„Psychoza (1959) Roberta Blocha, powieść niewielka rozmiarem, stoi jednak w centrum dość rozległej konstelacji. A ta – jak to się zdarza w wypadku szczególnie znaczących dzieł literatury popularnej – ma skłonność do nieustannego rozrastania się. Obserwujemy to nawet sześćdziesiąt lat po ukazaniu się książki. Zjawisko pod wspólnym szyldem »Psychoza« grupuje bowiem bardzo rozmaitą i rozległą materię, bo i autentyczne wydarzenia z kronik policyjnych, i postępy badań psychiatrycznych, i opis tych schorzeń w prasie kolorowej i brukowej, a także literaturę z psychopatycznym zabójcą w tle. Wreszcie film, a w tym obrębie – fenomen kina nazwiskiem Alfred Hitchcock i dokonaną przez niego ekranizację powieści Roberta Blocha. Dalej: jej sequele, prequel i remake oraz »film o filmie«, jakim jest obraz Hitchcock, który opowiada o dziejach powstania ekranowej Psychozy”.
- wyimek z posłowia Wiesława Kota
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 176
Książka ta jest napisana bardzo przyjemnym stylem, a autorowi naprawdę udało się zaprezentować konkretną, przemyślaną i logiczną historię, która angażuje czytelnika, zaskakuje, a może i momentami wywołuje ciarki na plecach. Zdecydowanie nie sposób się tutaj nudzić, bowiem powieść czyta się szybko i z zaangażowaniem. Poza tym Bloch wie, kiedy odpowiednio podnieść czytelnikowi ciśnienie – dba o to, aby napięcie odpowiednio wzrastało, żeby akcja nie była nużąca, a i żeby zakończenie nie było tak do końca oczywiste! To naprawdę bardzo dobra pozycja!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Mary Crane to doświadczona przez los i znudzona życiem młoda kobieta, która pod wpływem chwili postanawia wziąć życie za rogi i kradnie swojemu szefowi 40 tysięcy dolarów. Pieniądze chce przeznaczyć na spłatę długów narzeczonego i ślub. W trakcie ucieczki, kobieta pod wpływem zmęczenia i złych warunków atmosferycznych postanawia zatrzymać się w przydrożnym hotelu Bates Motel prowadzonym przez ekscentrycznego Normana. Niestety jak się później okaże Bates Motel będzie miejscem jej ostatecznego końca podróży. Jakie tajemnice kryją się w ścianach podupadającego motelu? Kim są jego mieszkańcy?
Jak duże grono osób przed przeczytaniem ksiązki oglądałam ekranizację mistrzowskiego Alfreda Hitchcocka, dałam się porwać filmowej „Psychozie” tak, ze nie sięgnęłam po literacki pierwowzór. A szkoda, bo ta historia biorąc pod uwagę lata powstania wymyka się schematom. Przy pierwszym spotkaniu zaskakuje i intryguje. Wydawnictwo Vesper ma w swojej kolekcji ostatnio mnóstwo takich perełek, nowych wydań klasyki literatury, które mogłoby się wydawać zostały zapomniane. Z pewnością pod względem fabularnym zwolennicy Hitchcocka nie znajdą tutaj żadnych nowości, książka nie będzie miała elementu zaskoczenia, jednak i tak uważam że warto po nią sięgnąć. W konfrontacji z filmem książka to spotkanie z Normanem Batesem na zupełnie innym poziomie, można wręcz powiedzieć spotkanie „bliższego stopnia”.
„Psychoza” to jedna z tych książek, która idealnie wpasowała się w mój gust czytelniczy. Nie dość, że niewielkich rozmiarów, co pozwala przeczytać ją w jeden dzień, to jeszcze ze świetnie wyważoną i ciekawą fabułą, której proporcje są niezwykle przemyślane. Do tego dochodzą niespodziewane zwroty akcji i stopniowo budowane napięcie, niepokój udziela nam się do ostatniej strony. Książka przesiąknięta jest mrocznym klimatem, panuje w niej gęsta atmosfera którą można kroić nożem, autor uzyskał to wszystko dzięki takim elementom jak stary niszczejący hotel, choroba psychiczna i tajemnicze zniknięcia.
„Psychoza” to świetnie skonstruowana powieść grozy, ukazującą różne punkty widzenia m. in. ofiary, mordercy czy szaleńca.
Bloch napisał tę historię tak że naszego postrzegania nie zaburzają zbędne opisy, możemy skupić się na tym co najważniejsze. Z reszta ta ksiązka to dowód na to że jeśli historia jest dopracowana, nie potrzebuje sztucznego dmuchania balonika za pomocą opisów czy wtrąceń. Może być krótka ale konkretna, bez udziwnień a do tego wywoływać silne emocje. Książka w której niewielkiej objętości mieści się ogromny potencjał.
Kreacja bohaterów to prawdziwy majstersztyk, oczywiście pierwsze skrzypce gra tutaj wspominany Norman, jednak każdy inny bohater jest na swój sposób potrzebny, ma określoną ważną rolę, a postacie są niezwykle różnorodne. Sam Norman to postać genialna, przedstawiona na zasadzie kontrastu. Z jednej strony nieśmiały, samotny, zdziwaczały mężczyzna z drugiej chłopiec nieumiejący wyrwać się ze szponów matki. Dziwak zależny od matki i niezwykle inteligentny psychopata. Robert Bloch pokazał w tej krótkiej powieści swój niezwykły kunszt pisarski ukazał jak działa umysł człowieka maltretowanego, zniszczonego i tłamszonego przez lata.
Bloch spokojnie wprowadza nas w świat bohaterów, czytelnik często daje się zwieść, by wreszcie dotrzeć do zakończenia gdzie następuje wreszcie rozwiązanie zagadki. Autor po części bawi się z czytelnikiem, z starannością wybiera i dozuje informacje jakie przekazać.
Co szczególnie ważne dla mnie ksiązka skupia się na analizie psychologicznej. To właśnie „Psychoza” stworzyła podwaliny pod prawdziwe studium szaleństwa i choroby w literaturze. Wnikliwy i dokładny obraz psychopaty wydaje się autentycznie i rzetelnie wyjęty z bazy kryminalnej.
Opowieść ta dotyka wielu kwestii depresji, choroby psychicznej, kruchości ludzkiego życia i psychiki. Jest tez opowieścią o ludzkiej naturze, jej ułomności, o tym jak może rozpaść się nasze postrzeganie tożsamości i piętnie przeszłości które niejednokrotnie na nas ciąży.
Warto wspomnieć o posłowiu Wiesława Kota, które rzuca nowe światło na powieść i ekranizację. Dodatkowo w książce zostały umieszczone surowe lekko toporne ryciny, które idealnie wpisują się w klimat książki.
To była prawdziwa uczta literacka. Aż ciężko sobie wyobrazić że „Psychoza” została napisana pół wieku temu a jednak wciąż zachowuje swoją aktualność. To cos więcej niż typowa powieść grozy, to kryminał i dreszczowiec w jednym ze świetnie rozwiniętym wątkiem psychologiczny. Głębokie studium ludzkiej natury które zaskakuje innowacyjnością mimo sześćdziesięciu lat na karku. Mimo wiekowości przerazi, zaciekawi i oczaruje czytelnika. Nie było tutaj litrów krwi a jednak powieść jest genialnym thrillerem, niestety bardziej kojarzona z ekranizacji niż z pierwowzoru. Łatwo to zmienić. Zapraszam do lektury. To będzie prawdziwa gratka dla wszystkich fanów grozy
Były ciarki na plecach i oglądanie się za siebie. Polecam.
Książka jest mała, ale za to bardzo smaczna. Ma już co prawda ponad 60 lat, ale nic nie straciła ze swojej świeżości. Ciekawy pomysł, świetnie zrealizowany, wiarygodni bohaterowie i świetnie prowadzona narracja. Wcale się nie dziwię, że wyszedł z tego filmowy hit.
Jedyna wada, że ledwo zacząłem, już ją skończyłem. Ale też ciężko się było oderwać...
Nie przepadam za twórczością Stephena Kinga, jednak znów dałam szansę temu autorowi. Tym razem w duecie z Richardem Chizmarem. Było dużo lepiej, jednak historia Gwendy i pudełka z magicznymi guzikami była zdecydowanie za krótka. Nie zdążyłam dobrze polubić się z bohaterką, a już wszystko się skończyło. Bardzo podobał mi się pomysł autorów oparty na magicznych guzkach, który pełni inną funkcję. Niestety mam wrażenie, że czegoś tu zabrakło. Jakby autorzy nie dokończyli tej historii. Na pewno sięgnę po drugi tom, tym razem pisany już przez samego Richarda Chizmara i sprawdzę co tam u Gwendy ;)
Nieprawdopodobne, w jakie zakłopotanie wprowadził mnie ten tytuł, co do rozpoczęcia swej opinii. Po prostu nie wiem jak zacząć i jest to pozytywna niewiedza, bo chciałbym polecić tę książkę każdemu miłośnikowi dreszczowców - raz, że klasyka i powinno się znaleźć w topce znajomości gatunku. Dwa, że tę książkę pochłaniasz i wciąga Cię od samego początku. Tytuł znany jest głównie w popkulturze z kultowego obrazu Alfreda Hitchcocka. Osobiście nawet nie wiedziałem, że ta powieść istnieje. Jeśli takich osób, jest więcej powinni szybko nadrobić lekturę.
Umówmy się, to nie jest typowy horror, bo widnieje w kategorii thriller i rzeczywiście jest to thriller psychologiczny, ale z tak mrocznym tłem i niepokojącymi aspektami, że trudno nie stwierdzić, iż to horror. Powieść inspirowana jest autentyczną postacią psychopaty Eda Geina, znanego z kanibalizmu oraz wytwarzania rzeczy z ludzkich ciał i wnętrzności. Sam ten fakt jest przyczynkiem do poczucia grozy. Psychologiczny aspekt tej powieści opiera się na wielorakiej jaźni oraz freudowskich teoriach o kazirodztwie. Brzmi ciężko, prawda? I tak właśnie jest, bo konstrukcja tej powieści nie jest nużąca, a wręcz przemyślana. Nie ma tu żadnych przeciągnięć, niepotrzebnych opisów i zbędnych słów. Ta powieść została idealnie skrojona niczym płaszcz z ludzkiej skóry, mający pasować na jej psychopatycznego projektanta. Wszystko w tej powieści jest wyważone, istotne i co najważniejsze - wciągające.
Wszystko zaczyna się sceną relacji między synem i matką. Robi się od razu niezręcznie, bo rozmowa przybiera żenujących kształtów, kiedy okazuje się, że główny bohater - Norman, jest czterdziestoletnim maminsynkiem, wegetującym w tym samym domu od dzieciństwa. Pojawiają się kolejne przykre wnioski - matka Normana okazuje się jakąś nawiedzoną staromodną babą, której potrzebna pomoc specjalisty. Dalsze losy bohaterów wiążą się z morderstwem pewnej młodej kobiety, przybywającej do Bates Motel - jedynego źródła dochodu Normana i jego matki. Kto zabija, skoro poza dziewczyną, w budynku jest tylko Norman... i jego matka? Tu nie można spoilować, bo od tej pory zaczyna się ostra jazda, a czytelnik co jakiś czas jest wytrącony z równowagi, bo coś mu się nie skleja. Pojawiają się fakty przeczące poprzednim. Ekscytacja i mrok ogarnia nas z jakimś niesamowitym rebusem. Okazuje się, że nie dość, że w powieści prowadzone jest śledztwo, to jeszcze czytelnik musi rozwiązać jakąś indagację.
To właśnie piękno literatury, kiedy czytelnik angażowany jest w książkowe wydarzenia, bo musi coś zrozumieć. Zaskakujące i dosyć otwarte zakończenie sprawia, że nie dowierzamy, ale odczuwamy zaskakujący haczyk typowy dla historii o psychopatach, że coś działo się tylko w głowie bohatera. Zakończenie jest klinicznym podsumowaniem wydarzeń, ale pięknie napisane psychologiczno - filozoficznym tonem. "Psychoza" nie bez powodu ma właśnie taki tytuł, a czytelnik przekonuje się jak ta tytułowa dolegliwość, odbierana jest z perspektywy chorego.
Być może bluźnię, ale czytając "Psychozę" miałem wrażenie, jakbym czytał udoskonalonego Stephena Kinga. Psychologiczne profile przywodziły na myśl powieści Kinga, z tym że Bloch nie czynił w niej niepotrzebnych retardacji, lecz istotny aspekt dla fabuły. Styl pisania Blocha stał się dla mnie wzorcowy i to nie przez przypadek - autor nawiązał ponoć kontakt z samym H. P. Lovecraftem, co musiało zostawić jakieś twórcze piętno.
Moja opinia może być w sumie niepotrzebna, bo gdy weźmiemy wydanie "Psychozy" z 2019 roku od Wydawnictwa Vesper, w posłowiu Wiesława Kota przeczytamy analizę "Psychozy". Ponadto autor posłowia przybliży nam dalsze losy Normana Bates'a z serii w "Psychoza II" i "Psychoza III". Jednak to nie wszystko, bo dostajemy także telegraficzny opis wydarzeń związanych z kinematograficznym fenomenem "Psychozy" i nowatorstwem, jakie wprowadził Alfred Hitchcock podczas kręcenia adaptacji. Dowiemy się również, jak to wyglądało przy pracy następców Hitchcocka. Zatem w posłowiu właśnie mamy chyba najlepsze opinie, natomiast mój zachwyt będzie niewysłowiony, będę wracał do tej lektury, bo to tylko 170 wciągających stron i będę polecał każdemu miłośnikowi grozy - także i Tobie... a jak już Cię wciągnie, pamiętaj, że "każdemu czasem odbija..."
~ http://ratowniklektur.blogspot.com/
Cichy motel na odludziu wydaje się oazą spokoju, lecz w rzeczywistości jest królestwem śmierci. Jednak kto jest zabójcą? Zapewne nie Norman Bates - nieśmiały...
Przeczytane:2022-04-01, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2022,
Książka, w pięknym wydaniu wydawnictwa Vesper, z niesamowitymi ilustracjami Krzysztofa Wrońskiego to uczta dla duszy każdego grozomaniaka. Taki tytuł obowiązkowy, jeżeli lubisz się bać bądź chcesz zacząć przygodę z horrorami. Po podniesieniu okładki wpadniemy do koszmaru, który pochłonie nas na kilka godzin i pozostawi na długo z uczuciem niepokoju. To opowieść powstała w 1959 r., do której jednak można wracać wielokrotnie. Historia krótka, prosta, a jaki efekt wywołuje!
Norman Bates prowadzi przydrożny motel. W pobliżu mieszka też jego matka, która psychicznie tłamsi 40-letniego syna, żeby to tak zgrabnie ująć... Pewnego dnia pojawia się Mary, prosi o wynajęcie pokoju, jeszcze nie wie, co będzie dla niej oznaczać wizyta w tym przeklętym miejscu.
Powieść przeczytałam 2 lata temu. W tym samym czasie obejrzałam również film i nie sposób wybrać, co było lepsze. Książka ma ten dodatkowy plus, że jest rozbudowana o posłowie z ciekawymi informacjami dopełniającymi główny wątek. Zachęcam gorąco do zapoznania się z obiema formami, takich perełek nam trzeba!