Plan zniszczenia najdoskonalszych robotów na Ziemi postępuje i niebawem dobiegnie końca. Podobnie jak cała seria, która i w tym tomie nie zwalnia tempa. Autorzy ponownie zaglądają w najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy, a fabuła, dając odpowiedzi na niektóre pytania, nadal pozostawia wiele niewiadomych. Kim jest Pluto? Kochającym wszelkie żywe stworzenia geniuszem czy może największą bronią masowej zagłady jaka kiedykolwiek powstała? A Bora? Co naprawdę wydarzyło się w Królestwie Perskim?
Wydawnictwo: HANAMI
Data wydania: 2012-10-01
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 200
Tytuł oryginału: Purutou
Język oryginału: japoński
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
PLUTO W PEŁNEJ KRASIE
„Pluto” wkracza w decydującą fazę. Większość najważniejszych bohaterów już nie żyje, coraz mniej tajemnic zostało do odkrycia, a wróg wreszcie objawia się w pełnej krasie. Zbliża się decydujące starcie, ale jak ono przebiegnie? I co będzie z Atomem? Jedno jest pewne, zabawa z tą serią jest rewelacyjna, a cała opowieść ani na chwilę nie traci nic ze swej jakości.
Atom nadal nie chce się wybudzić. Sześć miliardów osobowości walczy w nim nie mogąc znaleźć porozumienia, a jedyną możliwością by wrócił do działania jest zaaplikowanie mu jednostronnego uczucia. Co jednak jeśli w wyniku tego aktu nie odrodzi się on sam, a powstanie kolejna bestia taka, jak Pluto? Sytuacja jest tym trudniejsza, że zaczyna brakować czasu, zbliżają się bowiem bombardowania i ludność jest ewakuowana z okolicy. Czy „dusza” zabitego właśnie Gesichta stanie się dla Atoma pomocą?
Tymczasem Epsilon świętuje swoje „urodziny”, które wyprawiają mu uratowane przez niego dzieci. Powracają też do niego wspomnienia z czasów konfliktu zbrojnego. Wtedy robot odmówił mobilizacji, ale teraz czeka go starcie, z którego nie będzie mógł się wycofać. To bowiem on staje się kolejnym celem Pluto. Wróg po raz pierwszy pojawia się w pełnej okazałości, pozostaje jednak pytanie czy pokojowo nastawiony Epsilon przetrwa czy zginie?
Znakomity jest ten tom. Ale to było oczywiste od samego początku, bo „Pluto” nie przestał zachwycać ani na chwilę. Świetnie napisany, świetnie poprowadzony, pełen akcji, emocji i wzruszeń, nie zapomina także o spokojniejszych momentach. I odpowiada na kilka pytań, ale czy wyjaśnia już wszystko? O tym będziecie musieli przekonać się sami. Warto jednak to zrobić, bo „Pluto”, choć w swoim życiu czytałem kilkadziesiąt różnych serii z Kraju Kwitnącej Wiśni, wciąż pozostaje wśród najlepszych mang, z jakimi miałem do czynienia.
Nic w tym jednak dziwnego. Naoki Urasawa bazował na naprawdę znakomitym materiale źródłowym. Kultowa manga ojca i największego mistrza japońskiego komiksu, Osamu Tezuki, sama w sobie była cenionym dziełem. Urasawa przerobił ją jednak w swoim własnym stylu. Skupił się na zagadce, dodał mroku i powagi. I rewelacyjnie całość zilustrował. „Pluto”, choć prosto narysowany, pozostaje realistyczny i po prostu piękny.
Do tego dochodzi głębia, przesłanie, nieco filozofowania i niesamowity klimat. „Pluto” potrafi poruszyć nawet największego twardziela, ale jednocześnie nie jest przy tym ani infantylny, ani przesadzony. Wspaniała rzecz, dlatego też bardzo gorąco polecam ten tom, jak i całą serię Waszej uwadze.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/12/11/pluto-7-osamu-tezuka-naoki-urasawa/
Czy maszyna może czuć? Czy może jej być przykro, gdy straci kogoś bliskiego? Czy ma sumienie i czy jest zdolna zabić? Autorzy PLUTO już niejednokrotnie...
Rozwój technologiczny zawsze niesie ze sobą zmiany społeczne i ekonomiczne. Pojawia się zapotrzebowanie na nowych specjalistów, ale jednocześnie niektóre...
Przeczytane:2021-12-06, Ocena: 6, Przeczytałem,
Z wcześniejszych tomów dowiedzieliśmy się, że tytułowy Pluto jest robotem Sahadem, manipulowanym przez swojego stwórcę, który chce dokonać zemsty na świecie. Genialny naukowiec zaślepiony nienawiścią i smutkiem, nie jest wstanie racjonalnie myśleć, a wszystkie swoje negatywne emocje przelewa na stworzonego przez siebie „zabójcę”. W Pluto #7 nie tylko mocniej rozwija się ten wątek, ale mamy również okazję pierwszy raz naocznie go zobaczyć. W tomiku autor sporo miejsca poświęca również ostatniemu z siódemki najpotężniejszych robotów świata Epsilonowi. Jest on mocno nastawiony pacyfistycznie i zależy mu tylko na szczęściu i bezpieczeństwie sierot którymi się opiekuje. W pewnym momencie zostaje on jednak postawiony w sytuacji bez wyjścia i będzie musiał ponownie skorzystać ze swojej mocy. Dwie potężne jednostki stoczą więc ostateczną bitwę, która może przesądzić o losie wielu ludzi.
Część siódma serii stanowi więc preludium do wielkiego finału, gdzie twórca będzie starał się zamknąć wszystkie napoczęte wątki. Album obok swojej widowiskowości prowokuje również czytelnika do głębszego analizowania niektórych przedstawionych faktów. Urasawa bawi się tutaj nie tylko skrajnymi emocjami wykreowanych postaci, ale również pozwala sobie na liczne odniesienia do szeroko pojętej popkultury. Są to często drobne, ale dość wyraziste wstawki pokroju czytania przez Uran książki Pinokio, kończąc na mniej oczywistych nawiązaniach (np. robot ochraniający Epsilona przypominający Robocopa). Każdy element mangi ma więc jakieś znaczenie, które czytelnik będzie mógł analizować na swój własny indywidualny sposób.