Bestseller „New York Timesa”; bestseller „Boston Globe”; zwycięska książką Ribalow Prize w 2005 roku.
Anna Schlemmer przez pięćdziesiąt lat odmawiała rozmowy o swoim życiu w Niemczech w czasie trwania Drugiej Wojny Światowej. Jej córka, Trudy, miała zaledwie trzy lata, gdy razem z matką zostały ocalone przez amerykańskiego żołnierza, z którym zamieszkały w Minnesocie. Jedynym dowodem przeszłości jest stara fotografia: rodzinny portret Anny, jej córki i nazistowskiego porucznika z obozu koncentracyjnego Buchenwald.
Dręczona swoim pochodzeniem, Trudy – pracująca jako profesor historii niemieckiej – zaczyna grzebać w przeszłości, aż w końcu odkrywa dramatyczną i rozdzierającą serce prawdę o życiu jej matki.
Łącząc ze sobą namiętną, skazaną na klęskę miłość, realistyczną wizję życia podczas wojny i przejmujący dramat między matką a córką, Portret rodzinny jest głęboką eksploracją tego, co przetrwaliśmy i dowodem na ciążące na nas wstydliwe dziedzictwo.
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2018-11-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 552
Książka zainteresowała mnie odkąd usłyszałam o jej zapowiedzi. Historia dzieli się na dwie przestrzenie czasowe, wojna i czasy współczesne. Główne bohaterki to matka i córka,które próbują żyć normalnie po dramatycznych wydarzeniach i chcą zapomnieć o trudnej przeszłości.
Niełatwo było być Niemką w czasach których przyszła na świat Anna. Ludzie patrzący przez pryzmat wojny, wrzucający do jednego worka bez względu na to czy winny czy nie bo przecież według ludzi osoba narodowości niemieckiej nie może być dobra a jeśli już jest to inni doszukają się wad na siłę.
Powieść łamie stereotyp złego Niemca,bo pokazuje, że tam też żyli i żyją uczciwi ludzie. Historię poznaje się na zmianę kiedy Anna była młodą dziewczyną i wtedy kiedy jest już starszą kobietą a jej dorosła córka Trudy jest profesorem historii i chce się dowiedzieć więcej o przeszłości swojej matki. Poruszająca lektura, chociaż pod koniec może być nieco rozwlekła, ale warto wytrwać do końca. Czekam na kolejne książki tej autorki a Portret rodzinny byłby z pewnością dobrym materiałem na film. Polecam.
Anna nigdy nie chciała rozmawiać ze swoja córką o młodości, którą spędziła w Niemczech. Trudy natomiast przez całe życie dręczyły pytania, wciąż pozostające bez odpowiedzi. Kim była jej matka- bohaterką czy zbrodniarką?
Wszystkie książki, których fabuła toczy się wokół wydarzeń II Wojny światowej, mają dla mnie olbrzymią wartość. Uważam, że warto po takie powieści sięgać, pamiętać, odświeżać wiadomości, pogłębiać wiedzę. Tym bardziej ucieszyła mnie możliwość przeczytania „Portretu rodzinnego” autorstwa Jenny Blum.
Opowieść została znacząco podzielona na dwie części. Jedna z nich dotyczy matki i tego, jak jej życie zmieniło się w związku z nadejściem II Wojny Światowej. Druga natomiast skupia się na córce, która choć tych wydarzeń nie doświadczyła osobiście, to równie mocno wpłynęły one na jej charakter, sposób postrzegania świata i wybór życiowej drogi. Jedna z nich pragnie o tym wszystkim zapomnieć, druga chciałaby dowiedzieć się jak najwięcej. Obydwie natomiast wciąż odczuwają na sobie to piętno, o czym przekonujemy się poznając dotyczące ich naprzemiennie ułożone rozdziały.
Początkowo sądziłam, że fragmenty poświęcone matce są o wiele ciekawsze i to one robiły na mnie największe wrażenie, działając na wyobraźnię, wywołując mnóstwo emocji i refleksji. Dość szybko zrozumiałam jednak, że autorka nie wybrała tego sposobu przedstawiania historii przypadkowo. Te niepozorne kawałki w pewnym momencie zaczynają pięknie współgrać i łączyć się w całość, stanowiąc jedną spójną, dopracowaną, mądrą i inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historię.
Ponad 500 stron tekstu, spisane raczej niewielką czcionką i trudna tematyka, jakiej poświęcone zostało to dzieło, sprawiły, że lektura zajęła mi kilka dni. Ani razu w tym czasie nie pomyślałam jednak, że to czas zmarnowany i mogłam wybrać lepsze czytadło. Wręcz przeciwnie. Jenna Blum tym tytułem całkowicie mnie przekonała, sprawiając, że niezmiernie cieszyłam się jego długością. Świadomość, że mogę tę opowieść poznać lepiej, poświęcić jej więcej czasu i uwagi, mocniej zaangażować się w życie bohaterek i opisywane wydarzenia, przynosiła mi wiele radości i czytelniczej satysfakcji.
Każdy rozdział tej książki stanowi wspaniały przykład na to, jak wiele czasu, pracy i doświadczenia autorka włożyła w tę powieść. Na każdym kroku można zauważyć, że ta książka nie powstała ani szybko, ani nie została stworzona byle jak. Każdy element ma w tej historii olbrzymie znaczenie i zajmuje swoje miejsce. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Wspaniale opisane wydarzenia historyczne idą w parze ze znakomicie skomponowanymi kreacjami bohaterek. Całość spisana została z wielkim wyczuciem, przy wykorzystaniu dojrzałego stylu i zebranej wiedzy, sprawiając, że nie sposób do czegokolwiek w tej lekturze się przyczepić, czy czegokolwiek nie docenić.
Nie jestem pewna, która z bohaterek ostatecznie okazała się mi bliższa. Obydwie natomiast żywo zainteresowały mnie swoim postępowaniem i podejmowanymi decyzjami. To historia, obok której nie można przejść obojętnie, w dużej mierze właśnie za sprawą tych pięknych portretów matki i córki. Wielokrotnie zaskoczyło mnie, że zbliżone podobnymi okolicznościami, jednocześnie są sobie tak obce i dalekie. Ten chłód, ciężar niedopowiedzeń, koszmar wspomnień, żal wywołany stratą i poczucie odosobnienia odczuwałam przez całą lekturę powieści.
Jedna rzecz natomiast jest w tym przypadku absolutnie nie do przemilczenia i nie do wybaczenia- korekta powieści. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką liczbą błędów w książce. Przede wszystkim mam na myśli liczne literówki, znalazłam jednak również błędy związane z odmianą wyrazów i błąd ortograficzny. Pierwszy raz zdarzyło się, że wzięłam do ręki ołówek i te błędy zaczęłam podkreślać, tak dużą irytację podczas lektury u mnie wywoływały.
„Portret rodzinny” to wartościowa i cenna opowieść o wydarzeniach, których nie powinno się zapomnieć. Wiele można by napisać o tej książce, koniecznie trzeba natomiast przeczytać ją i ocenić samodzielnie.
„Portret rodzinny” Jenny Blum to poruszająca, wręcz wstrząsająca opowieść przenosząca nas do Niemiec z okresu II Wojny Światowej. Autorka w ogromnie przejmujący sposób opisuje historię i dramat młodziutkiej Anny, córki niemieckiego oficera, mieszkającej w Weimarze. Bezdusznie traktowana przez ojca, młodziutka Niemka zakochuje się w żydowskim lekarzu. Splot wydarzeń powoduje, że Anna zostaje wmieszana w działania Ruchu Oporu i decyduje się ukryć pod dachem domu ojca swojego żydowskiego przyjaciela. Pomimo dramatu całej sytuacji oboje młodzi jeszcze bardziej zakochują się w sobie, aż Anna zachodzi w ciążę, a Max zostaje aresztowany przez Gestapo i trafia do obozu. Jak będzie wyglądała przyszłość Anny wychowującej samotnie córeczkę Trudy ? Jakie dramatyczne wydarzenia sprawią, że ta młoda, piękna dziewczyna nie będzie chciała nigdy potem rozmawiać na temat swojej wojennej historii ? Czy dorosła już Trudy upora się z przeszłością ? Jak wpłynie na nią historia jej pochodzenia, czy dowie się kim naprawdę był jej ojciec ? Czy będzie umiała porozumieć się z milczącą matką ?
Po odpowiedzi na te pytania zapraszam Was do książki.
Przeczytane:2022-04-17,
Książkę wyłowiłam w ciuchu po angielsku jeszcze jak nie miała polskiego tłumaczenia. Bardzo mi się spodobała i ucieszyłam się, gdy ją przetłumaczono i gdy polscy czytelnicy ją też pochwalili.
Niesamowita książka, bardzo poruszająca. Jest to historia młodej Anny, Niemki, córki lojalnego członka 'pertei', zakochanej w Maxie, żydowskim lekarzu. Dziewczyna jest wrażliwa i nie potrafi przymykać oczu na poniżenia i stopniowo narastającą agresję wobec Żydów i Niemców, przeciwnych Nazistom. W przeciwieństwie do wielu mieszkańców okolicy, Anna widzi to co się dzieje w utworzonym przez Nazistów w okolicy obozie KL Buchenwald. I ta wrażliwość będzie ją wiele kosztować. Nie będę zdradzać szczegółów, ale historia jest bardzo wciągająca. To jest plan czasowy obejmujący II wojnę światową. Jednocześnie książka opisuje drugi wątek, historię córki Anny Trudie w USA, pięćdziesiąt lat później. Trudie nie wie prawie nic o przeszłości matki, gdyś ta nie mówi o tym nikomu. Jest to wielkie rodzinne tabu. Ale to 'tabu' jakoś tkwi w córce i matce, wpływając na ich życie. W przypadku córki doprowadza to do wyboru zawodu - doktora historii i pracy nad projektem jak zwykli Niemcy widzieli Okupację.
Zaletą książki jest pokazanie losów ludzi z czasów II Wojny Światowej, mieszkających w Niemczech. Ta książka łamie tabu Niemca, które przynajmniej w Polsce istnieje. Okazuje się, że byli różni Niemcy, tak jak różni byli Polacy. Niektórzy pomagali i narażali życie, ale i byli kapusie, oraz bierni obserwatorzy, zazdrośni o sąsiadów. Autorka z wielkim talentem pokazała motywy jakimi kierowali się ludzie, ci zwykli, i ci oprawcy. Okazuje się, że wrogiem Życia jest strach i żądza władzy nad innym człowiekiem. Książka pokazuje też to, że istotę człowieczeństwa ma się w środku, nawet jeśli nasze ciało poddawane jest udrękom głodu, bicia, gwałtów, poniżania i przywłaszczania sobie.
Ponadto książka dogłębnie pokazuje od środka kobietę, która została zmuszona do bycia czyjąś własnością, kochanką po prostu. Autorka opisuje to co się dzieje z jej ciałem, a jednocześnie to jak cierpi jej dusza.
Jeszcze jedno moje zdumienie w książce. Okazuje się, ze nie tylko czerwonoarmiści gwałcili 'wyzwalane' Niemki. Amerykanie też sobie nieźle poczynali. Choć trzeba oddać autorce sprawiedliwość, że na dwóch żołnierzy US jeden to gwałciciel, a drugi wybawca. Sama nie wiem, dlaczego to akurat tak we mnie utkwiło.