Wydawnictwo: Muza
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 448
'' Nigdy nie opuszcza się swego domu . Zabiera się go ze sobą . Straszne , lecz prawdziwe ''
Ależ koszmarna rodzinka z tych White'ów . Z jednej strony są dziwni , z drugiej , jak się tak głębiej zastanowić , zupełnie tacy sami jak wiele współczesnych rodzin . W czasach kryzysu rodziny i bezpośrednich relacji międzyludzkich typu face to face , nie odbiegają zasadniczo od standardu . Ojciec Alfred , tyran i despota , używający tak wobec żony jak i dzieci przemocy i fizycznej i psychicznej . Przy tym rasista (wszak nazwisko zobowiązuje jakby nie było) . Matka , niczym służąca usługująca panu i władcy , a odskoczni szukająca w książkach które czyta namiętnie i nałogowo , oraz troję ich dzieci . Obecnie dzieci są już dorosłe : najstarsza córka Shirley , syn Darren i młodszy od niego aż o 15 lat drugi syn Dirk . Alfred jest już stary ale wciąż pracuje w jednym z dużych parków Londynu jako dozorca . Kiedy go poznajemy , akurat wrzeszczy na czarnoskórą kobietę która ośmieliła się wejść na trawnik po samolocik swojego synka , który upadł na klomb kwiatów . Właśnie przy okazji tej jakże pokazowej społecznej akcji pada zemdlony na ziemię . Kara boża czy cuś :) ? Zostaje zabrany karetką do szpitala i wtedy zaczynamy poznawać całą rodzinę White'ów dość dogłębnie . Familia owa spotyka się wokół łóżka chorego Alfreda i mimo że starają się nie natykać na siebie nawzajem , jednak nie bardzo im się to udaje . Autorka doskonale sportretowała rodzinę która mimo że nie widuje się latami , przy okazji spotkania nie potrafi wytrzymać w swoim towarzystwie dłużej niż kilka minut . Shirley , która dopiero w połowie korytarza w powrotnej drodze z sali szpitalnej ojca uzmysłowiła sobie , że już nie musi się sztucznie uśmiechać . Matka która najchętniej wygoniła by wszystkich z sali i została z mężem sama . Przeszkadzają jej dzieci , przeszkadza zbyt wymalowana kobieta na sąsiednim łóżku . Sławny Darren który przywozi ze sobą trzecią już żonę i zły humor , oraz nieszczęsny , rozedrgany , mocno niezrównoważony , a może nawet zaburzony Dirk , który w jednej chwili bardzo chce by matka była z niego dumna , a zaraz za momencik myśli '' Cóż za beznadziejne imię wybrała dla mnie ta beznadziejna baba '' . Oto i cała rodzina White'ów , cała patologia w ich byciu , a raczej nie byciu razem . Książka jest bardzo '' treściwa '', oprócz historii życia tej rodziny i każdego z osobna jej członków , autorka porusza inne bardzo ważne tematy takie jak homoseksualizm , rasizm , ale też ukazuje obraz kryzysu gospodarczego , kiedy to May rozmyśla co się stało z ich miłą i przyjemną ulicą przy której obecnie coraz więcej plajtujących sklepów się zamyka . Warzywniaki , kawiarnie , obuwnicze , nawet apteki . Za to królują ciucholandy , supermarkety , a kolektura totalizatora nawet '' dwukrotnie zwiększyła swoją objętość '' , jak konstatuje sarkastycznie May . Książka mnie zasmuciła , chociaż nie znalazłam w niej niczego nowego , niczego co by mnie w jakiś sposób zaskoczyło , jeszcze trochę a '' instytucja rodzina '' będzie całkowitym przeżytkiem , reliktem dawnych lat , kiedy to jeszcze jadano razem obiady przy wspólnym stole i odwiedzano się nie tylko od święta . To dobra książka , jednak czy potrzebna ? czy ktoś kto ją przeczyta zmieni coś w swoim życiu , czy tylko pokiwa nad nią smętnie głową ? W sumie cytat rozpoczynający moją wypowiedź jest doskonałym odzwierciedleniem moich zadumań na temat tej lektury . Polecam ku refleksji i przestrodze .
Przeczytane:2013-02-23, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,