Są takie siły, o których istnieniu lepiej nie wiedzieć...
W sennym do tej pory miasteczku Tensas zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Zbliża się Boże Narodzenie, ale atmosfera daleka jest od świątecznego nastroju. Tajemnicze samobójstwo jednego z mieszkańców, dziwne zachowanie pastora podczas pogrzebu, widmowe postacie, które pojawiają się znikąd – wszystko to pogłębia atmosferę grozy. I jeszcze pewna latarnia, która jest niemym świadkiem wydarzeń...
Losy Katie, Stephena i ich córki splotą się z czwórką nieznajomych osób, z którymi wspólnie będą musieli się zmierzyć z siłami, o istnieniu których nie mieli pojęcia. Stawką jest życie Amy, muszą więc zrobić wszystko, by pomyślnie przejść próbę, na jaką wkrótce zostaną wystawieni...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-12-06
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Małe senne miasteczko Tensas w okresie przedświątecznym pokryte skrzącym się w słońcu śniegiem. Czy to nie idealna sceneria na ciepłą opowieść familijną? Nie tym razem. Już od pierwszych stron autor wprowadza nas w klimat grozy i wyczekiwania, napięcia i niedowierzania. Bo zimową nocą w świątecznym czasie może wydarzyć się wszystko, nawet to, czego nie jesteśmy w stanie ogarnąć rozumem i zaakceptować. W końcu to czas cudów.
Tej nocy kilkoro wybranych, czy może naznaczonych, doświadczy niewytłumaczalnego zjawiska, które odmieni nie tylko ich życie na zawsze. Czy tą niewielką miejscowość wybrały sobie siły dobra i zła, by zetrzeć się ze sobą, jak robią to od tysiącleci? Czy może to szatan, mamiąc ich i oszukując, daje im pozornie możliwość wyboru, tak naprawdę go odbierając?
Autor wystawia na próbę nie tylko swoich bohaterów, ale i czytelnika. Każdy z nas ma okazję zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć na pytanie, jak zachowałby się w równie patowej sytuacji?
Nie otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie rodzące się w trakcie lektury pytania, co jednak nie rozczarowuje, a pozostawia z kłębowiskiem myśli, dając pole naszej wyobraźni.
Książka ma mroczny, ciężki klimat, ale za to lekki język i zgrabne dialogi. To bardzo udany debiut z gatunku grozy, więc wcale mnie nie dziwi, że kolejna książka autora wyjdzie już we współpracy z Wydawnictwem Vesper. A wiadomo, że to wydawnictwo wie co dobre.
Skończyłam Próbę sił i muszę powiedzieć, że ta książka była świetna. Naprawdę. Wywarła na mnie ogromne wrażenie. Rzadko sięgam po tego typu książki, ponieważ później moja wybujała wyobraźnia płata mi różne figle i zwyczajnie się boję. Nie ma co się oszukiwać :)
W małym miasteczku Tensas dzieją się dziwne rzeczy. Samobójstwo jednego z mieszkańców, na pogrzebie którego pastor dziwnie się zachowuje. Mała dziewczynka w białej sukience, chłopiec w kaszkiecie i tajemniczy mężczyzna, to wszystko sprawia, że panuje atmosfera grozy.
Życie Katie, Stephena i ich córki splata się z czwórką nieznajomych. Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia.
Każda z tych osób zostanie wystawiona na próbę. Czy przejdą ją pomyślnie?
Wierzycie w zjawiska nadprzyrodzone? Ja tak. Myślę, że to dlatego ta książka sprawiła, że miałam ochotę zarwać dla niej noc. Napisana jest w bardzo interesujący i wciągający sposób.
Książka podzielona jest na trzy części, a rozdziały są dość krótkie. Każdy czytałam z coraz większym zainteresowaniem, akcja nabiera tempa, ale mamy też możliwość poznać bliżej bohaterów.
Czuć atmosferę grozy i napięcia. Chwilami książka jest mroczna. Nie znajdziecie tu gęsto siejących się trupów, ale niektóre zdarzenia przyprawiają o gęsią skórkę. Autor potrafi wpływać na emocje. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale był wątek, który mnie wzruszył. W to wszystko rewelacyjnie wkomponowany wątek biblijny.
Niejednoznaczne zakończenie sprawiło, że w mojej głowie zrodziło się chyba więcej pytań niż odpowiedzi. Uważam, że każdy czytelnik może zinterpretować je po swojemu.
Znawcą gatunku nie jestem, powieści Kinga nie czytałam, ale moja ocena to 9/10. Z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę tego autora.
Wierzycie w zjawiska nadprzyrodzone? W to, że nic nie dzieje się bez przyczyny i każde wydarzenie w Waszym życiu dzieje się po cos? Ja wierzę 😁 Tak w skrócie można opisać to dzieło tak by nie zdradzając fabuły, dla tych, którzy nie czytali.
Przynajmniej ja go tak odebrałam.
Ta książka to kolejny przykład by coraz częściej sięgać po dzieła naszych rodzimych pisarzy. ( a już kilku zrobiło na mnie ogromne wrażenie). Jest to prawdziwy horror, i gdyby powstała ekranizacja nie obejrzałabym bo Ci, którzy mnie znają wiedzą, że jeśli chodzi o ten gatunek to jestem strasznym tchórzem,😂😱😱😱 Dlatego wolę czytać, chodź wyobraźnia działa z każdą przewracaną stroną. Jest doskonale napisany, budujący napięcie i wzbudzająca strach z każdym rozdziałem z zakończeniem, który mnie trochę zdenerwował.... Wielkie gratulacje @t.s_tomson
Ale to było dobre! Lekko się czytało i właściwie nie mam się do czego przyczepić. Ciężko napisać cokolwiek bez zdradzenia fabuły więc będzie króciutko. Małe senne miasteczko Tensas, trochę na odludziu... tajemniczym sposobem trafia tam grupka obcych sobie i całkowicie odmiennych ludzi... każdy skrywa jakiś sekret... mają wspólnie pójść w pewne miejsce i zajrzeć wgłąb siebie... odpowiedzieć na arcytrudne pytanie: poświęcić istnienie jednego życia dla wielu?... Historia ta między snem a jawą, mistyczna i paranormalna, trzymająca w napięciu i pełna grozy, czyli taka jakie lubię. Wiem, że autor inspirował się Kingiem ale tu nie jest nic od niego odgapione, stworzył własną wariację tomsonowską. Aż mi się nie chce wierzyć, że taka dopieszczona książka jest debiutem! Czekam na kolejne książki!
"Próba sił" - tytuł o znaczeniu symbolicznym, bo i dla autora jest to próba sił - czyli po prostu debiut literacki.
Biorąc do ręki książkę która jest debiutem, każdy chyba ma pewne obawy, bo nie wiadomo czego można się spodziewać po nieznanym dotąd autorze.
O czym jest " Próba sił "?
Jest to powieść o walce dobra ze złem,
o śmierci - ale także o życiu,
o szansach, decyzjach i ich konsekwencjach.
W dzień Bożego Narodzenia ścieżki nieznanych sobie ludzi przecinają się w miejscowości Tensas. Muszą tam zmierzyć się z siłami których nie rozumieją i w które jest im trudno uwierzyć. Mają odegrać ważną rolę dla siebie i dla całego miasteczka.
Tylko jaka decyzja jest właściwa w sytuacji kiedy każdy wybór będzie naznaczony śmiercią.
Z notki zamieszczonej na skrzydełkach okładki wynika, że Autor lubi twórczość Stephena Kinga i Dean Koontza. Jednego i drugiego pisarza znam, obu obecnie czytam bardzo rzadko, ale obu szanuję za dorobek pisarski i umiejętność budowania klimatu - delikatnego niepokoju.
Dlaczego o tym wspominam? Bo podczas czytania "Próby sił" da się wychwycić podobny klimat. Podobny, ale nie taki sam. Nie odniosłam wrażenia, żeby T. S. Tomson chciał w swoim pisaniu być którymkolwiek z pisarzy, o których ta notka wspomina.
Akcja powieści toczy się głównie w miasteczku Tensas w Luizjanie, która to jest jedyną częścią Stanów Zjednoczonych, którą marzy mi się kiedyś odwiedzić.
Mamy czas Świąt Bożego Narodzenia, pada śnieg, jest cicho i mroczno-magicznie.
Miasteczko oświetla latarnia zwana Migotką, która kojarzy się z latarnią morską.
T. S. Tomson nie szczędzi nam postaci i ich pokręconych historii.
Ich losy przeplatają się z koszmarami sennymi, które nie do końca tylko nimi są.
Na ulicach dostrzeżemy dziwną dziewczynkę, która jawi się jako widmo. Pojawi się równie dziwny, tańczący chłopiec.
Będziemy mieli do czynienia z szerzeniem przez człowieka przemocy - będzie gwałt, będą różne oblicza zemsty. Okaże się, że funkcja jaką się pełni niekoniecznie obliguje do bycia prawym, że niektórych rzeczy nie da się zaakceptować i nie da się o nich mówić jakby się nie wydarzyły.
Poprzez wizje i losy postaci, które choć kompletnie różne i zdające się nie mieć ze sobą nic wspólnego, została czytelnikowi opowiedziana historia dwoistości ludzkiej natury.
Objawia się to od śnieżycy i czarnych postaci, na których nie ma ani grama bieli, przez migoczącą latarnię, której spięcie wyzwala to, co w człowieku najgorsze.
Czego byśmy w życiu nie przeżyli, czego by nam nie zrobiono - to zawsze mamy wybór. Zawsze. Nikt, ani nic nie jest w stanie nas określić, liczy się tylko to - kim jesteśmy. Tymczasem będziemy świadkami wyborów bohaterów, których kolejno dokonują. Dowiemy się kim są, a za kogo się w jakiś sposób przebrali.
Autor przedstawił niektóre postaci - może zbyt płasko, prosto. Jak osiłek to niezbyt inteligentny, jak ładna kobieta, to też niezbyt bystra (naprawdę nie domyślała się czym te cyfry mogą być? :D), jak stręczyciel i przestępca to musi dokonać zemsty i nie musi uciekającej przed nimi kobiety specjalnie szukać. Ale... to fikcja, a my i w rzeczywistości bywamy mało logiczni.
Fabuła jest przemyślana, nie ma tu przypadkowości. Są związki przyczynowo - skutkowe zdarzeń. Książka ma się czytać dobrze i lekko, to nie traktat filozoficzny, a horror - rozrywka, a niektórych momentach ma nam dać poczucie, że żyjemy w lepszym świecie.
Autor potrafi bawić się emocjami, opis ostatnich chwil Eddiego i Megan, i to skąd się wzięła Scar (pies) jest doskonałym przykładem.
Obrazy m. in. snów, które opisuje są sugestywne i można je sobie dokładnie wyobrazić. Styl jest prosty i przyjemny.
Przeczytałam parę książek w życiu, i parę horrorów też, ale znawcą gatunku nie jestem :) Bawiłam się dobrze.
"Czasami mniej, czasami bardziej, ale blizny nigdy nie znikają. Są integralną częścią nas, naszą historią, darem i przekleństwem. Pozwalają pamiętać i nie pozwalają zapomnieć".
Małe, niepozorne miasteczko, senna atmosfera i rosnący niepokój spowodowany pojawieniem się niespodziewanych, nadprzyrodzonych elementów. Skądś znacie takie składniki świata przedstawionego? Tak, to styl specyficzny dla prozy Stephena Kinga, z której debiutujący T.S. Tomson zaczerpnął to, co najlepsze i okrasił swoim własnym sposobem postrzegania świata. Jaki jest tego efekt? Intrygująca powieść grozy, zapowiadająca nowe nazwisko na firmamencie polskich autorów tego gatunku.
T.S Tomson to piszący pod pseudonimem, trzydziestojednoletni mieszkaniec Bielska. Swoją przygodę z literaturą rozpoczął w wieku dziesięciu lat. Jego pierwsza przeczytana książka, czyli "Miasteczko Salem" pozwoliła mu odkryć twórczość Stephena Kinga, a także magię jaką daje czytanie. Autora od zawsze fascynują historie zawierające paranormalny pierwiastek.
Do niepozornego miasteczka Tensas zaczyna wdzierać się niepokój. Jeden z mieszkańców popełnia samobójstwo, lokalny pastor dziwacznie zachowuje się na pogrzebie, a do tego wszystkiego zauważyć można tajemnicze postacie zwiastujące makabrę. W okolicach Bożego Narodzenia w miasteczku łączą się ze sobą losy jego mieszkańców, czyli Katie, Amy, Rose, Stephena i Eddiego oraz nowo przybyłych osób. Podróż do starego kościoła okazuje się dla nich życiową próbą.
Uwielbiam to, gdy powieść z pogranicza horroru i dreszczowca, zaczyna się dość niepozornie i z każdą, kolejną stroną, wzmaga moje zaciekawienie oraz przede wszystkim niepokój spowodowany zupełnie nieprzewidywalnymi wydarzeniami. "Próba sił" jest właśnie taką książką, przy której moje zaintrygowanie toczącą się fabułą, rozwijało się stopniowo, aby wzmagać doznania czytelnicze pod postacią niepokoju, niepewności oraz swoistej psychozy, jaką debiutujący autor w odczuwalnym stopniu rozwinął.
Bardzo mocną stroną prozy T.S. Tomsona jest kreacja postaci, które stworzył. Poznajemy bowiem mieszkańców Tensas oraz szereg osób w ogóle z nimi nie powiązanych. Jest oto zwykła rodzina z dzieckiem, niepełnosprawna, starsza kobieta, ale także pałająca żądzą zemsty prostytutka, pomagający jej przypadkowy mężczyzna oraz jej były szef, który ją ściga. Losy wszystkich tych osób w wyniku nieprzypadkowego splotu wydarzeń, krzyżują się właśnie w Tensas. Autor rewelacyjnie oddał indywidualne kreacje psychologiczne każdego z bohaterów. Dla każdego także zbudował własny, mały świat do którego czytelnik otrzymał wstęp. Ich połączenie w zderzeniu z nieznaną siłą pod postacią chociażby dwójki, tajemniczych dzieciaków, zbudowało intrygującą historię, wywołującą we mnie podświadomy lęk. Elementy dość niepozorne, ale połączone w całość, wywołały pożądany efekt.
Po poznaniu zakończenia powieści, cała historia tego, co wydarzyło się w miasteczku Tensas, generuje więcej pytań, niż odpowiedzi. I właśnie to niedopowiedzenie oraz swoisty rodzaj gry autora z czytelnikiem, tak bardzo pobudzają wyobraźnię do zdwojonego wysiłku w temacie wyjaśnienia ukazanych wydarzeń. Myślę, że wiele do powiedzenia w tym kontekście ma bardzo wymowny tytuł, który należy sobie zinterpretować na swój własny sposób.
W debiucie T.S. Tomsona nie leje się krew, nie rozbryzgują się mózgi i nie znajdziecie w tej książce wszechobecnej makabry. Jest za to dużo lęku, niewyjaśnionych zjawisk i przede wszystkim intrygująco nakreślony motyw odwiecznej walki dobra ze złem. Zapraszam was do podjęcia się wyzwania pod postacią lektury "Próby sił" i wejścia za jej pomocą do przedsionka piekła. Strzeżcie się tylko pewnej latarni...
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Przeczytane:2023-03-19, Ocena: 5, Przeczytałam, czytam z Legimi 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2023, 52 książki 2023,
T.S.Tomson (Tomasz Sablik) „Próba sił”
Jestem fanką Tomasza Sablika, nadszedł więc czas na poznanie debiutu. Długo zwlekałam, bo spodziewałam się (słusznie, zresztą) braku redakcji i korekty. Jakie wydawnictwo, taka korekta.
Sama powieść natomiast jest całkiem udana, choć muszę przyznać, że kolejne są bardziej dopracowane i po prostu ciekawsze. Od pierwszych zdań widać, że Autor umie opowiadać, umie kreować bohaterów. Zabrakło mi wyraźnego zakończenia, rozwiązania, wyjaśnienia, sam punkt kulminacyjny też jest trochę mało wyraźny, mało kulminacyjny, ale debiut rządzi się swoimi prawami, więc wybaczam 😉
Małe amerykańskie miasteczko, dziwnie zachowujące się dzieciaki, tajemnice, niezwykłe sny, zjawy, przywidzenia – to pachnie Kingiem. Dobrze, że w późniejszych powieściach Sablika już tak Kingiem nie pachnie…
Czytało się świetnie, mam nadzieję, że ta powieść zostanie wznowiona, z porządną redakcją i korektą, bo na to zasługuje!