Salcia Hałas zaprasza do gdyńskiego falowca, najdłuższego bloku mieszkalnego w tej części Europy, miejsca objawionego cudu Matki Boskiej Falowcowej i niespełnionych miłości, do świata bolesnego realizmu i cudownej magii.
Gdy portowe miasto okrywa śnieg, a anioły rozdają ludziom opłatki, smutna dziewczyna przytula psa i wierzy, że ludzie stają się lepsi. Samotna matka czeka na wielką miłość, kwiaciarka z cmentarza opowiada młodemu budowlańcowi najpiękniejsze historie świata a małe dziecko milczy, bo wszystko już zostało powiedziane.
To wyjątkowe zestawienie soczystej, barwnej polszczyzny polskich blokowisk i zaczarowanych opowieści rodem ze wschodnich baśni jest czymś niezwykle rzadkim w polskiej literaturze.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2016-04-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
W gdyńskim Pekinie są trzy, które Wiedzą. Jedna z nich nawet Opowiada. A Pekin rozsypuje się, zapada pod ziemię. Pojawia się coraz więcej tajemniczych...
Przeczytane:2017-10-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Na gdyńskim falowcu pojawia się wizerunek Matki Boskiej. Żeby zobaczyć "cud", schodzą się ludzie z okolicy, przede wszystkim kobiety.
Przychodzą też dwie przyjaciółki z falowca, Elwirka i Maria.
Niby nie wierzą w ten cud mniemany, ale i tak przychodzą do tej niby - Madonny, która staje się ich feministyczną patronką ;)
Każda z nich próbuje sobie jakoś ułożyc życie.
Na swój sposób szukają szczęścia. Ale tak jakos się składa, że wiążą się z nieodpowiedzialnymi facetami, alkoholikami, nie stroniącymi od narkotyków. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że dziewczyny tez mają swoje grzeszki, i nie jest to tylko popalanie papierosów w załomie muru.
Towarzyszy im często dziewczynka - zombi, czyli wspomnienie Marii z dzieciństwa. A nie było to szczęśliwe dzieciństwo.
Myślę, że właśnie traumy z dzieciństwa odcisnęły piętno na dorosłym zyciu Mani.
W książce Salci Hałas to właśnie kobiety dźwigają ten świat na swych barkach.
To one wychowują dzieci, pracują, utrzymują dom, zbierają porzucone zwierzaki i się nimi opiekują, do tego mają jeszcze dysfunkcyjnych facetów na głowie.
To one wykazują inicjatywę, próbując zmienic swój los - jak chociażby Elwirka, która robi kurs groomerski i chce otworzyć swój salon dla psów.
Maria, która pracuje jako florystka w kwiaciarni przy cmentarzu, boi się zaangażowac emocjonalnie w związek z przypadkowo spotkanym mężczyzną - chociaż prowadzą wielomiesięczną wymianę sms - ów i od czasu do czasu do siebie dzwonią.
Gdy wreszcie odważy sie zaufać, znów zostanie zraniona.
"Pieczeń dla Amfy" to książka na wskroś feministyczna.
Warto po nią sięgnąć, żeby sie dowiedzieć, jak potoczyły się losy Elwirki i Marii.
No i czy cud był prawdziwy, czy raczej nie.