O źrenicy oka krążą legendy. Mówi się, że jest najstarszą z pereł, że ten, kto ją znajdzie, będzie miał wszystko. Ale ciąży na niej także klątwa. Ci, którzy wyruszają na poszukiwanie, nigdy nie wracają. Dlatego nie jest pewne, czy perła w ogóle istnieje.
Pewnego dnia, gdy Miranda nurkowała w głębinach, zaatakował ją rekin różany. Dziewczynka straciła ramię. Ale i tak jest najlepszą poławiaczką pereł. Pragnie zdobyć źrenicę oka. Na poszukiwania zabiera ze sobą Syrsę, dziewczynkę, która nieustannie gawędzi i nawet nie umie dobrze pływać. Ale Syrsa ma też rzadką umiejętność, która może dać Mirandzie przewagę nad innymi poszukiwaczami. Jednak niebezpieczeństwa czają się wszędzie. I nie chodzi tylko o rekiny różane w głębinach czy rzuconą klątwę. Poszukiwaczki muszą się dowiedzieć, czego tak naprawdę chce tajemnicza Iberis, która śledzi ich każdy krok.
„Poławiaczka pereł” to pierwsza część serii „Legenda o źrenicy oka”. Książka zwyciężyła w konkursie Schildts & Söderströms i zdobyła Runeberg Junior Prize i Arvid Lydecken Prize 2018. Była też nominowana do Nagrody Literackiej Rady Nordyckiej dla Dzieci i Młodzieży w tym samym roku
Wydawnictwo: Dwukropek
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Pärlfiskaren. Legenden om ögonstenen
Język oryginału: szwedzki
Tłumaczenie: Anna Czernow
„Poławiaczka pereł” to niezwykle fascynująca książka. I pisze to z czystym sercem, mimo faktu, że w ogóle nie leży ona w gestii moich zainteresowań. Zresztą, gdzież bym pomyślał, że książka dla dzieci może być tak wciągająca, ponętna i mądra? Choć to powieść o dwóch kobietach, starszej Mirandy i dopiero wkraczającej w życie Syrsy, jest w tej powieści coś, co urzeka nawet tak zatwardziałego, bezdusznego faceta jak ja.
Długo zastanawiałem się jak opisać tę książkę. Muszę przyznać, że dawno nie miałem tak trudnego orzecha do zgryzienia. Nie ma w niej bowiem porywów, jakichś płomiennych emocji, niebagatelnych odkryć, wartkiej akcji… W sumie nie ma w niej nic, czego mógłbym oczekiwać po współczesnej książce. A jednak… czytając ją, nie mogłem się od niej uwolnić. W słowach, w akcji było coś głębokiego, coś tak urzekającego, że odkładając lekturę czułem coś na miarę pustki, smutku, że zostawiłem bohaterki same. Rzadko mi się to zdarza. Tym samym śmiało mogę napisać, że to książka niesamowita. Prosta, głęboka, mądra, wręcz dotykająca delikatnym tchnieniem osnowę naszej dziecięcej duszy, skrytej gdzieś w prozie codziennego, dorosłego życia. Wstyd się przyznać, że choć to bajka, nie przeczytałem jej – jak dotąd – moim córkom. W jakiś niesamowity sposób czuję, że nie chcę się nią jeszcze dzielić; czuję, że chcę pobyć z nią sam, że mnie przyzywa. Może to czary? A może głęboka mądrość kobiety po przeżyciach? Osądźcie sami.
Fabuła toczy się wokół poszukiwań mitycznej perły, zwanej „Źrenicą oka”. Ten osławiony skarb, mocen jest wynieść szczęśliwego śmiałka, który go posiądzie, uczynić najszczęśliwszym z ludzi. No cóż, tak przynajmniej mówi legenda, ale jak to bywa w życiu, prawda bywa zaskakująco inna. Przez setki, może tysiące lat, nikomu nie udało się jej posiąść. Wręcz przeciwnie. Każdy, kto rusza na jej poszukiwania, przepada jak kamień w wodę, i nikt, nigdy nie wraca. Podobno na perle ciąży klątwa, która pochłania zachłanne ludzkie pragnienia i żywoty. Tyle istnień, tyle tragedii, o których nikt nie pamięta… Zresztą poszukiwania zwykłych pereł również obciążone jest wielkim niebezpieczeństwem. Nie dość, że zagrażają nurkom niebezpieczeństwa pogodowe, głód, pragnienie, inni poszukiwacze, to pereł strzegą również krwiożercze rekiny, zazdrosne o blask i bogactwo pereł.
Właśnie w taką niebezpieczną podróż udaje się nasza główna bohaterka, Miranda. Jest ona niezwykle utalentowaną poławiaczką pereł, mimo tego, że jest okaleczona. W dzieciństwie padła ofiarą rekina, zazdrosnego o perły, które dziewczyna chciała wyciągnąć. Mimo swego kalectwa, Miranda dzielnie stawia czoła wszelkim morskim niebezpieczeństwom, a przeżyta w dzieciństwie tragedia tylko ją wzmacnia. Gdy królowa wzywa ludzi do wyruszenia na poszukiwania „Źrenicy oka” nasza bohaterka również wyrusza ku największej przygodzie swego życia. Mimo, że chciała to uczynić w samotności, zabiera ze sobą Syrsę, niezwykłą dziewczynkę, która „słyszy” perły. Wkrótce okazuje się, że potrafi je również przywoływać. Z tak wielkim darem, Syrsa staje się obiektem pożądania innych poszukiwaczy baśniowej perły… Czy Miranda zdoła ocalić swoją młodszą towarzyszkę? Czy znajdzie Źrenicę oka i swoje szczęście? Przeczytajcie sami, naprawdę warto.
Czy polecam? Nie. Jeśli interesuje was wartka akcja, wielkie namiętności, bogowie i herosi, historie o wzniosłości ludzkiej przekory nad niesprawiedliwym losem, czy inne współczesne dyrdymały dziwnej treści, nie będzie to książka dla was. „Poławiaczka pereł” to lektura skierowana do osób wrażliwych, które potrzebują zatopić się w czymś prostym, wyciszającym. To chwila ucieczki od próżności, zgiełku i hałasu tego świata. Wręcz to ścieżka ku światu zapomnianych legend, bajek, ideałów walki z samym sobą i przeciwnościami losu, bez naszego współczesnego lamentu, bez samozachwytu nad sobą samym. To książka o prostocie, zagubieniu, trosce… To książka nie tylko skierowana do dzieci, ale przede wszystkim dla dorosłych, aby nigdy nie zapomnieli, że w pogoni za współczesnym sukcesem, najważniejsze jest zawsze ten skarb w naszym domu (i sercu) – właśnie nasze urwipołcie, nasze dzieci.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Pragnienie to taki rodzaj tęsknoty, który podróżuje w teraźniejszości, ale nie czuje się tu zbyt dobrze. Bo pragnienie kieruje się w przyszłość, do miejsc, zdarzeń, które się jeszcze nie wydarzyły i które nie są jeszcze znane. To niespokojny sen, nienasycony popiół. To przeświadczenie, że prawdziwe życie jest gdzie indziej. Pragnienie potrafi obezwładnić tak silnie, że jesteśmy w stanie poświęcić wiele, by za nim podążyć. Czas, energię, rodzinę, a czasem nawet życie.
W świecie Mirandy największym pragnieniem wszystkich, jest odnaleźć Źrenicę Oka, legendarną perłę, która da wszystko temu kto ją odnajdzie. Perłę, którą poszukiwało wielu i wielu padło ofiarą jej klątwy. Perłę, która być może nie istnieję i jest tylko legendą, przez którą wielu straciło życie. Perłę, której śladem podąży również Miranda. Ale w tej podroży nie będzie sama. Będzie z nią Syrsa, której wyjątkowa umiejętność sprawi, że w tej wyprawie nie da się przewidzieć niczego.
Lubię takie historie, które są jak delikatnie rozbudzone morze. Powieści, które jak fale, otaczają swoimi słowami, powolnie sprawiając, że przemaka się do samego serca. Których czar i urok powolnie wkradają się pod skórę, by niepostrzeżenie porwać w wir tego co nieuniknione. Absolutnie fantastyczna, absolutnie genialna opowieść, napisana z głęboką i cudowną wiernością rzeczywistości, a jednocześnie nieprzeciętną magią, tajemnicą i nieograniczoną wyobraźnią. Powieść, w której fizycznie czuje się każde wydarzenie, każdą falę opływającą ciało, każde drzewo, o które trzeba się oprzeć, każdą walkę jaką Miranda musiała podjąć, każda naukę, jaką musiała odebrać i siłę z jaką się nie poddawała. Zupełnie jakby tytułowa Źrenica potrafiła przemawiać poprzez karty i mamić swoim głosem czytelnika. Jakby wołała, odnajdź mnie, pośród piękna i wzruszeń, pośród tęsknot i ekscytacji, między zapachami morza i lasów, między łzami i szczęściem, które mieszczą się między okładkami. Bo ta Źrenica jest, ukryła się w ponadczasowości historii, w sile kobiet, które są w stanie dokonać niebywałych rzeczy, w relacji łączącej Mirandę i Syrsę. W każdym elemencie, który nawiązuję do klasycznych historii (jak dobrze się wsłuchać w historię, można odnaleźć w niej niezwykłość Muminków i Ronji), tak dobrze znanym, a jednocześnie tak nowym i obezwładniający czarem pierwszego spotkania. Pełna melancholii, tęsknoty i tego rodzaju czułości, który zawsze chwyta mnie za serce. Pełna miłości do morza, tęsknoty za lasem i takiego zwyczajnego piękna życia. Tak, pokochałam tę historię za jej nieszablonowość i jednoczesną prostotę, za więzy międzyludzkie i pochwałę natury. I zazdroszczę każdemu, kto będzie mógł ją przeczytać po raz pierwszy.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Mam czasem wrażenie, że czuję się wypalona od czytania. Jednak wtedy na pomoc przybywają książki kierowane do młodszych czytelników. Tym razem w moje dłonie wpadł tytuł, który zupełnie nic mi nie mówił – „Legenda o źrenicy oka”. Oczywiście ja, geniuszka zła, wyszłam z założenia, że poczytam coś o ludzkim narzędziu wzroku, a tu psikus! Otrzymałam rewelacyjną powieść, która na długo zapadnie w moją pamięć.
Miranda jest poławiaczką pereł. Wyszukuje te najwspanialsze, ale marzy o odnalezieniu „źrenicy oka”, która ma złą sławę. Mówi się, że jest ona przeklęta, a ludzi, którzy jej szukają, tracą wszystko – szczęście, radość, sprawny umysł i bliskich. Historia, mimo że kierowana jest do nastolatków, z pełnym zapałem dałam się złapać w jej sidła. Jestem oczarowana wodnym światem, szczególnie, że powieść jest niesamowicie ciekawa i wciągająca. Z przyjemnością tkwiłam w objęciach fabuły, którą stworzyła dla nas lekkim językiem Autorka.
Nie chcę Wam za wiele zdradzać, ale to książka, która zdecydowanie uwiedzie każdego czytelnika. Dodatkowo skłania nas do refleksji, którym nie sposób się oprzeć. Nie ukrywajmy, że każdy poławiacz stawia na szali swoje życie, a to oczywiście niesie za sobą nie lada konsekwencje. A mimo to wszystko to, co oddała nam Karin Erlandsson w dłonie ujęło mnie nie tylko za serce, ale i za duszę. Z każdym krokiem Mirandy, poznajemy tajemniczy świat fantastyki, która powinna być stara jak świat, a jednak odkrywa przed nami kolejne tajemnice, których zupełnie się nie spodziewamy…
Jedną z najważniejszych zalet owego tytułu jest fakt, że język, jakim posługuje się Karin,jest lekki, czysty, łatwy dla młodej głowy. To co prawda, taka podstawa, którą powinna spełniać każda historia dla nastolatka, a jednak z doświadczenia wiemy, że nie do końca to tak działa. Każdy z bohaterów ma swój charakter, nie jest kopią – nie jest mniej czy ważniejszy, każdy jest równie istotny. Podobało mi się to, że zwykłe dodatki jak kwiaty potrafiły być szczegółem, niby nie istotnym, a jakże ważnym i jakże ubarwiającym tę opowieść.
Nie będziemy pędzić za bohaterami. Nie ma wartkiej akcji, która wbije nas w fotel. Mamy tu pełną gamę hipnotyzującej treści, która nie pozwoli się odstawić na bok. I to jest najwspanialsze. Ta prawdziwość, może nauka, a na pewno przesłanie. Zdecydowanie polecam Wam tę książkę, bo jest warta nie jednego grzechu!
Dziewczyna z perłą
Wydawnictwo Dwukropek ma nosa do dobrych historii. „Poławiaczka pereł. Legenda o źrenicy oka” to kolejna nietuzinkowa opowieść, obok której nie można przejść obojętnie. I właściwie do tej pory nie mogę ostatecznie zdecydować z czego wynika ten fenomen. Nie ma tu bowiem wartkiej akcji, bitewnego zgiełku czy niebezpiecznej magii. A jednak historia wciąga i porywa.
Opowieść oparta jest na wątku poszukiwań legendarnej perły zwanej źrenicą oka. Ten, kto ją znajdzie, otrzyma jej błogosławieństwo i wielkie bogactwo oferowane przez władczynię krainy. Jej poszukiwacze płacą jednak wielką cenę… Ale o tym za chwilę.
Główna bohaterka Miranda mieszka w Południowym Mieście Portowym i uznawana jest za najlepszą poławiaczkę pereł. Doświadczenie zdobyła pomagając ojcu. Miranda zna ryzyko, w dzieciństwie podczas jednego z połowów straciła rękę. W morzu czają się niebezpieczne rekiny różane, które zazdrośnie strzegą pereł. To jednak nie powstrzymało bohaterki i mimo kalectwa, staje się mistrzynią wśród nurków.
Pewnego dnia poznaje Syrsę – małą i nieco naiwną dziewczynkę, która słyszy i przyzywa perły. Ten niezwykły duet wyruszy w długą i niebezpieczną podróż w poszukiwaniu perły. I jak to zwykle bywa, w podróży czekają na nie liczne niespodzianki i niezwykłe spotkania. Nie będzie to podróż łatwa. Ich śladem podąży Iberis, która zamierza zdobyć źrenicę dla siebie. W drodze Miranda zrozumie prawdę o niszczycielskiej sile pożądania źrenicy oka. Spotka porzucone dzieci, których rodzice postanowili szukać perły i nigdy nie wrócili. Na własnej skórze przekona się o tym, do czego zdolni są ludzie, którzy jej pożądają.
Z czego wynika więc fenomen tej opowieści? Składników jest kilka. Po pierwsze język i fenomenalne tłumaczenie. Poetyckie frazy czarują, wabią i mamią obietnicą odkrycia kolejnych tajemnic. Dużo tu niedopowiedzeń – kim jest Iberis o białych włosach, latarniczka Tekla czy dyrektorka szkoły Hildegarda? Po drugie kreacja bohaterów. Miranda początkowo może irytować, jest zarozumiała i pewna siebie. Z przekory i chęci zdobycia nieśmiertelnej sławy naraża Syrsę na niebezpieczeństwo. Miło obserwuje się jej przemianę i rozwój. Syrsa prostolinijna i naiwna od razu wzbudza sympatię. Takich przykładów jest więcej. Autorka świetnie kreuje swoich bohaterów, nadając im wiarygodny i interesujący rys psychologiczny. Ostatecznie o niezwykłości tej lektury decyduje przesłanie. Uniwersalny przekaz mówiący, by uważać czego się pragnie i jak dąży do realizacji tych marzeń. W dzisiejszym zabieganym świecie bardzo aktualne. Ta współczesna baśń przypadnie do gustu nie tylko młodym, wrażliwym czytelnikom, ale wszystkim, którzy lubią tropić sens ukryty między wierszami.
Mądra, interesująca, inna i potrzebna. Rzadko to piszę – polecam!
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Marzenia są czymś niesamowitym, czymś, co prowadzi nas przez życie i jest w stanie sprawić, że będzie miało ono sens. Samo dążenie do celu jest tak niesamowite i najczęściej towarzyszy mu wielka pasja, że jest tak naprawdę najważniejszą częścią całego procesu. Jednak niekiedy marzenia, dążenie do celu przybierają formę przerażającą, formę, która jest przeciwstawieństwem tego pięknego procesu. Wszystko wynika z granic. Mówi się, żeby podążać za marzeniami, nie poddawać się i dawać z siebie wszystko. Rzadko wspomina się o cenie tego. Czy na pewno zawsze spełnienie celu jest tego warte?
Miranda od najmłodszych lat jest poławiaczką pereł. Uważa siebie samą za najlepszą ze wszystkich. To ojciec w dzieciństwie uczył ją podstaw. Wtedy też doszło do pewnej tragedii – dziewczynka straciła rękę. To był rekin. Lecz te wydarzenia miały miejsce lata temu, obecnie jest tu i teraz i tylko to się liczy. Tym bardziej że królowa ogłosiła poszukiwania źrenicy oka, czyli najstarszej i zarazem najwspanialszej perły. Czy Miranda postanowi wyruszyć w wyprawę po tę drogocenną perłę? Mówi się, że osoba, która ją odnajdzie nie będzie już nigdy niczego pragnąć, ponieważ będzie miała wszystko. Czy to prawda? Czemu nikt od tysięcy lat jej nie znalazł?
"Poławiaczka pereł" przykuła moją uwagę swoją przepiękną okładką i nietypowym tytułem. Zastanawiałam się, co on tak naprawdę oznacza. Jest dosłowny? A może jest metaforą? Zresztą ostatnio po prostu mam ochotę na literaturę dziecięcą. Czy moje oczekiwania oparte na solidnych argumentach, czyli czystym przeczuciu, zostały spełnione? Mam ochotę pobyć przez chwilę osobą pewną siebie, więc jednoznacznie odpowiem: oczywiście! Jakże mogłoby być inaczej?
Pomysł na całą powieść jest po prostu niesamowity. Gdy czytałam, coraz bardziej byłam zachwycona wyjątkową kreatywnością. Wcześniej w ogóle nie spotkałam się w literaturze w motywem pereł, a raczej z motywem ujętym w tak oryginalny sposób. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, dlatego też nie opowiem dokładnie, które elementy najbardziej przykuły moją uwagę. Ale jestem przekonana, że większość z Was również zostanie pozytywnie zaskoczona. Ogólnie po przeczytaniu "Poławiaczki pereł" czuję niesamowitą satysfakcję i przede wszystkim dumę z pisarzy, że nadal znajdują tak niekonwencjonalne, nowe pomysły na fabułę. Według mnie to naprawdę godne szacunku.
Styl autorki jest bardzo ładny. Zdaję sobie sprawę, że to mało konkretne stwierdzenie, niemniej mam poczucie, że idealnie opisuje właśnie stylistykę. Książka jest łatwa w odbiorze, więc młodzi czytelnicy pod względem zrozumienia powinni się w niej odnaleźć. Łączy w sobie również optymalne połączenie barwności i przejrzystości, co ma w sobie coś unikatowego i przekonywującego do całości. W dodatku język wyróżnia się czymś bliżej nieokreślonym, ale zapewne charakterystycznym dla pisarki. Jestem niezmiernie ciekawa, czy wybrzmi to w następnym tomach.
Natomiast fabuła jest całkowicie nieprzewidywalna. Od prawie samego początku wciągnęła mnie i sprawiła, że koniecznie chciałam dowiedzieć się, czy Mirandzie uda się odnaleźć tę niezwykłą perłę i jak potoczy się jej relacja z pewną dziewczynką. Warto też podkreślić, że książka pod względem miejsc, w których bywa Miranda, jest mocno rozbudowana. Nie jest to może świat z fantastyki przeznaczonej bardziej dla starszych czytelników, ale na pewno jak dla dzieci mocno rozbudowany i dopracowany. Nie jest też światem naiwnym, czy wręcz sielankowym. Tak jak w naszej rzeczywistości da się w nim odnaleźć dobro i zło, ale też niekoniecznie da się je ująć w sztywne ramy. Tam dominowała nadzieja.
Bohaterowie wyróżniają się wyrazistymi osobowościami, które pozwalają ulokować swoje uczucia. Sama Miranda jest fantastycznie wykreowana, gdyż posiada całą, wielowymiarową historię. Nie jest bohaterem jednoznacznym, którego można ot tak polubić lub znienawidzić. Ona po prostu wywołuje mieszane odczucia i uważam, że te uczucia wynikają z dobrej analizy psychologicznej. W powieści pojawia się też postać, którą uważam za punkt radości – Syrsa. Dzięki niej świat jest pełen barw.
Tematyka jest nietypowa, a przynajmniej początkowo tak mi się wydawało. Choć muszę się przyznać, że w pierwszych chwilach niekoniecznie potrafiłam ją przenieść na naszą rzeczywistość. Dopiero czym dalej czytałam, tym bardziej widziałam, jak wiele wątków przedstawionych w tej książce możemy odnaleźć w samych sobie. "Poławiaczka pereł" sprawiła, że poddałam wiele spraw głębokiej refleksji. Zaczęłam zadawać sobie pytania, czym tak naprawdę jest pragnienie? Czy jest nam ono potrzebne? I jak daleko sięga? Tym bardziej że poruszone wątki występują w kontekście miłości i istnienia drugiej osoby. Na świecie jest wiele ważnych rzeczy, ale jednak to drugi człowiek powinien być dla nas najważniejszy – nie powinien rywalizować z rzeczami materialnymi.
Opowieść dla dzieci okazała się tak naprawdę opowieścią dla dorosłych. Oczywiście nasi młodzi czytelnicy na pewno dzięki niej zapoznają się z wieloma wartościowymi treściami. Niemniej mam poczucie, że to często właśnie osoby dorosłe zapominają o tym, co najważniejsze i przede wszystkim czemu jest to najważniejsza. "Poławiaczka pereł" okazała się niesamowicie piękną książką, która zachwyca i uczy.
Miranda uważa się za najlepszą poławiaczkę pereł. Pewnego dnia, Marco przyprowadza do niej Syrsę, małą dziewczynkę o niezwykłych zdolnościach. Odkąd łowią razem, wiele się zmienia. Wyruszają na poszukiwanie źrenicy oka, której pragną wszyscy.
Przepiękna opowieść.
Miranda to nurka zajmująca się poławianiem pereł i jest w swoim fachu najlepsza. Marzy jednak o znalezieniu tej najbardziej poszukiwanej i wyjątkowej perły - źrenicy oka. Krążą o niej rozmaite legendy, obiecujące znalazcy spełnienie wszystkich jego pragnień. Niestety nad poszukiwaczami perły wisi klątwa, która sprawia, że zawładnięci obsesją na jej punkcie nigdy nie wracają do swoich domów i rodzin. Tak było w przypadku ojca Mirandy.
Pewnego dnia poławiaczka poznaje Syrsę, dziewczynkę, która mimo niezbyt dobrze rozwiniętych umiejętności nurkowych chce wyruszyć z nią na poszukiwania źrenicy oka. Wkrótce okazuje się jednak, że Syrsa ma pewien dar, który czyni z niej cenną towarzyszkę podróży. Dziewczyny wyruszają w drogę, która okaże się trudna i pełna niebezpieczeństw.
??
,,Poławiaczka pereł" to książka, która od początku urzekła mnie swoim marynistycznym klimatem i ciekawie wykreowanym światem. Tamtejsze morze skrywa wiele tajemnic - spotkać tam można piękne kolorowe perły, ale także niebezpieczne żarłacze różane. Liczne rozdziały z opisami podwodnego życia i nurkowania zdecydowanie trafiły w mój gust.
Karin Erlandsson, opowiadając o pogoni za cennym klejnotem, ukazała znany nam często z prawdziwego życia scenariusz, w którym dorośli, zaślepieni chciwością, gonią za wszelkimi dobrami, często tracąc z oczu to, co najważniejsze.
Książka napisana jest lekko i ma bardzo krótkie rozdziały. Czyta się ją szybko i przyjemnie, mimo że ma w sobie dużo mroku i smutku.
Bardzo przywiązałam się do głównych bohaterek i kibicowałam im. Moje serce skradła zwłaszcza mała Syrsa.
Jako że książka jest pierwszą częścią serii, autorka pozostawiła wiele otwartych wątków i już nie mogę się doczekać aż poznam dalsze losy bohaterów.
Miranda trafia do regionu zachodniego, do skrzącego się perłami Miasta Królowej. I to właśnie tam ostatecznie postanawia, że musi zniszczyć źrenicę oka...
Dziesięcioletnia Danja i jej rodzina jadą do babci, jak to zwykle bywa w grudniu. Ale tym razem nie wszystko jest tak, jak powinno. Babcia mówi...
Przeczytane:2022-07-17, 26 książek 2021,
Dziś przepiękna perełka. Perła wśród pereł :)
"Poławiaczka pereł. Legenda o źrenicy oka" to powieść Karin Erlandsson z hipnotyzującą okładką Sami Saramaki.
Wiecie, że o źrenicy oka krążą rozmaite legendy, obiecujące znalazcy spełnienie wszystkich jego pragnień. Mówi się, że jest najstarszą z pereł, że ten, kto ją znajdzie, będzie miał wszystko. Ale czy tak naprawdę jest?
Niestety o źrenicy oka ciąży także klątwa. Ci, którzy wyruszają na poszukiwanie, nigdy nie wracają do swoim domów i rodzin.
Dlatego nie jest pewne, czy perła w ogóle istnieje.
To właśnie spotkało ojca Mirandy. Jest to nurka zajmująca się poławianiem pereł i jest w tym najlepsza. Jej marzeniem jest znalezieniem tej najbardziej poszukiwanej i wyjątkowej perły - właśnie źrenicy oka.
Gdy pewnego dnia Miranda poznaje Syrsę, dziewczynkę, która mimo niezbyt dobrze rozwiniętych umiejętności nurkowych chce wyruszyć z nią na poszukiwania źrenicy oka - postanawia zabrać ją na poszukiwania. Wkrótce okazuje się, że Syrsa ma pewien dar, który czyni z niej cenną towarzyszkę podróży i daje Mirandzie przewagę nad innymi poszukiwaczami.
Dziewczyny wyruszają w drogę, która okaże się trudna i pełna niebezpieczeństw.
Książka napisana jest lekko, czyta się ją przyjemnie, pomimo że ma w sobie dużo mroku i smutku.
To uniwersalna opowieść, która zachwyci czytelników. Jest jak baśń, której akcja mogłaby się toczyć w dowolnych czasach i w dowolnym miejscu na całym świecie.
Mnie zaczarowała. Zresztą jak większość książek wydanych przez Wydawnictwo Dwukropek.
Polecam tą magiczną i piękną opowieść. Spójrzcie jeszcze na okładkę - przepiękna.
Książka zwyciężyła w konkursie Schildts & Söderströms i zdobyła Runeberg Junior Prize i Arvid Lydecken Prize 2018. Była też nominowana do Nagrody Literackiej Rady Nordyckiej dla Dzieci i Młodzieży w tym samym roku.
Niech to będzie rekomendają do sięgnięcia po książkę.
Ja polecam ją z całego serca - naprawdę warto.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję, że dzięki Wam mogłam ją przeczytać.