Świadoma podróż przez Kurdystan, Iran, Indie, Tajlandię, Malezję, Laos, Chiny, Tajwan, Koreę, Japonię, Kirgistan i Kazachstan pod prąd uprzedzeniom i fałszywym wyobrażeniom. To też podróż odkrywcza – w głąb samego siebie.
Jeśli można dotrzeć lądem z Polski do Malezji, to właściwie dlaczego by tego nie zrobić? Jeśli człowiek spotkany w drodze zachowuje się dziwnie, to dlaczego by nie spróbować go zrozumieć? Jesli oferuje gościnę, to dlaczego by z niej nie skorzystać? Jeśli można wyruszyć na pustynię, aby w samotności medytować, to dlaczego by tego nie zrobić? „Dlaczego“ – to słowo-klucz tej książki.
Maciej Roszkowski przez prawie dwa lata wędrował po Azji. Jego wspomnienia, relacje z podróży i reportaże to wyszukana kolekcja osobistych refleksji, wrażeń, momentów szczęścia i zdziwienia. Ta książka uświadamia, że warto odrzucić stereotypy. Że opłaca się jechać w nieznane bez gotowych scenariuszy, bo tylko wtedy spotka nas nagroda: poznanie nieznanego.
„Pisane słońcem” to świadoma podróż przez Kurdystan, Iran, Indie, Tajlandię, Malezję, Laos, Chiny, Tajwan, Koreę, Japonię, Kirgistan i Kazachstan pod prąd uprzedzeniom i fałszywym wyobrażeniom. To też podróż odkrywcza – w głąb samego siebie.
Informacje dodatkowe o Pisane słońcem:
Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2014-04-16
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
978-83-61432-69-2
Liczba stron: 192
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2015-03-12, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Choć dopiero marzec ja już marzę o dalekich podróżach do egzotycznych miejsc. Wakacje powoli zbliżają się i dlatego coraz częściej zaglądam do takich właśnie publikacji jak książka "Pisane słońcem". Co roku już w listopadzie planuję wyjazd czerwcowy. Przyznaję się bez bicia, że nie potrafiłabym bez uprzedniego zorganizowania udać się na wymarzone wakacje. Dlatego z dużym zaciekawieniem zagłębiłam się w powyższej lekturze, ponieważ jej autor postępuje zgoła inaczej w kwestii planowania. On niczego nie planuje. Wsiada do przypadkowych środków komunikacji i jedzie przed siebie. Zatem postanowiłam się przekonać co go tam spotka...
Maciek Roszkowski przedstawił mi tu inne oblicze Azji. Nie znalazłam tu opisów sławnych miejsc, czy też popularnych zabytków. Autor zabrał mnie do najstarszego na świecie lasu deszczowego, do największego krytego bazaru świata. Znalazłam się wraz z nim na wydmach Dasht-e Lut, poznałam kilka regionalnych zwrotów, zawitałam do największej stołówki świata i do świątyni Śri Minakszi. Wysłuchałam wielu legend, poznałam miłych tubylców, towarzyszyłam mu podczas chorób i próbowałam wraz z nim medytować. Przeczytałam o wierzeniach, tradycji, sposobach spędzania wolnego czasu i jedzeniu mieszkańców dalekich krajów. Fragmenty dotyczące japońskich kogutów sprawiały, że książkę można potraktować jako swego rodzaju rodzynek wśród innych z kategorii literatury podróżniczej. Ponadto kolorowe fotografie pomogły mi w wyobrażeniu sobie tamtych niezwykłych miejsc.
Jednak treść zakończenia w formie autorskiego poradnika trochę mnie zdziwiła. Autor próbuje tu "sprzedać" swoją wizję idealnego wypoczynku. Krytykuje tych, którzy inaczej spędzają wakacje niż on. (Jakby był wyrocznią...) Radzi, aby odbyć wielomiesięczną, samotną podróż. (Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, gdy jadę na wakacje bez męża. I co miałabym mu niby powiedzieć... Kochanie, nie będzie mnie przez pół roku... a co z pracą... A może ta książka jest skierowana do samotnych, bogatych ludzi, którzy mogą pozwolić sobie na tak długi wyjazd...). Poleca wycieczkę pozbawioną luksusów. (Nie przepadam za spaniem w tanich hostelach, nawet europejskich). Sugeruje, abyśmy upodobnili się do lokalnych mieszkańców. (Szczerze uważam, że nie jedzie się do obcego kraju w tym celu. Przecież i tak tubylcy rozpoznają w nas Europejczyków). Może ciekawą alternatywą okaże się dla niektórych nocowanie u miejscowych ludzi i nie korzystanie z przewodników...
Całość zawiera wiele negatywnych opinii o Polsce i Polakach. To dziwne ale dość często obywatele naszego kraju krytykują, narzekają. Rzadko słychać z ich ust pochwały. Zawsze zastanawiam się dlaczego? "Zdumiewa go, że ze zwyczajnym sprzedawcą bazarowym może porozmawiać na naprawdę nietuzinkowe tematy". Uważam, że autor trochę tu przesadził. Już samo określenie "zwyczajny" jest obraźliwe. Ponadto twórca prawie na każdym kroku jest wielce zdziwiony lub zaszokowany mimo to że podróżuje po świecie już kilka lat (jak sam stwierdza) i już bardzo dużo doświadczył... Nie wiem czy polecać Wam tę pozycję. Najlepiej będzie jak sami zadecydujecie...