Historia lubi zaskakiwać, a konsekwencje podjętych działań potrafią być nieprzewidywalne.
Nie ma litości dla tej, która sprzeniewierza się surowym zasadom Królestwa. Jednak to ona jest iskrą, która rozpala płomień buntu. Gdy Aline, córka władcy Królestwa Żeglarzy, zostaje oskarżona o zdradę państwa, nie pozostaje nic innego, jak ruszać tam, gdzie istnieje szansa na przeżycie. Na Północ.
Ani obecny mąż, ani były kochanek, nikt nie powstrzyma dziewczyny, zwłaszcza że nie walczy tylko o siebie...
Więcej
Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2021-07-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 296
Język oryginału: polski
Drugi tom jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Nie ma dużego przeskoku czasowego w tej historii, a właściwie nie ma go w ogóle, co dla mnie jest plusem. Bo bez przeskoków czasowych lepiej odnajduję się w opowieści. Tym razem i tak byłam w komfortowej sytuacji, bo czytałam drugą część prawie od razu po pierwszej, dlatego nie musiałam sobie przypominać, co działo się wcześniej.
W życiu Aline, głównej bohaterki powieści, zaszły zmiany, dość potężne zmiany. Dziewczyna – córka władcy Królestwa Żeglarzy popełniła błąd, którego nie wolno jej było popełnić. Sprzeniewierzyła się surowym zasadom Królestwa. Oskarżono ją o zdradę i aby chronić swoje (i nie tylko swoje) życie musiała uciekać.
Jestem w niemałym szoku, w jakim kierunku potoczyła się ta opowieść. Nadal serce mi się kraje z powodu Aline. Tego, w jakie tarapaty wpakowała autorka tę bohaterkę, jak bardzo skomplikowała jej życie. Czy takiego zwrotu w jej życiu i w tej opowieści się spodziewałam? Nie. Czy jestem z takiego obrotu spraw zadowolona? Owszem i to bardzo. Bo dzięki temu powieść jest żywa, pełna napięcia i niesłabnących emocji. Nie tylko dzieje się w tej części dużo więcej niż w poprzedniej, chociaż sądziłam, że to nie będzie możliwe, bo przecież pierwszy tom był niezwykle bogaty w wydarzenia. Przede wszystkim ta część jest zupełnie inna od poprzedniczki i to jest jej największa zaleta. Całkiem zmieniło się otoczenie, a przez to klimat, bo nagle znaleźliśmy się razem z bohaterką w odległej Północy, miejscu, które rządzi się jeszcze bardziej surowymi prawami niż Królestwo, z którego uciekła Aline. Jestem zachwycona różnorodnością świata przedstawionego w powieści. Jest z jednej strony różny od naszego, z drugiej bardzo podobny i dzięki temu z łatwością można odnieść opisane wydarzenia do naszej rzeczywistości. A jest co odnosić, bo autorka poruszyła na przykładzie praw Północy rozmaite, ważne społecznie kwestie, takie jak problem uprzedmiotowienia kobiet, wpływ religii na funkcjonowanie państwa, na jego politykę, przyzwolenie na bezwzględność mężczyzn wobec kobiet i używanie wobec nich siły. Polityki jest w tej części trochę więcej, kosztem rozbudowanego wątku romantycznego, który dominował w poprzednim tomie. Co nie znaczy, że nie ma w ogóle relacji damsko-męskich, nawet bardziej skomplikowanych niż te w poprzedniej części. Są, ale nieco odsunięte w cień. Bo tutaj, ze względu na fakt, że Aline musi mierzyć się z innymi wyzwaniami niż do tej pory i próbować jakoś odnaleźć się w nowej dla siebie roli, to właśnie te problemy plus niekończące się polityczne rozgrywki zaczynają odgrywać pierwsze skrzypce. Nie chcę za bardzo zdradzać, o co chodzi, żeby nie psuć niespodzianki, ale są to problemy, na które nikt po lekturze pierwszego tomu nie był przygotowany.
Bardzo cieszy mnie fakt, że książka jest tak zaskakująca. Do tego do samego końca nie wiadomo, komu zaufać, bo każdy skrywa jakąś tajemnicę i tak naprawdę na temat każdego zmieniamy zdanie co jakiś czas. Nie mamy też pojęcia, w jakim kierunku potoczy się akcja powieści, co trzyma nas w ciągłym napięciu. Akcja powieści nie jest tym razem równa. Powieść rozpoczyna się dość spektakularnie i akcja gna wtedy na złamanie karku, po czym w środku trochę się uspokaja, by pod koniec znów niesamowicie przyspieszyć i tak aż do niespodziewanego, oszałamiającego finału. Kreacje bohaterów na plus, chociaż to Aline jest postacią stworzoną w najbardziej przekonujący sposób. I ta bohaterka zdecydowanie daje się lubić. Bo chociaż jest twarda, odważna i nieustępliwa, ma chwile słabości, które pokazują, że jest zwykłym człowiekiem, który nie zawsze dobrze radzi sobie z wyzwaniami, jakie naszykował dla niej los. Ponadto bohaterka się zmienia. Uczy się siebie, wyciąga wnioski ze swoich błędów. I co najważniejsze, nie użala się nad sobą, tylko stale prze do przodu, walczy. Już nie tylko dla siebie. Na koniec dodam, że chociaż świat stworzony przez autorkę jest podobny do rzeczywistości, w której żyjemy, jest w tej części nawet więcej fantastycznych elementów niż w poprzedniczce. Wielbiciele fantastyki powinni być usatysfakcjonowani. Do tego magia w powieści jest nieoczywista, a elementy rzeczywiste, prawdopodobne i fantastyczne doskonale się w niej łączą, robiąc na czytelniku piorunujące wrażenie.
„Pan Kamienia Wschodu” to powieść przygodowa, ze względu na sceny seksu dla dorosłych czytelników, z elementami fantastycznymi rzecz jasna. Dobrze napisana, zajmująca, pełna akcji, napięcia i tajemnic do odkrycia. Z powodu retrospekcji, które przybliżają wydarzenia z poprzedniego tomu, można ją czytać jako osobą historię, ale po co, skoro można przeczytać obie książki. Sięgając od razu po kolejny tom, serdecznie Wam „Pana Kamienia Wchodu” polecam!
Lubicie długie serie, czy może wybieracie trylogie bądź jednotomówki?
Osobiście uwielbiam wielotomowe historie, jeśli historia jest dobra, wciągająca i ma sporo bohaterów, których polubiłam, nie chce się żegnać z nią. “Pan kamienia wschodu” Joanny Lampki to drugi tom cyklu Mistrz gry, przede mną jeszcze dwa tomy tej niezwykłej historii i z każdym kolejnym tomem coraz bardziej mi się podoba. Autorka rozpoczęła ten tom z przytupem i to takim porządnym, blisko 100 stron pełnych napięcia, akcji, pościgów i ucieczki. Nie potrafiłam się oderwać, co chwilę był taki zwrot akcji, że byłam pewna, iż to koniec, z tego się Aline nie wywinie, bądź w końcu jest światełko w tunelu, w końcu spokój, w końcu chwila odpoczynku. W chwili, gdy akcja zaczęła powoli zwalniać myślałam, że może teraz trochę nerwy mi odpuszczą i w końcu zacznie się na tyle spokojnie by poczuć klimat poprzedniego tomu i przyznam wam, że trochę go poczułam, ale mimo tego zwolnienia autorka nie pozostawiła w spokoju Aline. Ja obecnie zbieram się, by sięgnąć po trzeci tom, lecz boję się tego bardzo, ponieważ do czwartego tomu jeszcze tak daleko.
Aline powraca do Królestwa Żeglarzy, do domu, choć to co działo się w Cesarstwie ciągle nie daje jej spokoju. Odkrywa coś, co może zniszczyć jej spokojne chwile, rozpoczyna swoją ucieczkę i gdy myśli, że jest w miarę bezpieczna na jej drodze staje mężczyzna z przeszłości, który wyciąga do niej pomocną dłoń. W końcu przed Aline chwile stabilności, które legną w gruzach z chwilą, gdy Cesarstwo pokazuje światu to, co tak naprawdę tam robiła, co zaprzątało jej myśli przez większość jej misji. Po raz kolejny Aline musi uciekać i chronić swoje życie, gdy myśli, że to już koniec na jej drodze stają osoby, których się nie spodziewała. Czy to koniec jej problemów?
To się nazywa książka pełna akcji. Podzielcie się tytułami, które mają sporo akcji, uwielbiam takie książki. Autorka potrafi knuć intrygi dla swoich bohaterów w iście szpiegowski sposób. Kilkukrotnie nie mogłam zamknąć ust ze zdziwienia, mimo, że mam swój typ kim jest ten zły i nie dobry to nie jestem pewna czy w tym kierunku pójdzie autorka. W głowie mam również swoje własne typy z kim powinna być główna bohatera i bardzo jestem ciekawa jak to się zakończy. Książki, które zmuszają mnie do wybierania stron i opowiadania się za innym bohaterem są świetne, mówią o kunszcie autora, mówią o tym jak sprawnie posługuje się piórem autor.
Pierwszy tom, mimo, że bardzo mi się podobał, był inny niż drugi. Tam całą powieść fantastyczną pochłonął romans głównej bohaterki, w końcu spuszczona ze smyczy swego ojca nadrabiała to co nie było jej dane, gdy przebywała w domu. W tym tomie autorka ukazuje nam na przykładzie Aline jak srogie są przekonania Królestwa i Kościoła Jedynego Boga. Łatwo ich znienawidzić i nie czuć wobec nich żalu, ich staroświeckie przekonania bardzo mnie irytują i są tak odmienne do przekonań w Cesarstwie. Wojna, która wybuchła nie jest czymś dobrym, lecz rozumiem, dlaczego do niej doszło, autorka zadbała, by czytelnik mógł zrozumieć ją i mimo tego, że wszyscy chcieli do niej do puścić to rozumiem, dlaczego się zaczęła. Lubię takie przejrzyste wątki.
Muszę wam jeszcze nadmienić, że większość akcji dzieje się na ziemiach dzikiej Północy, opuszczamy Królestwo, nie wracamy do Cesarstwa a w końcu poznajemy Północ i jej kulturę, która jest tak odmienna od tych, które znamy. Wierzenia ludzi Północy, ich przekonania, ich tradycje i wiara są tak barwne, że nie było mi ciężko odnaleźć się w tej nowej i surowej rzeczywistości.
Tak jak wspominałam jest to książka fantastyczna, w pierwszym tomie było mi ciężko odnaleźć wątki fantastyczne, które tak lubię, lecz w tym w końcu dzieje się tyle, że jestem bardzo zadowolona. Autorka przedstawia nam magię, stwory, które nie są przyjazne naszym bohaterom, a nawet znajdzie się jakaś wiedźma. W końcu można w 100% nazwać tę powieść fantastyczną, nie tylko ze względu na treść 😊
Ja zabieram się za kolejny tom, idę rozpaczać, że nie mam czwartego na już, a was zapraszam na kolejną recenzję, która ukaże się pewnie niedługo. Za książkę do recenzji dziękuję bardzo autorce.
No to dziś przychodzę z drugim tomem serii „Mistrz gry” która wstrząsnęła mną tak jak pierwszy choć może bardziej. Muszę przypomnieć, że przy pierwszym tomie miałam wrażenie, że biorę udział przy nowej odsłonie „Aniołki Charliego” albo żeńskiej wersji „Mission Impossible”. Pierwszy i drugi tom według mnie to gotowe scenariusze do zrobienia filmu, który na pewno będzie hitem. Pewnie nieraz usłyszę, że gadam bzdury, ale całym sercem zachęcam do przeczytania pierwszego tomu. Nie jest to cegła, więc dużo czasu nie stracicie.
Dla mnie jest malusi minus to mały format książki i druk. Mam słaby wzrok, więc tutaj no bez wspomagania się światłem nie ma mowy na czytanie w półmroku, gdzie przy standardowym formacie nie mam z tym kłopotu. Nie zmienia to faktu, że o treść tutaj sprawa się toczy.
W poprzednim tomie poznaliście Aline, córka władcy Królestwa Żeglarzy. Taką trochę zwariowana lubiącą ryzyko osóbką, która nie chce wyjść za mąż. Jest kilka akcji, które jak np. romans z pewnym kawalerem, i to przyprawia o ciarki na rękach, ponieważ w drugim tomie mamy tego konsekwencję. Mówię wam no takie jazdy co ona ma to nie życzę nikomu. W pierwszym tomie była na pewnym poziomie, a teraz no tego się nie spodziewacie. Jakbym napisała co się stało to byłby spojler, a ja nie lubię spoilerować. W królestwie Żeglarzy oj dzieje się dzieje, ale i wrogowie są czujni i gotowi do walki.
Opisów książki jest pełno w internecie, więc z całego serca zachęcam do poznania jej, a nawet, jakbyście przeczytali opis 1 tomu i 2, to może jest szansa na odkrycie tego, co się wydarzyło. Aline przeszła „przemianę” i tutaj tak naprawdę gra pierwsze skrzypce sama ona nie może się odnaleźć w sytuacji, ale coś sprawiło, że konflikt między królestwami to pikuś przy tym, jaką osoba się stała i za kogo będzie walczyć, bo podpowiem już nie jest sama, ale ciiii więcej nie zdradzę. Rollercoaster przy tym to zwykła karuzela dla dzieci od lat 3.
Boję się zacząć trzeci tom, bo nie chcę rozstać się z bohaterami. To nie jest książka z historią miłosną (no może trochę) to książka z emocjami, które biorą górę. Tekst i bohaterowie nie są jacyś mdli i niezdecydowani tylko każdy odgrywa tam pewną rolę, która jest tak samo ważna jak rola głównego bohatera.
Polecam i mam nadzieję, że autorka napiszę wiele innych tak wspaniałych książek, ale w większym wydaniu. :p
Kochani jestem po lekturze drugiego tomu z serii Mistrz gry i jeszcze nie mogę otrząsnąć się z treści, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie oraz tak pochłonęła, że nawet nie spostrzegłam się, że za oknem zrobiło się ciemno. Niesamowicie ciekawa historia okazała się o wiele bardziej intrygująca, zagadkowa i wciągająca.
Po zakończeniu pierwszego tomu byłam pewna, że autorka już niczym mnie nie zaskoczy, ale myliłam się i cudownie spędziłam czas wraz z bohaterami, których bardzo polubiłam, a także im kibicowałam.
Nie chcę spojlerować i zdradzać tu zbyt dużo. Jednak muszę wspomnieć o tym, że Aline znalazła się w naprawdę w nieciekawym położeniu, gdyby nie zdecydowana pomoc jej przybranego brata, który był jej pierwszą miłością. Tereny surowej i zimnej Północy stają się jej domem, lecz dziewczyna musi udowodnić swoją wartość i zawalczyć o pozycję. Czy przyjdzie jej łatwo zaklimatyzować się w tak odmiennych warunkach, gdzie ludność nieprzychylnym okiem patrzy na jej każdy krok i czyha na potknięcie? Czy zaakceptują jej stan i wybaczą zbyt bliskie stosunki z Ianem.
Pani Lampka to wspaniała pisarka, która nie spoczęła na laurach tylko stworzyła niezwykle wciągający, zagadkowy świat, genialnie poprowadziła wszystkie wątki obfitujące w dynamiczne zwroty akcji oraz za pomocą cudownych opisów skradła moje serce. Kreacja postaci zasługuje na wielkie uznanie, gdyż są one przedstawione szczegółowo, dzięki czemu bez trudu mogłam wyobrazić sobie ich wygląd, emocja jakie czuli, rozterki oraz silny charakter, który nie sposób nagiąć. Lekkie i plastyczne pióro pozwala czytelnikowi pochłaniać fabułę w zawrotnym tempie, a przystępny styl powoduje, że zaczytana treść bez problemu jest zrozumiała i zapada w pamięć.
Dużym plusem jest postawienie w tym tomie na przedstawienie krainy Północy, ich mieszkańców, zwyczajów oraz zachowań. Zminimalizowanie wątku romansu zdecydowanie dobrze wyszło książce, przez co powieść tylko zyskała. Owszem, uwielbiam romantyzm w lekturach fantasy, ale ja akurat widzę bohaterkę w swoich wyobrażeniach z kimś innym. Według mnie Michael niezbyt pasuje mi do Aline i liczę na to, że coś się w tym temacie zmieni.
Jestem pewna, że ta lektura spodoba się nie tylko fanom fantasy, ale i pozostałym odbiorcom, którzy na co dzień sięgają po inny gatunek. Tu zdecydowanie jest niewiele z fantastyki. Za to przeważa wszystko co w realnym i obecnym świecie jest dostępne. Sceny tworzenia armii, mordercze treningi i walki powodują, że i męska część czytelników znajdzie tu coś dla siebie.
Ze swej strony zapewniam, że naprawdę warto przeczytać tą serię. Nie sposób nudzić się, gdy wciąż coś się dzieje i nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się jeszcze wydarzy. Ja zasiadam do trzeciej części ogromnie ciekawa dalszych losów bohaterki. Z całego serca polecam wam książki pani Joanny Lampki. Przekonajcie się sami czy mam rację.
"Stałaś się, moja droga, iskrą, która trafiła w beczkę z prochem. Mityczną czarną różą, którą przepowiadali starożytni..."
Dziś przychodzę do Was z moimi wrażeniami, świeżo po przeczytaniu książki "Pan Kamienia Wschodu" - drugiego tomu cyklu "Mistrz Gry" Joanny Lampki. Już na samym początku mogę powiedzieć, że działo się bardzo dużo i myślę, że nawet więcej niż w pierwszej części przygód Aline.
Tym razem akcja toczy się w zupełnie innym miejscu niż w pierwszym tomie. Aline, oskarżona o zdradę państwa, musi uciekać na Północ. Dziewczyna jest zmuszona poradzić sobie z wieloma trudnościami, które się z tym wiążą. Na Północy panują bowiem zupełnie inne zasady, a jej mieszkańcy nie są zbytnio otwarci na nowe znajomości. Wydarzenia z przeszłości również nie chcą dać Aline o sobie zapomnieć, a obecny mąż i były kochanek tylko utrudniają sprawę. Czy dziewczyna będzie w stanie zdobyć zaufanie ludzi Północy? Czy przetrwa w tym całkiem innym i obcym dla niej świecie?
"Zauważyłaś na pewno, że Ludzie Północy działają tylko dla siebie, trudno im się skupić na człowieku lub idei. Jedynie ty ich możesz zjednoczyć."
"Pan Kamienia Wschodu" przedstawia Aline z jeszcze innej strony niż mieliśmy okazję ją poznać w pierwszej części cyklu. Razem z nią poznajemy Północ i zwyczaje tam panujące. Jest to dla niej bardzo trudne, zwłaszcza, że ludzie tam mieszkający wydają się myśleć w zupełnie inny sposób niż ona. W dodatku dzieje się to, czego dziewczyna bała się już od samego początku, kiedy ją poznaliśmy - wychodzi ona za mąż. Oczywiście nie zdradzę Wam, kim jest mężczyzna, z którym zdecydowała się spędzić resztę swojego życia. Relacja między Aline a jej mężem wydaje się być zupełnie inna niż jej relacja z Ianem z poprzedniej części. Dziewczyna nadal nie wie do kogo żywi większe uczucia i choć wiele razy chce zapomnieć o poprzednim kochanku, nigdy jej się to nie udaje.
"Jesteś urodzoną przywódczynią. Ludzie się ciebie nie boją- ludzie cię kochają. Skoczyliby za tobą w ogień."
Mam wrażenie, że w tym tomie cyklu dzieje się jeszcze więcej niż w poprzednim. Każda kolejna strona książki to nowa przygoda. Aline musi zmierzyć się wieloma demonami przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć, a życie w całkiem nowym miejscu również jest dla niej ogromnym wyzwaniem. Wiąże się ono z poznaniem wielu nowych ludzi i innych postaci, które nie zawsze mają dobre zamiary wobec Aline. Dziewczyna postawiła sobie również za zadanie odkryć jakie magiczne właściwości mają kamienie, które posiada i kto jest właścicielem pozostałych, co powoduje, że w tym tomie o wiele więcej razy spotykamy się z siłą magii, która w tej części ma bardzo duże znaczenie.
Myślę, że "Pan Kamienia Wschodu" to książka, z którą miło spędzicie czas i na pewno nie będziecie się nudzić. Jest to drugi tom cyklu, więc najpierw radzę Wam sięgnąć po pierwszy, aby przy czytaniu wszystko rozumieć i nie pominąć żadnych istotnych szczegółów.
Po zaskakujących wydarzeniach na Południu, Aline powraca do siebie. Jednak już nic nie jest takie jak było. Zmiany nadchodzą nieuchronnie a ona sama nagle zostanje skazana na banicję. To, czego się dopuściła na terenie wroga zostało uznane za zdradę państwa. Osamotniona wojowniczka musi wyruszyć na Północ zanim ją dopadną.
Komu zaufać? Kto jest po jej stronie? Mąż? Były kochanek? Każda decyzja niesie ogromne konsekwencje a przecież nie walczy tylko dla siebie....
Pierwszy tom wciągnął mnie w wykreowany przez autorkę świat. Polubiłam Aline, bo to wyjątkowa kobieta.
Tam miałam wrażenie, że przenosiłam się w przyszłość a tutaj w pewnej chwili miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Dlaczego? Bowiem życie na Północy ogromnie różni się od Południa a tym bardziej od tego, do czego przywykła główna bohaterka.
"Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" dostarczyła mi wielu emocji i wrażeń. Ale wiecie co? Tom drugi jest bezapelacyjnie lepszy.
Autorka w tej części zauważalnie rozwinęła skrzydła i pofrunęła. Byłam bowiem zaskakiwana na każdym kroku. Począwszy od kreacji nowego bohater, przez świat, przez elementy fantasy, po nikczemne spiski i intrygi. Moja czytelnicza dusza została w stu procentach usatysfakcjonowana.
Moja wyobraźnia wręcz szalała niczym spuszczona z łańcucha bestia. Nie mogłam przestać wizualizować sobie wszystkich kolejno nachodzących po sobie wydarzeń. Aż szkoda mi się w pewnym momencie zrobiło, że nie mogę zobaczyć tej historii na wielkim ekranie.
Bohaterowie kolejny raz mnie zaskakiwali. Silni, waleczni, odważni. Nawet najnowszy męski okaz były niczego sobie, hihi. Choć były chwile, kiedy miałam ochotę podejść i go czymś zdzielić po głowie aby nie był takim gburem. Aline nie zasługiwała na to, bo to kobieta petarda. Niebezpieczeństwa niczym wilk, sprytna niczym lis. Z każdą kolejną stroną podobał mi się bardziej jej hart ducha i to, czego się dopuszczała aby wygrać.
Niesamowita postać, jak cała historia. Pasjonująca, wciągająca, magiczna. Sensacyjna, ciut erotyczna, z masą elementów baśniowych i magicznych. Tom trzeci potrzebny na już i całe szczęście, że premiera już niebawem.
Zachęcam do czytania i koniecznie z zachowaniem chronologii. Zobaczcie sami, z kim i z czym przyjdzie walczyć jednej małej kobiecie w świecie, gdzie rola kobiety sprowadza się tylko do jednego. Nie będziecie żałować. Emocje gwarantowane.
Polecam.
Współpraca: Joanna Lampka
Pamiętam moment, gdy pełna oczekiwań i ekscytacji sięgałam po pierwszą książkę Joanny Lampki, jaka zawitała na mojej półce. Gwiazda Północy, Gwiazda Południa w pewien sposób mnie zachwyciła i sprawiła, że autorka zyskała we mnie swoją nową czytelniczkę. Gdy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania drugiego tomu przygód Aline, zgodziłam się od razu. Czy Pan Kamienia Wschodu wzbudził we mnie równie wiele pozytywnych emocji? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej opinii.
Aline podjęła kilka niezbyt dobrych decyzji, z których konsekwencjami musi mierzyć się do dziś. Kto by pomyślał, że córka władcy Królestwa Żeglarzy może zostać oskarżona o zdradę państwa? Absolutnie nikt i chyba nawet sama kobieta się tego nie spodziewała. Teraz nie pozostaje jej nic innego, jak wyruszyć w podróż po bezpieczeństwo. Obranym kierunkiem okazuje się Północ. Wydaje się, że nikt nie jest w stanie jej zatrzymać - ani jej były kochanek, ani obecny mąż. Zwłaszcza że Aline musi myśleć nie tylko o sobie...
Główna bohaterka, czyli Aline po raz kolejny wzbudziła moją sympatię oraz ciekawość. Na wstępie poprzedniego tomu postać ta nie wywołała we mnie cieplejszych uczuć, ale z każdą kolejną chwilą zauważam, że Aline ma w sobie naprawdę wiele dobrych cech. Przy tym cieszę się, że autorka wykreowała tę bohaterkę w taki, a nie inny sposób. Dzięki temu książkę - zarówno tę, jak i poprzednią, czyta się dobrze i naprawdę lekko (nawet biorąc pod uwagę opisywane wydarzenia).
Kiedy zaczynałam lekturę Pana Kamienia Wschodu, zupełnie nie spodziewałam się tego, co ostatecznie otrzymałam. Joanna Lampka swoim piórem sprawiła, że od pierwszej strony nie potrafiłam się oderwać od tej historii. Moje zainteresowanie zostało podtrzymane do samego końca, a gdy tylko odkładałam tę powieść na chwilę - wciąż wracałam do niej myślami. Myślę, że jest to bezsprzecznie jeden z wyznaczników dobrej powieści.
Fakt, jak bardzo skomplikowało się życie Aline, sprawił, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak bardzo autorka jeszcze będzie chciała wystawić tę postać na próbę. No cóż, wydaje mi się, że przy okazji kolejnego tomu może być jeszcze gorzej - oczywiście, jeśli chodzi o kwestię sytuacji, jakie jeszcze spotkają naszą główną bohaterkę. Przyznam szczerze, że czuję małe obawy, a jednocześnie ogromną ciekawość.
Pan Kamienia Wschodu to lektura, której zdecydowanie nie dopadła klątwa drugiego tomu (a na którą natykam się dość często). Jestem całkowicie zachwycona – nie tylko tą historią, ale i piórem Joanny Lampki, które bardzo zauważalnie wzniosło się na wyższy poziom. Z niecierpliwością czekam na kolejną część przygód Aline.
Jeżeli lubicie fantastykę, w której nie brak dynamicznej akcji i ciekawych bohaterów - zdecydowanie powinniście poznać oba tomy serii Mistrz Gry.
Lekturę „Pana Kamienia Wschodu” rozpoczęłam czytać zaraz po skończeniu pierwszej części z serii „Mistrz Gry”. O ile pierwsza część była genialna, tak w drugiej wydarzyło się coś czego kompletnie się nie spodziewałam.
Autorka ma bardzo przyjemny dla czytelnika styl pisania. Wykreowany fantastyczny świat przez panią Joannę jest genialny, ale i bardzo podobny do naszego. Fabuła książki jest ciekawa i co najważniejsze zaskakująca. Jednak w pierwszej części nie było momentów nudy, co niestety przytrafiło się w „Panu Kamienia Wschodu”. Początkowo akcja pędzi jak szalona, później staje się strasznie powolna (powiedziałabym, że nawet momentami dość nużąca), aby na samym końcu znów przyspieszyć i wprowadzić czytelnika w osłupienie. Nasza bohaterka musi mierzyć się z nowymi wyzwaniami, które nie są dla niej proste - ślub, banicja, ratowanie życia swego, a także dziecka. Do tego znacznie lepiej poznajemy obyczaje ludu i ich zasady oraz normy wedle których żyją. Stajemy się świadkami konserwatywnego społeczeństwa, gdzie uprzedmiotawianie kobiet jest na porządku dziennym, a religia i polityka są ze sobą ściśle powiązane. Postacie bohaterów są bardzo dobrze skonstruowane, jednak to wyłącznie Aline jest postacią z krwi i kości, którą da się lubić.
Mając na uwadze także pierwszą część muszę przyznać, że ta wypada troszeczkę słabiej. Jednak uważam, że warto zapoznać się z tą serią. Znajdziecie w niej wiele prawd, które mają swoje odniesie w życiu codziennym i otaczającym nas świecie.
Pomimo, że książka jest drugą częścią to spokojnie możecie po nią sięgnąć nawet bez znajomości pierwszego tomu. Autorka snuje historię w taki sposób, że bez problemu można się we wszystkim połapać.
Jest to przede wszystkim romans. Tym razem poznajemy zupełnie inne oblicze miłości, bowiem w tej części opisana jest relacja Aline i Michela, o którym w pierwszym tomie dowiadujemy się tylko z opowieści.
Pozycja zupełnie nieskomplikowana o raczej linearnej budowie fabularnej wkracza w nieco bardziej zawiły zwrot akcji w zasadzie dopiero wtedy, kiedy poznajemy prawdę o tytułowym Panie Kamienia Wschodu.
Czyta się tę książkę lekko, szybko i przyjemnie. Coś w sam raz na jesienne wieczory i dla przytłoczonego rozterkami życia codziennego umysłu czytelnika. Raziły mnie tak naprawdę tylko przekleństwa. Mam wrażenie, że było ich jeszcze więcej niż w pierwszej części.
Dla mnie najpiękniejszy jest moment, kiedy pierwszy tom książki bardzo mi się podobał, a w domku już czekał tom drugi:-) Kolejnym plusem jest fakt, że ten tom jest utrzymany na takim samym poziomie jak pierwszy. Akcja brnie do przodu niczym koń wyścigowy i nie wiemy jak się to wszystko skończy:-)
Co dziwne, w tej części miejsce akcje jest zupełnie inne. Bardziej surowsze i mroczniejsze. Zanika gdzieś wcześniejszy luz i trzeba być odrobinę poważniejszym. Aline nie może już romansować z osobami, które w jakiś sposób jej się spodobały, gdyż teraz każdą ją zna i bacznie obserwuje. Chciałaby być nieco bardziej wyluzowana i mieć pewną swobodę, lecz ponownie każdy jej krok będzie zależny od osoby płci męskiej:-) Czy zatem będzie musiała się podporządkować, czy zwinnie wywinie się z każdego problemu? Koniecznie musicie to przeczytać:-)
Jest to tom drugi i nie zauważyłam aby mnogość wydarzeń się tutaj zmieniła. Wciąż dzieje się coś niespodziewanego, a postacie zyskały dodatkowo miano niezdecydowanych i troszkę bardziej tajemniczych. Czy zatem mają przed nami jakieś niecne tajemnice?
O ile w pierwszym tomie postać Alice się nie zmieniła, o tyle tutaj przejdzie ona przemianę. Wygląda na to, że nieco dorosła i bardziej rozważnie potrafi podejmować wszelkie decyzje. Bywa, że będzie chciała niektóre fakty przewidzieć i działać tak, by nie sięgnąć większych szkód. Wciąż ma w sobie pewność siebie i ten takt bycia lepszą i mądrzejsza od innych. Nie chce pokazywać swoich słabości, lecz czy to oznacza, że jakieś będzie miała?
Jest ogrom pytań, a odpowiedzią może być jedynie fakt przeczytania tej książki:-)
Dla mnie największym atutem jest to, że nie mogłam przewidzieć wydarzeń. Autorka zawsze zostawia nas z pewnym niedosytem i niedokończoną akcją z dwoma wyborami, byśmy sami mogli pomyśleć, jak się to może skończyć. Ten niedosyt sprawia, że chcemy ją czytać i czytać. A jeszcze jakby najlepiej przed końcem się okazało, że wyjdzie kolejny tom;-)
Romans, zagadki kryminalne, walka i godność. Ja ją wam polecam:-)
Skostniała tradycja Królestwa Żeglarzy czy nowoczesność Cesarstwa Słońca? Już wiadomo. Krwawa wojna dobiega końca i armia pod dowództwem Iana Lancastera...
Szwajcaria. Kraj niezawodnych zegarków, słynnych serów, wysokich gór i niskich podatków. Jego mieszkańcy wydają się nam chłodni...
Przeczytane:2023-02-27, Ocena: 3, Przeczytałem,
Pan Kamienia Wschodu" to druga część sagi Mistrz Gry i żeby ją dobrze zrozumieć trzeba znać część poprzednią, która notabene bardziej mi się podobała.
Od początku drugiej części Aline ma duże kłopoty. W karkołomnej ucieczce opuszcza królewskie miasto Mire- Mareil i wyrusza na północ. Jest to ucieczka iście sensacyjna, Aline mimo głodu i wycieńczenia jest niezniszczalna. W końcu z pomocą przybywa dobrze jej znana postać i Aline z banitki zostaje królową północy. Jestem zaskoczona łatwością z jaką dziewczyna wierzy wszystkim na około - ktoś jej mówi, że Ian czeka na nią - chce pędzić do Iana, z drugiej strony dowiaduje się że tylko jego rywal chce jej dobra- no to będzie z nim.
W tle trwa wojna między Królestwem Żeglarzy, a Cesarstwem Słońca i Aline ma niełatwe zadanie stworzyć z dzikich wojowników północy żołnierzy. Czy zdoła wzbudzić w nich przywiązanie i szacunek? Poznajemy tu ludy północy i ich kulturę i muszę przyznać, że ich różnorodność to chyba najciekawszy aspekt całej historii.
No i jest jeszcze sprawa magicznych kamieni: gwiazda północy i gwiazda południa - kamienie, które dodają Aline sił i odwagi mają siostrę - gwiazdę wschodu i okazuje się, że jest ona bardzo blisko Aline, niby w jej zasięgu, jednak zupełnie poza nim. Przyznaję, że prawie od razu domyśliłam się kto ukrywa ten klejnot, jednak jego pomysł na przyszłość mnie zaskoczył.
Jeśli chodzi o to co mi się najbardziej nie podobało w tej części - razi mnie trochę pewien brak konsekwencji, choć ciężko mi o nim pisać nie spojlerując. Aline jest w takim stanie, że pewnych rzeczy nie powinna już robić, gdyż naraża nie tylko swoje życie i zdrowie, jednak robi je i mimo, że inne kobiety zapłaciłyby za to najwyższą cenę, jej nic nie dzieje. Niby to fantastyka, ale do tej pory postaci przedstawione w powieści nie były niezniszczalne więc teraz mi to nie pasuje. Chwilami wydaje mi się, że Aline sama nie wie, czego chce i wszystkie decyzje podejmuje po omacku. Podobało mi się za to, jak jeden z bohaterów podsumował Aline- że jest jednocześnie taka twarda i taka miękka - autorka idealnie oddała ten stan. Miękka i wrażliwa wewnątrz, na zewnątrz z całej siły stara się sprawiać wrażenie twardej i zdecydowanej. Jednocześnie twardo stąpająca po ziemi i naiwna.
Zakończenie jest swojego rodzaju nowym początkiem dla bohaterów, co za tym idzie historia urywa się w ciekawym momencie i mimo, że ta część średnio przypadła mi do gustu, bardzo się cieszę, że mam możliwość sięgnąć niebawem po "Królową Dzikusów" i sprawdzić co będzie dalej