W rozmowie opublikowanej w Magazynie Literackim biBLioteka tłumacz w ten sposób mówi o pracy nad książką: „Chciałem przybliżyć czytelnikom poezji w Polsce poetę, który – jak niewielu innych w XX wieku – potrafił przejmująco wyrazić los zwykłego człowieka w piekle dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Wiersze Ondruša, gęste, esencjonalne, ale nasycone przemilczanym kontekstem, w dużym stopniu też ‘lingwistyczne’, są do tłumaczenia bardzo trudne. Jego wiersze – niekoniecznie wzniosłe, niekoniecznie jednoznaczne – uwierają czymś niejasnym, paradoksalnym i trudnym do przełknięcia. Właśnie jak tytułowe ‘przełykanie włosa’, które od razu ewokuje doznanie bardzo zmysłowe i nieprzyjemne, niestety”.
Karol Maliszewski w pierwszej recenzji książki także pisze o rozumieniu tej poezji: „Jej totalność odczuwa się w tym wydaniu na sposób liryczny. Podkreślam – liryczny, a nie społeczny, zaangażowany, psychologiczny, filozoficzny, historyczny itd. To, co według Ondruša jest liryką, nie potrzebuje żadnego wsparcia. Nie temat ją tworzy, lecz uderzająca czytelnika fala gniewu, żalu i innych emocji. To ona ma poruszyć, a potem skłonić do refleksji”. W innym miejscu dodaje: „Wydaje mi się jednak, że w warunkach każdego państwa poeta jest – mówiąc językiem Konrada Góry – ‘bezpaństwowcem’, odszczepieńcem, kimś niesłychanie i prowokacyjnie zbędnym. Musiałem przeczytać ten (mistrzowsko przetłumaczony) tomik słowackiego liryka, żeby to wreszcie w tak mocny i wyrazisty sposób do mnie doszło”.
Przez całe dorosłe życie Ján Ondruš był outsiderem nieprzystosowanym do egzystencji w opresyjnym systemie społecznym. Urodził się na wsi w rodzinie kowala. Idylliczną krainą jego dzieciństwa była Nizina Naddunajska w południowej Słowacji, skąd jesienią 1939 roku jego rodzina została wypędzona przez armię węgierską. Dla siedmioletniego chłopca było to przeżycie tragiczne i traumatyczne. Odtąd często zmieniał miejsca zamieszkania i nigdzie nie zadomowił się na dłużej. W późniejszych latach uniemożliwiono mu także normalną pracę i publikowanie wierszy, zawarcie małżeństwa, później – w latach osiemdziesiątych – także emigrację na Zachód, następnie ubezwłasnowolniono go w ściśle prawnym sensie, dwa wybory jego starszych wierszy wydano bez jego zgody, przemocą odesłano na leczenie psychiatryczne i w końcu umieszczono w zakładzie opieki społecznej, gdzie przebywał do końca życia.
Ondruš to poeta typu norwidowskiego. Chce odpowiednie dać rzeczy słowo, ale język, którym dysponuje, nie umie wyrazić ciemnego dramatu wygnania, straty i odrzucenia. W szczególny sposób traktuje więc normy języka, często balansując na krawędzi gramatyki. Aby rozszerzyć możliwości wyrazu, rozciąga ją w zaskakująco logiczny i nieubłagany sposób. Jego twórczość odegrała kluczową rolę w przełamaniu stalinowskiego paradygmatu i socrealistycznego schematyzmu w słowackiej poezji w dekadzie przed Praską Wiosną. Stosując konsekwentnie aż do absurdu gramatyczne procedury derywacyjne, potwierdza konwencjonalny, lecz ambiwalentny charakter języka, jego kleistość, a zarazem kruchość, niemal szyderczo go obnaża i ujawnia, jak łatwo można nim politycznie manipulować i produkować przy jego pomocy fałszywy obraz rzeczywistości (pod tym względem przypomina trochę fenomen poezji Tymoteusza Karpowicza).
Liryka Jána Ondruša pozostaje kłopotliwa – trudna, a nawet szokująca dla czytelnika, niewygodna dla historyka literatury, problematyczna dla teoretyka poezji, bardzo wymagająca dla tłumacza na obce języki. Nie poddaje się łatwo lekturze, analizie, interpretacji, zaszufladkowaniu, recytacji, popularyzacji, kulturalnej utylizacji. Stawia opór i nadal wyobcowuje nie tylko siebie, ale także swojego czytelnika. Najważniejsze zbiory wierszy autora to: „Šialený mesiac” (Szaleniec księżyc, 1965),„V stave žlče” (W stanie żółci, 1968),„Posunok s kvetom” (Gest z kwiatem, 1968),„Kľak” (Klęknięcie, 1970),„Mužské korenie” (Męskie przyprawy, 1972),„Ovca vo vlčej kozi” (Owca w wilczej skórze, 1997),a także autorski tom wierszy wybranych „Prehĺtanie vlasu” (Przełykanie włosa, 1996).
Zbigniew Machej jest poetą, tłumaczem i eseistą. Ukończył polonistykę i religioznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W latach osiemdziesiątych współpracował z opozycją demokratyczną i niezależnym ruchem wydawniczym. Po 1989 roku pracował jako dziennikarz, menedżer kultury i dyplomata. Przez wiele lat mieszkał i pracował w Czechach oraz na Słowacji. Obecnie mieszka na polsko-czesko-słowackim pograniczu w Cieszynie. Zajmuje się głównie pracą pisarską i translatorską. Jako poeta debiutował w 1980 roku. Jest autorem piętnastu zbiorów wierszy (m.in. „Smakosze, kochankowie i płatni mordercy”, „Legendy praskiego metra”, „Wspomnienia z poezji nowoczesnej”, „Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji”, „Zima w małym mieście na granicy”, „Mroczny przedmiot podążania”).
Machej tłumaczy na język polski poezję czeską i słowacką. W 2017 roku wydał przełożone z czeskiego „Pieśni duchowe” Georgiusa Tranosciusa, śląskiego poety luterańskiego z epoki baroku (Nagroda „Literatury na Świecie” w kategorii poezja za rok 2017). Z czeskiego tłumaczył także m.in. wiersze Jana Skácela, Ivana Blatnego, Ivana Wernischa, a ze słowackiego – Ivana Štrpki (tom „Cicha ręka” wydany w 2009 roku w ramach edycji Europejski Poeta Wolności w Gdańsku). Przekładał ponadto wiersze dawnych poetów angielskich – Thomasa Traherne’a i Johna Clare’a. Jako poeta wydał w Biurze Literackim siedem książek. Ostatnio w 2016 roku „Telefon z antypodów” – tom ukazał się jedynie w wersji elektronicznej.
Wydawnictwo: Biuro Literackie
Data wydania: 2021-04-05
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 116
Język oryginału: słowacki
Tłumaczenie: Zbigniew Machej