Ostatni tom serii historycznej o Polkach, które II wojna światowa zawiodła z Syberii do Iranu.
Halszka z córką w pośpiechu opuszczają Iran, który w 1979 zmienia się w państwo wyznaniowe rządzone przez Chomeiniego. Przylatują do Paryża i zatrzymują się w skromnym mieszkaniu Stefanii i Jędrzeja Walickich. Elżbieta źle się czuje w towarzystwie siostry i szwagra. Człowiek, którego kiedyś kochała, dzisiaj ją przeraża... Pocieszenia jak zawsze szuka w pracy naukowej i wciąż wierzy, że niebawem dołączy do nich Mehrdad. Natomiast Stefania oddaje się opiece nad siostrzenicą. Między nią a małą Anią rodzi się wyjątkowa więź. Żadna z sióstr nie czuje się w Paryżu jak w domu, coraz częściej mówią o powrocie do Polski. Trwają przygotowania do kolejnej ważnej podróży w ich życiu. Czy w peerelowskiej Warszawie kobiety odnajdą wreszcie spokój i szczęście?
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2019-07-03
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Ostatnią część sagi czytałam ze łzami w oczach. Obie bliźniaczki opuszczają Iran i w końcu, po wielu latach, się spotykają. Wrócą nie tylko wspomnienia sprzed lat, ale i żale, pretensje. Czy siostry, po wielu latach życia na emigracji i na wygnaniu, w końcu odnajdą swoje miejsce na ziemi? Jak zakończy się ich podróż?
Czytałam ostatni tom z ogromnym wzruszeniem. Pokolenie naszych babć miało naprawdę ciężkie życie, porozrzucani po świecie, przez wiele lat nie mogli wrócić do ojczyzny, a gdy już wrócili… Gdy pomyślisz o tym, pijąc ciepłą kawę i siedząc w bezpiecznym miejscu, łzy same cisną się do oczu. Jasne, że to tylko książka, tylko fikcja, ale już wojna i powojenne tułaczki Polaków fikcją nie są.
Bardzo dziękuję Autorce za tyle łez wzruszenia, za wiedzę na temat Iranu, za trochę inne spojrzenie na dziś, za poszerzenie perspektywy. 4 tomy w 5 dni – nawet mnie rzadko się udaje czytać w takim tempie! 😊 Tutaj nie było wyjścia – musiałam wiedzieć, co dalej z Elżbietą i Stefanią. Bardzo im obu kibicowałam, chciałam, żeby odnalazły miejsce na ziemi, żeby kochały i były kochane. Czy tak się stało? Musicie sprawdzić sami 😉
Cykl "Owoc granatu" bardzo gorąco polecam. Historia bliźniaczek, którym wojna wszystko odebrała. Los kobiet opisany w oparciu o wydarzenia historyczne. Wstrząsające wydarzenia, trudna tułaczka, utracone nadzieje.
Przeczytana w jedną noc i warta tego niewyspania. Cały cykl liczy cztery tomy, pierwsza tomowa powieść na moim koncie poza Lalką, które przerażały swoją objętością na początku. A teraz po przeczytaniu całości, ciągle chce więcej.
Ostatni tom cyklu "Owoc granatu". Historia bliźniaczek Łukowskich zatacza koło, znowu mieszkają razem i powracają do ojczyzny. Pokazane trudne czasy w jakich przyszło im żyć i trudne relacje między nimi. W tym tomie inaczej przedstawione są postacie Elżbiety i Stefanii. Trudno mi uwierzyć w tak ogromną zmianę charakteru sióstr. W tym tomie to Stefania jest tą dobrą, jest usposobieniem dobroci, pomocna, wrażliwa, potrafiąca nawiązać bliskie relacje z siostrzenicą, z czym problemy ma Halszka. Elżbieta w tym tomie jest egoistką, nie umiejącą dostrzec choćby ciężkiej choroby bliźniaczki. "Nigdy nie zwracałaś na nikogo uwagi. Liczyłaś się tylko ty, twoja praca, twoi studenci, twoje odczyty i konferencje. Całe nasze życie podporządkowane było zawsze tobie!" Taką opinię miała o niej jej własna córka. Podoba mi się zakończernie, prawdę mówiąć tego się spodziewałam.
39-42/52 Owoc Granatu Maria Paszyńska
Gdy Izabela czytała i polecala książkę wrzuciłam I tom na czytnik... i zapomnialam ??
Saga przewija się systematycznie, ale dopiero głośne piski Monika sprawiły, że po nią sięgnęłam! Szczęśliwie okazało się nawet, że autorka sagę skończyła i mogłam przeczytać ja ciągiem ? od tego momentu zostaje ona moją ulubioną saga rodzinną ?
Nie jadłam (moja rodzina też nie, bo nie miałam czasu gotowac), nie spałam, nie liczył się dla mnie swiat realny. Całkowicie pochłonęła mnie historia Elżbiety i Stefanii, sprawiają, że zuzywalam tony chusteczek i dlawilam się własnymi glutami!
Nie jest to literatura wysokich lotów, nie zostanie perłą literatury polskiej, ale napisana jest w sposób wciągający i wzruszający. Autorka główne bohaterki przedstawiła jako kobiety z "krwi i kosci". Mają swoje wady i zalety. Jest to opowieść o wyborach mających wpływ na całe ich życie i brakiem wyboru, który to życie zmienił. Opowieść o wojnie, która kształtowała charakter naszych bohaterek. O okrucienstwie i ubóstwie oraz o miłości i przyjaźni.
Sagę przeczytałam w 3 dni, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej!
Autorzy często zostawiają otwarte zakończenie, by czytelnik mógł sam w swojej wyobraźni zadecydować o dalszych losach bohaterów. Tym razem autorka sagę skończyła i za to jej bardzo dziękuję!! Zamknięty jest każdy wątek, nie ma niedomówień. Jednak to, pomimo że książki skończyłam ponad dobę temu, cały czas o nich myślę, dalej tkwie w świecie Granatów...
Bardzo polecam!
Jedna z lepszcyh książek, jakie przeczytałam w tym roku. Siostry w końcu chociaż trohcę otworzyły się na siebie. Co prawda Annie życie nie ułożyło się tak ak by chciała, ale końcówka książki była idalnym zakończeniem tej historii.
Przeczytane:2020-02-23,
Stracone lata
"Czasem warto wyruszyć w podróż by znaleźć coś niezwykłego."
„Powroty„ kończą cykl „Owoc granatu” o burzliwych losach bliźniaczek z Kresów. Powieści o trudnych czasach i jeszcze trudniejszych relacjach międzyludzkich. Nadszedł moment, gdy po roku trzeba na zawsze pożegnać się z siostrami Łukowskimi i jak łatwo się domyślić jest to finał ich historii, która niejako zatacza koło. Wojna zniszczyła życie wielu ludzi, złamała niejednego silnego człowieka, skłoniła do najokrutniejszych działań, jak i do wyborów, które w normalnym życiu nigdy nie miałyby miejsca. Halszka i Elżbieta, gdyby nie wojna mogłyby żyć zupełnie beztrosko, lecz te wszystkie zdarzenia raz na zawsze wypaczyły ich psychikę. Niestety, wojna zabrała im wszystko, prawo do szczęścia i poczucie bezpieczeństwa.
Trudno mi się odnieść do ostatniej części nie wspominając o całości. „Owoc granatu„ to niesamowita podróż, w którą Maria Paszyńska zabiera czytelnika od sielankowych kresów przez mroźną i okrutną Syberię, orientalny Iran do peerelowskiej Polski. Autorka z niezwykłą sprawnością snuje losy swych bohaterek tworząc niezwykłą wzruszającą historię pełną emocji. Nie da się wrócić do normalności po tym, co siostry przeżyły, na każdej z nich wojna wyryła swoje piętno. Bliźniaczki przeszły długą drogę podczas której zupełnie zgubiły więź, która i tak nie była zbyt silna. Przez lata żyły w zawieszeniu, pomimo że ich losy się przeplatały nie potrafiły ze sobą żyć. Gdy zdawało się, że nigdy nie znajdą szans na pojednanie, przewrotny los na nowo łączy ich ścieżki i zmusza by stanęły twarzą w twarz mierząc się z demonami przeszłości. Zapewne jak każdy oczekiwałam szczęśliwego zakończenia, ale tak jak w życiu nie każdy tego szczęścia może doczekać. Jednak losy bliźniaczek zostały domknięte każda z nich odnalazła szczęście według swojego przeznaczenia.
Opowieść o siostrach Łukowskich pozwoliła mi poznać wiele nieznanych miejsc, fakty z historii, o których mało się mówi i pisze, ale przede wszystkim przeżyć niezapomniane chwile z bohaterkami, które przeszły długą i trudną drogę na przestrzeni sześćdziesięciu dwóch lat. Jedyne moje zastrzeżenie budzi brak konsekwencji w kreacji postaci, które są dla mnie mało przekonujące. Jakoś trudno mi uwierzyć w tak nagłe zmiany charakteru, niełatwo zaakceptować fakt, że Stefania z roszczeniowej i zapatrzonej w siebie samolubnej kobiety stała się nagle uosobieniem dobroci, natomiast szlachetna i skłonna do poświęceń Elżbieta przemieniła się w wyrachowaną i zimną egoistkę. Być może autorka chciała wytłumaczyć wcześniejsze postępowanie swoich bohaterek, ale w ogólnym rozrachunku wyszło to mało wiarygodnie.
„Powroty„ zgrabnie łączą całą tetralogię w jedną całość i są zwieńczeniem serii. Ta część cyklu jest dla mnie zdecydowanie najpiękniejsza i najbardziej emocjonalna. Maria Paszyńska ma niezwykły talent do łączenia faktów historycznych z fikcją literacką, doskonale wie jak snuć swoje opowieści i żonglować uczuciami czytelnika, by po zakończeniu lektury długo jeszcze siedział w zamyśleniu. Trudne wybory, próba rozliczenia się z przeszłością i tytułowy powrót do domu, który tak naprawdę jest niemożliwy, bo dom rodzinny nie istnieje, a Kresy od dawna nie należą już do Polski. „Powroty” to także definitywne rozstanie z bohaterami. Ogromna wiedza historyczna, duża wrażliwość i lekkie pióro autorki sprawiają, że jej książki czyta się jednym tchem. Całość należy czytać w odpowiedniej kolejności.
„(…) jakie to dziwne, jak bardzo można zżyć się z jednymi w tak krótkim czasie, podczas gdy z innymi całe lata nie wystarczają na wytworzenie więzi.„
„Jesteście złączone i rozdzielone. Nie możecie być razem ani żyć osobno. Mimo to dopóki będziecie po tej samej stronie czasu, wasze losy będą się przenikać jak światło księżyca przenika mgłę nocy.„