U początków włoskiej neoawangardy nie było Jerzego Grotowskiego, chociaż data jego reżyserskiego debiutu z zespołem Teatru 13. Rzędów – rok 1959 – zbiega się w czasie z debiutami artystów związanych z rzymskim teatrem alternatywnym – Claudia Remondiniego, Carla Quartucciego i Carmela Benego – wyznaczającymi w historii włoskiego teatru symboliczny początek Nowego Teatru. Artyści neoawangardy odwoływali się przede wszystkim do Bertolta Brechta, odkrywanej właśnie spuścizny Antonina Artauda i futurystów. Nazwisko Grotowskiego w kontekście neoawangardy pojawia się zazwyczaj w pracach historyków młodszego pokolenia i narracjach samych artystów, którzy debiutowali w tym okresie, i należy tłumaczyć je błędem logicznym wynikającym z niezwykłej popularności, jaką polski reżyser zyskał po weneckim Biennale Teatru w 1975 i dzięki wymianom prac, prowadzonym na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku w Workcenter of Jerzy Grotowski w Vallicelle pod Pontederą. Właśnie specyficzna sytuacja instytucjonalna włoskiego środowiska szeroko rozumianych teatrów poszukujących przed osiedleniem się Grotowskiego w Vallicelle stanowi przedmiot moich zainteresowań i temat niniejszej książki, a jej tytuł – Przed Grotowskim – nawiązuje właśnie do okresu, kiedy narracja na temat znaczenia twórczości artysty dla włoskiego teatru poszukującego nie była jeszcze uprawomocniona jego późniejszymi działaniami na terenie Włoch.
Wydawnictwo: Pasaże
Data wydania: 2017-12-06
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 180
Przeczytane:2019-03-10,
Dostajemy do ręki przedstawienie w trzech aktach historii włoskiego teatru. Od prapoczątków, czyli zaraz po ukształtowaniu się państwa, po czasy współczesne. Poznajemy różne koncepcje pracy aktorskiej. Stałe poszukiwania nowych form wyrazu. Trudności, z którymi musiały się mierzyć teatry. Odkrywamy też fenomen Jerzego Grotowskiego - polskiego reżysera, który z postaci kompletnie anonimowej (pierwsza wizyta przeszła bez echa) stał się dla Włochów niemal bogiem teatru, wywierającym olbrzymi wpływ na współpracowników i wszystkich, którzy zetknęli się z Jego twórczością.
Praca naukowa, ale nie napisana bynajmniej nudnym i drętwym stylem, jak to się nieraz zdarza w przypadku tego typu opracowań. Wręcz przeciwnie - czyta się ją jako fascynującą opowieść. Nie mogłam się oderwać. Lektura rzuciła mnie na deski. Deski teatralne oczywiście.
dr Kalina Beluch