Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 672
W Brandonie Sandersonie zakochałam się od pierwszej książki jego autorstwa, którą miałam szansę przeczytać. Pozycją tą było Elantris, jego debiutancka powieść, która całkowicie mnie oczarowała. Głos serca podpowiadał mi, abym pielęgnowała tę miłość i sięgała po kolejne twory autora, rozsądek za to obawiał się zawodu. A co jeśli następna powieść Sandersona, którą przeczytam, nie będzie równie dobra? Bałam się swoistej zdrady zwanej słabą lekturą, a jednak postanowiłam zaryzykować. I wiecie co? Miłość - mimo kilku cierni - dalej kwitnie!
Rozjemca wydaniem przypomina Elantris. Twarda okładka, na niej mężczyzna na czerwonym tle, wewnątrz tego samego koloru wstążeczko-zakładka, którą ubóstwiam. Niestety, tym razem mapka w środku jest jedynie czarno biała, nie ma tutaj również żadnej przedmowy. W przypadku wcześniej recenzowanej powieści, poprzedzały ją skromne wspominiki przyjaciela autora, opowiadające o początkach Sandersona i genezie samego Elantris. Żałuję, że w Rozjemcy nic takiego nie zostało dodane, ponieważ bardzo lubię tego typu wprowadzenia, często rzucają one nowe światło na całość. Na szczęście powieść nadrobiła w moim serduchu straty, o których powyżej wspomniałam, choć jej opis - przez pryzmat przeczytanej całości - zdradza zbyt wiele.
Vasherowi od zawsze wydawało się niezwykle ciekawe, że faceci strzegący lochów okazywali sie zazwyczaj równie źli lub nawet gorsi od tych, których pilnowali. Istniała oczywiście możliwość, że był to element większego planu. Społeczeństwu jako całości nie sprawiało różnicy, czy tego pokroju ludzie siedzą w celach, czy poza nimi, byle tylko tkwili w więzieniach, z dala od uczciwych ludzi.
O ile ci ostatni w ogóle istnieją.
Tym razem Sanderson rozpoczyna swoją waśń w więzieniu. Tam poznajemy Vashera, tytułowego Rozjemcę. Jest to postać, która wywołuje raczej mieszane uczucia - osobiście bardzo go polubiłam, choć na kartach powieści wielokrotnie mnie przeraził. Wydaje mi się on również najbardziej wyrazistą postacią, a wątki dotyczące jego osoby są zdecydowanie najciekawsze - od tych fragmentów nie potrafiłam się oderwać. Postaci księżniczek, Siri i Vivienne, są również całkiem nieźle nakreślone, jednak do tytułowego bohatera jest im daleko. Tak samo jest z pozostałymi postaciami, co nieco mnie zaskoczyło, bowiem w Elantris autor nieziemsko przyłożył się do bohaterów i dbałość o nich wydawała mi się jednym z największych atutów całości. I choć wielu z nich rozwinął w trakcie swej waśni po mistrzowsku, tak czuję jakiś nie dosyt. Tym razem Sanderson zdecydowanie postanowił na fabułę, która - choć z początku rozwija się powoli i można nieco się w niej zagubić - tak w dalszych etapach niesamowicie rozkwita i okazuje się zaskakująco dobrze zaplanowaną i spójną całością.
Jednym z największych atutów Rozjemcy jest nieprzewidywalna akcja. Autor na każdym kroku zaskakuje czytelnika stworzonym przez siebie światem, bohaterami i ich zachowaniami, oryginalnym system magii, frapującymi dialogami i poczuciem humoru na bardzo wysokim poziomie. Bajeczny styl pisania, gawędziarski rzekłabym, urozmaica całość i czyni lekturę niezwykle przyjemną nie tylko ze względu na niebanalną historię, ale również i cudowną narrację, którą niewielu pisarzy może się pochwalić. Myślę, że moją miłość Sanderson zdobył przede wszystkim właśnie swoim mistrzowskim warsztatem pisarskim, którego - za przeproszeniem - cholernie mu zazdroszczę i którym bez ustanku mi imponuje.
Rozjemca to wspaniała i pomysłowa powieść fantasy, która zabiera nas w świat nietypowych bogów i magii. Autor porywa w niej czytelnika w głąb swojej bezgranicznej wyobraźni i pozwala się w niej całkowicie zagubić, dzięki czemu możemy poczuć się częścią stworzonej przez niego historii. Jeśli macie ochotę na fantastyczne przygody, z elementami kryminału i romansu - sięgnijcie koniecznie. Nie zawiedziecie się, książka mimo kilku wad jest niezwykle zajmującą lekturą.
Choć swoją przygodę z fantastyką zaczęłam już jakiś czas temu, to aż wstyd się przyznać, że nigdy wcześniej nie czytałam powieści Sandersona. Chyba dałam się odstraszyć przez okładki jego książek, o których uważam, że są brzydkie. To ogromny błąd, który właśnie zrozumiałam i zaczynam go naprawiać. Do tego autora wrócę na pewno jeszcze nie raz i nie dwa. Książka - rewelacja. Dwie główne bohaterki, których życie rzuca w nieoczekiwane sytuacje; różne interpretacje zdarzeń przez różnych bohaterów; dwór króla-boga, na którym nic nie jest takie, na jakie wygląda... ale najbardziej moje serce skradł bóg, który nie wierzy w siebie :-) (co to w ogóle za pomysł!) - ze znakomitym, ciętym poczuciem humoru. Czytanie tej książki to była świetna zabawa.
Razem z Elantris, Rozjemca to jedno z niewielu pozycji z Cosmere, funkcjonujące jako pojedyńcza (jeszcze) książka, a nie seria. Niemniej, jest to godna polecenia propozycja Sandersona, który po raz kolejny daje popis swojej kreatywności.
Stephen King: Wielki szlem... Książka, trzymająca w napięciu od pierwszej strony. Zachwyciła mnie" Nagrodzona World Fantasy Award 1981 Tytułowa...
Po utworzeniu koalicji ludzkich monarchów stawiających opór wrogiej inwazji, Dalinar Kholin i jego Świetliści Rycerze przez rok prowadzili przeciągającą...