? W to, że pewne rzeczy, które dzieją się w naszym życiu, były nam po prostu pisane?
Łucja po tragedii jaką przeszła nie może się otrząsnąć, więc szuka zapomnienia na wszystkie możliwe sposoby. Rodzina zamiast ją wspierać, tylko coraz bardziej ją tłamsi, jedynie w ojcu ma prawdziwe oparcie i zawsze może na niego liczyć. Łucja jest zagubioną dziewczyną z zranionym sercem i poharataną duszą. Nie może zapomnieć o tym, co ją spotkało, wciąż żyje z poczuciem winy. Kiedy spotyka na swojej drodze Kamila w jej życiu zachodzą znaczące zmiany. Jej życie ponownie nabiera barw.
„Chciałam, by mnie zapewnił, że cokolwiek się stanie, będzie ze mną, ale w życiu nie było nic pewnego. Jednego dnia układało się świetnie, a następnego wszystko się psuło. Wiedziałam o tym aż za dobrze. Musiałam wycisnąć z tej chwili, ile mogłam. Przy Kamilu właśnie tak żyłam – mocno, szybko i całą sobą.”
Kamil kończąc związek z dziewczyną, której nie kochał, nie planował ponownie wiązać się z kimś innym. Poświęca się pracy, nauce i korzysta po prostu z życia. Ale jedna noc podczas której poznaje Łucję odmienia wszystko. Kamil kiedyś pogubił się w swoim życiu popełniając wiele błędów, ale teraz wyszedł na prostą. Łucja staje się dla niego kimś ważnym, lekiem na całe zło.
Autorka stworzyła niezwykle barwne postacie od których biją emocje na kilometr. Nie są to idealne osoby pozbawione wad, wręcz przeciwnie. Zostają nam przedstawieni od tych lepszych i złych stron. Karolina Rudnik nie koloryzuje ich życia, wręcz przeciwnie, rzuca ich na głęboką wodę, wystawiając na wiele prób. Niczego im nie ułatwia, wystawia ich na próbę przeciwstawienia czoła przeciwnościom. To postacie, które poznajemy stopniowo. Ich sekrety i tajemnice zostają ujawnione stopniowo. Czasem nie rozumiałam ich zachowania, ale potem dochodziłam do wniosku, że każdy z nas ma w życiu takie momenty, w których inni nas nie rozumieją.
Miłość, zaufanie i wzajemnie wsparcie to główne tematy powieści. Zobaczymy, że miłość może przyjść nagle w najmniej oczekiwanym momencie i wywrócić nasze życie do góry nogami. Miłość pojawia się nagle, nieoczekiwanie, tak naprawdę często nie jesteśmy na nią gotowi. Ale kiedy puka do naszych serc, musimy zdecydować czy chcemy ją tam wpuścić i zatrzymać na dłużej. Miłość naszych bohaterów nie będzie bez skazy. Pojawią się tajemnice i sekrety, które wpłyną na jej przebieg. Czy zatem nasi bohaterowie będą w stanie otworzyć się na siebie i w pełni sobie zaufać, zdradzając męczące ich demony? Czy uczucie będzie tak silne, że będzie w stanie pokonać wszystkie przeciwności? A może nasi bohaterowie się poddadzą i odpuszczą? Koniecznie przeczytajcie, by się dowiedzieć, co takiego się wydarzy.
"Rytm zagubionych serc" to historia dwojga zagubionych serc, które być może wspólnie okażą się dla siebie ocaleniem. Historia o miłości, która nie raz zostanie wystawiona na próbę. Ale to również historia o nadziei na to, że pomimo tragedii jakie spotykają niektórych ludzi jest dla nich wciąż światełko nadziei na lepsze jutro. Gorąco polecam.
Łucja i Kamil to dwa samotne i zagubione serca. Tak samo pokiereszowane i tak samo smutne.
Ona ma dwadzieścia lat i jest maturzystką. Mieszka z matką, jej drugim mężem i rocznym braciszkiem. Z ojcem widuje się i ma z nim lepszy kontakt. Ale to przeszłość nie pozwala jej żyć pełnią płuc. Ucieka w imprezy i alkohol szukając ucieczki od natłoku myśli.
Kamil ma dwadzieścia jeden lat i jest na swoim. Wyprowadził się z domu, pracuje i uczy się. Jego kontakty z rodziną ograniczają się do minimum. Choć kocha braci i matkę, tak z ojcem są na wojennej stopie.
Pewnej nocy Łucja i Kamil się poznaje i już nic nie będzie takie samo. Czy w tego przypadkowego spotkania powstanie miłość? Czy zdobędą się na odwagę i opowiedzą co ich spotkało? Czy się na wzajem otworzą? Co na to wszystko ich rodziny?
Debiut autorki zaintrygował mnie opisem. Była ogromnie ciekawa ich historii. Tego wszystkiego co sprawiło, ze znaleźli się w tym miejscu i w takiej sytuacji. Autorka od początku wciąga w wir melancholii i takiego smutku. Krzywdy jaka miała miejsce w przeszłości, która blokuje i nie chce uwolnić człowieka ze swoich szponów. Łucja przeszła przez piekło. Dosłownie. To ją złamało. Autorka bardzo dobrze wczuła się w rolę, w swoją bohaterkę. Na każdym kroku czułam ten ból i smutek. Próbę oczyszczenia umysłu i wspomnień. Zagłuszenie tego kotła, który cały czas kipi, zamiast ostygnąć. Nierówna walka. Bardzo wyczerpująca. To było mocne. Współczułam jej. Szczególnie, gdy widziałam jej ojczyma. Niejednokrotnie miałam obawy, czy nie będzie chciał jej skrzywdzić. Dosłownie byłam przerażona jego zachowaniem. To była totalnie nieprzewidywalna postać. Tak samo zresztą ojciec Kamila. Nie przypadł mi do gustu. Jego zachowanie mimo obejmowanego stanowiska było zatrważające. Moje biedne serce. Co ono tu przeszło to głowa mała. Do tego główny bohater. Kamil jest odpowiedzialnym, pomocnym i sympatycznym młodym mężczyzną, który kiedyś się pogubił a teraz za to płaci. Ma silną wolę ale nie jest łatwo mu się otworzyć. Woli się zamknąć w swojej skorupie. Dlatego właśnie byłam ogromne ciekawa tego czy dwoje społecznych outsiderów będzie razem. Czy ta znajomość im pomoże. Pomoże rozwiązać problemy i da nadzieję. Autorka niczym wiatr raz przechylała chorągiewkę w jedną stronę a raz w drugą. Nie byłam pewna co za moment się wydarzy i jak to wpłynie na bohaterów. Historia mocno skupiała na sobie moją uwagę. Była naszpikowana emocjami. Autorka ma fajny i przyjemny w odbiorze styl. Potrafi grać na emocjach i dawkować je odpowiednio do stworzonej przez siebie sytuacji. Wątki były dopracowane. Nie zauważyłam tutaj zbędnych opisów ani dialogów. Wszystko płynęło swoim nurtem. Tak, jakby tę historię pisał sam los. Postacie wyszły realne. Nie przekoloryzowane. Autorka pokazała, że wystarczy tylko chwila, moment, by zmieniło się nasze życie. Los jest przewrotny i totalnie nie przewidywalny. Jeśli szukacie wzruszającej i chwytającej za serce historii to śmiało możecie ją czytać.
Polecam.
"Rytm zagubionych serc" to dzisiejsza premiera od @wydawnictwoszostyzmysl i debiut @karolina.rudnik.autorka.
Tak‼️ Właśnie takiej książki potrzebowałam.
Jestem mile zaskoczona, bo ta książka jest dobra. Bardzo mi się ona podobała. Fabuła jest wciągająca, pochłonęła mnie całkowicie i dosłownie czyta się sama.
Uwielbiam styl Karoliny jest tak lekki, tak przyjemny, że wciąga od razu i chce się czytać, czytać i czytać... Do tego krótkie rozdziały z perspektywy Łucji i Kamila. Młodych ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez życie. Wiedzą co to ból i cierpienie. Ich kreacja jest świetna. Od samego początku ich polubiłam. Chociaż czasem denerwowali mnie swoim zachowaniem, ale cóż taki wiek. Też byliśmy tacy wkurzający.
Jeśli lubicie literaturę młodzieżową to ta książka Wam się spodoba. Ja jestem na tak i chcę więcej. Poza tym nie można przejść obojętnie obok tej okładki.
Urocza okładka kryje trochę mniej uroczą treść. To romans opowiadajacy historię dwójki młodych ludzi, a każde z nich ma swoją trudną przeszłość. I wszystko byłoby w porządku, no może oprócz przewidywalności, gdyby nie trochę płytkie podejście do tematu.
Na próżno szukać tu wielkich emocji czy wydarzeń, które wpłyną na bohaterów. Nie kupuję przypadkowych spotkań i miłości aż po grób - po trzech dniach znajomości. Chociaż początek zapowiadał się dobrze. Potem jednak przesadne tajemnice, konflikty z przybranymi ojcami, traumy, które traumami nie były, zdominowały fabułę, a ja pozostałam z pytaniami bez odpowiedzi i przytłoczona trochę nierealnym, w moim mniemaniu uczuciem pary głównych postaci.
Ogólnie nie jest to zła książka, bo znośnie napisana, jednak ja nie wyczułam tu żadnej prawdziwości. Lekka, błyskawiczna do przeczytania i równie szybka do zapomnienia.