W pewne pochmurne październikowe popołudnie nieświadoma tego, co ją czeka emerytka Henryka Orłowska, otwiera drzwi listonoszowi. Pozornie zwykły list sprawia, że bohaterka wyrusza do pensjonatu Yorkshire na południu Polski i rozpoczyna ekscytującą przygodę, będącą jednocześnie zagadką kryminalną.
Dobroduszna pani Henia – amatorka wszelkiego rodzaju atrakcji organizowanych z myślą o seniorach, z charakterystyczną dla siebie energią życiową wciela się w rolę prywatnego detektywa, który poszukuje mordercy pokojówki. Bohaterka, niestrudzona w dążeniu do zdemaskowania winnego zabójstwa, napotka na swojej drodze liczne przygody…
Ta ciepła, pełna humoru opowieść z główną bohaterką przywodzącą na myśl polską pannę Marple udowadnia, że nie ma złych ludzi, co najwyżej splot wypadków może sprawić, że popełniają oni błędy.
źródło opisu:
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie
Język oryginału: Polski
Pani Henryka to żwawa emerytka, która dzięki odziedziczonemu spadkowi postanawia wyruszyć na zimową wycieczkę. W pensjonacie Yorkshire (mimo obcobrzmiącej nazwy znajdującym się na południu Polski) od razu trafia na zbrodnię. Razem z właścicielką, panią Zofią, odkrywa ciało zamordowanej (a za życia bardzo wścibskiej) pokojówki Róży. I na własną rękę postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci dziewczyny.
Książka nie jest typowym kryminałem - jest taka bardzo ciepła, przytulna, w pensjonacie spokojnie możemy się rozgosić i zjeść jeden z serwowanych smakołyków przez krzepką kucharkę;) (swoją drogą jedną z podejrzanych). Mamy czas, by na spokojnie przyjrzeć się gościom i nielicznej obsłudze - a to bardzo ważne, bo to właśnie ktoś spośród nich zabił. Tylko kto? Tego napewno dowie się troszkę wścibska, dobroduszna i sprytna pani Henia. Która zjedna sobie przychylność miejscowej policji, zmanipuluje "arystokratę" i wyciągnie niezbędne informacje z jedynej przyjaciółki zmarłej.
Książka na wieczór, może dwa. Dobra dla relaksu. Bez zbędnego rozlewu krwi, bez brutalności, bez dramatów. Ot, wścibska panna dostała w łeb. ;)
Niespodziewany spadek. Równie niespodziewany wyjazd do pensjonatu Yorkshire to zaledwie zapowiedź przygód, które spotkają tam tytułową panią Henrykę. Zaczyna się niezbyt fortunnie - od morderstwa. Później akcja rozwija się, pojawiają się nowe fakty, czasem humorystyczne zdarzenia, nowi podejrzani. Bohaterowie są wyraziści, prezentują różne postawy, charaktery, dzięki temu akcja jest dynamiczna. To wszystko sprawia, że czytelnik daje się w pełni pochłonąć lekturze. Myślę, że ten tom stanowi ciekawą zapowiedź nowej serii polskich kryminałów .
Rezolutna emerytka na tropie zbrodni. Pośmiałam się, trochę dziwiłam, ale ostatecznie książka bardzo mi się podobała.
Książka nie jest może tak wciągająca, jak rasowy kryminał, ani śmieszna jak, komedia omyłek, ale jest lekka i sympatyczna, choć nie przeczę, że chwilami nużąca. Tytułowa bohaterka pani Henryka Orłowska, wścibska owszem jest, ale daleko jej do porównywanej z nią Marple. Pomiędzy krwistymi rasowcami, a komediami Chmielewskiej bym ją uplasowała. Mimo wszystko warta sięgnięcia i przeczytania w jeden wieczór.
Pani Henryka jest staruszką jak na nasz kraj nietypową. Nie przejmuje się konwenansami i robi swoje. Serce ma dobre, więc gdy dochodzi do morderstwa w pensjonacie, z całych sił próbuje pomóc biednym, zmęczonym i przeciążonym policjantom.
Książka chwilami zabawna, chwilami przeciętna. Rozwiązanie zagadki może zaskoczyć (na pewno nie da się tego przewidzieć już na wejściu, za co ogromny plus). Jestem ciekawa dalszych perypetii pani Henryki i na pewno po nie sięgnę, jak tylko się pojawią.
Wioletka Koperek, pełna optymizmu i energii życiowej trzydziestolatka i amatorka diet wszelakich, marzy o tym, by chociaż przez chwilę poczuć się...
Przeczytane:2019-02-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku (30),
„Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” to przyjemna lektura, którą mogę polecić z czystym sumieniem. Sięgałam po nią z obawami, bo słyszałam, że nagradzana, popularna, a w takich przypadkach różnie bywa… Na dodatek gdzieś przeczytałam, że bohaterka ma być polską panną Marple – a przy porównaniach do Agathy Christie zawsze włącza mi się czerwona lampa z ostrzeżeniem. A jednak postanowiłam przekonać się na własnej skórze, bo podobała mi się okładka i pomysł na serię o emerytce bawiącej się w detektywa. I dobrze, że spróbowałam – bo spędziłam dwa przyjemne wieczory, czytając tę książkę. Rzadko używam słowa „fajna” – ale w tym przypadku jest ono adekwatne. Fajna książka – nie nudzi, nie bawi się w jakieś wymyślne gierki intelektualne, akcja jest prowadzona prosto, a pomysł na pensjonat wart jest przemyślenia 😊
Skoro już zdradziłam, że mi się podobało, to teraz powiem dlaczego. Przede wszystkim – ze względu na bohaterkę. Pani Henia jest przesympatyczna, inteligentna, sprytna i mądra. To nie jest typ emerytki przesiadującej w domu z robótką na drutach – jest aktywna, chodzi na różne zajęcia, spotyka się z ludźmi, rozwija się. No i nie ma lęków przed tym, żeby samotnie wybrać się do pensjonatu w angielskim stylu – i choć trafi tam na zbrodnię – nie przestraszy się, tylko przyjmie na siebie rolę Sherlocka Holmesa.
Jest też kilka rzeczy, które mi trochę przeszkadzały: zbyt prosta fabuła, ta ogólna życzliwość, naiwność, no i poczciwość (zwłaszcza w wykonaniu miejscowego policjanta…) – ale z drugiej strony, to one wszystkie przyczyniły się do tego, że klimat tej książki jest pełen ciepła i uroku, więc nie ma się co za bardzo czepiać. Poza tym, mam wrażenie, że autorce nie chodziło o jakąś wielką zagadkę intelektualną dla czytelników – tylko po prostu o dobrą zabawę, a tę mamy zapewnioną. Jest miło, jest dowcipnie, jest zabawnie i lekko.
Nie rozwiązałam zagadki przed panią Henryką – ale przyznam, że jakoś specjalnie się nad nią nie zastanawiałam – po prostu pozwoliłam się prowadzić narratorowi, wysłuchałam wyjaśnień, stwierdziłam „aha, okej” – i to tyle. Nie oczekujcie wypieków na twarzy, szalonych emocji, pasji, nerwów, zaskakujących tropów. To spokojna fabuła, choć trup jest jak najbardziej rzeczywisty.
Komu może się spodobać ta książka? Miłośnikom panny Marple – na pewno. I każdemu, kto ma ochotę na lekką, miłą i przyjemną lekturę, nad która nie musi się strasznie skupiać. Nie do głębokich rozważań czy przemyśleń – po prostu dla rozrywki i dobrej zabawy.
„Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” Katarzyny Gunard spodobała mi się na tyle, że już zamówiłam w przedsprzedaży drugą część. Pewnie nie sięgnę po nią natychmiast po otrzymaniu przesyłki, ale będzie miłą odskocznią, gdy zmęczą mnie krwawe i wyrafinowane zbrodnie, o których zwykle czytam.
Podsumowując: zabawna i przyjemna lektura, która na pewno nikogo nie zbulwersuje, nie oburzy, nie przestraszy, ani nie zanudzi.