Co może się stać, jeśli zdecydujesz się zmienić swoje życie?
Pola, początkująca pisarka z Warszawy, uciekając od nieudanego małżeństwa i kolejnych romansów, trafia do drewnianej chaty w Hoczwi. Szybko okazuje się, że w wynajętym domu doszło do zagadkowego morderstwa, którego wyjaśnieniem zajmuje się prokurator Leon Borecki. Trop prowadzi do historii sprzed lat, która dziś znów zaczyna kosić żniwo, biorąc kolejnych jeńców. Uczucie, które zaczyna łączyć dwoje bohaterów, dojrzewa w tle bieszczadzkich tragedii, radykalnych politycznie ruchów i... słowiańskich wierzeń, których nie należy lekceważyć. W tej historii nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Pełnia Wilka to historia o tym, że przeszłość nigdy nie będzie oderwana od teraźniejszości, a ludzka chęć bycia docenianym to często najgorsza z motywacji. Mroczne, bieszczadzkie historie, poświęcenie, słowiański kalendarz, płomienny romans i przekraczanie granic – to dopiero początek opowieści o tym, dlaczego zabija się własnego ojca, co stało się ze sztandarem UPA i dlaczego kolejne tragedie zawsze dzieli od siebie prawie miesiąc.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2020-04-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 300
“W oddali słychać było nawoływanie wilków (...). Zło znów tutaj było i nawet ci, którzy nie chcieli w nie wierzyć musieli je czuć. (...) Nigdy nie dawał wiary tym wszystkim przekazom o leśnych lichach i innych diabłach, które miały tutaj grasować. Dzisiaj czuł ich siłę aż nadto”.
Pola jest pisze książki. Od kilku lat mieszka w Warszawie i ma za sobą nieudane małżeństwo. Ma dość wszystkiego. Z wielkiego miasta ucieka w Bieszczady do Hoczwi. Okazuje się, że w wynajętym przez dziewczynę domu kilka dni wcześniej doszło do morderstwa. Sprawę bada prokurator Leon Borecki. Trop prowadzi go aż na Ukrainę. Okazuje się, że zbrodnia jest związana z historią Bieszczadzkich terenów. Pole i Leona zaczyna łączyć nie tylko chęć rozwiązania zagadki ale również uczucie.
“Pełnia Wilka” to pierwsza część serii Pogrzebane Tajemnice. Jest to romans połączony z kryminałem. Część kryminalna jest oparta na historii Bieszczad, która jest związana również także z Ukrainą. Fabuła wielokrotnie nawiązuje do bogów i wierzeń słowiańskich. Przedstawiona historia pokazuje, że sprawy z przeszłości czasami dotyczą również teraźniejszości. “Pełnia wilka” całkiem dobra historia, którą czyta się szybko i przyjemnie. Bardzo podobały mi się nawiązania do wierzeń słowiańskich, jednak zabrakło mi trochę dreszczyku emocji. Tego czegoś przez co bałabym się przejść na kolejną stronę. Jednak pomimo braku tego czegoś bardzo dobrze się bawiłam i jestem bardzo ciekawa jaki los czeka Pole i Leona w kolejnej części.
„Pełnia Wilka” autorstwa Karoliny Kaczyńskiej-Piwko rozpoczyna nową serię i robi to z przytupem. W powieści znajdziemy wszystko romans, zbrodnię, rodzinną tajemnicę, wielką historię w tle i nierozwiązane sprawy z przeszłości. Ale po kolei.
Pola ma trzydzieści lat, nieudane małżeństwo i kilka romansów za sobą. Kiedy wydawca przyjmuję jej książkę, Pola postanawia spełnić swoje marzenie, opuścić Warszawę i wyjechać w Bieszczady.
Do tej pory Pola żyła „jakoś. Słowo klucz. Jakoś to będzie. (…) Wszystko w tym poplątanym świecie opierało się na jakoś. I jakoś to działało.” Bieszczady mają zmienić los Poli, podpisując umowę najmu domu w Hoczwi, nawet nie przypuszcza, jak bardzo wszystko się zmieni.
Leon Borecki ma czterdzieści lat i jest prokuratorem. Po nieudanym małżeństwie skupia się na pracy i hobby. Nowa sprawa, zabójstwo Helmuta, starego mieszkańca Hoczwi nie będzie rutynowym dochodzeniem. „Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tak rozległą i tak popieprzoną sprawą jak ta. Ruszenie jednego szczegółu układanki natychmiast poruszało kolejne i spowodowało lawinę nowych okoliczności. (…) Mieszało się tutaj tyle skrajnych epizodów, tyle niepasujących do siebie elementów, że momentami wątpił w to, czy aby na pewno dzieje się to naprawdę.”
Przypadek sprawia, że Polę i Leona zaczyna łączyć seks, a z czasem coś więcej. Ale niech Was to nie zwiedzie. „Pełnia Wilka” to nie jest ckliwy romans, to dobrze skonstruowany kryminał. Autorka umiejętnie podgrzewa atmosferę, wprowadzając coraz to nowe wątki. Coś, co wydawało się, przypadkowym zabójstwem, z czasem przeradza się w opowieść o odradzającym się na Ukrainie kulcie Bandery, chęci odwetu neobanderowców na Polakach „zagrabiających” ich ziemie, poszukiwaniu tożsamości. A wszystko to w oparach wierzeń dawnych Słowian. Autorka stara się przemycić dawne wierzenia i bardzo dobrze. Ja, prawdopodobnie jak wszyscy czytelnicy, którzy przeszli przez polski system edukacji na wyrywki znamy mitologie Greków i Rzymian, ale nie znam mitologii naszych przodków. Jedyne, do czego mogłabym się doczepić, to jeśli pisze się o symbolach, np. o znaku Welesa, dobrze byłoby go załączyć, niestety tego mi zabrakło. Wiem, że aktualnie znalezienie czegoś w internecie, to kwestia kilku sekund, ale mimo wszystko…
Jak wspomniałam „Pełnia Wilka” to pierwszy tom cyklu, którą czytało się piekielnie dobrze. Będę czekała na kolejne tomy, żeby dowiedzieć się, jak skończy się ta historia. A jeśli kontynuacja będzie podobnie poplątana jak ta, to już się cieszę na lekturę.
Co może się stać, jeśli zdecydujesz się zmienić swoje życie?
Pola, początkująca pisarka z Warszawy, uciekając od nieudanego małżeństwa i kolejnych romansów, trafia do drewnianej chaty w Hoczwi. Szybko okazuje się, że w wynajętym domu doszło do zagadkowego morderstwa, którego wyjaśnieniem zajmuje się prokurator Leon Borecki. Trop prowadzi do historii sprzed lat, która dziś znów zaczyna kosić żniwo, biorąc kolejnych jeńców. Uczucie, które zaczyna łączyć dwoje bohaterów, dojrzewa w tle bieszczadzkich tragedii, radykalnych politycznie ruchów i... słowiańskich wierzeń, których nie należy lekceważyć. W tej historii nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Pełnia Wilka to historia o tym, że przeszłość nigdy nie będzie oderwana od teraźniejszości, a ludzka chęć bycia docenianym to często najgorsza z motywacji. Mroczne, bieszczadzkie historie, poświęcenie, słowiański kalendarz, płomienny romans i przekraczanie granic – to dopiero początek opowieści o tym, dlaczego zabija się własnego ojca, co stało się ze sztandarem UPA i dlaczego kolejne tragedie zawsze dzieli od siebie prawie miesiąc.
"Nadzieja przecież nigdy nie była sprzymierzeńcem rozsądku."
Zwykle do legend i wierzeń w książkach podchodzę bardzo ostrożnie, gdyż według mnie ociera się to o fantastykę, której nie czytuję. Ale tu wciągnął mnie ten wątek, a o fantastyce mowy nie ma. Co więcej, mamy tu bardzo oryginalny wątek kryminalny. Jeśli oczekujecie gęsto siejących się typów, to będziecie usatysfakcjonowani. Pojawia się również warstwa uczuciowa pomiędzy parą głównych bohaterów. Autorka wyszła poza utarte schematy odzierając ten element z nadmiaru lukru. Choć i ognia nie brakuje.
"- Skąd w tobie tyle jadu, kobieto?
- Jakiego jadu... Ciesz się lepiej, że nie pożarłam cię po pierwszym stosunku. - Znów chichotała.
- Nie wyglądasz na modliszkę.
- A ty na lekkostrawnego. Mamy remis."
Karolina Kaczyńska-Piwko porusza wiele problemów, i co istotne, są to tematy nacechowane realnością, jak chociażby potrzeba akceptacji, docenienia, zrozumienia i bliskości, samotność, zaufanie, czy skomplikowane relacje międzyludzkie. Ale i tematy podszyte pewną niewiarygodnością, jak mroczne wierzenia słowiańskie, zaklęcia czy rytuały. A także te o wymiarze politycznym, jak sztandar UPA, nacjonalizm, radykalnie polityczne ruchy czy morderstwa.
"Dziwnie było znów czuć się tak przy facecie. Nawet jeśli w tle nadal majaczyły trupy i dziwne, słowiańskie zaklęcia, mordercy, ofiary i dziwni ludzie, którzy nie szanowali nikogo i niczego poza sobą i poza swoimi racjami. Zabawne, że to wszystko wydarzyło się dokładnie wtedy, kiedy obiecała sobie, że przestanie się wplątywać w niejasne historie i będzie unikać facetów na wszelki wypadek."
Historia ta dobitnie pokazuje jak przeszłość rzutuje na teraźniejszość, zwłaszcza gdy w grę wchodzą tajemnice, które zaczynają wychodzić na jaw. Nic nie jest pewne i nic nie jest tym, co się wydaje.
Bohaterów ubrano w interesujący wachlarz cech osobowości. O ile Leona z miejsca polubiłam, tak w przypadku Poli nie poszło tak łatwo. Musiało minąć trochę czasu aż się do niej przekonałam. Ale potem trzymałam kciuki za tę parę. Liczę że w kolejnej części będą potrafili głośno wypowiedzieć swoje uczucia i pragnienia.
"Ona o szczęściu nie wiedziała nic prócz tego, że lubiło robić po swojemu i przychodziło zawsze niespodziewanie, wcale nie sugerując się tym, co człowiek ma, ile nazbierał i ile się o nie modlił."
Podobały mi się porównania, niekiedy dosadne, trafiające idealnie w punkt. Autorka bawi się z czytelnikiem słowem. Obraca dany wyraz czy wyrażenie tak, by wyszedł niebanalny kontekst i znaczenie.
Fabuła książki została skonstruowana w sposób, który nie pozwala czytelnikowi na chwilę nudy czy przestoju. Autorka stopniowo prowadzi nas poprzez kolejne wydarzenia, umiejętnie budując napięcie, a wraz z upływem stron, czujemy coraz większy niepokój i ciekawość tego, co ma za chwilę nastąpić.
Zakończenie książki wprawiło mnie w duży stupor. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałam. Nie mogę Wam zdradzić o co chodzi, ale jestem pewna, że będziecie równie mocno zaskoczeni jak ja. I z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu.
"Pełnia wilka" to klimatyczna, mroczna, pełna emocji, ale i nuty humoru powieść, w której nic nie jest tym, co się początkowo wydaje. Gdy będziesz przekonany, że już wszystko wiesz... autorka szybko wyprowadzi Cię z błędu. Polecam!
Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Okładkę stworzyła świetna Marta Lisowska, która ma talent do tworzenia zapadających w pamięć grafik. Centralnie u góry widzimy księżyc, w połowie ciało prawdopodobnie kobiety. Mamy również specjalny znak, delikatnie się wyróżniający w tle. A samo tło to najzwyczajniejszy w świecie las... Zdecydowanie okładka ma swój niepowtarzalny klimat. Uważam, że jest świetna i żałuję, że nie ma skrzydełek. Byłaby to dodatkowa ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi. Mamy tu kremowe strony, czcionka jest bardzo duża, dzięki czemu nasze oczy nie męczą się. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka nie ma podziału na rozdziały, jedynie całość oddzielana jest gwiazdkami. Osobiście za tym nie przepadam, jeśli są rozdziały i takie coś się pojawia to tak, ale gdy brakuje tej sztywnej numeracji to jakoś tak... dziwnie. Ale to moje zdanie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z pisarką, słyszałam co nieco na temat jej debiutu, jednak nie miałam okazji przeczytać. Wszystko jest okej, czyta się szybko, przyjemnie... ALE. Bardzo przeszkadzało mi to, że prawie 75% (jak nie więcej) to były opisy, przemyślenia... Były ich po prostu za dużo, dominowały zdecydowanie nad dialogami i przez to czułam opór. Przez to wydawało mi się, że ta akcja nigdy nie będzie miała szansy na rozwinięcie i odpowiednie tempo. Lektura ma niecałe trzysta stron, a ja, będąc w 1/3 miałam na prawdę mieszane uczucia i nie wiedziałam, czy książka będzie taka słaba, czy po prostu powoli się rozkręca. Wyszło finalnie na to drugie. Mamy tutaj kilku narratorów i to też było takie... Taki strzał w kolano, bo za szybko dowiadujemy się pewnych rzeczy i to wszystko niszczy. Jednak...
Właśnie gdzieś w połowie, w końcu zaczęła się odpowiednia akcja, z odpowiednim tempem. Pojawiło się nawiązanie do słowiańskich wierzeń, na które bardzo czekałam. Ogólnie zaczęło się dziać, pojawiło się ciut więcej dialogów, które również przyczyniły się do ożywienia lektury.
Nie odniosłam wrażenia mrocznej historii, tajemniczej... JEDNAK cieszę się, że został poruszony temat przeszłości, historii, jakiej w tym przypadku jest zamieszanie z UPA i trupem. To był dla mnie interesujący wątek, o którym dowiadywałam się co jakiś czas coraz więcej i co mnie zainteresowało, bowiem nie w każdej książce o tym piszą. :)
ALE... znów mam zażalenie, tym razem na temat zakończenia. Przeczytałam tę książkę na prawdę bardzo szybko, także wydawało mi się, że ledwo wszystko zaczęło się dziać, to zaraz spuszczono kurtynę... Spokojnie mogłaby być połączona z drugim tomem, lub nieco przeciągnięta. Kilkanaście następnych stron by się jeszcze przydało... Jednak tego nie ma, więc zostaje mi czekać na następną premierę, drugiego tomu.
Pola, jako główna bohaterka wywołała we mnie mieszane uczucia. W swoich wypowiedziach było wiele sarkazmu, może i specyficznego charakteru, który ktoś inny mógłby określić jako jad, gniew, złośliwość. Nie mogłam się jakoś do tej bohaterki przekonać... Zresztą, sama była świadoma swoich czynów, sama wiedziała, że nie jest idealna... Ale to, co zrobiła zaraz na samym początku... No cóż, spowodowało to, że w głowie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka, że może być dziwną postacią.
Leon, jako prokurator, początkowo również wywołał we mnie mieszane uczucia, ale "im dalej w las" tym bardziej się do niego przekonywałam.
Mogę śmiało przyznać, że bohaterowie są mocnym plusem dla całej powieści. Są osobami wyróżniającymi się w tłumie. Nie są płaskie i neutralne. Mimo tego, że Pola nie przypadła mi do gustu. ;)
Pojawiają się tutaj sceny erotyczne, dlatego jeśli nie jesteście pełnoletni, to nie zachęcam do czytania, nie chcę, żebyście się zgorszyli. Jest tutaj wątek obyczajowo-romantyczny, ze szczyptą erotyku. Mamy w tej historie pokazane kilka relacji między kobietą a mężczyzną, między różnymi bohaterami... Mamy dwie różne narodowości, każde walczące o ten sam teren, chcąc, by był na ich wyłączność. Pojawia się tutaj wiele różnych wydarzeń, które zainteresują czytelnika i sprawią, że zapomną o rzeczywistości. Nie czułam tego klimatu, ale...