Nosi je każdy z nas. Niektórzy swoje bardzo lubią, inni mają dość wiecznych próśb o przeliterowanie albo powtarzających się pomyłek. Najczęściej jednak nie poświęcamy mu zbyt wiele uwagi. A szkoda!
Czy wiesz, że w NAZWISKACH drzemią historie, które mówią wiele o naszych przodkach?
Kto z nas miał w rodzinie Czecha, a kto piekarza nieudacznika? Czyj prapradziad był kowalem, a czyj - sołtysem? Jaki ród zapoczątkował przystojniak? Kto może podejrzewać swojego przodka o przydeptywanie innym butów? A kto być może ma przodków o niezwykle wybuchowej naturze?By odczytać te historie, potrzeba trochę wiedzy, bo nazwiska bywają też... zagadkowe, nietypowe lub mylące.
Wiedzę tę w Podbipięcie przedstawia dzieciom Michał Rusinek, niestrudzony detektyw językowy, ilustracje zmalowała zaś Joanna Rusinek. Jak można wnioskować po nazwisku, przodek autora i ilustratorki (czyżby wspólny?), pochodził z Rusi (czyli z terenów dzisiejszej Rosji, Ukrainy lub Białorusi).
A co brzmi, dźwięczy, bawi, intryguje lub domaga się odkrycia w twoim nazwisku?
Chomicz, Sznajder, Rykała i Palimąka już wiedzą! A ty?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2022-01-26
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 56
Nazwisko – każdy go z nas ma, ale mało kto wie skąd, się ono wzięło, jakie jest jego pochodzenie, jak to wyglądało kiedyś. Autor pokazuje nam, jak wiele można dowiedzieć się z nazwiska. Odkrywa przed nami, jak dawniej były nadawane i wiele więcej.
Książka napisana jest w sposób ciekawy i wciągający. Z przyjemnością odkrywaliśmy każdą kolejną stronę, a każdy z nas (zarówno dzieci, jak i my dorośli) byliśmy tak samo zainteresowani, a momentami również zaskoczeni treścią.
Wizualnie książka jest bardzo ładna. Znajdziemy w niej kolorowe strony oraz ciekawe ilustracje. To wszystko przyciąga wzrok i zachęca do poznania treści.
Okładka twarda i solidna. Dzięki niej książka posłuży długi czas.
„Podbipięta, czyli co się kryje w nazwiskach” to moim zdaniem wartościowa pozycja, którą warto dołączyć do domowej biblioteczki. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu -Mama, żona - KOBIETA
Z punktu widzenia dorosłego - ciekawe, naprawdę ciekawe. Z punktu widzenia dziecka, przynajmniej młodszego - mimo że książka dość krótka, to jednak, hm, niewiele się w niej dzieje. Być może dzieciaki 10+ znajdą tu fajne ciekawostki, ale młodszym dzieciom raczej nie polecam, mój 7,5-latek ewidentnie się wynudził, choć z grzeczności starał się to ukryć ;)
Krótka książka dla dzieci, ale i dorośli znajdą tu coś dla siebie. Znajdziemy tu informacje na temat pochodzenia nazwisk. Nawet jeśli wśród wielu przykładów nie znajdziemy swojego nazwiska, możemy przyporządkować je do którejś z grup i samodzielnie ustalić, jakie jest jego możliwe pochodzenie.
Po "Wytrzyszczkach" i toponimii przyszła pora na antroponimię, czyli nazwy własne dotyczące nazewnictwa osobowego. W najnowszej publikacji niestrudzony detektyw językowy Michał Rusinek odkrywa przed dziećmi tajemnice ukryte w nazwiskach. Dużo mówią one o naszych przodkach. Skąd pochodzili, jakie zawody wykonywali, jak byli przezywani, co wiemy o ich rodzicach, jakie przedmioty, zwierzęta, rośliny i części ciała zostały ukryte w nazwiskach i wiele, wiele więcej. Jakby nie było, każdy ma nazwisko. Niektórzy nawet podwójne! Ale, ale... nazwiska bywają mylące, zagadkowe lub nietypowe. Czasami autor podaje kilka wersji ich pochodzenia, gdyż po prostu nie ma pewności. Przy okazji przedstawia krótki rys historyczny, jak to z nazwiskami było. Bo nie zawsze nasi przodkowie je mieli... Ot, co!
Najpopularniejszymi nazwiskami w Polsce są Nowak i Kowalski. Pierwsze to przezwisko, które przylegało do kogoś, kto był ,,nowy" w danej społeczności, a drugie pochodzi od ,,kowala". Kto by pomyślał, że są nazwiska, które ukrywają pochodzenie właściciela, aby uchronić go na przykład przed zemstą. Taki Niemojewski czy Niemojowski znaczy tyle, co ,,nie mój". A jak nie mój, to czyj? I to dopiero zagadka! Tak jak w przypadku Sobczaka. Nie wiadomo, czy to od sobka czy od imienia Sebastian bądź Sobiesław. Palikot nie palił kotów, oj nie! Trudno powiedzieć, jakie ma znaczenie to nazwisko, ale faktem jest, iż wywodzi się od jakiegoś przezwiska. Krzynówek to dawny ,,kubeczek", Korczak oznacza ,,drewniane naczynie na wodę", Spina to staropolskie ,,plecy", Tlałka to dawna nazwa ,,spróchniałego drzewa", a Zuber to ,,krowa nienadająca się do hodowli". Niektóre nazwiska złożone mogą wywoływać uśmiech na twarzy, np. Kręcichwost, Palimąka, Topirybka, Pędzimąż, Ojczenasz. Autor nie zapomina o nazwiskach pochodzących z języków obcych.
W tej jakże interesującej publikacji znalazłam nazwiska kilku znanych piłkarzy, polityków, aktorów, pisarzy, a nawet kilka, które noszą moi znajomi. Mego nie było, lecz ja... ja powinnam nazywać się Gasidło, bowiem jestem wysoka i szczupła. Gasidłem nazywano długi kij z kapturkiem służącym do gaszenia świec.
Książka o tytułowym Podbipięcie jest tak naprawdę o naszej przeszłości zaszyfrowanej w nazwiskach. W krótkich rozdziałach Michał Rusinek przekazuje fachową wiedzę, okraszając ją licznymi przykładami. Lekko, z humorem, a przede wszystkim przystępnie i zrozumiale dla dziecka. Oraz krótko. Co ważne, od razu nawiązuje kontakt z młodym czytelnikiem. Zwraca się do niego bezpośrednio i z szacunkiem. Traktuje go poważnie. Angażuje w odkrywanie tajemnic ukrytych w nazwiskach. Intryguje licznymi przykładami i przy okazji wzbogaca słownictwo bierne. Mało tego! Zachęca swoich młodych czytelników do własnych poszukiwań i udziela im wskazówek.
Jeszcze ważna rzecz w książkach adresowanych do dzieci - szata graficzna. Książka jest solidnie wydana - twarda okładka, szycie, duży kwadratowy format. Uwagę dziecka przyciągną ilustracje, nawiązujące do znaczenia nazwisk. Często są to portrety ludzi je noszących. Wyszły one spod pędzla młodszej siostry autora - Joanny Rusinek. Jednak mam pewne zastrzeżenie. Niektóre tła są zbyt ciemne, przez co tekst jest mniej widoczny. Brakowało mi też numeracji stron.
"Podbipięta, czyli co się kryje w nazwiskach" to publikacja Michała Rusinka odkrywająca sekrety języka polskiego ukryte w nazwiskach. Antroponimia w wersji dla dzieci przyciągnie uwagę również młodzieży i dorosłych, zachęci do zostania asystentem detektywa językowego i własnych poszukiwań. Wciągająca lektura dla każdego. Nauka poprzez zabawę zawsze się sprawdza.
Michał Rusinek, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisarz i świetny tłumacz (nowy przekład klasycznej wersji Piotrusia Pana i Wendy J. M....
"Burmistrz miasta Limerick od dłuższego już czasu cierpi na głęboką depresję i tylko wtedy, kiedy czytam mu limeryki Michała Rusinka, wybucha perlistym...
Przeczytane:2022-01-01, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Czy zastanawialiście się kiedyś nad pochodzeniem swojego nazwiska? Ja nieszczególnie za to zawsze nieodmiennie drażni mnie fakt, że co chwila muszę je przeliterowywać, by uniknąć pomyłek. Jednak jeśli intrygują Was protoplaści Waszego nazwiska, to może warto sięgnąć po najnowszą propozycję Michała Rusinka?
Literaturoznawca tym razem bierze pod lupę właśnie znaczenie nazwisk. Jak wspomniał sam ON:
„W nazwiskach kryje się historia, nie tylko prywatna - także historia miejsca, z którego pochodzi nasza rodzina, zawód wykonywany przez jakiegoś naszego przodka, albo jego przezwisko, czyli taki dawny „nick”.
Kończy zachętą, by samodzielnie wziąć pod lupę swoje nazwisko, i we własnym zakresie spróbować się dowiedzieć, jakie ma korzenie.
Na pierwszy rzut oka książeczka została prześlicznie wydana, ale dla mnie jest „ale”. Niektóre rozdziały są niezbyt wyraźne, albowiem wybrane tło dla tekstu sprawia, że treść jest mało czytelna i męczy wzrok. Nie wszystkie też rysunki Joanny Rusinek uważam za godne uwagi i zachwytu.
Mimo iż książeczka jest głównie adresowana do młodszych czytelników to i ja dowiedziałam się z niej kilku ciekawostek. Człowiek uczy się przecież przez całe życie. Myślę, że więcej powinno być takich publikacji. Nie tylko zachęcają dzieci do czytania, do zapoznawania się z językiem, z historią i kulturą, do zabawy słowem, ale również tego typu lektury są idealne, by z dorosły mógł z pociechą spędzić trochę czasu właśnie na czytaniu. Zajęcie konstruktywne i zajmujące dla obu stron.
Rusinek uczy poprzez zabawę i to jest cenne.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję PRart Media oraz Wydawnictwu Znak.