Trzecia część cyklu z sędzią śledczą Martine Poirot.
Na barce, która przypłynęła do Villette z ładunkiem rudy żelaza, zostają odkryte zwłoki młodego dziennikarza. W dłoni miał skrawek szwedzkiej gazety. Okazuje się, że zlecono mu napisanie publikacji o katastrofie górniczej, która wydarzyła się w roku 1956 i pochłonęła 162 ofiary.
Kiedy sędzia śledcza Martine Poirot zaczyna badać sprawę, pewne tropy wskazują na związek brutalnego morderstwa z korupcją i przekrętami w miejscowej stalowni francuskiego biznesmena. Kilka tropów prowadzi do małego uśpionego osiedla górniczego w Hanaberget, w szwedzkim okręgu Bergslagen.
Kiedy w Villette dochodzi do kolejnego morderstwa, Martine, bliska dotarcia do prawdy, uświadamia sobie, że jej życie też jest w niebezpieczeństwie.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2014-03-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 344
Druga część serii kryminalnej z sędzią śledczą Martine Poirot w roli głównej. Policja odnajduje ciała trzech nastolatek w dniu, kiedy w Villette odbywa...
Mistrzowsko skonstruowany kryminał - silne postaci, ciekawa sceneria oraz mrożąca krew w żyłach intryga. Ukochana przez wszystkich nauczycielka zostaje...
Przeczytane:2014-04-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Ingrid Hedström - dziennikarka i pisarka. Z wykształcenia psycholożka, w latach 90-tych XX wieku była korespondentką w Brukseli.
Pisarka jest autorką serii o Martine Poirot, belgijskiej sędzi śledczej. W skład serii, jak do tej pory wchodzą trzy części. Pierwszą była "Nauczycielka z Villette", drugą a trzecią "Pod ziemią w Villette". Jak słusznie zauważyliście, wspólnym mianownikiem każdej części jest określenie miejsca, w którym toczy się fabuła. Villette, to małe miasteczko, w którym brew pozorom nie jest tak bezpiecznie, jakby mogło się wydawać. Tym razem sędzia śledcza, Martine Poirot zostaje wezwana do miejsca rozładunku rudy żelaza, gdzie pracownik w czasie pracy, w zbiorniku zauważył dłoń martwego człowieka. Denatem okazuje się dwudziestosześcioletni dziennikarz Fabien Lenormand. Mężczyzna na zlecenie miał napisać reportaż o tragicznym wybuchu metanu w kopalni w 1956 roku, gdzie z śmierć poniosło 162 górników. Mężczyzna pracowała na prośbę,Nunzi Paolini, jednej z córek pracownika, który tego feralnego dnia zjechał pod ziemie. Ale czemu ktoś miałby zabijać dziennikarza? Fabien w dłoni miał skrawek szwedzkiej gazety, przedstawiającej replikę starej fotografii załogi kopalni. Wszystkie ślady prowadzą do zamożnego przedsiębiorcy, a obecnie właściciela walcowni Bergera, ale także do Szwecji, do Hanaberget. Tak się składa, że w tych okolicach dorastał Thomas, mąż sędzi, a jego stara, schorowana babcia, Greta będzie w posiadaniu informacji, które żonie wnuka bardzo pomogą.... "Pod ziemią Villette" jest zdecydowanie lepsza niż poprzednia część "Dziewczęta z Villette". Pisarka zdecydowanie podszkoliła swój warsztat, choć nie obyło się bez małym minusów, które mnie trochę przeszkadzały. Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Na początku słowem wstępu jest rozdział, który zakreśla wydarzenia z 1956 roku. Mamy młodego mężczyznę, który dzięki swojej naturze śpiocha cudem unika śmierci w kopalni. Czytelnik czuje, że bohater ma związek z wydarzeniami, które już dzieją się w 1994 roku w Villette. Tylko co? Wraz z każdą przerzuconą kartką, coraz łatwiej jest rozszyfrować losy młodego "uciekiniera". Ingrid Hedstrom poskąpiła zawiłości, mylenia tropu, sensacyjnych wydarzeń. Cała akcja prosto zmierza, ku zakończeniu. Fajnie, że miejsce zbrodni odbyło się w innym klimacie niż chłodna, bura Szwecja, choć i tam niektóre wątki znajdują swoje miejsce. Villette, to miasteczko stworzone na potrzeby powieści, o czym autorka informuje na wstępie. Co prawda takie miasteczko naprawdę istnieje we Włoszech, to tu akcja dzieje się w Belgii. Przyzwyczajona jestem do szwedzkich nazwisk, a musiałam się przestawić do nowych, francusko brzmiących, co nie ukrywam sprawiło mi troszeczkę problemów. Tym bardziej, że niektóre były do złudzenia podobne. Np. Martin Poirot i Michel Pirot, albo imiona córek jednego z górników- Annunziata i Annalisa. Dla kogoś, kto podobnie jak ja wzrokowo postrzega imiona i nazwiska jest to znak, że należy zwolnić i przystopować z klasyfikacją bohaterów. A jest ich sporo i tu plus, że na początku kryminału jest ich spis, z przydziałem na ich funkcje i rolę w całej tej historii.Powieść jest ciekawa, mało zawiła, troszeczkę bez nadmiernego tempa. Ma plusy i minusy, ale co mi przeszkadzało, wam nie musi. I chyba to jest fajne w odbiorze książek.