Podłość to antylaurka dla współczesnej Polski, powieść napisana bez złudzeń, przez nieczułą przewodniczkę po bezdusznej ojczyźnie.
Anna Dziewit-Meller
Niezwykła historia o zwykłych ludziach. Debiut Olgi Mildyn jest poruszający.
Łukasz Orbitowski
Na polskich drogach dziennie ginie średnio jedenaście osób. Ale kiedy czworo jedzie tym samym samochodem, jest szansa na zmartwychwstanie. Pośmiertnie staną się wydarzeniem, newsem, wylądują w gazetach i serwisach informacyjnych, a tam mogą zacząć żyć własnym życiem. Podobnie jak Andżelika, ostatnia z tej pięcioosobowej rodziny, zamordowana w swoim własnym łóżku.
Ta książka to pojemnik na żal. Opowieść z różnych krańców Polski: o smutku, nieszczęściu, codziennych udrękach i rozpaczach, źle ulokowanym zaufaniu, matactwach, chciwości i ludzkiej niegodziwości. O szczerych intencjach i żarliwych staraniach - dziennikarki Kasi i policjantki Miry - które nie są dobrze widziane. Monumentalny, po reportersku liryczny debiut Olgi Mildyn, dotyka do głębi.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
„Kiedy spojrzeć na obrazek, widać na nim to, co mieści się w ramie. To, co poza nią, jest dla nas niewidoczne, nieosiągalne, ale wciąż istnieje i, co najważniejsze, daje nam o sobie znać, mimo braku obecności”.
News dnia!
Polska.
13 stycznia o godz. 11.10 – zwykły zimny dzień powszedni.
Wypadek samochodowy.
4 osoby nie żyją. 1 jest ranna.
Ojciec wiozący 3 swoich małych dzieci zderzył się z rozpędzoną ciężarówką.
Brakujący członek tej tragicznej rodziny: żona swojego męża, matka dzieci – tego samego dnia zostaje zamordowana we własnym łóżku.
Rozpoczyna się śledztwo w sprawie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.
I drugie – w sprawie zabójstwa.
No i oczywiście burza medialna nabiera tempa.
To jeden z obrazów jakie pokazuje nam w swojej książce „Podłość” Olga Mildyn. A jest tu ich całkiem sporo. Trzeba być uważnym, by nie dać się zwieść. Tu cienkie linie tworzą grube kreski. Historia kipi treścią. A fabuła trzyma ramę, choć.. zorientować się, gdzie jest ta rama nie jest wcale łatwo, a widząc jedynie część obrazu z oswojonej perspektywy, tak lekko dopowiedzieć sobie całość według własnego widzimisię.
Na obrazie jest też pewien doktor nauk społecznych usilnie uskuteczniający swój autorski i we własnym mniemaniu genialny eksperyment, policjanci, nie jeden prokurator, notariusz, dziennikarka, gangster, sklepowa ekspedientka.
Nic tu nie jest czarno-białe. Dostrzegasz jakiś szczegół, wydaje Ci się, że rozumiesz. A potem przechodzisz do całości i sprawa się mocno komplikuje. Dużo tu znaków zapytania. Jeszcze więcej wykrzykników. Kilka den.
Patrzysz na ten wielobarwny obraz i wydaje Ci się, że trzymasz dystans, bo na początku trzymasz. A potem, to już niczego nie można utrzymać, ze szczególnym uwzględnieniem własnych emocji, bo rozwiązanie przeraża bardziej niż niewiadoma.
„Podłość” – trudno uwierzyć, że jest to debiut literacki.
To przerażająco autentyczny obraz ludzkich pragnień i słabości. Autorka częstuje nas ludzką udręką, śmiercią, cierpieniem, rozpaczą, bezradnością systemu sprawiedliwości, medialną manipulacją.
Pyta i krzyczy. O tym wszystkim co ludzi przeraża, zawstydza, ale i intryguje. Tak po polsku.
O tym, jak łatwo konstrukcja zwana człowiekiem może runąć w przepaść – w pogodni za władzą, pieniędzmi, „dobrobytem”, marzeniami. O prawdzie i postprawdzie.
A najbardziej przeraża fakt, że o wszystko co jest tu napisane codziennie się ocieramy, choć nikt nie chce tego dotknąć.
„Podłość” to brutalna prawda rzucona między oczy, bo czasem tak właśnie trzeba.
Polecam.
Dajecie sobą manipulować? Łatwo jest Was okręcić wokół palca? A może jesteście nieufni wobec innych? Ja jestem taka po środku, przyglądam się czyjemuś zachowaniu, wolę słuchać niż mówić, nie tak łatwo zdobyć moje zaufanie. Jednak wystarczy opowiedzieć mi o ludzkiej krzywdzie i wierzę bez mrugnięcia okiem, bo czy ktoś może kłamać że jest w nieszczęściu...
Opowiem Wam teraz o świetnym debiucie, uwielbiam takie książki, gdzie autor, w tym wypadku autorka, potrafi pierwszą książką mną zawładnąć.
"Podłość" to powieść trudna i nie zrażajcie się gdyby na początku był problem z połapaniem się, tu właśnie o to chodzi. Nieświadomy niczego czytelnik daje się wodzić za nos, pisarka doskonale się nami bawi, manipuluje, ale to tylko i wyłącznie wychodzi na plus.
Troje dzieci i ojciec giną w wypadku samochodowym. Policja jedzie poinformować o tragedii matkę dzieci, ale ta leży w swoim łóżku martwa. Co się wydarzyło? Dlaczego cała rodzina nagle ginie, co było tego przyczyną? Odpowiedzi na to pytanie szuka prokurator, policja i zawzięta pani dziennikarz. Czy im się uda? Nie każdemu zależy na tym żeby znaleźć prawdę, a niektórzy wręcz pragną by to była ich prawda, nawet jak nie ma związku z rzeczywistością.
Przeczytajcie tą książkę, debiut majstersztyk, Olga Mildyn ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko
We współpracy z wydawnictwem W.A.B.
Jak odróżnić nieszczęśliwy wypadek od przemyślanego samobójstwa? Dlaczego ojciec miałby celowo zabić siebie i trójkę dzieci, a w dodatku ryzykować życie kierowcy ciężarówki, gdy wjechał w niego swoim samochodem? I kto zabił jego żonę, której zwłoki leżały w domu?
Świadków brak, poszczególne elementy zdają się do siebie nie pasować, śledztwo utknęło w martwym punkcie, sprawa została zapomniana. Ale nie w internecie. Tam wszystko żyje swoim życiem.
,,Podłość" to opowieść o wykorzystywaniu naiwności ludzi, codziennych kłopotach, matactwach i chciwości ważniejszej niż życie innych. Jest to kryminał, ale nieco inny niż te, do których przywykliśmy. Już sam jego język jest wyjątkowo zgrabny jak na ten gatunek. Raczej przywodzi na myśl literaturę piękną, właściwie to Piękną, a jedynie postępujące śledztwo dziennikarki oraz policjantki przypomina, co tak właściwie czytamy. Zasługuje to na ogromny plus ode mnie, bo brakowało mi takich tytułów, szczególnie naszych rodzimych autorów.
Mam jednak problem z tą powieścią i problem ten sprawił, że nie polubiłam się z debiutem Olgi Mildyny, choć wszystko wskazywało na to, że będzie na odwrót. Zgubiłam się mianowicie w jej świecie. Poplątałam w bohaterach, by później całkowicie stracić wątek, wybić się, a potem zgubić ponownie. Na koniec byłam już zwyczajnie zmęczona.
Najwyraźniej nie okazałam się odpowiednim odbiorcą "Podłości". Powieść ma potencjał, którego nie mogę jej odmówić, ale w ogólnym rozrachunku nie dość, że nie była dla mnie, to jeszcze po prostu mi się nie podobała. Za dużo bohaterów, za dużo linii czasowych, za dużo wszystkiego. Na kolejnych stronach panował zbyt duży chaos, bym mogła odczuć przyjemność z lektury, ale wciąż nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, że nie warto się z nią zmierzyć, bo ma w sobie coś, co przyciąga. Co mówi, że w autorce tej kryje się wiele dobrego i nie jeden raz podbije serca czytelników.
Ładny styl, zaskakujące zakończenie i starannie kreśleni bohaterowie, to duże atuty. Następnym razem po prostu mam nadzieję, że Olga napisze swoją powieść mniej chaotycznie. Wtedy już na pewno się z nią polubię.
Przeczytane:2022-03-06,